publicystyka: Misja w Kraju Wschodzącego Słońca - cz. II

Misja w Kraju Wschodzącego Słońca - cz. II

tłum. Anna Jawdosiuk-Małek, 17 lutego 2022

Sobór


By ziścić to marzenie, potrzebne były wielkie pieniądze i społeczne wsparcie. Po środki materialne ojciec Mikołaj wyprawił się do Rosji. W latach 1879-1880 odwiedził Sankt Petersburg, Moskwę, Kazań, Kijów, Odessę i zebrał dobrowolne wpłaty darczyńców.

W Rosji wielkie wsparcie misji zawsze okazywał minister oświecenia publicznego, a później członek rady narodowej graf Jefimij Putiatin. W roku 1853 wiceadmirał Putiatin na flagowej fregacie “Pałłada” “odkrył Japonię” dla rosyjskiej floty i to on właśnie ustanowił relacje dyplomatyczne między oboma krajami oraz podpisał pierwszą oficjalną umowę o przyjaźni pomiędzy Japonią i Rosją. Putiatin, człowiek wpływowy w świeckich i politycznych kręgach Petersburga, odnosił się do Mikołaja jak do rodzonego syna i z miłością dbał o potrzeby misji. Córka admirała Olga również przyjaźniła się z ojcem Mikołajem i w roku 1884 jako mniszka przyjechała do Japonii, by wspierać go w działalności misyjnej.

Widząc sukcesy misji w Japonii, Święty Synod zdecydował o wyznaczeniu tam biskupa. Inna kandydatura niż samego Mikołaja nie była możliwa. 30 marca 1880 roku przyjął on chirotonię w Ławrze Aleksandra Newskiego w Petersburgu. W drodze powrotnej do swej drugiej ojczyzny biskup Mikołaj odwiedził Palestynę, pokłonił się Grobowi Pańskiemu i przywiózł do Japonii gałązkę palmową.

Początkowy szkic przyszłej świątyni stworzył petersburski architekt profesor A. Szupurow. Budynek swym kształtem przypominał grecki krzyż, kopuły zostały pomyślane w stylu bizantyjskim. Mikołaj kupił działkę na wzgórzu Suruga-daj w dzielnicy Kanda, gdzie w czasach średniowiecznych wznosiła się wieża przeciwpożarowa, służąca jednocześnie jako latarnia morska oświecająca drogę dla statków wchodzących do portu Edo. Pracami kierował angielski budowniczy Josiah Conder, który na przełomie XIX i XX wieku wybudował w Tokio ponad 50 budynków, w tym pałac cesarski. Po upływie 7 lat, w 1891 roku Conder wręczył biskupowi Mikołajowi klucze do soboru Zmartwychwstania Pańskiego. W uroczystości konsekracji świątyni uczestniczyło 19 japońskich duchownych i ponad 4 tysiące chrześcijan. Prawosławna świątynia, nazywana w narodzie “Mikołaj-do” (dosłownie “cerkiew Mikołaja”), stała się atrakcją turystyczną stolicy. Rosyjscy marynarze rozpoznawali w jej formie kształt głównej cerkwi rosyjskiej floty - morskiego soboru św. Mikołaja w Kronsztadzie. Do momentu jednego z najsilniejszych trzęsień ziemi, które zniszczyło Tokio w 1923 roku, a po którym rozpoczęła się budowa wysokich zabudowań w mieście, atrakcyjnie położona prawosławna cerkiew była jednym z najwyższych budynków w stolicy. Spotkało się to z negatywnymi komentarzami: “to brak szacunku, że sobór wznosi się nad pałacem cesarskim”, “to przejaw samowoli ze strony Rosji”.

Poza tym rozmach budowy i pozycja, jaką zajął sobór w japońskiej stolicy odpowiadały wielkości osobowości samego Mikołaja i tej roli, jaką grał on w owym czasie w japońskim społeczeństwie. Biskup cieszył się wielkim szacunkiem, wielu jego zwolenników znajdowało się zarówno w Rosji, jak i w Japonii. Z jego zdaniem liczono się w wielu kwestiach, poczynając od artykułów z zakresu wiedzy o Wschodzie, kończąc na relacjach międzypaństwowych. Dyplomatyczne zdolności bp. Mikołaja bardzo wyraźnie wybrzmiały przy rozwiązaniu konfliktu znanego jako “incydent w Ōtsu”; dokonano wówczas zamachu na cesarzewicza Mikołaja Aleksandrowicza (późniejszego ostatniego cara Rosji - przyp. tłum.).

To było bezprecedensowe wydarzenie. Na rosyjskiego cesarzewicza, odwiedzającego Japonię na zaproszenie japońskiego imperatora, któremu ten ostatni gwarantował bezpieczeństwo, napadł policjant ze składu ochrony. Japonia stanęła w obliczu skandalu dyplomatycznego, a nawet zagrożenia bezpieczeństwa kraju, ponieważ w tym czasie siedem rosyjskich okrętów wojennych, które towarzyszyły następcy tronu, mogło obrócić w perzynę japońską flotę. O gniewie Rosjan świadczył fakt, iż odmówili oni skorzystania z usług japońskich lekarzy, wysłanych przez imperatora Japonii (nawiasem mówiąc rana okazała się nieznacząca). Sam imperator osobiście przyjechał do Mikołaja Aleksandrowicza, odprowadził go do portu, a nawet wszedł na pokład rosyjskiego okrętu wojennego - postępek niewyobrażalny dla urzędującego japońskiego monarchy. W wydarzenia zaangażował się (...) szczególnie gorliwie bp Mikołaj, który bardziej niż inni przekonywał swego imiennika, by nie doprowadzać tej sprawy do wojny. Cesarzewicz przyjął przeprosiny imperatora Japonii i incydent zakończył się pokojowo.

W roku 1910 uroczyście celebrowano 50-lecie posługi Mikołaja w Japonii. Święty Synod podniósł go do rangi arcybiskupa. Mikołajowi pogratulował również japoński cesarz i gubernator Tokio, japońska prasa oraz zagraniczne misje. W przemówieniu gubernatora Tokio wybrzmiały następujące słowa: “ …Wydaje mi się, że zasługi, które okazał naszemu państwu szacowny nauczyciel Mikołaj, nie ograniczają się jedynie do sukcesów misyjnych, ale wiążą się z jego wpływem na rozwój cywilizacji w naszym kraju…”.

O rosyjskiej misji entuzjastycznie wypowiadali się również obcokrajowcy w Japonii. Słowa z angielskiego raportu: “Na równi z Anglikańskim Kościołem w Japonii stoi wspaniała Rosyjska Misja pod kierownictwem najlepszego chrześcijanina w Japonii arcybiskupa Mikołaja…”.

Sam władyka o swych zasługach mówił tak: “Czyż może mieć jakąkolwiek zasługę socha, którą chłop zaorał pole? Czyż może ona się chwalić: spójrzcie no prawosławni, cóż to ja zrobiłam! Nasza rola jest podobna do roli sochy. Chłop orał, a socha się zużyła, więc ją wyrzucił. I ja się zużyłem i mnie wyrzucą. Nowa socha zacznie orkę. Bądźcie więc uważni, pracujcie! Szczerze orzcie! Nieustannie pracujcie! Niech dzieło Boże rośnie!

A mimo wszystko to miłe, że właśnie tobą Bóg orał. Oznacza to, że i ty nie zardzewiałeś. I że przy Bożych żniwach również twoja dusza odrobinę się oczyściła. I za to będziemy wciąż dziękować Bogu.”
Jednakże przed tą ogólnonarodową falą szacunku Mikołaj musiał przeżyć jeszcze jedno trudne wypróbowanie. W 1904 roku wybuchła wojna rosyjsko-japońska.

Wojna

Na początku 1904 roku Ambasada Rosji w pełnym składzie opuściła Japonię. Nie bacząc na przekonywania rosyjskiego dyplomaty, Mikołaj twardo zdecydował nie wyjeżdżać i pozostał w Tokio sam. Na prawosławnych w Japonii wylała się fala nienawiści. Japońskie gazety były pełne szyderstw skierowanych ku Rosji. Prawosławnych Japończyków nazywano zdrajcami, Mikołajowi grożono śmiercią, widząc w nim szpiega. Biskup wszystkimi środkami, które posiadał, starał się tłumaczyć, że prawosławie nie jest jedynie narodową religią Rosjan. Uważając patriotyzm za naturalną i słuszną postawę u chrześcijanina, wysłał do wszystkich świątyń list z zaleceniem modlitwy o wygraną wojsk japońskich (i tym samym uratował prawosławnych Japończyków przed wewnętrznym konfliktem pomiędzy byciem Japończykiem, a wiarą w Chrystusa; i zachował nienaruszony okręt japońskiej Cerkwi przed represjami ze strony władz), lecz serce Mikołaja rozrywało się, ponieważ to oznaczało klęskę jego własnej ojczyzny. Biskup nie uczestniczył w ogólnospołecznych nabożeństwach, a na Św. Liturgii po prostu modlił się w ołtarzu jako zwykły duchowny. Było to gorzkie doświadczenie:

“Przecież Rosja to nie kraj morski. Bóg dał jej terytorium, stanowiące szóstą część świata i ciągnące się nieprzerwanie po kontynencie, bez żadnych wysp. I powinna władać nim w pokoju, wykorzystywać własne bogactwa, dbać o materialny i duchowy dobrostan mieszkańców. A rosyjskiej władzy wciąż mało i rozszerza swoje wpływy wciąż dalej i dalej; i to jeszcze jakimi sposobami! Czyż zawładnąć Mandżurią, zagrabić ją u Chin to dobre, sprawiedliwe posunięcie? Potrzebny jest niezamarzający port. Po co? Na przechwałkę marynarzom? Więc niech teraz chwalą się swoim niesłychanym upokorzeniem przegranej. Oczywiście, że Bóg nie był z nami, dlatego że naruszyliśmy prawdę… Po co wam Korea? - zapytałem pewnego razu admirała Dubasowa. Zgodnie z prawem naturalnym ona powinna być nasza - odpowiedział, - gdy człowiek rozprostowuje nogi, to przygniata to, co pod nogami; rośniemy i prostujemy nogi, Korea jest tuż przy naszych nogach, nie możemy nie sięgnąć do morza i nie zdobyć Korei. No i zdobyli! I nogi odrąbują! I Bóg nie chroni swego narodu, dlatego że on dopuścił się nieprawdy. Bogoczłowiek płakał nad Judeą, lecz nie uchronił jej przed Rzymianami… Carscy bracia kierowali flotą do teraz, najpierw Konstanty Nikołajewicz, później Aleksy Aleksandrowicz przeznaczali na flotę ile chcieli i zabierali ile mogli, ubożyli Rosję, wytracali jej bogactwa - i na cóż to? Żeby kupić upokorzenie! I teraz Japończycy wykorzystują ogrom rosyjskiej broni pancernej. To nie sprawiedliwa przyczyna i słuszna potrzeba stała za stworzeniem rosyjskiej floty, a próżność; miernoty i beztalencia nie umiały uzbroić solidnie floty i dlatego też wszystko rozsypało się w proch… Nacierpiała się moja dusza za Ojczyznę, którą panująca klasa czyni głupią i niegodziwą”. “Płaci Rosja za ignorancję i swą dumę: uważała Japończyków za niewykształcony i słaby naród; sama nie przygotowała się jak należy do wojny, za to Japończyków doprowadziła do wojny…”

Mikołaj wziął na siebie opiekę nad rosyjskimi jeńcami, a przybywali z frontu partia za partią i do końca wojny było już ich ok. 70 tysięcy. Pozostając jedynym oficjalnym przedstawicielem Rosji, biskup zrobił wszystko, co było w jego mocy, żeby uratować ich życie, fizyczne i duchowe zdrowie. Z wielkich i małych obozów, w których znajdowali się rosyjscy żołnierze, do Tokio przybywały prośby, by przysłać prawosławnego duchownego. Japońskie ministerstwo wojny odmówiło dopuszczenia do nich nawet Mikołaja. Pod jego kierownictwem prawosławni Japończycy stworzyli stowarzyszenie “Duchowego pocieszenia jeńców wojennych” i Mikołaj wysyłał do jeńców duchownych spośród Japończyków, którzy okazali się najprawdziwszymi przedstawicielami Cerkwi Prawosławnej.

Wynik tej upokarzającej wojny, gdy wielkie imperium nie mogło poradzić sobie z maleńkim wyspiarskim krajem, biskup uważał za uzasadniony i słuszny.

“Biją nas Japończycy, nienawidzą wszystkie narody, najprawdopodobniej Pan Bóg wylewa na nas swój gniew. Czyż może być inaczej? Za co można byłoby nas kochać i litować nad nami? Nasi dworzanie wiekami demoralizowali się za sprawą prawa pańszczyźnianego i stali się zdeprawowani do szpiku kości. Prosty lud przez wieki był uciskany tym samym pańszczyźnianym prawem i stał się ciemny i prymitywny do ostateczności; klasa urzędnicza żyła z korupcji i kradzieży tego, co państwowe, teraz na wszystkich szczeblach służby urzędniczej i w usługach pozbawiona skrupułów defraudacja odbywa się wszędzie tam, gdzie można ukraść. Klasa najwyższa to rzadka kolekcja naśladowców i wielbicieli a to Francji, a to Anglii, a to Niemiec i generalnie wszystkiego co zagraniczne; duchowieństwo uciskane biedą ledwie jest w stanie wypełniać zasady wiary, a czyż jest w stanie myśleć o chrześcijańskich ideałach i oświeceniu nimi siebie i innych?... Biorąc to wszystko pod uwagę, pozostajemy o sobie wysokiego zdania: tylko my jesteśmy prawdziwymi chrześcijanami, tylko u nas można dostąpić prawdziwego zbawienia, a tam ciemnota i zgnilizna; i jesteśmy silni tak, że wystarczy kiwnięcie palcem i damy sobie radę ze wszystkimi. Niestety to nie tak. Przecież nie bez przyczyny wszystkie tragedie spadają na Rosję, sama jest sobie winna. Tylko daj Boże, by to było karzącą laską Twojej miłości! Nie daj Panie ostatecznie upaść mojej biednej Ojczyźnie! Zlituj się i zbaw ją!”

Wieści z Rosji nie cieszyły. Mikołaj, który nie był w ojczyźnie już 25 lat, jasnowidzącym sercem czuł zbliżającą się ciemność.

“Karze Bóg Rosję, to znaczy, że ją porzucił, dlatego, że ona porzuciła Jego. Cóż za dzika furia ateizmu, agresji na Prawosławie, wszelkiej umysłowej i moralnej obrzydliwości w rosyjskiej literaturze i rosyjskim życiu! Piekielny mrok zasnuł Rosję i popadam w rozpacz, czy nastanie jasność? Czy możemy zdobyć się na życie historyczne? Bez Boga, bez moralności, bez patriotyzmu naród nie może żyć samodzielnie. A w Rosji, biorąc pod uwagę nie tylko obrzydliwą literaturę świecką, ale również taką samą literaturę duchową, gaśnie wiara w żywego, osobowego Boga, w nieśmiertelność duszy; Rosja jest zgniłym trupem, jeśli oceniać jej moralność, praktycznie cała zmieniła się w brudne bydlę; szydzi nie tylko z patriotyzmu, ale nawet z wszelkiego wspomnienia o nim. Obrzydliwa, brudna, zbydlęcona i zezwierzęcona inteligencja ciągnie do piekła również prosty, ciemny i prymitywny lud. Dziś Rosja się biczuje. Upokorzona, zhańbiona, ograbiona, lecz czy to ją otrzeźwia? Diabelski rechot radości z tego powodu niesie się z jednego końca jej terytorium w drugi. Jeśli z własnego upokorzenia i upadku się śmieje, to czy nie znajduje się już w szponach złego demona? Gwałtowne szaleństwo nią zawładnęło i nie ma komu jej pomóc, dlatego, że ta najgorsza furia jest skierowana przeciw Bogu, którego imię Rosja depcze, a jej usta pełne są świętokradztwa. Oczywiście, że jest mały element dobra, ale najwyraźniej jest na tyle mały, że nie o nim powiedziano Reszta jego [będzie] świętym nasieniem (Iz 6, 13; tłum. Biblia Tysiąclecia). Dusza jęczy, serce gotowe jest pęknąć. Jedynym pocieszeniem jest to, że śmierć jest już nie za górami, już niedługo będę przechodzić przez mytarstwa tych wszystkich plugastw”.

By zdystansować się od trudnych przeżyć, Mikołaj całym sobą oddał się tłumaczeniu Pisma Świętego i ksiąg do nabożeństw. Te tłumaczenia rozpoczął jeszcze w Hakotade i w ciągu ostatnich 30 lat praktycznie każdego dnia do celi przychodził jego stały współpracownik Nakai-san i zapisywał dyktowane mu przekłady. Jako pierwszy został przetłumaczony cykl nabożeństwa wielkanocnego, później Triodion Paschalny i Triodion Postny. Początkowo Nowy Testament Mikołaj tłumaczył z chińskiego na japoński, ale później w chińskim tekście ewangelicznym zauważył błędy i pewne niedoskonałości, “szorstkości”, więc przeszedł do bezpośredniej translacji z rosyjskiego i słowiańskiego.


Grób równego apostołom św. Mikołaja Japońskiego na cmentarzu Janaka (Tokio)

16 lutego 1912 roku wielki żniwiarz oddał duszę Bogu w celi soboru Zmartwychwstania Pańskiego, upuszczając robocze pióro. Medyczną przyczyną śmierci był paraliż serca. Mikołaj miał 75 lat, w ciągu półwiecza jego posługi w Japonii ochrzczono 31 984 wiernych, zbudowano 265 cerkwi, wyświęcono 41 duchownych, 15 dyrygentów chórów, wykształcono 121 katechistów. Pojedyncze pszeniczne ziarno wydało plon obfity.

10 kwietnia 1970 roku w poczet świętych równych apostołom został przyjęty prawie współczesny nam Mikołaj, arcybiskup Japonii.

Anastazja Wierina

za: pravoslavie.ru

Autorka korzystała z następujących źródeł:
1. Дневники Святого Николая Японского, изд-во Хоккайдского университета, предисловие проф. Кэнносукэ Накамура
2. Виталий Гузанов, «Святитель Николай Японский», журнал «Япония сегодня», июль 1999 г.
3. Архимандрит Георгий (Тертышников), Святой Равноапостольный Николай, Архиепископ Японский, Фессалоники: 1995 г.
4. Синтаро Накамура, «Японцы и русские», М:1983 г.
5. Э. Саблина «Пути-дороги паломницы из России», журнал «Знакомьтесь – Япония» № 26/1999, 27/2000
6. Ё. Уэно, «Весточка из далекого прошлого», журнал «Знакомьтесь – Япония», № 28/2000