publicystyka: Znaczenie przygotowania do Komunii

Znaczenie przygotowania do Komunii

protoprezb. Aleksander Schmemann, tłum. Michał Diemianiuk, 05 sierpnia 2022

W naszej obecnej sytuacji, w dużej mierze sformowanej praktyką „nieczęstego” przyjmowania Komunii, PRZYGOTOWANIE do niej oznacza, przede wszystkim, wypełnienie przez pragnącego przyjąć Komunię określonych dyscyplinarnych i duchowych przepisów i zasad: wstrzemięźliwość od dopuszczanych przy innych okolicznościach działań i postępków, czytanie określonych kanonów i modlitw (Reguły przed Świętą Komunią, obecne w naszych modlitewnikach), powstrzymanie się od jedzenia rano przed Komunią itd. Ale zanim przystąpimy do przygotowania w wąskim znaczeniu tego słowa, powinniśmy - w świetle wyżej powiedzianego - spróbować przywrócić ideę przygotowania w jego bardziej szerokim i głębokim znaczeniu.

W ideale oczywiście, całe życie chrześcijanina jest i powinno być przygotowaniem do Komunii – dokładnie tak samo, jak ono jest i powinno być duchowym owocem Komunii. „Tobie oddajemy całe nasze życie i nadzieję, Władco Miłujący człowieka...” - czytamy w liturgicznej modlitwie przed Komunią. Całe nasze życie jest osądzane i mierzone naszym uczestnictwem w Cerkwi, a więc i naszym uczestnictwem w Ciele i Krwi Chrystusowej. Wszystko w nim powinno być napełnione i przemienione łaską tego uczestnictwa. Najgorszym skutkiem dzisiejszej praktyki jest to, że przy niej samo nasze życie „oddziela się” od przygotowania do Komunii, staje się jeszcze bardziej świeckie, bardziej oderwane od wiary, którą wyznajemy. Ale Chrystus przyszedł do nas nie po to, żebyśmy mogli wydzielać niewielką część naszego życia dla wypełniana „religijnych obowiązków”. On wymaga całego człowieka i całego jego życia w pełni. On pozostawił nam w sakramencie Komunii Samego Siebie, aby uświęcić i oczyścić całe nasze istnienie, zjednoczyć z Nim wszystkie końce naszego życia. Chrześcijanin to jest ten, kto żyje pomiędzy: pomiędzy wcieleniem Chrystusa i Jego powrotem w chwale na sąd nad żywymi i zmarłymi; między Eucharystią i Eucharystią – Sakramentem wspominania i Sakramentem nadziei i oczekiwania. We wczesnej Cerkwi właśnie taki był rytm uczestnictwa w Eucharystii – życie we wspominaniu jednego i oczekiwaniu nadchodzącego. Ten rytm prawidłowo formował chrześcijańską duchowość, przekazując jej prawdziwy sens: żyjąc w tym świecie, już uczestniczymy w nowym życiu nadchodzącego świata, przemieniając „stare” w „nowe”.

W rzeczywistości to przygotowanie składa się przede wszystkim z uświadomienia sobie nie tylko „chrześcijańskich zasad” w ogóle, ale przede wszystkim samej KOMUNII – jako tego, co JUŻ nabyłem, i co czyniąc mnie uczestnikiem Ciała i Krwi Chrystusowych, osądza moje życie, wymagając ode mnie, aby BYĆ tym, kim powinienem stać się, jak i tego, co otrzymam w życiu i świętości, zbliżając się do światła, w którym sam czas i wszystkie drobnostki mojego życia nabierają ważności i duchowego znaczenia, nieistniejącego z czysto ludzkiego, „świeckiego” punktu widzenia. W starożytności jeden kapłan na pytanie: jak można żyć chrześcijańskim życiem w świecie, odpowiedział: „Po prostu przypominając sobie, że jutro (albo pojutrze, albo za kilka dni) będę przyjmował Świętą Komunię...”.

Najprostsze, co można zrobić, aby dać początek temu uświadomieniu – to włączyć modlitwy przed i po Komunii do naszej codziennej reguły modlitewnej. Zazwyczaj czytamy przygotowawcze modlitwy bezpośrednio przed przystąpieniem do Komunii, a dziękczynne modlitwy bezpośrednio po niej, i po ich przeczytaniu po prostu wracamy do naszego zwykłego, „świeckiego” życia, Ale co przeszkadza nam czytać jedną albo kilka dziękczynnych modlitw w ciągu pierwszych dni po niedzielnej Eucharystii, a przygotowawcze modlitwy do Świętej Komunii w ciągu drugiej połowy tygodnia, wprowadzając w ten sposób UŚWIADOMIENIE Sakramentu w naszym codziennym życiu, kierując wszystko do przyjęcia Świętych Darów? To oczywiście dopiero pierwszy krok. Należy zrobić o wiele więcej i przede wszystkim poprzez głoszenie, nauczenie i rozważenie, prawdziwie NA NOWO ODKRYĆ dla siebie samą Eucharystię jako Sakrament Cerkwi, a więc jako prawdziwe źródło całego chrześcijańskiego życia.

Drugi etap przygotowania zawiera się w SAMOBADANIU, o czym pisał apostoł Paweł: „Niech bada siebie człowiek, i w ten sposób niej spożywa z tego chleba i pije z tego kielicha” (1 Kor 11, 28). Cel tego przygotowania, zawierającego post, szczególne modlitwy (Reguła przed Świętą Komunią), duchową koncentrację, milczenie itd., jak już ujrzeliśmy, zawiera się nie w tym, żeby człowiek zaczął uważać siebie za „godnego”, ale przeciwnie, uświadomił sobie swoją NIEGODNOŚĆ i przyszedł do prawdziwego POKAJANIA. Pokajanie zaś jest tym: człowiek kontempluje swoją grzeszność i słabość, uświadamia sobie swoje oddzielenie od Boga, przeżywając smutek i cierpienie, pragnie przebaczenia i pojednania, dokonuje wyboru, odrzuca zło dla powrotu do Boga, i na koniec pragnie Komunii dla „uzdrowienia duszy i ciała”.

Jednak takie pokajanie zaczyna się nie od pogrążenia się w samym sobie, ale z kontemplacji świętości daru Chrystusa, niebiańskiej realności, do której jesteśmy wezwani. Tylko dlatego, że widzimy „przyozdobioną komnatę weselną”, możemy zrozumieć, że jesteśmy pozbawieni szaty, odpowiedniej do wejścia do niej. Tylko dlatego, że Chrystus przyszedł do nas, możemy prawdziwie pokajać się, czyli ujrzawszy siebie niegodnymi Jego miłości i świętości, zapragnąć powrócić do Niego. Bez prawdziwego pokajania, tej wewnętrznej i stanowczej „przemiany umysłu”, Komunia będzie dla nas nie „na uzdrowienie”, a „na osądzenie”. Ale pokajanie przynosi swój prawdziwy owoc, kiedy pojmowanie swojej pełnej niegodności prowadzi nas do Chrystusa jako do jedynego zbawienia, uzdrowienia i odkupienia. Pokazując nam naszą niegodność, pokajanie napełnia nas tym PRAGNIENIEM, tą pokorą, tym posłuszeństwem, które czynią nas „godnymi” w oczach Bożych. Czytajcie modlitwy przed Komunią. One wszystkie zawierają tę jedyną prośbę:

„...Nie jestem godzien, Władco Panie, abyś wszedł pod dach mojej duszy, ale ponieważ chcesz, jako Miłujący człowieka, żyć we mnie, ośmielam się przystąpić; nakazujesz abym otworzył drzwi które Ty Sam stworzyłeś, i wejdziesz z przyjaźnią do człowieka… wejdziesz i oświecisz zamroczoną moją myśl. Wierzę, że to uczynisz...”

I wreszcie, osiągamy trzeci i najwyższy poziom przygotowania, kiedy pragniemy przyjmować Komunię po prostu dlatego, że kochamy Chrystusa i pragniemy być jednością z Tym, Kto zapragnął być jednością z nami. Powyżej potrzeby i pragnienia przebaczenia, pojednania i uzdrowienia, jest i powinna być nasza miłość do Chrystusa, którego kochamy, „ponieważ On najpierw pokochał nas” (1 J 4, 19). I w ostatecznym rozrachunku, właśnie ta miłość i nic innego czyni możliwym dla nas pokonanie otchłani oddzielającej stworzenie od Stwórcy, grzesznego od Świętego, ten świat od Królestwa Bożego. Ta miłość, która jedyna zaprawdę przewyższa i dlatego niszczy jako bezużyteczne ślepe zaułki, wszystkie nasze ludzkie, „zbyt człowiecze” odchylenia i rozważania o „godności” i „niegodności”, odrzuca nasze bojaźnie i zakazy, i czyni nas pokornymi wobec Miłości Bożej. „W miłości nie ma strachu, ale doskonała miłość przegania strach, ponieważ w strachu jest cierpienie. Ten kto się boi, jest niedoskonały w miłości...” (1 J 4, 18). To jest ta miłość, która natchnęła doskonałą modlitwę św. Symeona Nowego Teologa.

„…Boskie bowiem przyjmując i przebóstwiające łaski, nie jestem już sam, ale z Tobą, Chryste mój… Niech więc nie przebywam sam bez Ciebie, Dawcy życia, oddechu mój, życiu mój, radości moja, zbawienie świata”.

Oto jest cel całego przygotowania, całego pokajania, całych wysiłków i modlitw – abyśmy umiłowali Chrystusa, i „ośmielając się bez osądzenia”, mogli uczestniczyć w Sakramencie, w którym dawana jest nam miłość Chrystusa.

autor: protoprezbiter Aleksander Schmemann
tłumaczenie: Michał Diemianiuk

za: azbyka.ru

fotografia: levangabechava /orthphoto.net/