publicystyka: Ślepy od urodzenia i ślepe dusze

Ślepy od urodzenia i ślepe dusze

hieromnich Arseniusz (tłum. Justyna Pikutin), 28 maja 2022

Bardzo długo nie rozumiałem przypowieści o ślepcu. Nie rozumiałem objaśnień Jezusa. I nic dziwnego, bo jakże wielka różnica jest między nami a Chrystusem! Staramy się w pośpiechu omijać Łazarzy tego świata, nie mogąc znieść ich cierpienia, wobec którego jesteśmy bezsilni. Nie mamy pieniędzy, nie mamy siły, nie mamy serca - nie mamy nic w obliczu ich cierpienia. I tak, uciekając przed żebrakami, uciekamy przed własną nikczemnością.

Nawet uczniowie, którzy byli blisko Boga, pytali Jezusa:

- Nauczycielu, kto zgrzeszył: on czy jego rodzice, że urodził się niewidomy (por. J 9, 2)?

Kiedy nic nie możesz zrobić, zaczynasz wymądrzać się i pytać o przyczynę, a kiedy przyczyną jest grzech, zaczynasz moralizować. Tak czy inaczej, nawet ograniczeni bezsilnością, staramy się podjąć jakieś działania zapobiegawcze. Tego, co doświadczyli inni, ty możesz nie doświadczyć, jeśli unikniesz ich błędów.

Widać, że Chrystus mówił do swoich uczniów o tej katastrofalnej sile grzechów i błędów popełnionych przeciwko życiu, o tej tendencji do oszpecania ludzkiego życia i wykańczania go w ciemnościach ślepoty i innych utrapień. Spójrz teraz na różnicę między nami a boskością Zbawiciela. Chrystus był i jest Bogiem. Wielu nie wiedziało i wielu nie będzie wiedziało aż do końca świata, że Jezus jest Bogiem (ponieważ nie chcą tego wiedzieć). A to cudowne uzdrowienie człowieka, który urodził się niewidomy, jest dowodem Jego boskości i wskazuje człowiekowi granice jego możliwości i wiedzy.

My omijamy żebraków, a Jezus znał ich i przywoływał do siebie. Znał Natanaela, gdy ten był małym dzieckiem, ukrytym pod liśćmi figowca przed gniewem Heroda. Znał niewidomego jeszcze przed jego narodzeniem i objawia nam, a także jemu tajemnicę Bożą: że nie urodził się niewidomy za swoje grzechy ani za grzechy swoich rodziców, lecz aby za jego pośrednictwem objawiły się dzieła Boże.

W innych okolicznościach Jezus przyznaje, że był przed Abrahamem (por. J 8, 58), a w jeszcze innych, że był zanim powstał świat (por. J 17, 5). Jest też taka ikona, na której Jezus ukazany jest jako stwarzający Adama. I to jest prawda: Przez Nie wszystko się stało i bez Niego nic się nie stało z tego, co powstało (J 1, 3).

Stworzenie żywych oczu z ziemi i śliny nie jest dziełem człowieka, lecz Boga. Lekarze również mogą leczyć oczy, wycinać z nich bielmo, ale stworzyć nowe oczy, przy czym z takich materiałów, i posłać niewidomego od urodzenia, aby obmył się w wodzie z Siloam - mógł to uczynić tylko Ten, który własnymi rękami stworzył z ziemi Adama.

Oto sens uzdrowienia ślepca: Bóg Ojciec zapragnął objawić światu Boga Syna jako Stwórcę świata i Stwórcę życia. W odpowiedzi na wolę Ojca, Duch Jezusa zapłonął i przyjął On to pragnienie jako swoje własne, jako swoją misję w świecie, jako cechę rozpalonego ognia, który ma dawać światło! Ta wola Ojca zapłonęła w Duchu Jezusa, który przez Niego oświecił świat prawdą.

Jezus, wiedząc, że niewidomy jest człowiekiem, przez którego Ojciec dokona objawienia światu Syna jako Stwórcy życia, znając wolę Ojca, którą przyjął jako misję swego ziemskiego życia (jest to wzór dla nas), w tej Bożej pewności splunął na ziemię i zamieszał glinę, i nałożył ją na oczy niewidomego, to znaczy oczodoły i rzekł:

- Pójdź, obmyj się w sadzawce Siloam (J 9, 7).

Poszedł więc, obmył twarz i wrócił jako widzący.

Jednak działanie Boga nie ogranicza się do oczu wymagających skorygowania. Byłoby to wprawdzie przekonujące dla nas, z tej prostej przyczyny, że nauka stworzyła różne urządzenia związane z okiem, jak np: aparat fotograficzny i inne, ale nauka nie zdołała obdarzyć życiem ani ziarna pszenicy, ani jajeczka muchy.

Królestwem życia jest królestwo Boże. Natura życia, jego narodziny i utrzymanie zależą od Boga, jego Stwórcy, aż do końca świata: Gdy otwierasz swą rękę, sycą się dobrami. Lecz gdy ukrywasz swe oblicze, trwożą się; gdy odbierasz im ducha, giną i obracają się w proch (Ps 103, 28-29). Zatem poznajmy nasze słabości, a poznamy Boga.

Dzieła Boże, które są cudami życia, wywołują wśród ludzi wiele zaskoczenia. Tak też stało się z człowiekiem niewidomym od urodzenia, który w cudowny sposób odzyskał wzrok. Jego sąsiedzi i znajomi, którzy widzieli go jako niewidomego, zastanawiali się i zaczęli pytać o niego:

- Kto to? To on czy ktoś podobny do niego?

A on odpowiedział:

- To ja!

Jednak ludzie nie tak łatwo wychodzą z oszołomienia. Wyznanie mężczyzny o Człowieku imieniem Jezus, Który stworzył mu oczy z piasku, zupełnie ich nie przekonało. Zabrali Go więc na przesłuchanie do faryzeuszy w świątyni. Był to szabat, dzień bardzo newralgiczny dla faryzeuszy. Tak więc od samego początku przesłuchanie było skazane na złe zakończenie. Oto znowu on, starotestamentowy Jakub, zmagający się z Bogiem! Ale oto i niewidomy, który zmienił się w misjonarza.

Nastąpiła wymiana pytań i odpowiedzi na temat procesu odzyskania wzroku oraz na temat Tego, który przywrócił mu wzrok. Niewidomy broni Tego, Który dał mu oczy. Faryzeusze zaś zaczęli Mu bluźnić, mówiąc, że jest grzesznikiem, choć niektórzy przyznawali, że grzeszny człowiek nie może przywracać wzrok niewidomym.

Nic nie osiągnąwszy, wezwali rodziców niewidomego. Ci, zastraszeni przez faryzeuszy, zaświadczyli jedynie, że ten niewidomy od urodzenia człowiek jest ich synem. Nie wiadomo jednak, jak to się stało, że teraz widzi i kto dał mu wzrok. Odmówili wyznania Boga, pozostawiając całą łaskę wyznawania synowi, gdyż był on już pełnoletni. Niech więc mówi sam za siebie!

Rzecz w tym, że Żydzi uzgodnili między sobą zasadę, aby wyrzucać z synagogi każdego, kto wyznaje, że Chrystus jest Mesjaszem, to znaczy Synem Bożym, wyczekiwanym przez narody. Wszyscy o tym wiedzieli, podobnie jak i rodzice niewidomego, dlatego nie dali jasnej odpowiedzi, bo tam, gdzie od urodzenia nie było oczu, tylko Bóg mógł je wstawić.

Po raz kolejny wezwali więc niewidomego, i kazali mu, w imię Boga, mówić złe rzeczy o Jezusie, tak jakby był grzesznikiem. Ale on tego nie zrobił. Ponownie kazali mu opowiedzieć o swoim uzdrowieniu. Wtedy mężczyzna ten pozwolił sobie zadać pytanie, które ich rozzłościło:

- Dopiero co wam mówiłem, a wy nie słyszeliście? Czy chcecie usłyszeć to jeszcze raz? A może i wy chcecie stać się Jego uczniami (zob. J 9, 27)?

Wtedy Żydzi naskoczyli na niego z okrzykami, mówiąc, mimo wszystko, prawdę:

- Ty jesteś Jego uczniem, a my jesteśmy uczniami Mojżesza. Wiemy, że Bóg przemawiał do Mojżesza, a o Tym nie wiemy, skąd jest (por. J 9, 28-29).

W innych okolicznościach byli jeszcze bardziej nieumiarkowani w swoim gniewie, mówiąc o Jezusie tak, jakby pochodził od diabła (por.. Mt 12, 24). Człowiek grzeszny taki jest: gdy uderzysz jego demony, zaczyna ci mówić, że to ty jesteś sługą demonów. W ten sposób dochodzi do tego, że w umysłach faryzeuszy pojawiają się uprzedzenia, które nie pozwalają im poznać, skąd pochodzi Jezus.

Człowiek, który odzyskał wzrok cielesny, poprzez swoje wyznanie Boga zyskuje również wzrok duchowy i my słyszymy jedno z najpiękniejszych wyznań:

- To właśnie jest przedziwne, że wy nie wiecie, skąd jest, a oczy mi otworzył. Wiemy, że Bóg grzeszników nie słucha, ale gdy ktoś jest bogobojny i wolę Jego czyni tego słucha. Od wieków nie słyszano, by ktoś otworzył oczy ślepego od urodzenia. Gdyby On nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić (J 9, 30-33).

Tak twarda jak skała, była wiara tego nowego misjonarza Chrystusa.

Faryzeusze więc, widząc, że nic nie osiągną, zaczęli Go poniżać:

- Urodziłeś się w grzechach, i co, teraz będziesz nas - ludzi prawych - uczył Bożych tajemnic? - I przepędzili go.

Oto tragizm tej sytuacji: niewidomy otrzymuje wzrok, ale umysły i oczy faryzeuszy są zamroczone przez gniew skierowany przeciwko niemu i przeciwko Jezusowi. Zły duch trzyma ich za serca, aby nie uznali Chrystusa i aby oczy ich dusz nie przejrzały. Jezus uzdrowił ślepotę oczu, ale nie mógł uzdrowić ślepoty zawiści, na którą nie ma lekarstwa, jest jednak kara.

Spójrzmy więc, jak doskonały jest wzrok niewidomego i jak doskonała jest duchowa ślepota faryzeuszy.

Gdy Jezus usłyszał, że niewidomy został wyrzucony z synagogi, odszukał go i rzekł:

- Czy wierzysz w Syna Bożego?

A ten zapytał:

- Kim On jest, Panie, że mam w Niego wierzyć?

Jezus rzekł do niego:

- Widziałeś Go. Oto Ten, który mówi do ciebie.

Powiedział:

- Wierzę, Panie! - i oddał Mu pokłon (zob. J 9, 35-38).

Człowiek ten, poprzez którego Bóg objawił światu Swego Syna jako Stwórcę życia, lepiącego z gliny parę oczu, otrzymał od Boga objawienie o Jezusie jako Synu Bożym poprzez świadectwo Samego Boga.

Nieczęsto zdarzało się, że Jezus ujawniał się jako Syn Boży. Raz kobiecie z Samarii, innym razem ślepemu od urodzenia, a po raz trzeci uczniom przed Swym chwalebnym Ukrzyżowaniem. Być może to świadectwo Boga na tym świecie było skierowane do niego, ponieważ cierpliwie znosił swą niezawinioną ślepotę i za to, że wyznał Jezusa jako Boga przed swoimi prześladowcami, Chrystus uczynił go godnym Bożego objawienia.

Być ślepym i w cudowny sposób otrzymać parę sprawnych oczu, to wielka radość życia, szczęśliwe wyrwanie się z ciemności, wejście do światłości ziemskiego życia. Być urodzonym na ziemi i mieć odwagę wyznawać Boga za wszelką cenę, bez względu na to, jak bardzo jest się wyśmiewanym, to jeszcze większa radość, która może doprowadzić do otwarcia duchowych oczu, oczu wiary, abyś mógł zobaczyć Jezusa, aby Syn Boży, który jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata, został ci objawiony.

Widzieć Jezusa to radość nieporównywalna z żadną inną ziemską radością, a zdarza się to od czasu do czasu i z pokolenia na pokolenie, aby nie gasło w ludziach przekonanie o istnieniu Boga.

Wiara w Boga i wyznawanie Go jest jak wyjście duszy z ciemności do Bożego światła, do światłości życia wiecznego. Oto całkowite uzdrowienie! Oto niezłomny misjonarz Chrystusa!

hieromnich Arseniusz (tłum. Justyna Pikutin)

za : pravoslavie.ru

fotografia: