Byt i chaos

o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk), 31 października 2022

W naszym współczesnym rozumieniu bytu, byt jest powszechnie przeciwstawiany nicości. Kiedy mówimy, że coś istnieje, rozumiemy przez to, że posiada jakąś rzeczywistość materialną, jest rzeczą, a kiedy mówimy, że nie istnieje, to oznacza to, że jest zmyślone i tak naprawdę nie istnieje w czasoprzestrzeni. Wcześniej przez wieki, zwłaszcza w myśli Zachodniej, to podejście poprzedzone było pojmowaniem zainicjowanym przez Platona, a później bardziej rozbudowanym przez medio- i neoplatonizm. Platonizm przeciwstawiał byciu nie jakieś pojęcie niebycia, które utożsamiane by było z nieistnieniem, ale pojęcie stawania się. Są rzeczy, które po prostu są. Dzięki temu są one lepsze od wszystkiego, co jest w ruchu lub w trakcie procesu zmiany, stawania się czymś, ale w jakimkolwiek stopniu jeszcze niebycia tą rzeczą. To w platonizmie czyni bezruch jedną z najwyższych cnót. Kiedy koncepcja ta została zintegrowana z chrześcijaństwem, wytworzyła pojmowanie bycia jako łańcucha, w którym prosty, niezmienny Bóg stał na górze, a zwykłe elementy stworzenia znajdowały się na dole. Jednak wszystkie rzeczy jednoczy bycie w tym kontinuum. Podejście Arystotelesa ujawnia do pewnego stopnia starożytny pogląd, który je poprzedzał. Mówi on o potencjalności i aktualności. „Materia nadrzędna” składa się w całości z potencjału. Może być uformowana we wszystko, ale nie jest jeszcze niczym. Na drugim końcu łańcucha byłaby istota o czystej aktualności, niezdolna do zmiany, co jest językiem, który Tomasz z Akwinu stosuje do chrześcijańskiego Boga. Po raz kolejny, wszystkie stworzone rzeczy i ich twórca są połączone przez bycie i dlatego są ze sobą powiązane.

Jednak w najbardziej starożytnym rozumieniu, które obejmuje Pismo Święte, bycie nie jest przeciwstawione nieistnienieniu lub fikcji. Ani bycie w bezruchu nie jest przeciwstawione tym rzeczom, które są w procesie zmiany, wzrostu lub przepływu. Bycie jest przeciwstawione chaosowi. Istnienie oznacza istnienie w sieci relacji, które tworzą znaczenie i cel. To znaczy bycie uporządkowanym i ustrukturyzowanym. Kiedy wieża rozpada się w gruz, cały materiał składowy wieży nadal znajduje się na miejscu w postaci gruzu. Wieża jednak już nie istnieje. Kiedy zwierzę umiera, jego ciało rozkłada się w ziemi, wracając do swoich elementów składowych, ale zwierzę już nie istnieje. Podczas gdy ludzie i ich potomkowie mogą nadal istnieć po upadku lub zniszczeniu narodu, sam naród nie istnieje już po takim wydarzeniu.

To, że Bóg przyniósł wszystkie rzeczy z nicości do istnienia, jest jasną nauką Pisma Świętego i Kościoła prawosławnego. Istnieją jednak miejsca w Piśmie Świętym, w których stworzenie jest opisane w inny sposób. W 1 Księdze Mojżeszowej stworzenie świata jest opisane jako z nicości, ale ta nicość jest raczej pierwotnym chaosem, a nie ponadczasową, ponadprzestrzenną pustką, jeśli taka rzecz może być nawet poczęta przez ludzką myśl. Ziemia jest raczej bezforemna i pusta [Rdz 1, 2]. Dalej opisuje się ją jako ciemność powyżej i wodnistą otchłań poniżej. W ciągu następnych dni Bóg nadaje strukturę pierwotnym żywiołom. W ciągu pierwszych trzech dni przybiera to formę organizacji tych elementów w celu stworzenia przestrzeni. Stworzenie czasu z ponadczasowości nie jest opisane, ale w pierwszym dniu, czas otrzymuje pewną strukturę, począwszy od dnia, czyli wieczoru i poranka. Drugiego dnia powstają przestrzenie niebios i mórz. Trzeciego dnia powstaje przestrzeń suchej ziemi. Przestrzenie te nie są w porządku rosnącym ani malejącym. W starożytnym doświadczeniu, niebiosa są miejscem zamieszkania boskich istot i manifestują doskonały porządek. Ziemia jest królestwem, w którym ludzie próbują zaprowadzić porządek. Morze, w którym nie może istnieć żaden człowiek, nadal reprezentuje chaos i śmierć, które są ze sobą ściśle powiązane.

W dniach od czwartego do szóstego Bóg wypełnia kolejno każdą z tych przestrzeni, aby rozwiązać drugi problem, czyli pustkę. Niebiosa są napełnione słońcem, księżycem i gwiazdami. Niebo jest wypełnione ptakami, a morza rybami i pełzającymi istotami. Ziemia jest w końcu wypełniona zwierzętami i wreszcie ludźmi. W opowieści o stworzeniu ludzkości jest jednak zawarta idea, że Boskie dzieło stworzenia nie jest kompletne. Ludzkość jest stworzona i powołana, aby wypełnić ziemię i ją opanować [Rdz 1,28]. Osoby ludzkie są stworzone, aby kontynuować to dzieło nadawania porządku stworzeniu i napełniania go życiem. Taki porządek świata tworzy biblijne rozumienie sprawiedliwości i wyraża się w Torze w postaci przykazań, dzięki którym ludzkie życie przyniesie tę strukturę całemu światu. Grzech jako siła sprzeciwia się temu porządkowi i dąży do jego zniszczenia, sprowadzając ludzkie życie do chaosu i śmierci. Tylko dzięki tym strukturom życie może mieć sens i cel. Sąd po hebrajsku i aramejsku to to samo słowo, co „sprawiedliwość”, jest ustanowieniem lub przywróceniem tego porządku na ziemi. Usprawiedliwienie jest przywróceniem rzeczy lub osób do właściwego porządku rzeczy i prawidłowego zestawu relacji z ich stwórcą i resztą stworzenia. Reprezentuje nowy akt twórczy.

Dlatego to, co oznacza „żyć”, a nawet „istnieć”, to uczestnictwo w tych prawidłowo uporządkowanych relacjach z innymi osobami ludzkimi, resztą stworzenia, a przede wszystkim z Bogiem, Trójcą Świętą. „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” [J 17,3]. Ponieważ relacje te definiują życie i egzystencję, bez nich nie może istnieć pojęcie celu lub sensu bytu materialnego. Pojęciowo są one nierozłączne. Dlatego zerwanie tych relacji przez grzech, rozpad dobrego porządku, czy wygnanie stanowią śmierć i nieistnienie. Pustynia, ta część świata, do której nie został jeszcze zastosowany porządek, pozostaje w tym stanie chaosu, a więc wiąże się z niebytem i śmiercią. W Torze nie jest jasne, czy bycie "odciętym od ludzi” oznacza śmierć czy wygnanie właśnie dlatego, że w tym kontekście były to te same rzeczy. Morze nadal reprezentuje te same zasady, dlatego przestaje istnieć w nowych niebiosach i na nowej ziemi [Ap 21,1]. Podobnie przestaje istnieć ciemność nocy, czas grzechu i przemocy [por. J 3,19; Ap 21,25].

Te starożytne koncepcje życia i śmierci, istnienia i nieistnienia, są niezwykle ważne, aby zrozumieć, czego naucza Pismo Święte odnośnie stanu wiecznego potępienia. Chociaż powszechnie nadal nazywane jest to "piekłem", koncepcja ta zawdzięcza więcej anglosaskiemu, pogańskiemu zrozumienie świata umarłych niż starożytnemu chrześcijaństwu. Przy wypędzeniu z Raju Bóg odciął ludzkość od drzewa życia i pozwolił, by zapanowała nad nim śmierć, aby ludzkości nie spotkał taki sam los, jak zbuntowane moce niebieskie [Rdz 3,22-23]. Będąc obdarzonymi wolnością i nieśmiertelnością, kiedy te moce wybrały bunt przeciwko swemu stwórcy, pozostały na stałe w stanie śmierci, zepsucia i samozwańczego wygnania z królestwa. Życie materialne w jeszcze nieuporządkowanym świecie, kończące się śmiercią, stwarza dla osób ludzkich możliwość pokuty i przemiany, z nieśmiertelnością będącą darem udzielonym ludzkości przez Chrystusa, przy wypełnieniu Jego zwycięstwa nad śmiercią po tym, jak Jego sąd ostateczny ustanowi porządek w całym stworzeniu [por. Koh 3,11; Mdr 3,1-4; 1 Kor 15, 23-26].

Podstawą rozumienia przez Pismo wiecznego potępienia dla ludzkości jest zatem to, że ci, którzy nie wykorzystali tego życia do pokuty i przemiany w Chrystusie, będą mieli udział w losach tych zbuntowanych istot duchowych, za którymi poszli [Mt 25,41; Ap 20,14; 21,8]. Czytanie wielu przerażających opisów w Piśmie Świętym tego wiecznego stanu na tle współczesnego pojmowania istnienia i nieistnienia często rodziło błędy teologiczne, nawet herezję. Niektórzy czytali obraz śmierci i zniszczenia w nowoczesny, dosłowny sposób i tak argumentowali za anihilacjonizmem, że dusze tych, którzy nie są przeznaczeni do życia wiecznego, po prostu znikają jak para. Ten literalizm załamuje się między innymi gdy zrozumie się, że życie duszy, co oczywiste, nie jest biologiczne. Dlatego też śmierć duszy nie może być postrzegana jako wstrzymanie życia biologicznego. Uniwersalizm działa podobnie z punktu widzenia platońskiego lub nowoczesnego rozumienia tych terminów. W platonicznej definicji byt jest czymś, co wszystkie rzeczy posiadają w pewnej mierze i stanowi nie tylko dobro, ale połączenie z samym Bogiem, Dobrem. Następnie interpretuje się to jako nałożenie na Boga pewnego rodzaju obowiązku odkupienia dobra we wszystkich rzeczach. Orygenes doprowadził tę uniwersalistyczną herezję do ostatecznego wniosku, że ponieważ istnieją moce demoniczne, one również muszą być pojednane z Bogiem.

Z drugiej strony niektórzy wyznawcy uniwersalizmu widzą wieczne istnienie świętych i potępionych jako jednoznaczne. Ponieważ działają w kategoriach istnienia i nieistnienia oraz odrzucają anihilację, dwa stany są postrzegane jako wieczne dobre życie i wieczne złe życie, a Bóg jako postać, która aktywnie błogosławi jedną grupę i aktywnie torturuje drugą. Mając ten wadliwy paradygmat, słusznie uważają oni, że jest on odrażający w swoim przedstawianiu Boga. Przeświadczenie, że Bóg zbawi całą ludzkość, natychmiast lub ostatecznie, jest zatem ich jedynym możliwym rozwiązaniem, aby zachować charakter Trójjedynego Boga takim, jakim jest on przedstawiony w Piśmie Świętym i Kościele prawosławnym. To, że argument ten opiera się na błędnych przesłankach, jest jasne z wielu powodów, a jedną z nich jest to, że w tej koncepcji, podobnie jak w przypadku odkupienia zastępczego, Bóg jest postrzegany przede wszystkim jako ratujący ludzi przed samym sobą.

Kiedy jednak starożytne rozumienie życia i egzystencji z jednej strony oraz śmierci i zniszczenia z drugiej, leżące u podstaw Pisma Świętego, staje się należycie pojmowane, to język biblijny dotyczący stanu wiecznego potępienia, choć wciąż przerażająco straszny, staje się wyraźniejszy. Mieć życie wieczne w tym i w przyszłym wieku, żyć i prawdziwie istnieć, mieć sens i cel, to poznać Boga w osobie Jezusa Chrystusa i być w dobrej relacji z innymi ludźmi i całym stworzeniem. Nie jest to bezruch, ale wieczny ruch w kierunku Boga, w którym osoba ludzka zostanie ustanowiona na zawsze przy sędziowskim tronie Chrystusa w dniu Jego chwalebnego przyjścia. Z drugiej strony, umrzeć tak jak Adam w dniu, w którym jadł z drzewa, być zniszczonym, jest oddzieleniem siebie od Chrystusa. Jest odseparowaniem siebie od innych ludzi. jest buntem przeciwko porządkowi stworzonemu przez Boga. Ten sposób życia usuwa z niego wszelkie znaczenie i cel. To czyni świat niezrozumiałym chaosem. To tworzy prawdziwą formę samodzielnego przysparzania sobie cierpienia. Ci, którzy podążają tą drogą aż do końca swego życia w tym wieku, przekonają się, że jest to także wieczny ruch oddalający ich od Boga, w którym będą na zawsze osadzeni w sądzie Chrystusowym w dniu Jego chwalebnego przyjścia. Życie, istnienie, znaczenie i cel są konstytutywnymi elementami tego, co oznacza bycie człowiekiem [Rdz 2,7; 1 Kor 15,45]. Poznanie Boga w Chrystusie i otrzymanie życia wiecznego oznacza stanie się prawdziwym człowiekiem. Odcięcie się na zawsze od Chrystusa i Jego królestwa oznacza najwyższą degradację ludzkości, zaprzestanie istnienia w jakikolwiek znaczący lub celowy sposób jako człowiek.

o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk)

za: The Whole Counsel Blog

fotografia: Mitrut Popoiu / orthphoto.net /