publicystyka: Słowo o świętych ikonach, część I

Słowo o świętych ikonach, część I

tłum. Michał Diemianiuk, 13 marca 2022

Wierzę w jedynego Boga Ojca, Wszechwładcę, Stwórcę nieba i ziemi, wszystkiego widzialnego i niewidzialnego. I w jedynego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, jednorodzonego, zrodzonego z Ojca przed wszystkimi wiekami. I w Najświętszego Ducha, Świętego i Pana, na równi z Ojcem i Synem czczonego i wychwalanego, przez Którego wszystko się uświęca. W Świętą Trójcę wszechpanującą i wszystko tworzącą, równą boskością i równą mocą, tożsamą w woli i tożsamą w umyśle, tożsamą w istocie i współistotną, współwieczną i wspólnie nie mającą początku. I w jeden początek trójhipostatyczny w Bogu Synu, zrodzonym, i w Bogu Duchu, dzierżącym i ożywiającym wszystko. Bowiem Duch zawsze jest z Ojcem i Synem, i nigdy nie rozdziela się jeden od drugiego. I Ojciec zawsze był i istniał z Synem. I Syn istniał z oboma – Ojcem i Duchem. Tak kłaniam się i wychwalam nierozdzielną Świętą Trójcę, jedno Bóstwo w trzech hipostazach.

Podobnie i świętą Bogurodzicę wyznaję świętszą od cherubinów i serafinów, wyższą od wszystkich stworzeń i wyższą od niebios, która w ciele zrodziła jednego z Trójcy, Chrystusa Boga naszego, Który dla nas zszedł do nas i stał się człowiekiem dla naszego zbawienia. Razem z Nim czczę i wychwalam też świętych Jego ascetów, i kłaniam się i czczę ich. Świętemu Janowi Poprzednikowi i Chrzcicielowi, i będącym przed nim prorokom i po nim chwalebnym apostołom, świętym i dobrem zwyciężających męczennikom i wszystkim świętym kłaniam się, czczę ich i proszę ich o modlitwę. Bowiem przez nich wszyscy zbawiamy się, ponieważ „pragnienie bojących się Go… wypełnia” Bóg (Ps 144, 19). Kłaniam się też czcigodnym szczątkom ich i oddaję im cześć, bowiem wiele ciał świętych męczenników toczyło miro i uzdrawiało, i wiele chorób przez nich uleczyło się.

Czczę, kłaniam się i całuję też czcigodne i święte ikony ich, nie jak bogów, ale jak skrócony opis, wyjaśnienie i przypomnienie ich cierpień. Ponieważ ikony nie są tylko zarysowaniem ciała i wskazaniem na nie, ale pokazują i cierpienia ciała. Bowiem za cierpienia, które znieśli z powodu Chrystusa, Boga naszego, (święci) są uwielbiani, szanowani i czczeni pokłonem. A gdyby tego nie przecierpieli za Chrystusa, to nie mielibyśmy potrzeby wyobrażać ich w księgach i cerkwiach.

Tak jak wielu w domach swoich tworzy wyobrażenia ludzi, rodzice – dzieci swoich, dzieci – rodziców swoich, z przyczyny miłości i wzajemnej między sobą więzi, i dla niezapominającej pamięci, tak że i całują je – zresztą nie jako bogów, a dla pamięci i miłości do nich; tak należy rozumieć i ikony świętych, że dla przypominania i dla naszej miłości, i dla poprawienia życia naszego, a jednocześnie i pogan przystępujących do wiary w Chrystusa Jezusa, dla pokazania dobrego ich świadectwa, one [ikony] namalowane są w cerkwiach i księgach. I jeśli oni z przyczyny cielesnej miłości do dzieci swoich kreślą wyobrażenia dla przypomnienia o nich, to my tym bardziej powinniśmy pisać ikony świętych z cierpieniami ich, (wyobrażać) przelewających krew swoją z miłości do Chrystusa.

Dlaczego nazywasz mnie bałwochwalcą? Powiedz mi bowiem, czy kłaniam się idolowi jakiegoś Apollona, a lepiej powiedzieć Gubiciela, czy ikonie Pana naszego Jezusa Chrystusa, która uczy mnie o Jego ekonomicznym [tu i dalej: w rozumieniu ekonomii zbawienia – przyp. tłum.] wcieleniu? Powiedz mi, czy kłaniam się idolowi jakiejś Artemidy, czy ikonie najświętszej nieskalanej Władczyni naszej Bogurodzicy i zawsze Dziewicy Marii, Matki Pana naszego Jezusa Chrystusa? Czy kłaniam się idolowi jakiegoś Dija [albo jedno z imion Zeusa, albo inna postać z greckiej mitologii – przyp. tłum.], czy ikonie świętego Jana Poprzednika i Chrzciciela? Czy kłaniam się idolowi jakiegoś Dija i Heraklesa, czy ikonom świętych apostołów, męczenników i wszystkich świętych, od wieków podobających się Bogu? I kto ośmieli się nazwać bałwochwalstwem przepiękne te wyjaśnienie i osądzać cierpienia Chrystusa i świętych Jego lub przekazujących nam świętą Cerkiew Bożą? Bowiem tak upiększoną przyjęliśmy ją od ojców, jak i Boskie Pisma przedstawiają ekonomiczne wcielenie Chrystusa, Jego zejście do nas z naszego powodu, pieczarę, gwiazdę i mędrców, chrzest, Jordan i Jana dotykającego Jego głowy, i Ducha Świętego schodzącego z nieba w postaci gołębia. Zwróćmy się i do cierpień Jego, i ujrzymy dzieci z gałązkami, umywalkę i ręcznik, pocałunek Judasza, sąd Żydów, wyrok Piłata i inne; zmartwychwstanie, radość świata, jak Chrystus depcze piekło i podnosi Adama; podobnie i wniebowstąpienie, spotkajmy i cuda Jego, przejrzenie ślepego, uzdrowienie paralityka, dotknięcie cierpiącej na krwotok do skraju szaty, która pierwsza też uczyniła obraz Chrystusa z miedzi; podobnie (spotkajmy) i ikony świętych, z narzędziami męki i sądami, które oni przecierpieli za Chrystusa, Boga naszego.

Takie piękne wyjaśnienie i pożyteczny zarys możemy nazwać bałwochwalstwem? Bowiem to jest skrócony i dobry opis, jak i boski ojciec nasz Złotousty powiedział: „Kocham też malarstwo na desce, jako pełne łaski”. I święty Bazyli, wielki ojciec nasz, sławiąc świętych czterdziestu (męczenników), mówi: „Ponieważ i pisarze, i malarze, jedni ozdabiając mową, a drudzy przedstawiając na deskach, jedni i drudzy pobudzali wielu do męstwa”. Tak pisarz napisał Ewangelię, i to, co opisał w Ewangelii, całą ekonomię wcielenia, i męki świętych, i przekazał Cerkwi. Podobnie i malarz nakreślił całą ekonomię Pana naszego Jezusa Chrystusa, i męki świętych, i przekazał Cerkwi. Tak więc oba przekazują nam jedno pouczenie. Dlaczego więc księgę szanujecie, a obraz odrzucacie, powiedz mi! Jaka różnica między nimi, kiedy oba głoszą o jednym działaniu, tymczasem jedno uważa się za godne pokłonu, a drugie zniszczenia? Co za przygoda! Kto nie wyśmieje takiego osądu? Kto nie zgorszy się taką nauką, że kiedy oba przedstawiają jeden opis, jedno szanuje się, a drugie odrzuca? Widziałeś wiedzę, a lepiej powiedzieć – niewiedzę? Rzeczywiście, jeśli dobrze pomyśleć, o człowieku, to dobre i odpowiednie wyobrażenie samo jest wytłumaczeniem i wyjaśnieniem Ewangelii; bowiem co Ewangelia mówi słowem, to ikona pokazuje przedmiotowo. Dlaczego więc to jest szanowane, a tamto odrzucane? Czym różni się papier od kamienia? Czyż oba nie są, jako materiał, przysposobione do jednego rzemiosła? Czym odróżnia się atrament od minii [minia żelazna albo ołowiana, czerwone barwniki mineralne – przyp. tłum.]? Czy nie są przygotowywane te i inne z licznych składników, i w ten sposób służą ku pożytkowi piszących? Powiedz mi: wobec czego jesteś pobożny w księdze Ewangelii, przed materiałem czy wyjaśnieniem ekonomii Chrystusa poprzez wcielenie? Tak i ja adoruję nie deskę, nie ścianę i nie materiał farb, a obraz ciała Jego i zarys ekonomii Chrystusa, jak i ojciec nasz Złotousty w mowie „Na obmycie nóg”: „Kiedy wyobrażenia i odznaki królewskie wnoszone są do miasta, to wychodzą im na spotkanie urzędnicy i tłumy ludu z powitaniem i szacunkiem, nie kamieniowi oddając cześć, nie odlanemu z wosku zarysowi, a wyobrażeniu króla; i dla wyobrażenia nakazuje się oddawać taką cześć i pokłon, kiedy nie ma tam króla”. O nieszczęście! Wyobrażenie ziemskiego króla z bojaźnią czczone jest i wysławiane, a Chrystusowe jest niszczone. O zbłądzenie chrześcijan! O osąd i nauka ojców! Kto nie wyśmieje tego niegodnego poglądu? Ponieważ jeśli znajdzie się człowiek, bezczeszczący wyobrażenie króla, czy nie podlega wyrokowi skazującemu? Bowiem bezczeszczący wyobrażenie króla, bezcześci samego króla, ponieważ cześć od obrazu, według wyrażenia wielkiego Bazylego, przechodzi na pierwowzór; podobnie też zniewaga. Tak należy traktować też Króla Niebieskiego; konkretnie, że bezczeszczący Jego ikonę, znieważa pierwowzór Chrystusowy. Powiesz mi, że Bóg jest nieopisywalny i niepojęty, beznamiętny i nieosiągalny? Ale opisywalne jest ciało, które On przyjął i w którym był widziany na ziemi z jego [ciała] właściwościami. Czy oddzielasz ciało od Bóstwa? W żadnym razie! Ponieważ nigdy one nie oddzielały się od siebie nawzajem, ani w łonie Matki, ani przy chrzcie, ani na krzyżu, ani w otchłani. Ale powiesz mi: jeśli nigdy nie oddzielały się, to jak opisujesz tylko ciało? Powiedz więc mi i ty: kto ssał mleko z piersi Matki? Czyż nie ciało? Oczywiście, tym karmiło się ciało, a Bóstwa nie dotyczyła ta potrzeba. I kto ośmiela się mówić albo spierać się z tego powodu o Bóstwie i gubić duszę swoją, jak liczni heretycy? Albo kto, znowu, może opisać człowieka, uczynionego na obraz Boży? Nikt. Ponieważ my osiągamy nie to, co umysłowe w człowieku na obraz Boży, a widoczne. Widoczne jest złożone i opisywalne, a Bóg jest prosty, niezłożony i nieopisywalny. I ciało, w które oblókł się Chrystus z nieskalanej Matki Swojej, opisuje się jak widoczne było na ziemi. I to nie jest bałwochwalstwo. Ponieważ Chrystus, zszedłszy, zniszczył bożki na ziemi; jak więc znowu pozostawił nam bożki? Powiesz mi, że nie przykazał nam czynić wyobrażenia i kłaniać się im? Ale Sam Chrystus uczynił obraz, tak zwany „Nie ręką ludzką uczyniony”, i do dziś dzień on istnieje i jest czczony, i nikt nie nazwał go idolem.

święty Metody I, patriarcha Konstantynopola, wyznawca (788/800–847)

za: azbyka.ru

fotografia: levangabechava /orthphoto.net/