publicystyka: Ci, którzy są wypełnieni złem i pijani niewiedzą, nie znają Boga…

Ci, którzy są wypełnieni złem i pijani niewiedzą, nie znają Boga…

Pseudo-Antoni Wielki, Izajasza Anachoreta, 25 października 2022

Pseudo-Antoni Wielki:
Ci, którzy praktykują skromne oraz niezbytkowne życie, unikają też niebezpieczeństw i nie potrzebują strażników. Z łatwością znajdują drogę do Boga, triumfując we wszystkim nad pożądaniem.

Unikaj mówienia wielu ludziom słów o pobożności i dobrym życiu. Nie mówię tego z zawiści, lecz dlatego że uważam, iż wydasz się głupcom śmieszny. Podobne podobnego raduje, a takie słowa mają niewielu słuchaczy, całkiem nielicznych. Lepiej więc nie mówić, chyba że o tym, co Bóg zamierza dla ludzkiego zbawienia.

Trzeba, aby ci, którzy dążą do cnotliwego i miłego Bogu życia, wystrzegali się zuchwałości, a także całej pustej oraz kłamliwej sławy, i starali się o poprawę życia oraz myśli. Albowiem miły Bogu i stały umysł to wznoszenie się i droga do Boga.

Ćwiczenie się w najpiękniejszym życiu oraz dbałość o duszę sprawiają, że mężowie stają się dobrzy i mili Bogu, ponieważ ten, kto poszukuje Boga, znajduje Go i we wszystkim zwycięża pożądanie, o ile nie ustaje w modlitwie. Taki człowiek nie boi się demonów.

Nie jest rzeczą dobrego człowieka sprzedawać swoją wolną opinię w dążeniu do zdobywania pieniędzy, nawet jeśli oferuje mu się ogromne sumy. Sprawy życiowe przypominają bowiem sen, a bogactwo niesie ze sobą niejasne, krótkotrwałe złudzenia.

Nie sposób stać się mężem dobrym i mądrym w krótkim czasie, ale osiąga się to mozolną medytacją, odpowiednim sposobem życia, doświadczeniem, nakładem czasu, ćwiczeniem i pragnieniem dobrych czynów. Człowiek dobry i miły Bogu, który prawdziwie Go poznaje, nie ustępuje w obfitym czynieniu tego, co Mu się podoba. Rzadko jednak znajdują się tacy ludzie.

Człowiek rozumny, który bierze sobie do serca uczestnictwo i związek z tym, co boskie, nigdy nie rozkocha się w niczym, co ziemskie czy mierne, ale ma umysł skupiony na sprawach niebiańskich i wiecznych. Wie również, że to wola Boża jest zbawieniem człowieka, ponieważ jest ona dla ludzi przyczyną wszelkiego piękna i źródłem wiecznych dóbr.

Gdy napotkasz kogoś, kto spiera się i walczy z prawdą oraz z tym, co oczywiste, przerwij spór i ustąp takiemu człowiekowi – jego zdolność rozumowania skamieniała raz na zawsze. Albowiem tak, jak bardzo zła woda sprawia, że wyborne wino staje się niedobre, tak samo szkodliwe rozmowy niszczą ludzi o cnotliwym życiu i myśli.

O takich, którzy wzbraniają się przed poznaniem tego, co korzystne i pięknie powiedziane, twierdzi się, że się źle mają. Z kolei u tych, którzy znają prawdę, ale bezwstydnie dążą do przewagi w rozmowie bez względu na nią, umarła ich zdolność rozumowania, a ich sposób postępowania zdziczał. I nie znają Boga, ani też ich dusza nie doznała oświecenia.

Śmierć, jeśli ludzie ją rozumieją, jest nieśmiertelnością, ale jeśli ignoranci jej nie rozumieją, pozostaje śmiercią. I nie należy się bać tej śmierci, ale zagłady duszy, która jest nieznajomością Boga, gdyż właśnie to jest dla duszy niebezpieczeństwem.

Czysta dusza, która jest dobra, jest oświetlana i opromieniana przez Boga. Wtedy umysł rozumie dobro i płodzi miłe Bogu myśli. Ilekroć jednak dusza zostaje ubłocona złem, niegodziwe demony, wszedłszy w myśl, podpowiadają duszy bezbożne czyny, ponieważ Bóg odwraca się od niej – czy raczej, ponieważ dusza oddala się od Boga. Cudzołóstwa, mordy, rabunki, świętokradztwa i tym podobne – takie są dzieła demonów.

Ci, którzy są wypełnieni złem i pijani niewiedzą, nie znają Boga, ponieważ też nie mają trzeźwej duszy. Tymczasem Boga da się poznać: choć nie jest widzialny, najbardziej widoczny jest w rzeczach widzialnych – tak jak dusza w ciele. Jeśli ciało bez duszy nie jest w stanie trwać, tak i wszystko, co widzialne i istniejące, nie może trwać bez Boga.

Jeśli ludzie nie miłują tego, co jest im dane na własność, lecz sięgają po więcej, zniewalają samych siebie namiętnościami, które mącą duszę i nakładają na nią myśli oraz wyobrażenia – ponieważ same te rzeczy są złe, jak za długie tuniki, które krępują nogi biegaczom. Tak samo pragnienie zbytku ponad miarę nie pozwala duszom współzawodniczyć lub zostać zbawionymi.

Tak jak otrzymaliśmy od Boga wzrok, aby rozpoznawać zjawiska: co jest białe, a co czarnego koloru, tak też otrzymaliśmy od Boga rozum, aby rozróżniać, co jest korzystne dla duszy. Pożądanie, oddzielone od rozumu, płodzi rozkosz i nie pozwala duszy zostać zbawioną oraz połączyć się z Bogiem.

Skoro żołnierze dochowują wiary cesarzowi, ponieważ są przez niego zaopatrywani w żywność, o ileż bardziej powinniśmy nieprzerwanie starać się składać niemilknącymi ustami dzięki Bogu i podobać się Jemu, który stworzył wszystko ze względu na człowieka?

Skoro staramy się leczyć choroby ciała ze względu na drwiny ludzi, których spotykamy, to o wiele większą koniecznością jest, abyśmy starali się leczyć choroby duszy, żebyśmy, gdy będziemy sądzeni przed obliczem Boga, nie okazali się bezwartościowi i godni drwin. Mamy bowiem wolną wolę i jeśli zechcemy nie spełniać niegodziwych czynów, chociaż ich pożądamy, to możemy, jest w naszej mocy, spędzić żywot podobając się Bogu. I nikt nas nigdy nie zmusi, jeśli tylko nie będziemy chcieli, byśmy uczynili coś niegodziwego. Walcząc w ten sposób, będziemy ludźmi godnymi Boga, pędząc żywot jak aniołowie w niebie.

Nie należy się gniewać na grzeszników, choćby ich czyny były godnymi potępienia przewinieniami, lecz powinniśmy, ze względu na samą sprawiedliwość, nawracać upadających, a także, jeśli się tak zdarzy, karać, czy to ze względu na nich samych, czy na innych. Nie należy natomiast gniewać się czy zachowywać gwałtownie, ponieważ gniew działa według namiętności, a nie osądu czy sprawiedliwości. Z tych samych powodów nie należy też chwalić tych, którzy okazują miłosierdzie ponad to, co konieczne. Należy karać niegodziwych ze względu na samo dobro i sprawiedliwość, a nie ze względu na swoją namiętność gniewu.

Wiedz, że ból cielesny zgodnie z prawami natury należy do ciała, ponieważ jest ono zniszczalne i materialne. Trzeba zatem, aby wykształcona dusza z wdzięcznością przeciwstawiała takim namiętnościom wytrwałość i wytrzymałość, a także, aby nie obwiniała Boga za to, że stworzył ciało.

Niektóre dusze nie są powożone przez rozum i sterowane przez umysł w taki sposób, aby zduszać swoje namiętności, kierować i sterować nimi, to jest: smutkiem i rozkoszą. Te właśnie dusze giną jak bezrozumne zwierzęta, ponieważ rozum został porwany przez namiętności, niczym zwyciężony przez konie woźnica.

Człowiek bierze wszystko, co dobre, od Boga, ponieważ On sam jest dobry. Dlatego właśnie został przez Boga stworzony. Natomiast to, co złe, człowiek przyciąga do siebie od siebie samego, od zła, które w nim tkwi, pożądania oraz braku postrzegania.

Człowiek niegodziwy uwielbia zachłanność, a gardzi sprawiedliwością. Nie uznaje niczego za niepewne, niestałe i ulotne, ani nie zastanawia się nad tym, co nieprzekupne, oraz nad nieuchronnością śmierci. Jeśli starzec jest nikczemny i bezrozumny, jest jak zgniłe drewno, zupełnie do niczego nieprzydatne.

Nie ma umysłu ten, kto mówi bezmyślnie, albowiem mówi niczego nie pojmując. Rozważ więc, co opłaca ci się czynić dla zbawienia duszy.

Gdyby ci, którzy czczą idole, wiedzieli i przyglądali się sercem temu, co czczą, nie odchodziliby nieszczęśni od pobożności, lecz oglądając ład, porządek i Opatrzność tego, co powstało i powstaje za sprawą Boga, wiedzieliby, że uczynił to wszystko ze względu na człowieka.

Jedna tylko rzecz jest dla człowieka niemożliwa: stać się nieśmiertelnym. Może on natomiast połączyć się z Bogiem, jeśli tylko zrozumie, że może. Gdy bowiem człowiek chce, pojmuje, wierzy i kocha, staje się towarzyszem Boga poprzez dobry sposób postępowania.

Dobro jest niewidoczne, tak jak to, co jest w niebie. Zło jest widoczne, tak jak to, co jest na ziemi. Dobro jest tym, z czym niczego nie da się porównać. A człowiek, który ma umysł, wybiera to, co lepsze. Albowiem Bóg tylko dla człowieka uczynił swoje dzieła zrozumiałymi.

Izajasza Anachoreta:
Pierwszą cnotą jest brak niepokoju, czyli śmierć wobec każdego człowieka i rzeczy. Z tej cnoty rodzi się pożądanie Boga. Ono z kolei rodzi zgodny z naturą gniew, który to stawia opór wszelkiemu usiłowaniu wroga. Wtedy bojaźń Boża znajduje w człowieku pastwisko, a poprzez bojaźń objawia się w człowieku miłość.

Pilnuj się w swoim sercu, bracie, i strzeż się przed twoimi wrogami, ponieważ są przebiegli w swojej niegodziwości. Bądź w sercu posłuszny następującej zasadzie: człowiek nie może uczynić dobra, jeśli czyni zło. Dlatego nasz Pan i Zbawca pouczył nas, abyśmy się strzegli, mówiąc, że ciasna jest brama i wąska droga, która wiedzie do życia, i niewielu ją odnajduje.

W czasie modlitwy należy przez pobożny odpór wypędzać z serca napad myśli, żebyśmy nigdy nie odkryli, że zwracamy się do Boga jedynie ustami, ale w sercu myślimy o czymś wstrętnym. Albowiem Bóg nie przyjmuje od hezychasty mętnej i wzgardliwej modlitwy. Pismo w każdym miejscu zaklina przecież, aby strzec narządów zmysłu duszy. Jeśli więc wola mnicha zostanie podporządkowana prawu Bożemu, umysł będzie sterował zgodnie z Jego prawem tym, co mu podlega: wszystkimi poruszeniami duszy, zwłaszcza zaś gwałtownością i pożądaniem – te są bowiem poddane rozumowi. Praktykowaliśmy cnotę i dopełniliśmy sprawiedliwości, zwróciliśmy pożądanie ku Bogu i jego woli, a gwałtowność przeciw diabłu i grzechowi. Czego więc jeszcze szukamy? Wewnętrznej medytacji.

Jeśli w twoim sercu zostanie zasiana ohyda, gdy siedzisz w celi, strzeż się. Staw opór złu, aby nigdy nie zapanowało nad tobą. Postaraj się przypomnieć sobie o Bogu, ponieważ On zwraca na ciebie uwagę, a to, co rozważasz w swoim sercu, jest odkryte przed Jego obliczem. Powiedz zatem swojej duszy: „Jeśli obawiasz się podobnych do ciebie grzeszników, aby nie ujrzeli twojego grzechu, o ileż bardziej należy bać się Boga, który zwraca na wszystko uwagę?”. Dzięki tej poradzie bojaźń Boża odsłania się twojej duszy. I jeśli z nią pozostaniesz, pozostajesz niewzruszony pośród namiętności. Tak napisano: Posłuszni Panu są jak góra Syjon. Nigdy nie zostanie wstrząśnięty ten, kto zamieszkuje Jeruzalem. A zatem we wszystkim, co czynisz, trzymaj się Boga, ponieważ przygląda się każdej twojej myśli, a nigdy nie będziesz grzeszył. Jemu chwała na wieki.

Jeśli umysł zostanie wzmocniony i przygotuje się, aby podążyć za miłością, która gasi wszystkie cielesne namiętności, a także nie ścierpi, aby coś sprzecznego z naturą ciemiężyło serce w jego sile, wtedy umysł przeciwstawia się temu, co jest wbrew naturze, aż nie oddzieli tego od rzeczy z naturą zgodnych.

Pilnuj się zatem, aby nic zgubnego nie oddaliło cię od Bożej miłości, oraz panuj nad swoim sercem. Nie ustawaj, mówiąc: „Jak mam go strzec, skoro jestem grzesznikiem?”. Gdy człowiek porzuci swoje grzechy i zwróci się do Boga, jego pokuta odrodzi go i uczyni całego nowym.
 


Wybrane myśli pochodzą z publikacji „Pseudo-Antoni Wielki, Izajasz Anachoreta. Wybór tekstów z I tomu Filokalii” (przekład: C. Dobak, redakcja, komentarze i słownik: S. Hiżycki OSB).









Pseudo-Antoni Wielki – dzieło przypisano św. Antoniemu Wielkiemu (ok. 251–ok. 356), ojcu mnichów, którego biografię znamy dzięki „Żywotowi” napisanemu przez św. Atanazego Wielkiego (ŹrMon 35, s. 75–146). Tekst jednak z egipskim mnichem nie ma nic wspólnego. Trudno powiedzieć spod czyjego pióra wyszedł; możemy jedynie powiedzieć, że autor czytał filozofów stoickich i neoplatoników; brak natomiast, poza jednym wyjątkiem (rozdz. 141), który wydaje się być interpolacją, bezpośrednich odwołań do teologii chrześcijańskiej.

Izajasz Anachoreta – trudno jednoznacznie zidentyfikować autora naszego dzieła. Wedle dwóch opinii chodzi albo egipskiego mnicha, który był związany ze środowiskiem abba Pojmena, ale na jakimś etapie życia opuścił Egipt i zmarł w Palestynie; zwolennicy tego poglądu nazywają naszego autora Izajaszem ze Sketis. Drugi pogląd głosi, że chodzi o monofizyckiego mnicha palestyńskiego, autora licznych dzieł ascetycznych, który żył w rejonie Gazy; przedstawiciele tej szkoły piszą z kolei o Izajaszu z Gazy. Na dzień dzisiejszy trudno określić, kto jest autorem tekstu zamieszczonego w Filokalii. Dlatego też, za edycją ateńską, nazywamy go tutaj neutralnie Izajaszem Anachoretą i przyjmujemy, że żył w V w.

Fotografia: m.stefanovic /orthphoto.net/