publicystyka: Łaknienie Boga

Łaknienie Boga

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin), 05 listopada 2022

...albowiem oni będą nasyceni
(Mt 5,6)

Człowiek poszukujący Boga i dążący do nawiązania więzi z Nim zostaje nasycony Bożą obecnością, zgodnie ze słowami króla Dawida: "Lecz ja będę patrzył na oblicze Twoje w sprawiedliwości; przebudziwszy się, nasycę się obrazem Twoim" (Psalm 16,15). To znaczy, że zostanie nasycony, gdy dostrzeże obecność Boga i skosztuje Jego istoty. A doświadczenie dowodzi, że osoba, która ma osobistą relację z Bogiem, nie odczuwa pustki w sobie. Łaska Boża ma niesamowitą cechę: niezależnie od tego, czy to wielki święty, czy też tylko zwykły człowiek dąży do spotkania z Bogiem, każdy zdobywa wiedzę i doświadczenie łaski, smakuje jej, doświadczając Bożej obecności. Niezależnie od tego, jak wiele lub niewiele jest w człowieku łaski, nie odczuwa on w swej duszy próżni. Człowiek, który żyje z Bogiem, czuje pełnię i to absolutną pełnię. Dlatego też nie potrzebuje czegoś innego, czego potrzebował wcześniej, aby wypełnić pustkę, zająć swój wolny czas lub zaspokoić swoją ciekawość. Często pytamy, czy to lub tamto jest grzechem. Na przykład, czy grzechem jest palenie papierosów? Czy picie alkoholu jest grzechem? Czy w dzisiejszych czasach chodzenie na dyskoteki lub w inne wiadome miejsca jest grzechem? Czy to wszystko jest grzechem?

Nie możemy odpowiedzieć na te pytania, ponieważ są one niewłaściwe. Jeśli odpowiemy na nie wprost, odpowiedź będzie błędna. Możemy jednak powiedzieć, że osoba, która ma żywą relację z Bogiem, nie ma potrzeby palić, pić alkoholu czy włóczyć się po ulicach dla zabicia czasu. Taka osoba czuje w sobie pełnię, opanowanie, a to mobilizuje ją do wystrzegania się wszystkiego, co zbędne, aby zachować równowagę i być szczęśliwym. Dokładamy wszelkich starań, by wypełnić nasze życie tysiącami rzeczy. Na przykład są ludzie, którzy z powodu pustki w duszy ulegają manii zakupów. To oczywiście nie jest złe, jeśli chodzi o wspieranie handlu, ale staje się problemem duchowym dla samego człowieka.

Cerkiew nawołuje nas do bycia ubogim: nie staraj się niczego posiadać, abyś nie był od niczego uzależniony; bądź zadowolony z tego, co masz; nie potrzebujesz innych rzeczy. Za główną cnotę monastycyzmu uważa się ubóstwo - mnisi nie mogą niczego posiadać. Dlaczego? By nauczyć się stać prosto i nie budować swojego życia na podpórkach. Żebyś nie musiał się martwić o wypełnienie pustki jakimiś błahymi rzeczami i odpadkami, lub też - mówiąc słowami starca Paisjusza - nie gromadzić balastu w swoim sercu, żebyś potem nie musiał szukać całej brygady do sprzątania tych śmieci, które w sobie nagromadziłeś.

Pewnego razu starcu Paisjuszowi przyniesiono ekspres do kawy. Nie miał nic z tych rzeczy, gdyż nie zajmował się gotowaniem. Miał wyłącznie kankę na mleko, którą przystosował do gotowania wody na herbatę dla gości. Gdy zobaczyli, jak przygotowuje herbatę, przynieśli mu ekspres do kawy. Starzec Paisjusz powiedział do darczyńcy: "Dlaczego przyniosłeś mi ekspres do kawy, skoro nie mam nawet gdzie go postawić? Teraz potrzebuję, abyś przyniósł mi półkę pod niego, a także będę potrzebował gwoździ, aby przymocować ją na ścianie. Potem będę potrzebował detergentu do jego umycia i będę musiał wiedzieć jakiego... Zatem Ty zatrzymaj ekspres do kawy, a ja mogę się zadowolić kanką, która służy mi już od dawna.”

Kiedy przyszedłem do starca Paisjusza, byłem zarówno zaskoczony, jak i przerażony jego całkowitym ubóstwem. Nie miał nic. Nie wiem, czy potrafisz sobie wyobrazić człowieka mieszkającego w domu, w którym nie ma zupełnie nic. W jego pokoju stało kilka drewnianych skrzyń, na których leżały dwa lub trzy stare koce. Na ścianach wisiały papierowe ikony. Kiedy się przeprowadzał, brał dwie torby i wychodził. Zimą, gdy było zimno, ubierał się we wszystkie swoje ubrania i żartował, że jeśli gdzieś idzie, to nie ma potrzeby, by po coś wracać, bo wszystkie ubrania ma ze sobą. Po jego śmierci ludzie szukali w jego rzeczach czegoś, co mogliby zabrać, jednak nic nie znaleźli.

Kiedyś przyszedł do niego pewien człowiek. Widząc, że gościowi jest zimno, starzec dał mu swoje ubranie, a gość wpadł na "genialny pomysł", aby odciąć guziki i zabrać je ze sobą jako błogosławieństwo. Tak też uczynił. Starzec później już zobaczył, że nie ma guzików - ani jednego... I co zrobił? Uciął kilka gałązek i przymocował je w miejsce guzików.

To wielkie nieszczęście, gdy człowiek ma pustkę w sobie. Ten stan wywodzi się z nadmiaru rzeczy, tych prostych przedmiotów, które, jeśli je zapytasz, nie udzielą odpowiedzi. To pustka w duchowym świecie człowieka. Nie powinniśmy pozostawiać niczego bez odpowiedzi. Powinniśmy być ostrożni w odpowiadaniu, gdy jesteśmy pytani. Szczególnie uważnie należy odpowiadać, gdy pytają dzieci. Nie pozostawiajcie pytań swoich małych dzieci bez odpowiedzi. Odpowiadajcie na nie poważnie, a nie naiwnie i dziecinnie z wymówkami. Poważnie, ale tak jak dzieciom, żeby mogły zrozumieć, że odpowiedź będzie poważna i poprawna. Ponieważ kiedy nie znamy odpowiedzi na wszystko, co nas otacza, wtedy w naszym duchowym świecie pojawiają się luki.

Gdy zaś człowiek nawiąże relację z Bogiem, zaprzestaje poszukiwań, które prowadził wcześniej. Wtedy też zadaje sobie pytanie: "I po co tak właściwie wcześniej robiłem to wszystko, włócząc się tu i tam, wychodząc, aby się zabawić, dla zabicia czas, pragnąc tych wszystkich rzeczy, przesiadując godzinami przed lustrem, stercząc tu i tam przez wiele godzin?” - i nie znajduje żadnego uzasadnienia. Czasami ta krzątanina wydaje się nieco śmieszna. Kiedyś, stojąc na przejściu i czekając na zielone światło, zauważyłem zakład fryzjerski i zobaczyłem przez okno te biedne kobiety, które tam przyszły. Można im współczuć, gdy widzi się przez co przechodzą i ile czasu tam spędzają. Przy czym robią to dość często, zapewne częściej niż raz w roku. Są też ludzie, którzy chodzą tam codziennie lub co drugi dzień. Samo oglądanie tego jest torturą. Nie mówiąc już o tym, że jest to zbędne... Najważniejsze, co chcę powiedzieć, to że człowiek nie może nasycić się nieprawdziwym jedzeniem. Nawet jedzenie dla niemowląt mu nie wystarcza. Również w sprawach duchowych.

Człowiek staje się stabilny wewnętrznie, gdy spożywa pokarm stały. Tym stałym pokarmem jest obecność Boga. Rzeczywiście, wtedy człowiek czuje pełnię, sytość i szczęście. Dopiero wtedy może poczuć prawdziwą radość, wolność i wspaniałość swojego ludzkiego życia. Nie wiem, czy kiedykolwiek czuliście, że możecie patrzeć na siebie i cieszyć się ze swojego istnienia - nie z samouwielbienia, nie z narcyzmu, ale widząc, z jaką mądrością i łaską Bóg stworzył świat i człowieka, każdego z nas. W takim stanie człowiek idzie do Boga z wielką wdzięcznością, a kiedy czuje tę pełnię, to nie doświadcza takich bolesnych emocji jak zazdrość, zawiść, lęk, podejrzliwość, te wszystkie "on mi powiedział", "on mi zrobił", "on mi zabrał". Obiektywnie to wszystko może być prawdą: powiedział mi, zrobił, zabrał - ale w naszym świecie duchowym to wszystko nie pozostawia pustki, ponieważ to nic dla nas nie znaczy. Ważne jest to, abyśmy mieli w sobie pełnię jedności z Bogiem i abyśmy byli wypełnieni słowami Chrystusa. Gdyż wtedy człowiek jest nasycony i wypełniony Bożą obecnością.

Kiedy czujemy potrzebę zrobienia czegoś, powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego to robimy. Do czego na przykład potrzebna jest nam dana rzecz? Aby wypełnić naszą pustkę? Aby nadać sens naszemu życiu? Aby potwierdzić nasze istnienie? A może dlatego, że podporządkowujemy się zewnętrznym potrzebom, gdyż nasza więź z Bogiem nie jest dla nas jedyną rzeczą, jakiej potrzebujemy? I tak, jeśli przeanalizujemy wszystkie problemy: społeczne, rodzinne, osobiste, to w końcu dotrzemy do samego siebie. A gdy już człowiek dojdzie do siebie, to brnie dalej i znajduje przyczynę, skąd to wszystko się bierze - z braku więzi z Bogiem. Stąd bierze się całe zło i wszystko staje się takie, jakie znamy. Problemy świata zewnętrznego: wojny, głód, ubóstwo, przestępczość, narkotyki - to owoce tego drzewa. Problemem człowieka, który bierze narkotyki, nie jest samo ich zażywanie - to wyłącznie owoc. Za narkotykami kryją się tysiące innych rzeczy, cała historia. Dlaczego ta osoba bierze narkotyki? Co do tego doprowadziło? Dlaczego on ich potrzebuje? Jeśli posiadasz wewnętrzną pełnię, czy będziesz ich szukał? Kiedy upada, traci wolność i staje się niewolnikiem narkotyków. Tak samo jest z każdą pokusą. Kiedy mówimy o "walce z namiętnościami", to dajemy świadectwo zniewolenia namiętnością, zapotrzebowania na nią, co oznacza: nie wszystko jest w nas poukładane tak, by działać doskonale. Oznacza to, że jest w tobie pustka i dlatego rodzi się potrzeba substytutów, które zaspokoją twój głód. To znaczy, że masz problem teologiczny - problem w relacji z samym Bogiem.

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: palavos /orthphoto.net/