publicystyka: Muzea, cerkwie i piękno

Muzea, cerkwie i piękno

o. Stephen Freeman (tłum. Gabriel Szymczak), 26 października 2022

Wielki krzyk podniósł się z gardeł prawosławnych na całym świecie, kiedy rząd turecki zmienił przeznaczenie świątyni Hagia Sophia z muzeum na meczet. Krzyk był echem 29 maja 1453 roku, kiedy miasto Konstantynopol padło pod naporem sił sułtana Mehmeda II. Ten dzień i jego ból pozostały ikoniczną tragedią utraconego świata i niekończącym się smutkiem. Nikt nie odważył się prosić, aby budynek został przywrócony do użytku jako cerkiew - lepsze muzeum niż meczet. W rzeczywistości, nawet jeśli było to muzeum, strata pozostawała ogromna. To, co jest stracone, to nie nieruchomość, nie budynek. To właściwe miejsce piękna w chrześcijańskim doświadczeniu. Ta strata powtarza się w muzeach na całym Zachodzie.

Wiele lat temu, jako młody anglikański duchowny, odwiedziłem muzeum sztuki na Uniwersytecie Boba Jonesa w Greenville. Był ze mną inny duchowny anglikański. Razem przeszliśmy przez zaskakującą kolekcję włoskiej sztuki kościelnej i - w tamtym czasie - jedną z największych kolekcji rosyjskich ikon, znajdujących się poza Związkiem Radzieckim. Strażnicy uważnie śledzili nas w muzeum - nie żebyśmy byli postrzegani jako potencjalni złodzieje. Myślę raczej, że byliśmy postrzegani jako potencjalni czciciele. To „chrześcijańskie” muzeum było pod wieloma względami paralelą z Hagią Sophią.

Rzeczywiście, we współczesnym świecie muzea stały się zsekularyzowanymi sanktuariami „sztuki”, która sama w sobie stanowi mimowolny atak na piękno i jego właściwe miejsce w życiu człowieka. Dla niektórych będzie to prawdopodobnie trudne do zrozumienia. Można to znaleźć w wyrażeniu „Ars gratia artis” - „sztuka dla sztuki”.

Wyobraź sobie przez chwilę, że jesteś w muzeum. Zamiast dzieł sztuki na ścianach są liczby. Oto „22314” Mondriana i „55” Van Gogha. Tylko numery wywieszone tu i tam na ścianie. Patrzymy na nie i mocno staramy się o nich myśleć, i to z uznaniem. Być może liczba przypomni ci o czymś innym. Ale liczby nie mają kontekstu. „Liczby dla samych liczb” to swego rodzaju ćwiczenie z absurdu.

Piękno, podobnie jak liczby, ma poza sobą cel. Nie istnieje dla „sztuki”.

Uważamy, że piękno jest czymś oczywistym (podobnie jak liczby), a nawet sprowadzamy je do funkcji ludzkiej psychiki. Ale, tak jak liczby, piękno jest prawdziwe. To, co uderza w ludziach, to nasza zdolność postrzegania tych rzeczywistości (w tym liczb). Nasza zdolność postrzegania numerycznej struktury rzeczy, ogólnie wszechświata, jest kluczem do naszej zdolności do praktykowania technologii. Nie wysyłasz człowieka na Księżyc po prostu celując. To jest obliczenie, i to obliczenie, które działa, ponieważ liczby są rzeczywiste i prawdziwe. Z tego samego powodu postrzegamy piękno, ponieważ jest rzeczywiste i prawdziwe, i odkrywamy w nim bramę do tajemnicy wszechświata, tego, co jest pod i wewnątrz. Piękno można porównać do znaczenia tekstu. Litery i słowa są powierzchnią - nasza zdolność postrzegania ich znaczenia to coś jeszcze. Zaskakujące jest to, że nie dziwimy się temu faktowi.

Zachowaliśmy świadomość funkcjonalności liczb, a także poszukujemy znaczenia w tekście (choć ta praktyka w dzisiejszych czasach jest często znacznie ograniczona). Jednak wiele jest prób usunięcia funkcjonalności z piękna i pozostawienia go w niepewnej pozycji, jakby zawieszonego na cienkiej nitce, którą wyobrażamy sobie jako poruszaną wedle indywidualnego gustu.

Tę utratę funkcjonalności można zobaczyć wracając do muzeum. Rosyjskie ikony w Bob Jones zostały pierwotnie stworzone nie tylko jako przykłady abstrakcyjnego piękna, ale także jako przedmioty kultu. Były (i są) „oknami do nieba”. Ojcowie powiedzieli o ikonach, że „uobecniają to, co przedstawiają”. Są narzędziem, środkiem komunii. W muzealnym świecie nowoczesności rozważa się jedynie nasze własne uczucia i myśli. Piękno staje się „sztuką”, służącą wyłącznie samozadowoleniu.

To, co uobecnia się na ikonie, może być postrzegane tylko w akcie czci. Ten, kto patrzy, uczestniczy również w tym działaniu poprzez rozszerzenie jaźni ku temu, co jest uobecnione. To nie jest uwielbienie, ale akt komunii. Polubiliśmy siebie jako zbieraczy informacji. Służy to naszemu wyobrażeniu o sobie jako o zarządzających światem. Szczególnie lubimy liczby, ponieważ dają nam możliwość manipulowania rzeczami w przewidywalny sposób. Uczyniliśmy z piękna równie utylitarne wydarzenie, które służy naszemu pragnieniu przyjemności. Człowiek będący obrazem Boga stał się jakby człowiekiem - przedmiotem pornograficznym.

Kult ikon jest jedną z ostatnich praktyk, w których obcujemy z pięknem w sposób, który prowadzi nas do komunii. Piękno nie zniknęło ze świata. To my utraciliśmy cel postrzegania, rozumienia. Postrzeganie piękna jest w najlepszym razie funkcją nous, którego głównym celem jest komunia z Bogiem. Oczywiście nie tylko ikony dają możliwość takiego postrzegania - piękno jest wokół nas. Jednak nasze postrzeganie musi być połączone z naszym aktywnym udziałem (co jest cechą oddawania czci), aby wznieść się do poziomu komunii. Niestety, tak jak straciliśmy zrozumienie komunii, tak piękno świata traci swój cel. Wyobrażamy sobie, że ma wartość tylko dlatego, że „lubimy takie rzeczy”.

Moje podwórko jest raczej nudne i małe. Jesienią jest w cieniu dużych dębów, przez co moje okna wychodzące na południe wypełniają się złotym światłem. Właśnie w ten cud wchodzę każdego ranka, kiedy tylko wstanę. Nie jest to „niestworzone światło” boskich energii. Jest to jednak coś pięknego i daje możliwość postrzegania i komunii. Moje podwórko to tylko niewielki ułamek pięknego świata, w którym żyjemy. Święty Paweł przypomina nam:
„Od stworzenia świata niewidzialne Jego [Boga] przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1, 20).

To nie jest obserwacja intelektualna, ale noetyczna. Nie powinniśmy pozwolić, aby wyszła ona z użycia. Wtedy staniemy się jak brutalne bestie, zniewolone tylko przez swoje pragnienia i doprowadzone do różnych form szaleństwa. Cały świat i jego piękno są żywym wyrazem niezawodnej Opatrzności Bożej. Musimy dostrzec, że piękno jest oknem do nieba. Właściwe oddawanie czci temu, co widzimy, oznacza, że ​​okno staje się drzwiami.

Jakże wspaniałe są Twoje dzieła, Panie, wszystkie w mądrości uczyniłeś, pełna jest ziemia Twoich dzieł. (Ps 103, 24)

o. Stephen Freeman (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Glory to God for All Things

fotografia: Arkadiusz /orthphoto.net/