Zostań przyjacielem cerkiew.pl
W obliczu chaosu świata
tłum. Gabriel Szymczak, 23 lutego 2022
Na drodze Jezusa do domu Jaira, gdzie miał On uzdrowić córkę przełożonego synagogi, znalazła się kobieta, przez dwanaście lat cierpiąca na upływ krwi, potajemnie próbująca złapać szaty naszego Pana, aby zostać uzdrowioną. Był bardzo konkretny powód, dla którego starała się zachować dyskrecję, a który pochodzi z Księgi Kapłańskiej. Zgodnie z prawem żydowskim, jeśli kobieta ma upływ krwi przez wiele dni, każde łóżko, na którym leżała, każde ubranie, które nosiła, każde siedzenie, na którym siedziała, uważane było za nieczyste. Co więcej, jeśli ktoś jej dotknął, również on uważany był za nieczystego i musiał wyprać wszystkie swoje ubrania, wykąpać się w wodzie i poddać kwarantannie do wieczora (Kpł 15, 25). Znając wszystkie te prawa, kobieta z Ewangelii potrzebowała ogromnej odwagi i wiary, aby nie tylko wejść w tłum ludzi, ale także sięgnąć i dotknąć szaty Jezusa!
Gdy tylko palce kobiety dotknęły materiału, została całkowicie uzdrowiona. Nasz Pan natychmiast zatrzymał się i zapytał: „Kto Mnie dotknął?”, a ta biedna kobieta wiedziała, że została złapana! Będzie musiała teraz się wytłumaczyć, prawdopodobnie narażając Chrystusa na konieczność poddania się kwarantannie przez resztę dnia.
Kobieta upadła przed Jezusem, wyjaśniając, co się stało. Jednak po tym wszystkim nasz Pan odpowiedział po prostu: „Córko, odwagi, wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju!" Następnie udał się do domu Jaira, aby pokazać Swoją władzę nad śmiercią, podnosząc jego córkę z jej łoża śmierci.
Te niesamowite cuda, podobnie jak wiele innych fragmentów Ewangelii, pokazują nam, jak bardzo Jezus różnił się od wszystkich, którzy byli przed Nim. Nie był tylko kolejnym prorokiem, który uzdrawiał ludzi lub dokonywał cudów po modlitwie do Boga. On JEST Bogiem!
Napotkawszy opętanego, Jezus wypędził Legion jedynie Swoimi słowami. Wziął rękę zmarłej córki Jaira i przywrócił ją do życia Swoim autorytetem. Kiedy kobieta z 12-letnim upływem krwi przyszła i dotknęła Chrystusa, On nie zachorował, nie stał się nieczysty, ponieważ kiedy przychodzimy do naszego Pana z chorobą grzechu - to my zostajemy uzdrowieni przez Boga wszystkich.
Jak bardzo potrzebna jest władza nad złem w naszych czasach?! Czytałem w tym tygodniu bardzo znane dzieło św. Atanazego, jednego z wielkich Ojców Kościoła IV wieku, zatytułowane „O wcieleniu”. Książka stara się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego konieczne było, aby Stwórca przyszedł na świat; zaczyna się od opisania upadku Adama oraz wprowadzenia grzechu i śmierci do rodzaju ludzkiego.
Jest pewien szczególny fragment, który zawsze mnie uderza, ponieważ pomimo tego, że został napisany 1700 lat temu, dość żywo opisuje on, co grzech uczynił w naszych czasach i jak sprawy wydają się ciągle iść od złego do gorszego.
„Kiedy nastąpił ten (upadek), ludzie zaczęli umierać, a zepsucie spowodowało zamieszki między nimi i panowało nad nimi w stopniu nawet większym niż naturalny, ponieważ była to kara, przed którą Bóg ich przestrzegł, za przekroczenie przykazania. Rzeczywiście, w swoim grzechu przekroczyli wszelkie granice; bo wymyśliwszy na początku niegodziwość i będąc tak pogrążeni w śmierci i zepsuciu, posuwali się stopniowo od złego do gorszego, nie poprzestając na żadnym rodzaju zła, lecz nieustannie, jakby z nienasyconym apetytem, wymyślali nowe rodzaje grzechów. ”
„Cudzołóstwa i kradzieże były wszędzie. Morderstwa i gwałty wypełniły ziemię. Prawo było lekceważone poprzez korupcję i niesprawiedliwość. Wszelkiego rodzaju niegodziwości popełniali wszyscy, zarówno pojedynczo, jak i wspólnie. Miasta walczyły z miastami. Narody powstawały przeciwko narodom. Cała ziemia była rozdarta podziałami i bitwami, i każdy starał się prześcignąć drugiego w niegodziwości. Nawet zbrodnie przeciwne naturze nie były nieznane.”
Św. Atanazy przedstawia nam ten bardzo makabryczny obraz tego, co dzieje się z rodzajem ludzkim, gdy odwraca się od Boga. Przechodzimy od błogości do rozpaczy… z raju do piekła… i od życia do śmierci. Jednak pomimo tego, jak bardzo upadła rasa ludzka, jesteśmy tak niesamowicie błogosławieni, że mamy kochającego Boga, który nie mógł znieść tego, że Jego własne stworzenie samo się niszczy. Św. Atanazy kontynuuje:
„… litując się nad naszą rasą, poruszony współczuciem dla naszych ograniczeń, niezdolny znieść, że śmierć może zapanować, nie chcąc, aby Jego stworzenia ginęły, a dzieło Jego Ojca dla nas, ludzi, spełzło na niczym (innymi słowy, abyśmy nie skończyli w zapomnieniu) wziął dla Siebie ciało, ludzkie ciało, takie, jak nasze własne… Uczynił to z czystej miłości do nas, aby w Jego śmierci wszyscy mogli umrzeć i aby przez to prawo śmierci zostało zniesione…”
Bracia i Siostry, po to właśnie Bóg przyszedł na świat. Przyszedł, aby uświęcić nasze ciało! Ukorzył się aż do naszej egzystencji, aby wyciągnąć nas z zepsucia i śmierci, aby wyciągnąć nas z tej sceny, którą właśnie przeczytaliśmy powyżej, i aby nas - tak jak kobietę z Ewangelii – uzdrowić.
Wiedząc o tej niesamowitej rzeczywistości, jak jako prawosławni chrześcijanie zmieniliśmy nasze życie, aby jak najlepiej wykorzystać ten bezinteresowny dar miłości?
Kiedy budzimy się rano, czy myślimy o Bogu i konieczności modlitwy, czy też naszym pierwszym odruchem jest zobaczenie, jakie e-maile, teksty i posty w mediach społecznościowych przegapiliśmy?
Kiedy rozmawiamy z innymi, przez cały dzień, czy zaczynamy naszą rozmowę od chwalenia Boga za dzień, który otrzymaliśmy? Z innymi prawosławnymi chrześcijanami jest to łatwe - pozdrawiamy się nawzajem słowami „Chwała Jezusowi Chrystusowi! Chwała na wieki!” Czy robimy to samo z niechrześcijanami, pokazując w ten sposób reszcie świata, jak głęboko jesteśmy związani z naszym Zbawicielem?
Kiedy przychodzi na nas choroba lub czeka nas operacja, czy naszą pierwszą reakcją jest zwrócenie się do Boga i sięgnięcie po rąbek Jego szaty? A może najpierw przeszukujemy portale medyczne i media społecznościowe, pogłębiając lęk i szalejąc na punkcie spraw, które są poza naszą kontrolą?
Czy kiedy idziemy na liturgię, czynimy to dlatego, że po niej idziemy na kawę i lody, przyszliśmy posłuchać chóru, homilii i spotkać znajomych… czy też naprawdę pozwalamy się przemienić? Czy przychodzimy, aby zabrać całą Łaskę, którą otrzymujemy, zabrać ją ze sobą w świat, aby ocalić go od niego… czy też szybko wpadamy z powrotem w jego ramiona, tracąc w ten sposób niesamowity dar, który otrzymaliśmy?
Takie samobadanie pomaga nam wszystkim uświadomić sobie, gdzie leżą nasze prawdziwe priorytety. Jeśli nie wypadamy w nim dobrze, jako prawosławni chrześcijanie powinniśmy zacząć to zmieniać - i to teraz, zanim będzie za późno.
Miałem niedawno okazję, aby odwiedzić parafię św. Marka w Rochester Hills, gdzie gościła cudotwórcza ikona św. Anny. O. Sergiusz, igumen monasteru św. Tichona w Pensylwanii, powiedział po nabożeństwie, że powodem, dla którego Bóg dopuszcza pojawienie się cudów w naszym życiu (również takich, jak ikony toczące mirro i dokonane przed nimi uzdrowienia wielu przeszłych pokoleń) jest przypomnienie nam, że „to wszystko” (Łaska, którą otrzymujemy podczas Liturgii, cuda, nasza wiara itp.) jest absolutnie realne i konieczne, jeśli mamy wypełnić nasze chrześcijańskie powołanie i zmienić świat. Uzdrawiająca obecność Chrystusa w naszym życiu jest absolutnie niezbędna, jeśli mamy jak najlepiej wykorzystać dar życia i miłości, który otrzymaliśmy za darmo. Znając tę rzeczywistość, nie marnujmy kolejnej chwili naszego życia, nie oddając chwały Temu, który przyszedł, aby przez nas przemienić nas i resztę świata… Amen.
o. Gabriel Bilas
za: St. Mary Magdalene Orthodox Church
fotografia: Strahinic /orthphoto.net/
Gdy tylko palce kobiety dotknęły materiału, została całkowicie uzdrowiona. Nasz Pan natychmiast zatrzymał się i zapytał: „Kto Mnie dotknął?”, a ta biedna kobieta wiedziała, że została złapana! Będzie musiała teraz się wytłumaczyć, prawdopodobnie narażając Chrystusa na konieczność poddania się kwarantannie przez resztę dnia.
Kobieta upadła przed Jezusem, wyjaśniając, co się stało. Jednak po tym wszystkim nasz Pan odpowiedział po prostu: „Córko, odwagi, wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju!" Następnie udał się do domu Jaira, aby pokazać Swoją władzę nad śmiercią, podnosząc jego córkę z jej łoża śmierci.
Te niesamowite cuda, podobnie jak wiele innych fragmentów Ewangelii, pokazują nam, jak bardzo Jezus różnił się od wszystkich, którzy byli przed Nim. Nie był tylko kolejnym prorokiem, który uzdrawiał ludzi lub dokonywał cudów po modlitwie do Boga. On JEST Bogiem!
Napotkawszy opętanego, Jezus wypędził Legion jedynie Swoimi słowami. Wziął rękę zmarłej córki Jaira i przywrócił ją do życia Swoim autorytetem. Kiedy kobieta z 12-letnim upływem krwi przyszła i dotknęła Chrystusa, On nie zachorował, nie stał się nieczysty, ponieważ kiedy przychodzimy do naszego Pana z chorobą grzechu - to my zostajemy uzdrowieni przez Boga wszystkich.
Jak bardzo potrzebna jest władza nad złem w naszych czasach?! Czytałem w tym tygodniu bardzo znane dzieło św. Atanazego, jednego z wielkich Ojców Kościoła IV wieku, zatytułowane „O wcieleniu”. Książka stara się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego konieczne było, aby Stwórca przyszedł na świat; zaczyna się od opisania upadku Adama oraz wprowadzenia grzechu i śmierci do rodzaju ludzkiego.
Jest pewien szczególny fragment, który zawsze mnie uderza, ponieważ pomimo tego, że został napisany 1700 lat temu, dość żywo opisuje on, co grzech uczynił w naszych czasach i jak sprawy wydają się ciągle iść od złego do gorszego.
„Kiedy nastąpił ten (upadek), ludzie zaczęli umierać, a zepsucie spowodowało zamieszki między nimi i panowało nad nimi w stopniu nawet większym niż naturalny, ponieważ była to kara, przed którą Bóg ich przestrzegł, za przekroczenie przykazania. Rzeczywiście, w swoim grzechu przekroczyli wszelkie granice; bo wymyśliwszy na początku niegodziwość i będąc tak pogrążeni w śmierci i zepsuciu, posuwali się stopniowo od złego do gorszego, nie poprzestając na żadnym rodzaju zła, lecz nieustannie, jakby z nienasyconym apetytem, wymyślali nowe rodzaje grzechów. ”
„Cudzołóstwa i kradzieże były wszędzie. Morderstwa i gwałty wypełniły ziemię. Prawo było lekceważone poprzez korupcję i niesprawiedliwość. Wszelkiego rodzaju niegodziwości popełniali wszyscy, zarówno pojedynczo, jak i wspólnie. Miasta walczyły z miastami. Narody powstawały przeciwko narodom. Cała ziemia była rozdarta podziałami i bitwami, i każdy starał się prześcignąć drugiego w niegodziwości. Nawet zbrodnie przeciwne naturze nie były nieznane.”
Św. Atanazy przedstawia nam ten bardzo makabryczny obraz tego, co dzieje się z rodzajem ludzkim, gdy odwraca się od Boga. Przechodzimy od błogości do rozpaczy… z raju do piekła… i od życia do śmierci. Jednak pomimo tego, jak bardzo upadła rasa ludzka, jesteśmy tak niesamowicie błogosławieni, że mamy kochającego Boga, który nie mógł znieść tego, że Jego własne stworzenie samo się niszczy. Św. Atanazy kontynuuje:
„… litując się nad naszą rasą, poruszony współczuciem dla naszych ograniczeń, niezdolny znieść, że śmierć może zapanować, nie chcąc, aby Jego stworzenia ginęły, a dzieło Jego Ojca dla nas, ludzi, spełzło na niczym (innymi słowy, abyśmy nie skończyli w zapomnieniu) wziął dla Siebie ciało, ludzkie ciało, takie, jak nasze własne… Uczynił to z czystej miłości do nas, aby w Jego śmierci wszyscy mogli umrzeć i aby przez to prawo śmierci zostało zniesione…”
Bracia i Siostry, po to właśnie Bóg przyszedł na świat. Przyszedł, aby uświęcić nasze ciało! Ukorzył się aż do naszej egzystencji, aby wyciągnąć nas z zepsucia i śmierci, aby wyciągnąć nas z tej sceny, którą właśnie przeczytaliśmy powyżej, i aby nas - tak jak kobietę z Ewangelii – uzdrowić.
Wiedząc o tej niesamowitej rzeczywistości, jak jako prawosławni chrześcijanie zmieniliśmy nasze życie, aby jak najlepiej wykorzystać ten bezinteresowny dar miłości?
Kiedy budzimy się rano, czy myślimy o Bogu i konieczności modlitwy, czy też naszym pierwszym odruchem jest zobaczenie, jakie e-maile, teksty i posty w mediach społecznościowych przegapiliśmy?
Kiedy rozmawiamy z innymi, przez cały dzień, czy zaczynamy naszą rozmowę od chwalenia Boga za dzień, który otrzymaliśmy? Z innymi prawosławnymi chrześcijanami jest to łatwe - pozdrawiamy się nawzajem słowami „Chwała Jezusowi Chrystusowi! Chwała na wieki!” Czy robimy to samo z niechrześcijanami, pokazując w ten sposób reszcie świata, jak głęboko jesteśmy związani z naszym Zbawicielem?
Kiedy przychodzi na nas choroba lub czeka nas operacja, czy naszą pierwszą reakcją jest zwrócenie się do Boga i sięgnięcie po rąbek Jego szaty? A może najpierw przeszukujemy portale medyczne i media społecznościowe, pogłębiając lęk i szalejąc na punkcie spraw, które są poza naszą kontrolą?
Czy kiedy idziemy na liturgię, czynimy to dlatego, że po niej idziemy na kawę i lody, przyszliśmy posłuchać chóru, homilii i spotkać znajomych… czy też naprawdę pozwalamy się przemienić? Czy przychodzimy, aby zabrać całą Łaskę, którą otrzymujemy, zabrać ją ze sobą w świat, aby ocalić go od niego… czy też szybko wpadamy z powrotem w jego ramiona, tracąc w ten sposób niesamowity dar, który otrzymaliśmy?
Takie samobadanie pomaga nam wszystkim uświadomić sobie, gdzie leżą nasze prawdziwe priorytety. Jeśli nie wypadamy w nim dobrze, jako prawosławni chrześcijanie powinniśmy zacząć to zmieniać - i to teraz, zanim będzie za późno.
Miałem niedawno okazję, aby odwiedzić parafię św. Marka w Rochester Hills, gdzie gościła cudotwórcza ikona św. Anny. O. Sergiusz, igumen monasteru św. Tichona w Pensylwanii, powiedział po nabożeństwie, że powodem, dla którego Bóg dopuszcza pojawienie się cudów w naszym życiu (również takich, jak ikony toczące mirro i dokonane przed nimi uzdrowienia wielu przeszłych pokoleń) jest przypomnienie nam, że „to wszystko” (Łaska, którą otrzymujemy podczas Liturgii, cuda, nasza wiara itp.) jest absolutnie realne i konieczne, jeśli mamy wypełnić nasze chrześcijańskie powołanie i zmienić świat. Uzdrawiająca obecność Chrystusa w naszym życiu jest absolutnie niezbędna, jeśli mamy jak najlepiej wykorzystać dar życia i miłości, który otrzymaliśmy za darmo. Znając tę rzeczywistość, nie marnujmy kolejnej chwili naszego życia, nie oddając chwały Temu, który przyszedł, aby przez nas przemienić nas i resztę świata… Amen.
o. Gabriel Bilas
za: St. Mary Magdalene Orthodox Church
fotografia: Strahinic /orthphoto.net/