publicystyka: Gniew jest szaleńczą namiętnością…

Gniew jest szaleńczą namiętnością…

o. Gabriel Bunge, 21 czerwca 2022

Zgodnie z rozumieniem Ewagriusza wszystkie wady powstają ze spaczenia samych w sobie dobrych czynności trzech władz duszy. W ten sposób każde działanie „zgodne z naturą”, to znaczy odpowiadające pierwotnej stwórczej woli Boga, ma swe przeciwieństwo w postaci działania „przeciwnego naturze” i wtórnego.

Dusza rozumna działa zgodnie z naturą, gdy jej część pożądliwa dąży do cnoty, popędliwa walczy o cnotę, a rozumna oddaje się kontemplacji bytów.

Popędliwość z natury ma więc istotę waleczną. Dlatego właściwymi jej cnotami są odwaga (lub męstwo) i wytrwałość, a także owa specyficznie chrześcijańska miłość, przejawiająca się jako łagodność cnota silnych, jak uczy przykład Mojżesza (por. Lb 12,3), Dawida (por. Ps 131,1) i Chrystusa (por. Mt 11,29), o których Pismo Święte mówi, że byli „łagodni”.

Przedmiotem tej miłości odsuwającej siebie na drugi plan jest bliźni. Pozostaje on nim nawet wtedy, gdy demony skalają ten „obraz Boży”. Człowiek bowiem właśnie dlatego, że jest „obrazem i podobieństwem Boga”, nawet jako grzesznik zawsze pozostaje godny miłości.

W tym właśnie punkcie koncentrują swe machinacje demony, obracając nasz słuszny gniew na grzech w gniew na grzesznika, gdy tymczasem gniew skierowany przeciw grzesznikowi żadną miarą nie jest słuszny. Wszystkie na pozór usprawiedliwione powody takiego gniewu zawsze są tylko „pretekstami”. Całą antynaturalność tego gniewu na naszego bliźniego najwyraźniej widać, gdy się zważy, że „naturą popędliwości jest walka z demonami” lub też ich „myślami”. Taki gniew w najmniejszym stopniu nie szkodzi duszy, wręcz przeciwnie. To jest owa „doskonała nienawiść” (por. Ps 138,22), którą Ewagriusz uważa za „znak największej i pierwszej beznamiętności”.

Zarazem popędliwość jest, mówiąc obrazowo, „psem” duszy. Jej zadaniem jest „rozszarpywać tylko wilki [tzn. demony], a nie pożerać owiec, okazując wszelką łagodność wobec wszystkich ludzi”. Gdyż „popędliwość jest siłą duszy, która niszczy myśli [w pejoratywnym sensie]”, w ten sposób, że niczym wierny pies wszystkie „namiętne przepędza”, a „niesprawiedliwe oszczekuje”. Gdy więc człowiek całą swoją agresję zwraca przeciw demonom, działa całkowicie „zgodnie z naturą”. Przy czym Ewagriusz niestrudzenie podkreśla, byśmy „gromili demony za tkwiące w nich zło”, a nie jako stworzenia Boże, gdyż przecież „nie są złe z istoty”, to znaczy Bóg nie stworzył ich demonami.

Walka z demonami i ich kusicielskimi myślami jest jednak tylko negatywnym aspektem tego „naturalnego” działania popędliwości. Jak wspomnieliśmy na wstępie, jego zadanie polega także na „walce o cnotę”, dlatego Ewagriusz pisze również, co następuje: „Naturą popędliwości jest walka z demonami i sprzeciwianie się każdej przyjemności”. Człowiek bowiem jest stworzony do „szczęścia”, a nawet do „przyjemności”. Jednak podobnie jak wszystko, tak też i ta otwartość czy też „podatność”, jak mówi Ewagriusz, może ulec wypaczeniu.

Dlatego aniołowie, stawiając nam przed oczami przyjemność duchową i szczęście z niej płynące [których przyczyną może być tylko prawdziwe poznanie], zachęcają, by popędliwość skierować przeciwko demonom. One zaś przeciwnie: ciągnąc nas ku światowym żądzom, zmuszają popędliwość, aby wbrew naturze walczyła z ludźmi. Skutkiem tego umysł pogrążony w mroku i oderwany od poznania staje się zdrajcą cnót.

Tutaj widać już wyraźnie, że zwalczanie poruszeń gniewu nie może się sprowadzać do czysto negatywnej postawy obronnej. Człowiek gniewliwy będzie musiał zrobić wszystko, żeby na powrót doprowadzić „popędliwą część duszy” do jej „działania zgodnego z naturą”. Dlatego głównym lekarstwem dla rozpłomienionej popędliwości będzie cnota stanowiąca dokładne przeciwieństwo gniewu: duchowa miłość we wszystkich jej przejawach.

W poniższej szkolnej „definicji”, jakie Ewagriusz tak lubi, próbuje on bliżej określić i rozgraniczyć poruszenia „zapalczywości” i „gniewu”. Ewagriusz postępuje tu, co nie jest odosobnionym przypadkiem, za Klemensem Aleksandryjskim i filozofią swego czasu.

„Zaprzestań gniewu i porzuć zapalczywość”: Zapalczywość jest pragnieniem zemsty, a zemsta jest odpłatą złem za zło. „Gniew jest atakiem żądzy w pokojowo usposobionej duszy, [która] przede wszystkim [pragnie] zemsty”.

Także następujący po tym opis gniewu ma filozoficzne (arystotelesowsko-stoickie) korzenie, które Ewagriusz przejmuje i rozwija. Pozwala on wyraźnie rozpoznać skrzywienie walecznej natury popędliwości.

Gniew jest bardzo gwałtowną namiętnością. Mówi się, że jest to wrzenie i poruszenie popędliwości skierowane przeciw temu, kto rzeczywiście lub też rzekomo wyrządził krzywdę. Przez cały dzień przywodzi duszę do szaleństwa, a szczególnie podczas modlitw opanowuje umysł, ukazując jak w zwierciadle twarz tego, kto sprawił mu ból.

Zatem rzeczywiste lub domniemane przewinienie ze strony naszego bliźniego doprowadza naszą popędliwość do „wrzenia” i wytrąca duszę z jej naturalnego, „pokojowego” usposobienia. Wzbiera w niej dzika żądza zemsty, domagająca się odpłacenia złem za zło, co przecież chrześcijaninowi jest surowo zabronione (por. Rz 12,17). Niezwykle silne, „gwałtowne” poruszenie, napadające na duszę jak zwierz, również ją samą czyni „dziką”, dosłownie „zwierzęcą”, jak często mówi Ewagriusz, i to nie tylko metaforycznie.

Gniew jest szaleńczą namiętnością i tych, którzy już posiadają poznanie, łatwo psuje.
Czyni duszę dzikim zwierzęciem
i sprawia, że cofa się [ona] przed wszelkim spotkaniem.
Gniewny mnich jest samotnym dzikiem,
zaledwie kogoś zobaczy, już wyszczerzył zęby.
Lew będąc w klatce, wciąż porusza zawiasy,
a gwałtownik w celi – gniew.

Jak już widzieliśmy w rozdziale II, przez to „czynienie zwierzęciem” Ewagriusz rozumie zamianę człowieka w „demona”. Demon bowiem jest istotą opanowaną przez gniew, a jego biblijnym symbolem są „dzikie zwierzęta polne”. Kiedy więc Ewagriusz mówi, że gniew duszę „czyni zwierzęciem”, chce przez to powiedzieć, że dusza przez swoje postępowanie sama staje się „demonem”, „bazyliszkiem”. A również ów „dzik”, który pustoszy „winnicę” duszy, nie jest niczym innym, jak tylko biblijnym symbolem Szatana.

Jako gwałtowne wrzenie, gniew i zapalczywość zwykle są krótkotrwałe. Jednak jeśli się tej wady nie leczy, wówczas to chwilowe poruszenie łatwo zamienia się w „urazę”, dosłownie: w „przypominanie-sobie-zła” i czystą „nienawiść”. Z tą „myślą” spotkamy się jeszcze, gdy zapytamy o skutki wady gniewu.

Powiedzieliśmy już, że „namiętności ciała” są stosunkowo „krótkotrwałe”, natomiast namiętności duszy – zwłaszcza zazdrość i pamiętliwość – „trwają do starości”. Otóż trzeba powiedzieć więcej: grzechy gniewu są nawet charakterystyczne dla starości!

Wzywaj starców, by panowali nad popędliwością, a młodych – by panowali nad żołądkiem. Tych pierwszych bowiem nękają demony duchowe, tych drugich zaś najczęściej – cielesne.

Owe „demony duchowe” to oczywiście te, które rozpalają namiętności duszy, a cielesne to te, które rozbudzają namiętności cielesne. Gdyż również demony mają różne pola działania. Rozróżnienie między „młodymi” i „starcami” nie jest, jak by na pierwszy rzut oka można sądzić, jedynie kwestią różnicy wieku i związanych z tym odmiennych potrzeb. „Młodzi” to raczej „nowicjusze” w życiu duchowym, natomiast „starcy” to zaawansowani lub nawet doskonali. „Dni”, w które – jak Abraham (Rdz 25,8) – są lub powinni być bogaci, symbolizują poznanie. Tak więc owi „starcy” to kontemplatycy, którym dokucza głównie demon gniewu, bo nic tak nie mąci intelektu, a tym samym nie niszczy kontemplacji, jak gniew, rozpamiętywanie krzywd itp. Pod tym względem niekiedy role się odwracają.

Łagodny młodzieniec wytrzyma wiele, kto jednak zniesie starca małodusznego? Widziałem starca gwałtownego, chełpiącego się swoim krzesłem, jednak nadziei miał więcej młodszy od niego.

Gdyż łagodność (cichość) jest „matką poznania”. Największą cnotą kontemplatyka jest bowiem – ujmując negatywnie – jego „wolność od gniewu”, lub też – pozytywnie – łagodność, jak w dalszym ciągu tych rozważań jeszcze zobaczymy dokładniej. Obie cnoty zajmują kluczowe miejsce w życiu duchowym.

Modlitwa wyrasta z łagodności i wolności od gniewu.

Nic więc dziwnego, że demony czynią wszystko, żeby zniszczyć ten „pełen pokoju stan duszy rozumnej”; dobrze wiedzą bowiem, że „żadna z cnót nie rodzi z natury tyle mądrości, co cichość”. Dlatego tutaj właśnie zabierają się do dzieła.

Zamykaj usta tym, którzy obmawiają innych w twojej obecności i nie dziw się, jeśli wielu cię oskarża. Jest to bowiem pokusa pochodząca od demonów. Gnostyk powinien być wolny od nienawiści i urazów, nawet jeśli to nie podoba się demonom.

„Gnostyk”, o którym tu mowa, to Ewagriuszowy „kontemplatyk”, ktoś, kto nie tylko mówi o Bogu, lecz „poznaje” Go w najbliższej zażyłości, „stał się godnym poznania” Boga.

Fragment książki „Wino demonów. Nauka Ewagriusza z Pontu o gniewie i łagodności










 


Gabriel Bunge – urodził się w 1940 r., w rodzinie luteranina i katoliczki. W wieku 22 lat wstąpił do zakonu benedyktynów w Chevetogne w Belgii. W 1972 przyjął święcenia kapłańskie. W 1980 po serii kontaktów z młodzieżą z kantonu Ticino w Szwajcarii uzyskał pozwolenie na przeniesienie się do Roré di Cazù Capriasca. Wykładał Pismo Święte, zajmował się teologią Ojców Kościoła, a zwłaszcza duchowością tzw. ojców pustyni, wśród których szczególną uwagę poświęcił Ewagriuszowi z Pontu, opracowując i tłumacząc na język niemiecki jego pisma. 27 sierpnia 2010 przyjął prawosławie.