Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Dąb Mamre
o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk), 24 października 2022
Epizod przy Dębie Mamre, zapisany w Księdze Rodzaju [Rdz 18], jest jednym z najdziwniejszych i najbardziej tajemniczych w Piśmie Świętym. Od dawna jest przedstawiany w prawosławnej ikonografii jako "gościnność Abrahama". Zaczynając natomiast od Andrieja Rublowa, detal z tej sceny został jedynym zatwierdzonym prawosławnym przedstawieniem ikonograficznym Trójcy Świętej. Ta ikona Trójcy jest używana przez niektóre lokalne Kościoły prawosławne również jako ikona święta Pięćdziesiątnicy. Przybycie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy oznaczało zakończenie objawienia ludzkości Trójcy Świętej. Epizod przy Dębie Mamre, na wiele sposobów, przedstawia początek tego objawienia.
Rozdział osiemnasty [Rdz 18] rozpoczyna się stwierdzeniem, że Pan ukazał się Abrahamowi, gdy jego obóz znajdował się przy dębach Mamre. Nie jest to pierwszy raz w Księdze Rodzaju, kiedy Pan ukazuje się w cielesnej formie. Na przykład w rozdziale trzecim [Rdz 3,8] spaceruje On po ogrodzie. Jest to jednak pierwszy raz, kiedy pojawia się jako człowiek. Nie będzie to jednak ostatni raz. Dzieje się tak pomimo wyraźnego nauczania w Piśmie Świętym, że nikt nie może widzieć Boga i żyć [np. Wj 33,20; 1 Tm 6,16]. Pierwszy tekst na ten temat pojawia się w tym samym rozdziale, w którym mówi się, że Mojżesz rozmawiał z Panem twarzą w twarz [Wj 33,11].
Te wczesne spotkania z Jahwe, Bogiem Izraela, później zaczęły być rozumiane, podobnie jak inne podobne spotkania, jako objawienia wielorakich hipostaz Jahwe. W tym kontekście, niewidzialnego Ojca i Syna, który ukazuje się ludziom w formie cielesnej. W hebrajskim Piśmie Świętym ta koncepcja jest najpełniej rozwinięta w wizji Daniela [Dn 7]. Św. Jan odnosi się do zawartej tam wiedzy o Bogu w poetyckim prologu do swojej Ewangelii, który przedstawia wieczne istnienie Logosu i Jego wcielenie. "Boga nikt nigdy nie widział; Jednorodzony Syn, będący w łonie Ojca, On ukazał” [J 1,18]. Św. Jan nie neguje tutaj dużych partii Starego Testamentu, w tym 18. rodziału Księgi Rodzaju, w których wyraźnie opisuje się osoby ludzkie jako widzące Boga. Raczej wyraźnie identyfikuje Boga Jahwe, który w cielesnej formie ukazywał się ludziom w dawnych czasach, z Logosem, który stał się wcielony, Jezusem Chrystusem.
Objawienie Trójcy Świętej nie wyłania się jednak tylko przy porównaniu pojawienia się Jahwe pod dębami Mamre z innymi fragmentami. Wyłania się ono z samego tekstu. Ważne jest, aby wbrew powszechnej interpretacji sprecyzować, że trzej mężowie, z którymi spotyka się Abraham [Rdz 18,2], nie są trzema osobami Trójcy Świętej w widzialnej formie. Oprócz wyraźnego zaprzeczenia takiej możliwości w innych, już wymienionych, fragmentach, kiedy postacie się rozdzielają, tylko jedna z nich jest identyfikowana jako Jahwe [Rdz 18,22]. Pozostałe dwie, gdy przybywają do Sodomy [Rdz 19,1], są nazywane aniołami. Jest to jedno z kilku miejsc, w których istoty anielskie są opisywane jako posiadające ciała. Rzeczywiście, Pan i dwaj aniołowie dzielą posiłek z Abrahamem [Rdz 8,8]. Św. Juda [Jud 1,6-7] porównuje usiłowanie popełnienia zbrodni przez ludzi z Sodomy do grzechu zbuntowanych aniołów przed potopem w Księdze Rodzaju [Rdz 6,1-2].
Jahwe i dwaj aniołowie mówią jednak jednym głosem. „Elohim”, ogólnie tłumaczony jako Bóg, gdy jest używany do wskazania Jahwe, często przyjmuje czasownik w liczbie mnogiej, ponieważ gramatycznie sam jest w liczbie mnogiej. Imię Jahwe jest jednak gramatycznie w liczbie pojedynczej. Niemniej jednak, w trakcie dyskusji z Abrahamem, zaimek "oni" jest używany do przedstawienia wypowiedzi Jahwe. Trójka ta może być zatem postrzegana jako widoczna reprezentacja, ikona Trójcy Świętej. Dalej, w tym tekście, Jahwe mówi sam do siebie, zasięgając własnej rady [Rdz 18,17-19]. Widzimy tę dynamikę jeszcze bardziej rozwiniętą w Ewangeliach w modlitwach Chrystusa do Ojca.
Być może jednak największym znaczeniem tego fragmentu jest to, co ujawnia nam o osobie Jezusa Chrystusa. To z Chrystusem negocjuje Abraham, aby szukać miłosierdzia nawet dla Sodomy i Gomory. To Chrystus posyła dwóch aniołów, aby uratować Lota i jego rodzinę przed zniszczeniem. To jednak również Chrystus przynosi ogień z nieba, aby zetrzeć te miasta z ich niegodziwością. Może On mówić o byciu przed Abrahamem [J 8,58]. Może On mówić o grzechach Sodomy z wiedzy bezpośredniej [Mt 10,15; 11,23-24; Łk 10,12]. Chrystus mówi jasno, że została Mu dana odpowiedzialność za sąd, za przywrócenie sprawiedliwości stworzonemu porządkowi [J 5,22]. Zniszczenie spuszczone na Sodomę i Gomorę było przedsmakiem, eschatologicznym wtargnięciem sądu ostatecznego, który towarzyszyć będzie ponownemu przyjściu Chrystusa [Łk 17,28-30].
W całej historii Kościoła podejmowane były próby zniekształcenia tożsamości Chrystusa poprzez oderwanie Chrystusa, którego spotykamy w Ewangeliach, od Boga Starego Testamentu. Pierwsza znana i być może najbardziej niesławna próba została podjęta przez Marcjona, który na początku drugiego wieku twierdził, że Jahwe był innym Bogiem niż Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, opisując tego pierwszego jako gwałtownego i gniewnego, podczas gdy ten drugi jest kochający i współczujący. Poglądy tego rodzaju są najczęściej obalane przez wskazywanie miłości i współczucia okazywanego przez Jahwe w Starym Testamencie. Przykazania o miłości do Boga i bliźniego pochodzą z Tory, Księgi Kapłańskiej i Powtórzonego Prawa. Boże miłosierdzie i współczucie są ciągle powtarzającymi się tematami w Psalmach. Działa to jednak również w drugą stronę. Chrystus, który chodził po ogrodzie i przeklął węża, który zniszczył Sodomę i Gomorę, który wyprowadził lud z Egiptu i dowodził armią Jozuego jest tym samym Chrystusem, którego spotykamy w Ewangelii. Chrystus miłości, współczucia i miłosierdzia, którego spotykamy w Ewangeliach i nauczaniu apostołów, którzy tworzą resztę Nowego Testamentu, jest tym samym Chrystusem, którego spotykamy w sądzie Apokalipsy jako mściciela niewinnej krwi.
Podczas gdy w obecnych czasach jest niewielu prawdziwych marcjonistów, łagodniejsza forma marcjonizmu jest stałym i uporczywym zagrożeniem. Przybiera ona formę ignorowania i alegoryzowania starotestamentowego przedstawienia Boga Trójcy i osoby Jezusa Chrystusa. Jest to połączone z jednowymiarową karykaturą osoby Chrystusa w Nowym Testamencie. Przybiera ona w niektórych przypadkach formę zaprzeczenia, wbrew konsekwentnemu świadectwu Pisma Świętego, Ojców i tradycji liturgicznej Kościoła, że Bóg posiada jakikolwiek gniew. Czasem prowadzi to nawet do herezji uniwersalizmu.
Wbrew takiemu poglądowi, List do Hebrajczyków uczy nas, że Chrystus wczoraj i dziś, jest ten sam także na wieki [Hbr 13,8]. Jego charakter nigdy się nie zmienił i nigdy nie zmieni. On jest Bogiem, który wzywa nas do pokuty przez pewną wiedzę o nadchodzącym sądzie i Bogiem, który wylewa swoje miłosierdzie i przebaczenie, gdy odwracamy się od naszego grzechu, aby pójść za Nim. Przyjdzie On wkrótce i niesie On nagrodę, zarówno za sprawiedliwość, jak i niegodziwość.
o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk)
za: The Whole Counsel Blog
fotografia: Mitrut Popoiu / orthphoto.net /
Rozdział osiemnasty [Rdz 18] rozpoczyna się stwierdzeniem, że Pan ukazał się Abrahamowi, gdy jego obóz znajdował się przy dębach Mamre. Nie jest to pierwszy raz w Księdze Rodzaju, kiedy Pan ukazuje się w cielesnej formie. Na przykład w rozdziale trzecim [Rdz 3,8] spaceruje On po ogrodzie. Jest to jednak pierwszy raz, kiedy pojawia się jako człowiek. Nie będzie to jednak ostatni raz. Dzieje się tak pomimo wyraźnego nauczania w Piśmie Świętym, że nikt nie może widzieć Boga i żyć [np. Wj 33,20; 1 Tm 6,16]. Pierwszy tekst na ten temat pojawia się w tym samym rozdziale, w którym mówi się, że Mojżesz rozmawiał z Panem twarzą w twarz [Wj 33,11].
Te wczesne spotkania z Jahwe, Bogiem Izraela, później zaczęły być rozumiane, podobnie jak inne podobne spotkania, jako objawienia wielorakich hipostaz Jahwe. W tym kontekście, niewidzialnego Ojca i Syna, który ukazuje się ludziom w formie cielesnej. W hebrajskim Piśmie Świętym ta koncepcja jest najpełniej rozwinięta w wizji Daniela [Dn 7]. Św. Jan odnosi się do zawartej tam wiedzy o Bogu w poetyckim prologu do swojej Ewangelii, który przedstawia wieczne istnienie Logosu i Jego wcielenie. "Boga nikt nigdy nie widział; Jednorodzony Syn, będący w łonie Ojca, On ukazał” [J 1,18]. Św. Jan nie neguje tutaj dużych partii Starego Testamentu, w tym 18. rodziału Księgi Rodzaju, w których wyraźnie opisuje się osoby ludzkie jako widzące Boga. Raczej wyraźnie identyfikuje Boga Jahwe, który w cielesnej formie ukazywał się ludziom w dawnych czasach, z Logosem, który stał się wcielony, Jezusem Chrystusem.
Objawienie Trójcy Świętej nie wyłania się jednak tylko przy porównaniu pojawienia się Jahwe pod dębami Mamre z innymi fragmentami. Wyłania się ono z samego tekstu. Ważne jest, aby wbrew powszechnej interpretacji sprecyzować, że trzej mężowie, z którymi spotyka się Abraham [Rdz 18,2], nie są trzema osobami Trójcy Świętej w widzialnej formie. Oprócz wyraźnego zaprzeczenia takiej możliwości w innych, już wymienionych, fragmentach, kiedy postacie się rozdzielają, tylko jedna z nich jest identyfikowana jako Jahwe [Rdz 18,22]. Pozostałe dwie, gdy przybywają do Sodomy [Rdz 19,1], są nazywane aniołami. Jest to jedno z kilku miejsc, w których istoty anielskie są opisywane jako posiadające ciała. Rzeczywiście, Pan i dwaj aniołowie dzielą posiłek z Abrahamem [Rdz 8,8]. Św. Juda [Jud 1,6-7] porównuje usiłowanie popełnienia zbrodni przez ludzi z Sodomy do grzechu zbuntowanych aniołów przed potopem w Księdze Rodzaju [Rdz 6,1-2].
Jahwe i dwaj aniołowie mówią jednak jednym głosem. „Elohim”, ogólnie tłumaczony jako Bóg, gdy jest używany do wskazania Jahwe, często przyjmuje czasownik w liczbie mnogiej, ponieważ gramatycznie sam jest w liczbie mnogiej. Imię Jahwe jest jednak gramatycznie w liczbie pojedynczej. Niemniej jednak, w trakcie dyskusji z Abrahamem, zaimek "oni" jest używany do przedstawienia wypowiedzi Jahwe. Trójka ta może być zatem postrzegana jako widoczna reprezentacja, ikona Trójcy Świętej. Dalej, w tym tekście, Jahwe mówi sam do siebie, zasięgając własnej rady [Rdz 18,17-19]. Widzimy tę dynamikę jeszcze bardziej rozwiniętą w Ewangeliach w modlitwach Chrystusa do Ojca.
Być może jednak największym znaczeniem tego fragmentu jest to, co ujawnia nam o osobie Jezusa Chrystusa. To z Chrystusem negocjuje Abraham, aby szukać miłosierdzia nawet dla Sodomy i Gomory. To Chrystus posyła dwóch aniołów, aby uratować Lota i jego rodzinę przed zniszczeniem. To jednak również Chrystus przynosi ogień z nieba, aby zetrzeć te miasta z ich niegodziwością. Może On mówić o byciu przed Abrahamem [J 8,58]. Może On mówić o grzechach Sodomy z wiedzy bezpośredniej [Mt 10,15; 11,23-24; Łk 10,12]. Chrystus mówi jasno, że została Mu dana odpowiedzialność za sąd, za przywrócenie sprawiedliwości stworzonemu porządkowi [J 5,22]. Zniszczenie spuszczone na Sodomę i Gomorę było przedsmakiem, eschatologicznym wtargnięciem sądu ostatecznego, który towarzyszyć będzie ponownemu przyjściu Chrystusa [Łk 17,28-30].
W całej historii Kościoła podejmowane były próby zniekształcenia tożsamości Chrystusa poprzez oderwanie Chrystusa, którego spotykamy w Ewangeliach, od Boga Starego Testamentu. Pierwsza znana i być może najbardziej niesławna próba została podjęta przez Marcjona, który na początku drugiego wieku twierdził, że Jahwe był innym Bogiem niż Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, opisując tego pierwszego jako gwałtownego i gniewnego, podczas gdy ten drugi jest kochający i współczujący. Poglądy tego rodzaju są najczęściej obalane przez wskazywanie miłości i współczucia okazywanego przez Jahwe w Starym Testamencie. Przykazania o miłości do Boga i bliźniego pochodzą z Tory, Księgi Kapłańskiej i Powtórzonego Prawa. Boże miłosierdzie i współczucie są ciągle powtarzającymi się tematami w Psalmach. Działa to jednak również w drugą stronę. Chrystus, który chodził po ogrodzie i przeklął węża, który zniszczył Sodomę i Gomorę, który wyprowadził lud z Egiptu i dowodził armią Jozuego jest tym samym Chrystusem, którego spotykamy w Ewangelii. Chrystus miłości, współczucia i miłosierdzia, którego spotykamy w Ewangeliach i nauczaniu apostołów, którzy tworzą resztę Nowego Testamentu, jest tym samym Chrystusem, którego spotykamy w sądzie Apokalipsy jako mściciela niewinnej krwi.
Podczas gdy w obecnych czasach jest niewielu prawdziwych marcjonistów, łagodniejsza forma marcjonizmu jest stałym i uporczywym zagrożeniem. Przybiera ona formę ignorowania i alegoryzowania starotestamentowego przedstawienia Boga Trójcy i osoby Jezusa Chrystusa. Jest to połączone z jednowymiarową karykaturą osoby Chrystusa w Nowym Testamencie. Przybiera ona w niektórych przypadkach formę zaprzeczenia, wbrew konsekwentnemu świadectwu Pisma Świętego, Ojców i tradycji liturgicznej Kościoła, że Bóg posiada jakikolwiek gniew. Czasem prowadzi to nawet do herezji uniwersalizmu.
Wbrew takiemu poglądowi, List do Hebrajczyków uczy nas, że Chrystus wczoraj i dziś, jest ten sam także na wieki [Hbr 13,8]. Jego charakter nigdy się nie zmienił i nigdy nie zmieni. On jest Bogiem, który wzywa nas do pokuty przez pewną wiedzę o nadchodzącym sądzie i Bogiem, który wylewa swoje miłosierdzie i przebaczenie, gdy odwracamy się od naszego grzechu, aby pójść za Nim. Przyjdzie On wkrótce i niesie On nagrodę, zarówno za sprawiedliwość, jak i niegodziwość.
o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk)
za: The Whole Counsel Blog
fotografia: Mitrut Popoiu / orthphoto.net /