publicystyka: Dlaczego życie niechrześcijan wydaje się bardziej różowe, a chrześcijan często jest męką?

Dlaczego życie niechrześcijan wydaje się bardziej różowe, a chrześcijan często jest męką?

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin), 17 września 2022

Dlaczego życie ludzi wierzących wydaje się wam trudniejsze? Wręcz przeciwnie, jest ono łatwiejsze, bo w trudnych chwilach my, wierzący, możemy oprzeć się na Chrystusie, zaś na czym może oprzeć się człowiek, który nie ma nadziei? Na czym oprze się w trudnych chwilach ktoś, kto nie umie się modlić, kto nie wie, że istnieje inne życie, ktoś, w czyim życiu nie ma obecności Chrystusa? Jak zniesie niesprawiedliwość i atak, gdy nie ma przeciwwagi - Chrystusa? Dlatego patrzysz na taką osobę, gdy ktoś zaczyna ją piętnować - a ona w odpowiedzi zaczyna besztać i rzuca się, by zabić drugiego człowieka, albo sama pozbawia siebie życia i rujnuje wszystko. Człowiek przecież nie może ustać wyłącznie o własnych siłach. Podam wam przykład.

Podczas pogrzebu młodych ludzi, których pogrążeni w żałobie rodzice są wierzący, ma miejsce prawdziwa manifestacja wiary. Dwa lata temu w Limassol sprawowaliśmy obrzęd pogrzebu młodego człowieka, który niedawno się ożenił, pojechał z żoną w podróż poślubną i po 25 dniach zmarł. Przywieźli go do tej samej cerkwi, w której brał ślub i pochowali w ślubnym garniturze. Świeżo upieczony mąż, który ledwo zdążył się nim stać. Jego rodzice byli ludźmi wierzącym. I ludzie patrzyli na tych cierpiących, pogrążonych w żałobie, ale jednocześnie mających w duszy solidną przeciwwagę - nadzieję.

Potem mieliśmy kolejny pogrzeb, i znów młodego człowieka, ale jego nieszczęśni rodzice nie mieli takiego związku z Cerkwią, a co się tam działo, to lepiej nie opowiadać. O mały włos nie zostaliśmy pobici. To znaczy, matka zmarłego była powstrzymywana przed zaatakowaniem nas, ponieważ uważała, że tylko my jesteśmy winni śmierci jej dziecka. Oczywiście nie była sobą, biedna, z tego całego swojego bólu, jednak ewidentnie była to osoba niemająca nadziei, która zupełnie nie wiedziała, co zrobić, podczas gdy ten, kto ma nadzieję, też może zostać zraniony, ale mimo wszystko kroczy naprzód, kierowany swoją nadzieją.

Gdyby na przykład ktoś przyszedł teraz i powiedział:
- Wiesz, niestety masz raka i umrzesz za trzy miesiące!
No dobra, będę zszokowany jako człowiek, przez chwilę będę zdenerwowany, ale potem wstanę i powiem: “Istnieje Chrystus, istnieje Królestwo Boże, przygotuję się, pomodlę się!". Gdybym nie miał nadziei, to co bym zrobił? Waliłbym głową w mur i mówił: "Czy wiesz, że to oznacza, że za trzy miesiące umrę? Co wtedy stanie się z moim życiem? Co stanie się z tym wszystkim, co chciałem zrobić, a nie zrobiłem, przecież miałem takie marzenia?"

Nie uważam więc, że ludzie wierzący wydają się bardziej nieszczęśliwi, po prostu człowiek wierzący ma w sobie tyle szlachetności, by odważnie stawiać czoła swoim trudnościom, patrzeć im prosto w oczy i radzić sobie z nimi we właściwy sposób. Jeśli ktokolwiek zamyka oczy, to wcale nie znaczy, że już nie istnieje. To znaczy, że trudności zarówno jednych, jak i drugich są takie same, jeśli nie gorsze dla niewierzących.

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: crkva /orthphoto.net/