publicystyka: Spotkać Boga

Spotkać Boga

tłum. Gabriel Szymczak, 24 marca 2022

Ilu z nas chciałoby spotkać Boga? Pomyśl o tym. Spotkać Boga twarzą w twarz. Czy bylibyśmy podekscytowani i oczekiwalibyśmy takiego spotkania z radością, czy też obawialibyśmy się, czulibyśmy lęk przed prawdziwym spotkaniem z Nim? Zastanówmy się nad tym przez chwilę.

A może lepiej byłoby pomyśleć o tym, jak przygotować się na spotkanie z Bogiem Wszechmogącym? Oczywiście z jednej strony co tydzień gromadzimy się na Boskiej Liturgii i wkraczamy do Królestwa Niebieskiego, spotykając Boga w sposób mistyczny – przyjmujemy Go poprzez spożywanie Jego Ciała i Krwi. Pamiętamy też, że celem naszego życia, jak twierdzimy jako prawosławni chrześcijanie, jest zjednoczenie się z Bogiem, co oznacza, że musimy chcieć Go spotkać.

Jednak pomysł spotkania się z Bogiem twarzą w twarz może być dość przytłaczający, jeśli poważnie się nad tym zastanowimy.

Innocenty, wielki rosyjski misjonarz, który na początku XIX wieku spędził 50 lat na ewangelizacji Alaski i Syberii, ma fascynującą historię. Był to misjonarz, który przebył 12.000 mil w ciągu jednego roku, przez zamarznięte pustkowia - psim zaprzęgiem, i przez lodowate wody - w jednoosobowym kajaku. Gdy po raz pierwszy przybył na wyspę Akun, został powitany przez wszystkich mieszkańców wioski, którzy na to spotkanie byli specjalnie odświętnie ubrani. Znali nawet jego imię. Był zaskoczony, zastanawiał się, skąd wiedzieli, kim jest i że mają czekać na jego przybycie? To była jego pierwsza wizyta w tej wiosce. Jednak mieszkańcy wioski powiedzieli mu, że ich starzec, Iwan Smirennikow, lokalny szaman, powiedział im, kim on jest i kiedy przybędzie. Kiedy św. Innocenty rozmawiał z Iwanem, zdał sobie sprawę, że ten człowiek wiedział wiele o wierze prawosławnej, mimo że ostatni misjonarz przebywający na wyspie był tam 30 lat wcześniej. Jednak ten szaman prowadził ludzi i uczył - jak się modlić, jak żyć cnotliwym życiem w Chrystusie. Kiedy zapytał mężczyznę, skąd ma całą tę świętą wiedzę, szaman powiedział, że codziennie, przez ostatnie 30 lat, odwiedzały go dwa duchy w ludzkiej postaci, w białych szatach, i uczyły go wszystkiego o Chrystusie i prawosławnych chrześcijanach. Po dalszej rozmowie św. Innocenty doszedł do wniosku, że ten człowiek nie był oszukiwany przez jakieś demony, ale rzeczywiście spotykał aniołów, którzy go uczyli. Kiedy zapytał szamana, czy mógłby poznać jego dwóch przyjaciół, aniołowie wyrazili zgodę na to spotkanie ze św. Innocentym, choć zastanawiali się, dlaczego było to konieczne. Jednak kiedy św. Innocenty zastanawiał się dalej nad tym możliwym spotkaniem, zawahał się. ‘A co, jeśli zobaczę anioły i potwierdzą oni wszystko, co powiedział stary człowiek? Jak mogę się przed nimi pojawić? Jestem grzeszny, nie jestem godzien rozmawiać z aniołami; byłoby to dumą i zarozumialstwem z mojej strony, gdybym odważył się do nich pójść. Spotkanie z aniołami może sprawić, że stanę się zbyt dumny ze swojej wiary, zbyt zarozumiały’. Więc ja, niegodny, w końcu zdecydowałem się do nich nie pójść.”

Kiedy mówimy, że chcemy spotkać Boga, pomyślmy o św. Innocentym. Był zbyt pokorny, by odważyć się podejść i spotkać się z aniołami. A co z nami i naszym spotkaniem z Bogiem? Czy naprawdę chcemy Go spotkać? Tak, mogłoby to być najpiękniejsze spotkanie w naszym życiu, spotkanie twarzą w twarz z Wcieloną Miłością, Źródłem wszelkiej Boskiej Miłości, ale jest to także przerażająca myśl. Kim jesteśmy, żeby spotkać Boga?

Jednak pomimo wszelkich obaw musimy zdać sobie sprawę, że największym i najgłębszym pragnieniem naszej duszy jest spotkanie z jej Stwórcą. Nasze serca pozostają niespokojne, dopóki nie spoczną w Bogu, jak mówi św. Augustyn.

Mając to w pamięci, zwróćmy naszą uwagę na czytanie z Ewangelii, które usłyszeliśmy w niedzielę o Strasznym Sądzie. Jest to słynna opowieść o owcach i kozach, postawionych po prawej i lewej ręce Sędziego. „Byłem głodny i daliście Mi jeść, byłem spragniony i napoiliście Mnie, nagi i odzialiście Mnie, zachorowałem i odwiedziliście Mnie, w więzieniu byłem i przyszliście do Mnie. Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnie uczyniliście. Czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnie nie uczyniliście.”

Św. Maria Skobcowa z Paryża zastanawiała się kiedyś nad tą przypowieścią; zauważyła, że „gdy ktoś zwraca swój świat duchowy ku światu duchowemu innej osoby, napotyka przerażającą i inspirującą tajemnicę…. Styka się z prawdziwym obrazem Boga w człowieku, z samą ikoną Boga wcielonego w świat, z odbiciem tajemnicy wcielenia Boga i boskiego człowieczeństwa.”

Chcesz spotkać Boga? Cóż, Chrystus mówi nam, że możemy Go spotkać w drugiej osobie, zwłaszcza w najbardziej marginalizowanych ludziach - jeśli tylko mamy oczy wiary, aby widzieć, jeśli pielęgnujemy czyste serce, pełne miłości, które rozumie drugiego człowieka jako samego Chrystusa.

Sam Jezus zwraca się do nas w każdym żebraku, w każdej potrzebującej osobie. Nasza komunia z ludźmi zbyt często zachodzi jedynie na poziomie ziemskiego spotkania, a przecież św. Maria z Paryża mówi nam, że przez tych ludzi możemy mieć autentyczne, mistyczne spotkanie z samym Bogiem!

„Możemy czcić obraz Boga w naszym bracie lub siostrze. Oczywiście to mistyczne spotkanie odsłoni kolejną tajemnicę – taką, która będzie wymagała naszych najbardziej oddanych wysiłków…. Dostrzeżemy, że Boski obraz w człowieku jest zasłonięty, zniekształcony i przetworzony mocą zła”. Jednak nie skupiamy się na czyimś oszpeceniu i zniekształceniu. Patrzymy na jego piękno, piękno na obraz Boga.

Dostrzeganie Chrystusa w każdym innym człowieku, a zwłaszcza w najmniejszym pośród ludzi, jest „początkiem wiecznego towarzystwa Boga”, jak to określa o. Alexander Schmemann.

Pozwólcie, że powtórzę tę głęboką obserwację. Schmemann przypomina nam, że możemy „rozpocząć wieczne towarzystwo z Bogiem” poprzez nasze interakcje z najmniejszymi ludźmi, których spotykamy tu na ziemi. Nasza relacja z Bogiem zaczyna się tu i teraz, poprzez naszą relację z najmniejszymi z naszych braci i sióstr!

Chcesz spotkać Boga? Cóż, mamy okazję nie tylko spotkać Go, ale także rozwinąć intymną, głęboką relację, która trwa aż do wieczności!

Chrystus jest w każdej osobie, a sposób, w jaki traktujemy drugą osobę, jest sposobem, w jaki traktujemy Jezusa. Wyrażamy naszą miłość do Chrystusa, kochając „drugiego”. I ta interakcja z Chrystusem w drugim nie musi odbywać się poprzez jakieś wielkie czyny. Wystarczą najprostsze czynności, po prostu zauważenie osoby w potrzebie i zaoferowanie jej pomocy w duchu miłości. Proste rzeczy z wielką miłością. Dostrzeganie drugiego i rozpoznawanie w nim obrazu Boga.

Zrozumienie tego świętego spotkania z Bogiem powstrzyma nas od ofiarowania abstrakcyjnej miłości jakiejś anonimowej ubogiej osobie. Osoba w potrzebie ma imię, ma twarz, tożsamość i kiedy staramy się poznać tę osobę, ofiarowując jej konkretną i osobistą miłość, poznamy ją, a poznając ją – spotkamy samego Jezusa Chrystusa. Pomyśl o tym. Chrystus stawia znak równości między Sobą i wszystkimi będącymi w potrzebie. W ten sposób codziennie mamy okazję spotykać się z Bogiem.

Chcesz spotkać Boga? Wyjdź na spotkanie z Nim z bojaźnią, pokorą i głęboką miłością; wyjdź i spotkaj się z Nim w najmniejszym z naszych braci i sióstr.

o. Luke A. Veronis

za: Anchor

fotografia: Darkou /orthphoto.net/