Misja

abp Anastazy (tłum. o. Włodzimierz Misijuk), 05 października 2022

Ewangelię według św. Mateusza pieczętuje opis wydarzenia o wielkim znaczeniu dla całego świata. Po swym ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu Chrystus otrzymuje wszelką władzę nad całym wszechświatem (por. Mt 28,18). Nauczyciel, prorok, Mesjasz staje się wówczas “Panem”. To wydarzenie zmienia rytm i znaczenie ludzkiej historii. Istota tego, co się wydarzyło, jest różna od tego, czym wydaje się być. Prawdziwa władza nie należy już do cesarza i rzymskiej machiny administracyjnej. Ciąg dalszy historii nie zależy już od nabytej wiedzy uczonych i mądrości ludzi na ziemi. Wszechmocny i Wszechmogący Ojciec, Bóg miłości, udziela władzy swemu Synowi, który jest miłością wcieloną w swej najpełniejszej postaci, bowiem zgodził się nawet na Krzyż. Ta prawda stanowi centrum chrześcijańskiej wiary. Prawdziwa siła i oddziaływanie chrześcijan uzależnione są od stopnia, w jakim tę rzeczywistość przeżywają i głoszą.

Kościół kontynuuje głoszenie misterium Boga jako Trójcy Osób i Bożego planu zbawienia w Chrystusie i w Duchu Świętym. Jako “mistyczne ciało Chrystusa” Kościół emanuje łaską żywego Boga na cały świat. Przez wieki żyje pełnią napięcia eschatologiczną nadzieją, że “tajemnicą woli [Boga] jest “aby z nastaniem pełni czasów wykonać ją i w Chrystusie połączyć w jedną całość wszystko, i to, co jest na niebiosach, i to, co jest na ziemi w Nim” (por. Ef 1,9-10).

Weszliśmy w dwudziesty pierwszy wiek. Wielka mnogość studiów i deklaracji w odniesieniu do krytycznego zagadnienia chrześcijańskiej jedności i prawdziwego chrześcijańskiego świadectwa we współczesnym świecie powoduje konieczność ponownego wskazania, co podstawowe, istotne. Chodzi tu o naszą wiarę w Chrystusa, któremu “została dana wszelka władza w niebiosach i na ziemi” oraz o naszą niewzruszoną wiarę, że Kościół jest Jego ciałem, “pełnią Tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia” (por. Ef 1,23).

Z zapewnienia Pana: “Została mi dana wszelka władza” (por. Mt 28,18) wynika przykazanie: “Idąc więc, nauczajcie wszystkie narody” (por. Mt 28,19), uwydatnione przez użycie spójnika “więc”. Zmartwychwstały Pan ustala w ten sposób pierwszą wizję powszechności. Ten powszechny wymiar nie jest jednak w żaden sposób powiązany z obecną globalizacją rynków ekonomicznych. Termin globalizacja, którego obecnie tak często używamy, zapowiada niejako ukryte niebezpieczeństwo. Ten proces może spowodować, że istoty ludzkie powrócą do życia wedle praw dżungli, do konkurencyjności pozbawionej moralnej wrażliwości i etyki. W czasach, kiedy istoty ludzkie starają się stawać “ponadludzkie”, w rzeczywistości mogą ulec zwyrodnieniu i zejść do stanu podludzi. Celem misyjnego delegowania uczniów Chrystusa “do wszystkich narodów” jest upowszechnienie miłości, która podnosi człowieka ku Bogo-Człowiekowi (gr. theanthropos), ku “nowemu stworzeniu”. Celem wspólnoty eucharystycznej, którą wierzący w Chrystusa ustanawiają wszędzie przez Świętego Ducha, jest tworzenie wspólnoty solidarności, wspólnoty wolnych istot ludzkich, które obdarzają się miłością.

W przeszłości wielu Europejczyków i Amerykanów pojmowało to ostatnie przykazanie Pana w kategoriach geograficznych: “Idźcie więc do krańców Afryki i Azji, gdzie Ewangelia nie była jeszcze zwiastowana”. Jednak dzisiaj uświadamiamy sobie, że najbardziej niebezpieczną formą wyobcowania - jeszcze bardziej niebezpieczną od braku religijnej świadomości - jest religijna obojętność, która panuje w wielu tradycyjnie chrześcijańskich krajach. W dwudziestym pierwszym wieku przykazanie zmartwychwstałego Chrystusa: “Idąc więc, nauczajcie wszystkie narody” (por. Mt 28, 19) nabiera o wiele szerszego zakresu. Oznacza polecenie - Idźcie do narodów, które niewiele wiedzą o Chrystusie. Idźcie również do tych narodów Europy i Ameryki, które przez całe dziesięciolecia dwudziestego wieku prześladowały Chrystusa. Idźcie też do narodów, które przez arogancję czy obojętność zepchnęły Chrystusa na margines i zastąpiły Go własnymi “bóstwami” - pieniądzem, seksem czy materialnym dobrobytem.

Działania apostołów Chrystusa dysponują mocą sprawczą, która przejawia się na dwóch płaszczyznach: sakramentalnej - “chrzcząc je”, oraz dydaktycznej - “nauczajcie je”. Wymiar sakramentalny, jak zdefiniowała to świadomość Kościoła pierwszych wieków, osiąga swą doskonałą postać w Trynitarnej formule: “W imię Ojca, i Syna, i Świętego Ducha”. To podsumowanie niepojętego misterium Boskości i podkreślenie, że “poznanie” osiągane jest mocą łaski Świętego Ducha. W dydaktyce, z kolei, akcent kładziony jest nie tylko na wiedzę, lecz również na przestrzeganie przykazań: “Uczcie ich przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem” (por. Mt 28, 20).

W naszych lokalnych eklezjalnych kontekstach, ulegając wielu różnym pretekstom, często poddajemy się pokusie, aby te najbardziej wymagające przykazania odkładać na bok. Właśnie tak traktujemy miłość do nieprzyjaciół, czystość, pokorę, przebaczenie, samokontrolę, wstrzemięźliwość, wyrzeczenia. Jednak chrześcijańskie życie jest organiczną całością i naleganie na przestrzeganie wszystkich przykazań nie stanowi przypadku swego rodzaju “moralizowania”, z którym godzą się jedynie konserwatyści. W rzeczywistości jest to najbardziej fundamentalna z wolności od wszelkiego rodzaju umowności. Przestrzeganie przykazań jest ściśle powiązanie z miłością Chrystusa i “życiem w Chrystusie”. Pan zapewnia: “Kto ma Moje przykazania i przestrzega ich, ten Mnie miłuje; kto zaś Mnie miłuje, miłowany będzie przez Ojca Mego i Ja będę go miłował, i siebie mu objawię” (J 14, 21).
Konieczne jest udzielenie należytej uwagi ponownemu łączeniu myśli teologicznej i codziennego życia z przykazaniami Chrystusa. Nie wolno nam zatracać się w abstrakcyjnej teologii, która nie ma żadnego odniesienia do życia wspólnoty wiernych, lub w moralności, której brakuje teologicznej prawdy.

Aby dokonywać tego w wieku niespodzianek, który właśnie się rozpoczął, trzeba wkraczać w nowe obszary. Ponadto będziemy musieli zrezygnować przy tym z ustalonych porządków, systemów organizacji i sposobów myślenia. Chrystusowe przykazanie “pójścia” zawiera ukryte przesłanie - powinniśmy zostawić za sobą miejsca, w których jesteśmy i do których jesteśmy przywiązani. Każda wyprawa w nieznane regiony może być związana ze stawaniem w obliczu ukrytych niebezpieczeństw. To zatem naturalne, że wyprawa “do wszystkich narodów” będzie nacechowana trudnościami i przygodami.

W ubiegłym wieku doszło do nowego rozprzestrzenienia nie tylko technologicznej wiedzy, politycznej władzy i bogactwa, ale również nowych rodzajów ubóstwa, braku środków do życia, niesprawiedliwości i przemocy, która nie ogranicza się jedynie do terroryzmu - powiązanego ostatnimi czasy z ideami religijnymi - lecz obejmuje wszelkie postacie przemocy. Jako chrześcijanie jesteśmy powołani do wspólnego badania mnóstwa nowych problemów, do ponownego przyglądania się naszym powinnościom i naszym możliwościom doprowadzenia do chrześcijańskiej jedności i do okazania się twórczą siłą w świecie. [...]

Zgłaszane bywają postulaty, aby udział teologii i eklezjalnej działalności pozostawał ograniczony do tak zwanej sfery religijnej. Niemniej jednak horyzonty Kościoła obejmują całą ludzkość i całe stworzenie. W wypowiedzi Pana, którą teraz się zajmujemy, charakterystycznym terminem jest słowo: “wszystko” (gr. pas, pasa, panta). “Została mi dana wszelka władza [...] wszystkie narody [...] wszystkiego, co wam przykazałem [...] przez wszystkie dni”.

“I oto Ja z wami jestem”. Ja Słowo, Logos, mądrość Ojca, początek i koniec, Alfa i Omega - jestem z wami “przez wszystkie dni”. Zarówno we dnie bez chmur na niebie, gdy wszystko jest w porządku, jak i podczas dni pochmurnych, gdy otacza was mgła niepewności, a nawet we dnie zwątpienia i słabości, gdy szaleją nawałnice; jestem z wami w czasach rozterki, gdy brakuje wam odwagi, i powtarzam słowa wypowiedziane wcześniej do Piotra: “Małowierny, czemuś zwątpił?” (por. Mt 14,31). Jestem z wami w chwilach niezamierzonej zdrady, aby prowadzić was drogą pokajania, i w czasach męczeństwa czy świadectwa, które składacie z miłości do Mnie, gdy atakują was demoniczne moce nienawiści i niesprawiedliwości.

Świadomość obecności “Umiłowanego”, który jest pełnią miłości, stanowi najbardziej istotny element chrześcijańskiego doświadczenia. Ta świadomość daje nam siły nawet w najbardziej przygnębiających chwilach. Pociesza i uspokaja nasze istnienie, gdy zaskakują nas niszczące fale i zaciskają się wokół nas “sidła śmierci” (por. Ps 18,5). Wzmacnia i pobudza nas w czasach usilnych twórczych starań. Jego obecność napełnia nas długotrwałą radością i łagodnym światłem.

Nie jest to kwestia jakiegoś umysłowego procesu, który następuje w sferze noetycznej. To oświecenie całego naszego istnienia promienną łaską Świętego Ducha. To kwestia życia “w Chrystusie”. Świadomości i poczucia Jego obecności można doświadczyć podczas modlitwy, medytacji Słowa Bożego, ale nade wszystko podczas nabożeństwa. To właśnie w misterium Boskiej Eucharystii doświadczamy mistycznego zjednoczenia ze zmartwychwstałym Panem. Postęp w życiu duchowym polega na ciągłym pogłębianiu tej osobowej relacji, ale również na “kontynuacji liturgii po Boskiej Liturgii” w każdej chwili naszego życia. Im bardziej jesteśmy świadomi obecności zmartwychwstałego Chrystusa w naszym życiu, tym bardziej każdy z naszych dni będzie wypełniony pokojem, mocą i kreatywnością.

Tym, co charakteryzowało pionierów ruchu teologicznego “Wiara i Ustrój”, był entuzjazm do zmagań z nagromadzonym w przeszłości brakiem zrozumienia i wrogością, które ciągle dzielą chrześcijańskie Kościoły i wspólnoty. Niewątpliwie nastąpił rzeczywisty postęp i dziękujemy wspaniałym teologom, którzy w ciągu minionych siedemdziesięciu pięciu lat przyczynili się do jego osiągnięcia poprzez badania nie tylko tego, co chrześcijan jednoczy, ale również tego, co powrót do jedności opóźnia. W ten sposób umożliwili realne współistnienie i uznanie tego, co “inne”, odmienne. Wydarzenia tych lat pokazały, że sprzeciw wobec marzeń o powrocie do jedności jest silny i trudny do przezwyciężenia. Ci z nas, którzy obecnie próbują to dzieło kontynuować, traktowani są, między innymi, szerokim wachlarzem krytyki ze strony tak zwanych “swoich”. Bez względu na to, co się wydarzy, ważna w tej kwestii jest kontynuacja naszego dialogu, wspólne rozważania, spotkania w wierze, nadziei i miłości. Oczywiście, nikt nie jest gotów na kompromisy w kwestiach wiary. Niemniej jednak, pod żadnym względem nie mamy prawa powrotu do zamkniętych fortec zeszłych wieków. Nie wolno nam ignorować ani swojej odpowiedzialności wobec całego świata, ani żarliwej modlitwy Chrystusa do swego Ojca: “Aby wszyscy byli jedno [...] żeby świat uwierzył, że Ty Mnie wysłałeś” (por. J 17,21).
Zachowując bez uproszczeń i upiększeń wszystko, co w naszych tradycjach najcenniejsze, kontynuujemy nasze starania o “zbliżenie” i wspólne świadectwo, “patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary” (por. Hbr 12,2). Kontynuujmy te zmagania “do końca czasów”, bez względu na to, w jakiej sytuacji okaże się cała ludzkość, bez względu na to, jak będzie postępował jej naukowy i technologiczny rozwój, jakie będą jej odkrycia czy osiągnięcia.

fragment pochodzi z książki arcybiskupa Anastazego Yannoulatosa “Misja na wzór Chrystusa”, wydanej przez Wydawnictwo Warszawskiej Metropolii Prawosławnej (przełożył o. Włodzimierz Misijuk)

fotografia: Jarosław Charkiewicz