publicystyka: Zacząć być tu tylko na chwilę

Zacząć być tu tylko na chwilę

o. Michael Gillis (tłum. Gabriel Szymczak), 09 czerwca 2022

Jakiś czas temu, po moim tekście o Wielkim Resecie, czytelniczka zadała ważne pytanie i zamiast odpowiadać tylko jej, podzielę się swoją odpowiedzią ze wszystkimi. Oto co napisała, zaczynając od zacytowania końca mojego wpisu na blogu:

„Jeśli czujemy się komfortowo na świecie, to reset gospodarczy lub przewrót polityczny wywołają strach i złość… Ale jeśli ten świat nie jest naszym domem, jeśli jesteśmy tylko solą i światłem, przybyszami w obcym kraju, wtedy się dostosujemy. Znajdziemy drogę. Będziemy dalej szukać miasta, którego fundamentem i budowniczym jest Bóg.”

„Myślę, że do pewnego stopnia wszyscy czujemy się komfortowo na świecie. Nasze codzienne życie jest pełne doczesnych zadań i trosk: praca, finanse, zajęcia pozalekcyjne itp. Nie żeby było coś złego w tych zadaniach, ale kierują one umysł do naszego obecnego życia i nic nie możemy poradzić, że czujemy się jak w domu. Znajdujemy pocieszenie w tym, co znane, i w nadziei, że nasze dzieci mają przed sobą całą przyszłość. Jak więc znaleźć równowagę? Jak planować i prowadzić życie na świecie bez przywiązywania się do komfortu, który się z tym wiąże?”

Myślę, że są trzy rzeczy, które możemy zrobić, aby pomóc sobie żyć jako przybysze na tym świecie. Po pierwsze, być wdzięcznym. To może wydawać się małą rzeczą, ale w rzeczywistości jest czymś ogromnym. Kiedy jesteśmy zawsze wdzięczni, pamiętamy, że nic nie jesteśmy winni światu i światowemu systemowi. Pamiętamy, że to miłosierdzie i sąd Boży powodują, że na stole jest jedzenie, że nasze dzieci są względnie zdrowe, że mamy pracę, dom, przyjaciół. Nic z tego nie jest gwarantowane i zdamy Bogu rachunek za to, co zrobiliśmy lub czego nie zrobiliśmy z Jego błogosławieństwami.

Kiedy zapominamy o wdzięczności, zaczynamy myśleć, że to świat i nasze miejsce w świecie przyniosło nam stosunkowo wygodne życie. Zaczynamy myśleć, że praca i walka o system, rząd, program - to sposób, w jaki sprawimy, że świat stanie się lepszym lub przynajmnniej nie dopuścimy, by stał się gorszym. Kiedy zapominamy o dziękczynieniu Bogu, Bóg zaczyna być dla nas odległy; zaczynamy myśleć, że może Boga to nawet nie obchodzi, że Bóg tak naprawdę nie ma aż takiego znaczenia.

Ale kiedy nieustannie dziękujemy za małe i duże rzeczy, nawet za rzeczy i doświadczenia, które są dla nas wyzwaniem, wtedy Bóg jest bardzo blisko. Kiedy dziękujemy Bogu za nasze codzienne błogosławieństwa, za jedzenie, za schronienie, za ciepły płaszcz w zimny dzień, za zdrowie i inteligencję naszych dzieci, to pamiętamy, że jest to dar i że mogło być zupełnie inaczej. To, że mam pracę w stabilnej gospodarce, jest darem, nie gwarancją. To, że mam dach nad głową, jest darem, wielu tego nie ma. Że moje dzieci mają szansę na zdrowe życie, na pewno popełniając błędy, ale także ucząc się na nich, to dar od Boga, nie gwarancja; wielu rodziców zmaga się z problemami ukochanych dzieci, które nie są zdrowe, zarówno psychicznie, jak i cieleśnie.

Ciągła wdzięczność w naszych sercach umożliwia nam drugą rzecz, jaką możemy zrobić, aby żyć jako przybysze na tym świecie. Kiedy jestem wdzięczny za mój ciepły płaszcz, zdaję sobie sprawę, że są ludzie bez ciepłego ubrania. Kiedy jestem wdzięczny za mój dom, zdaję sobie sprawę, że w pobliżu są bezdomni mieszkający w samochodzie, ruderze lub w tymczasowym schronisku. Kiedy jestem wdzięczny, słucham Ewangelii, która nakazuje modlić się, kontrolować konsumpcję (przez post) i okazywać innym miłosierdzie - i to staje się czymś więcej niż obowiązkiem religijnym, staje się dla nas życiem.

Życie według przykazań Ewangelii, nawet na bardzo niewielką skalę, pomaga nam pamiętać, że ten świat nie jest naszym domem. A życie zgodnie z przykazaniami Ewangelii to nie tylko kwestia decyzji. Każdy, kto próbował, może ci powiedzieć, że kochanie kogoś, kto nie jest zbyt sympatyczny, wymaga prawdziwej Łaski, prawdziwej pomocy od Boga. I chociaż możliwości okazywania miłosierdzia jest mnóstwo, to sam ogrom potrzeb dosłownie nas zamraża. Wydaje się, że wszystko, co robimy, to tak mało, ale danie wszystkiego nadal nie byłoby wystarczające i postawiłoby nas tylko w tym samym miejscu, w którym są ci, którym chcemy pomóc. Jak więc kochać i okazywać miłosierdzie? Jak żyć zgodnie z przykazaniami Ewangelii w sposób, który jest prawdziwy, ale nas nie przytłacza?

Kościół nauczył nas, że miejsce, w którym należy zacząć, nosi symbol 10%. Widzisz, okazywanie miłosierdzia nie polega na naprawianiu ludzkiego życia. Okazywanie miłosierdzia polega na dzieleniu cierpienia ludzi. Dlatego tak ważna jest dziesięcina. Kiedy oddajesz dziesięcinę, czujesz lekki ból, uszczypnięcie. I ten ból uświadamia nam ból świata, ból, który Chrystus odczuwa za świat. Dziesięcina pomaga nam pamiętać, że ten świat nie jest naszym domem. Ale dziesięcina to nie tylko pieniądze. Możemy oddawać dziesięcinę naszym czasem i pracą. Ważne jest, aby zacząć dawać, dawać tyle, żeby trochę zabolało, ale nie na tyle, żeby nas przytłoczyło. To będzie nam ciągle przypominać, że tylko Bóg zbawia; my możemy tylko trochę kochać.

Ostatnią rzeczą, o której musimy pamiętać, jest brak równowagi. „Równowaga” jest trochę krępująca. Skąd mielibyśmy wiedzieć, co jest mniej lub bardziej ważne, co ma większą lub mniejszą wagę? Równowaga zakłada, że istnieje idealny sposób na życie na tym świecie. Ale każda osoba i każdy kontekst życia na tym świecie są tak różne, że każdy człowiek nieustannie musi walczyć, aby znaleźć swoją drogę. Zamiast szukać nieuchwytnej równowagi, myślę, że bardziej pomocnym sposobem na życie jako gość na tym świecie jest unikanie skrajności. Oznacza to, że mogę nigdy nie znaleźć prawdziwej równowagi w życiu, ale mogę uniknąć skrajności, skrajności na lewo lub na prawo. Nawet Pismo Święte mówi nam, że możemy być „przesadnie sprawiedliwi” (Koh 7, 16). I myślę, że wszyscy wiemy, że możemy być zbyt światowi.

W końcu na tym świecie nigdy nie czujemy się jak w domu. Ciągle popełniamy błędy. Ciągle tracimy równowagę. Jesteśmy zbyt pochłonięci światem i żałujemy. Upadamy i znowu wstajemy. Upadamy i znowu wstajemy. Upadamy i znowu wstajemy. Takie jest chrześcijańskie życie na tym świecie, dlatego szukamy miasta, którego fundamentem i budowniczym jest Bóg.
 
o. Michael Gillis

za: Praying in the Rain

fotografia: levangabechava /orthphoto.net/