Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Módlcie się za biskupa - cz. III
metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin), 20 sierpnia 2022
przeczytaj poprzednie rozważania
Ze współczuciem patrzmy na tych ludzi, którzy dźwigają krzyż kapłaństwa. Nawet żonaci duchowni mają tyle trudności do pokonania! Z iloma trudnościami muszą się zmierzyć ich dzieci! W szkole mogą być wyśmiewane słowami "Twój ojciec jest księdzem! Córeczka popa! Synek popa!" Gazety mogą pisać różnego rodzaju śmieszne artykuły z "podkolorowanymi" nagłówkami. Na przykład: "Córka kapłana pobiła sąsiadkę!", podczas gdy w rzeczywistości obie sąsiadki po prostu się pokłóciły - ile sąsiadek kłóci się każdego dnia? Albo: "Pies kapłana ugryzł przechodnia!", "Kot duchownego...", "Mysz kapłana...". Obojętnie co zrobisz, staniesz się celem wszelkiego rodzaju ataków.
Jednak stawianie czoła takim trudnościom ze strony ludzi spoza Cerkwi to jedno. Można znaleźć skromne pocieszenie: ludzie postępują w ten sposób, gdyż nie znają Boga. Ale gdy problemy pojawiają się w łonie Cerkwi i ze strony wiernych Cerkwi, jest to o wiele trudniejsze.
Każdy biskup działa dla dobra Cerkwi i ludzi wokół niego. I niewątpliwie każdy biskup podejmuje się wielkiego wysiłku, o którym nie wiemy. A skoro nie wiemy, to nie potępiajmy nikogo, a raczej módlmy się za tych, którzy dobrowolnie podjęli się tego trudu, którzy dobrowolnie poświęcili się Cerkwi.
My wszyscy, pozostali członkowie Cerkwi, chcemy dobrych duchownych, dobrych kapłanów, dobrych kaznodziejów. W większości nie wybraliśmy krzyża kapłaństwa dla siebie, naszych dzieci i wnuków. Myślimy: niech zrobi to ktoś inny. Ale potrzebujemy dobrych kapłanów i biskupów! Jednak oni nie spadają z nieba, oni rodzą się w rodzinach, ze swoich rodziców. Oczywiście nie możemy wszyscy zajmować się tym samym, mamy różne aspiracje i nierówne możliwości, ale módlmy się za siebie nawzajem, i przynajmniej nie przeszkadzajmy tym, którzy wzięli na siebie krzyż biskupstwa. Nie bądźmy surowi dla ich błędów.
Biskupi też są ludźmi i niewątpliwie popełniają wiele błędów. Wielokrotnie mówiłem, że denerwuje mnie, gdy osoby z mojego otoczenia uważają, że jestem nieomylny, nie popełniam żadnych błędów ani pomyłek. Kim jestem? Kosmitą? Z pewnością popełniam błędy, mam grzechy i namiętności. I jestem dręczony przez diabła tak, jak wszyscy inni ludzie. To wspaniałe, gdy ktoś oświadcza: "Nie mam pokus, nie mylę się w niczym, nie grzeszę". Kto się najbardziej myli? Ten, kto mówi, że nie popełnia błędów.
Po pierwsze więc nie przysparzajmy naszym duchownym żadnych przeszkód i trudności, a po drugie pomagajmy im naszą modlitwą. Módlmy się za naszych biskupów, kapłanów i diakonów, za tych, którzy służą w Cerkwi. Oni bardzo potrzebują modlitw swoich braci. Dlatego Chrystus nakazuje nam modlić się za tych, którzy trudzą się na żniwnym polu. Jeśli nie potrafisz orać, nie potrafisz siać, nie potrafisz żąć, to przynajmniej nie rzucaj kamieniami w pole i módl się za tych 5-10 "nienormalnych", którzy pracują w polu, pomóż im swoją modlitwą. My też moglibyśmy się ożenić, mieć rodzinę, nosić garnitur, jeździć samochodem, spacerować brzegiem morza po kolacji, wyjechać na weekend do domku na wsi... Jednak dobrowolnie poświęciliśmy swoje życie Cerkwi ze względu na miłość do Chrystusa.
Kiedy w Cerkwi pojawiają się pokusy i skandale, kiedy biskup popełnia błędy, kiedy przeżywa pokusy i trudności, my, wierzący, powinniśmy zachować się tak, jak zachowujemy się w sytuacji, gdy problemy pojawiają się w naszym domu, w naszej rodzinie, u naszych dzieci. Przecież wtedy nie cieszymy się, nie wychodzimy na balkon i nie opowiadamy o swoich trudnościach. Wręcz przeciwnie, staramy się ukryć rodzinne kłopoty, nie ujawniać niedoskonałości bliskiej osoby, nie uwłaczać jej godności. W podobny sposób, z miłością i życzliwością, osłaniajmy niedostatki duchowieństwa i uzdrawiajmy je naszą miłością i modlitwą.
To samo powinniśmy czynić nie tylko wobec duchownych, ale także wobec każdego człowieka: nie ujawniajmy niepowodzeń i cierpień drugiego człowieka, nie unośmy się honorem i nie plotkujmy. Załóżmy, że masz problem z sąsiadką. Kiedy obgadujesz ją z innymi sąsiadkami, pokusa tylko wzrasta, a sytuacja się pogarsza. Zarówno sąsiadki stają się coraz gorsze, jak również ty sama. Co należy zrobić w takiej sytuacji? Milcz i módl się do Chrystusa za swoją sąsiadkę. Ale nie tak: "Przebacz jej, o Chryste, że tyle przykrości mi wyrządziła. Jestem niewinną gołąbeczką, niewinnym barankiem, a ona jest tygrysem, który mnie pożera... Jednak przebacz jej, o Chryste Boże mój". Oczywiście nie o taką modlitwę mi chodzi.
Modlitwa w czasie trudności łagodzi pokusy, oświeca nas, działa jak balsam, jak olej kojący rany. Natomiast potępienie, złorzeczenie i plotkowanie pogarszają naszą sytuację i czynią nas narzędziami szatana: my potępiamy, a nasi bliźni cierpią. A wiesz, co jest najgorsze? Że często potrafimy potępić nawet ludzi świętych czy też niewinnych. Chrystus w Ewangelii nie pozwala nam nikogo potępiać. Dlatego z miłością i życzliwością traktujmy wszystkich wokół, a zwłaszcza tych, którzy dobrowolnie przyjęli krzyż Chrystusa, krzyż biskupiej czy kapłańskiej posługi. Módlmy się za nich zawsze.
metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravoslavie.ru
fotografia: levangabechava /orthphoto.net/
Ze współczuciem patrzmy na tych ludzi, którzy dźwigają krzyż kapłaństwa. Nawet żonaci duchowni mają tyle trudności do pokonania! Z iloma trudnościami muszą się zmierzyć ich dzieci! W szkole mogą być wyśmiewane słowami "Twój ojciec jest księdzem! Córeczka popa! Synek popa!" Gazety mogą pisać różnego rodzaju śmieszne artykuły z "podkolorowanymi" nagłówkami. Na przykład: "Córka kapłana pobiła sąsiadkę!", podczas gdy w rzeczywistości obie sąsiadki po prostu się pokłóciły - ile sąsiadek kłóci się każdego dnia? Albo: "Pies kapłana ugryzł przechodnia!", "Kot duchownego...", "Mysz kapłana...". Obojętnie co zrobisz, staniesz się celem wszelkiego rodzaju ataków.
Jednak stawianie czoła takim trudnościom ze strony ludzi spoza Cerkwi to jedno. Można znaleźć skromne pocieszenie: ludzie postępują w ten sposób, gdyż nie znają Boga. Ale gdy problemy pojawiają się w łonie Cerkwi i ze strony wiernych Cerkwi, jest to o wiele trudniejsze.
Każdy biskup działa dla dobra Cerkwi i ludzi wokół niego. I niewątpliwie każdy biskup podejmuje się wielkiego wysiłku, o którym nie wiemy. A skoro nie wiemy, to nie potępiajmy nikogo, a raczej módlmy się za tych, którzy dobrowolnie podjęli się tego trudu, którzy dobrowolnie poświęcili się Cerkwi.
My wszyscy, pozostali członkowie Cerkwi, chcemy dobrych duchownych, dobrych kapłanów, dobrych kaznodziejów. W większości nie wybraliśmy krzyża kapłaństwa dla siebie, naszych dzieci i wnuków. Myślimy: niech zrobi to ktoś inny. Ale potrzebujemy dobrych kapłanów i biskupów! Jednak oni nie spadają z nieba, oni rodzą się w rodzinach, ze swoich rodziców. Oczywiście nie możemy wszyscy zajmować się tym samym, mamy różne aspiracje i nierówne możliwości, ale módlmy się za siebie nawzajem, i przynajmniej nie przeszkadzajmy tym, którzy wzięli na siebie krzyż biskupstwa. Nie bądźmy surowi dla ich błędów.
Biskupi też są ludźmi i niewątpliwie popełniają wiele błędów. Wielokrotnie mówiłem, że denerwuje mnie, gdy osoby z mojego otoczenia uważają, że jestem nieomylny, nie popełniam żadnych błędów ani pomyłek. Kim jestem? Kosmitą? Z pewnością popełniam błędy, mam grzechy i namiętności. I jestem dręczony przez diabła tak, jak wszyscy inni ludzie. To wspaniałe, gdy ktoś oświadcza: "Nie mam pokus, nie mylę się w niczym, nie grzeszę". Kto się najbardziej myli? Ten, kto mówi, że nie popełnia błędów.
Po pierwsze więc nie przysparzajmy naszym duchownym żadnych przeszkód i trudności, a po drugie pomagajmy im naszą modlitwą. Módlmy się za naszych biskupów, kapłanów i diakonów, za tych, którzy służą w Cerkwi. Oni bardzo potrzebują modlitw swoich braci. Dlatego Chrystus nakazuje nam modlić się za tych, którzy trudzą się na żniwnym polu. Jeśli nie potrafisz orać, nie potrafisz siać, nie potrafisz żąć, to przynajmniej nie rzucaj kamieniami w pole i módl się za tych 5-10 "nienormalnych", którzy pracują w polu, pomóż im swoją modlitwą. My też moglibyśmy się ożenić, mieć rodzinę, nosić garnitur, jeździć samochodem, spacerować brzegiem morza po kolacji, wyjechać na weekend do domku na wsi... Jednak dobrowolnie poświęciliśmy swoje życie Cerkwi ze względu na miłość do Chrystusa.
Kiedy w Cerkwi pojawiają się pokusy i skandale, kiedy biskup popełnia błędy, kiedy przeżywa pokusy i trudności, my, wierzący, powinniśmy zachować się tak, jak zachowujemy się w sytuacji, gdy problemy pojawiają się w naszym domu, w naszej rodzinie, u naszych dzieci. Przecież wtedy nie cieszymy się, nie wychodzimy na balkon i nie opowiadamy o swoich trudnościach. Wręcz przeciwnie, staramy się ukryć rodzinne kłopoty, nie ujawniać niedoskonałości bliskiej osoby, nie uwłaczać jej godności. W podobny sposób, z miłością i życzliwością, osłaniajmy niedostatki duchowieństwa i uzdrawiajmy je naszą miłością i modlitwą.
To samo powinniśmy czynić nie tylko wobec duchownych, ale także wobec każdego człowieka: nie ujawniajmy niepowodzeń i cierpień drugiego człowieka, nie unośmy się honorem i nie plotkujmy. Załóżmy, że masz problem z sąsiadką. Kiedy obgadujesz ją z innymi sąsiadkami, pokusa tylko wzrasta, a sytuacja się pogarsza. Zarówno sąsiadki stają się coraz gorsze, jak również ty sama. Co należy zrobić w takiej sytuacji? Milcz i módl się do Chrystusa za swoją sąsiadkę. Ale nie tak: "Przebacz jej, o Chryste, że tyle przykrości mi wyrządziła. Jestem niewinną gołąbeczką, niewinnym barankiem, a ona jest tygrysem, który mnie pożera... Jednak przebacz jej, o Chryste Boże mój". Oczywiście nie o taką modlitwę mi chodzi.
Modlitwa w czasie trudności łagodzi pokusy, oświeca nas, działa jak balsam, jak olej kojący rany. Natomiast potępienie, złorzeczenie i plotkowanie pogarszają naszą sytuację i czynią nas narzędziami szatana: my potępiamy, a nasi bliźni cierpią. A wiesz, co jest najgorsze? Że często potrafimy potępić nawet ludzi świętych czy też niewinnych. Chrystus w Ewangelii nie pozwala nam nikogo potępiać. Dlatego z miłością i życzliwością traktujmy wszystkich wokół, a zwłaszcza tych, którzy dobrowolnie przyjęli krzyż Chrystusa, krzyż biskupiej czy kapłańskiej posługi. Módlmy się za nich zawsze.
metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravoslavie.ru
fotografia: levangabechava /orthphoto.net/