publicystyka: Misja w Kraju Wschodzącego Słońca - cz. I

Misja w Kraju Wschodzącego Słońca - cz. I

tłum. Anna Jawdosiuk-Małek, 16 lutego 2022

Wania Kasatkin, syn wiejskiego diakona, przyjaźnił się ze Skrydłowymi - dziećmi admirała, mieszkającymi w majątku rodowym w sąsiedztwie cerkwi jego ojca. Na pytanie przyjaciół: “Przedłużysz ojcowską linię?”, odpowiadał: “Zostanę marynarzem. Moje myśli biegną ku morzu”. Jednak ojciec odwrócił marzenia syna od marynarskiego losu i dziarski chłopak ze wsi został wysłany na nauki do Seminarium Duchownego w Smoleńsku, później jako jeden z najlepszych uczniów kontynuował naukę w Akademii Duchownej w Sankt Petersburgu. Tutaj właśnie, po kilku latach miało miejsce spotkanie Wani i jego przyjaciela z dzieciństwa - Leonta Skrydłowa, absolwenta Morskiego Korpusu Kadetów: “Iwan, przecież marzyłeś o tym, by zostać wilkiem morskim?” - “Pruć fale mórz i oceanów można przecież w szatach duchownego.”
(na podstawie W. Guzanow, “Święty Mikołaj Japoński”)

Początek

Na czwartym roku studiów Wania zobaczył ogłoszenie Świętego Synodu o tym, że Rosyjski Imperatorski Konsulat w Japonii szuka duchownego.

Pierwszy rosyjski konsul w Japonii - Iosif Goszkiewicz, znany uczony i dyplomata, syn wiejskiego duchownego, absolwent Seminarium w Mińsku i petersburskiej Akademii Duchownej, spędził 10 lat w Pekinie jako członek Rosyjskiej Misji Duchownej. Najwyraźniej jeszcze wówczas, gdy obowiązywał surowy zakaz szerzenia chrześcijaństwa, dyplomata widział perspektywy dla misjonarstwa w Japonii. W liście do Świętego Synodu Goszkiewicz przedstawił wysokie wymagania wobec kandydatów na stanowisko duchownego: „... tylko i wyłącznie absolwent Akademii Duchownej, który mógłby być przydatny nie tylko dzięki swej duchowej działalności, ale również poprzez swoje prace naukowe, a także dzięki osobistemu życiu, dając dobre świadectwo o naszym duchowieństwie, nie tylko Japończykom, ale i przedstawicielom innych narodowości tutaj mieszkających.”

Jeszcze w trakcie nauki w seminarium Iwan chciał wyruszyć w przyszłości na misję do Chin, o których opowiadał mu nauczyciel. Być może miał marzenie, by nieść dobrą nowinę poganom. W akademii przeczytał “Zapiski kapitana Gołownina o jego przygodach w niewoli u Japończyków w 1811, 1812 i 1813 roku” i jego marzenie o Chinach zamieniło się na zaciekawienie Japonią.

I Wania poczuł swoje powołanie. Nagle zdecydował, że powinien jechać do Japonii, jednak nie jako żonaty duchowny, lecz mnich. Jedno z dwojga - albo misja, albo rodzina - takie powziął postanowienie. Władze z przychylnością odniosły się do zamiarów studenta Ioanna Kasatkina.

44 lata później, w 1906 roku, 69-letni “japoński” biskup pisze do Rosji swemu bliskiemu przyjacielowi ze studenckiej ławy, protoprezbiterowi N.W. Błagorazumowowi:
“Prawdę mówiąc, przyjacielu Nikołaju Wasiliewiczu, co to były za czasy. Proszę sobie przypomnieć: gdy tylko pojawiło się ogłoszenie o poszukiwaniu, i to jeszcze na jakie stanowisko - proboszcza cerkwi przy konsulacie - od razu padły nazwiska, i to jakie! Pan, w tym również M.I. Gorczakow (protoprezbiter, profesor petersburskiego uniwersytetu) - dawny kwiat młodzieży akademickiej”.

Na tym liście adresat Błagorazumow dodał następujący komentarz:
“Studentów ochotników (chcących poświęcić się misjonarstwu) zapisało się wówczas 10-12, lecz pod warunkiem wcześniejszego ożenku, a Kasatkin, jako mnich, przebił wszystkich”.

Najlepsi studenci stołecznej Akademii Duchownej - Iwan Kasatkin i jego przyjaciele należeli do duchowej inteligencji kraju, ponieważ zdobyli pierwszorzędne, wielostronne, religijne wykształcenie, poznawali główne języki europejskie (przyszły biskup władał niemieckim, angielski najprawdopodobniej poznał już w Japonii), czytali świeckie polityczne i literackie magazyny. Dla owej elity stanowisko proboszcza cerkwi przy konsulacie w wyspiarskim kraju Dalekiego Wschodu było nader skromną propozycją, jednakże swój akces zgłosiło 10-12 młodych ochotników. Pewnie chodziło o to, “co to były za czasy!”.

A owe czasy to pierwsza połowa lat 60. XIX wieku, epoka, gdy Rosja po przegranej wojnie krymskiej zmierzała ku odrodzeniu pod berłem Aleksandra II, społeczeństwo było pełne nadziei na zmiany; była to epoka “wielkich reform” w rosyjskiej historii. Zaczynając od uwolnienia chłopów pańszczyźnianych w 1861 roku, dochodziło do kolejnych progresywnych zmian w wewnętrznej polityce kraju: reforma sądownictwa i systemu kształcenia, wprowadzenie ziemstw (lokalnej samorządności) itd. Studenci Akademii Duchownej byli tzw. “szestidiesiatnikami”, rówieśnikami swojej epoki, epoki ożywienia społeczeństwa, idealistycznego entuzjazmu i reformatorskich nastrojów. Najwyraźniej atmosfera rozwoju przełożyła się również na życie cerkiewne; nasiliła się tendencja krzewienia prawosławia zagranicą i wiele osób marzyło, by poświęcić się misjonarstwu.

I tak wybór padł na Iwana Kasatkina. 24 czerwca 1860 roku Iwan Dmitrijewicz przyjął postrzyżyny mnisze z imieniem Mikołaj, na cześć świętego biskupa i cudotwórcy, patrona podróżujących po morzu; marynarze rosyjskich statków tworzyli największą grupę wiernych parafii przy konsulacie. W taki sposób jego marzenie z dzieciństwa o służbie związanej z morzem spełniło się.

Władze cerkiewne spieszyły się. Jeśli przyszły proboszcz cerkwi przy konsulacie nie wypłynie w najbliższym czasie ku Dalekiemu Wschodowi, to nie dostanie się do Japonii jeszcze w tym roku z powodu zamknięcia rejsów jesienią. Po 5 dniach - 29 czerwca, w dniu świętych apostołów Piotra i Pawła - Mikołaj został wyświęcony na hierodiakona, a dobę później w dzień Soboru dwunastu apostołów na hieromnicha.

Już 1 sierpnia 24-letni hieromnich Mikołaj wyprawił się do Japonii. To była długa podróż na wschód, przez Syberię, w czasie której trzeba było wynajmować furmanki i woźniców, a nawet czasem kierować samemu. Na koniec sierpnia mnich dotarł do Irkucka, stamtąd ok. 2 miesiące płynął po Amurze łódkami do Nikołajewska na Amurze, miejscowości, gdzie rzeka wpada do Morza Ochockiego. Mimo wysiłków Mikołaj spóźnił się na ostatni prom, który zmierzał do Hakotade i pozostał na lądzie na zimę. Na szczęście w tym ledwie rozpoznawalnym na mapie miasteczku spotkało się dwóch przyszłych świętych biskupów - wówczas młody hieromnich i (u kresu swego życia ziemskiego) biskup Kamczacki, Kurylski i Aleucki Innocenty, posiadający bogate doświadczenie pracy misjonarskiej na Alasce. Innocenty poradził mu “przetłumaczyć Pismo Święte i modlitewnik na język nawróconych tubylców, by prawosławie zakorzeniło się w ich kulturze”. Ta wskazówka stała się swoistym planem działania dla Mikołaja. (...)

Narzeczona

Latem następnego roku Mikołaj przybył do Japonii na rosyjskim statku “Amur”, bez grosza przy duszy, nadto z wysokim długiem. (...) W Hakotade przywitał go konsul Goszkiewicz.

“Zmierzając tam, marzyłem o swojej Japonii. Wydawała mi się niczym narzeczona, czekająca na moje przybycie z bukietem w dłoniach. Za chwilę zabrzmi wieść o Chrystusie i wszystko się odnowi… Byłem wówczas młody i nie pozbawiony fantazji, która rysowała mi tłumy zewsząd płynących słuchaczy, a w konsekwencji wyznawców Słowa Bożego… Przyjechałem i cóż widzę? - moja narzeczona śpi prozaicznym snem i wcale nie myśli o mnie”.

W rzeczywistości w Japonii wciąż obowiązywało prawo zakazujące wyznawania chrześcijaństwa. Wprowadzono je ponad 200 lat wcześniej, po tym, jak katolickie misje, których działalność doprowadziła do tego, że milion Japończyków przyjęło chrześcijaństwo, zaczęły silnie oddziaływać na społeczne i ekonomiczne życie kraju. W połowie XIX wieku Japonia zmieniła politykę “zamkniętego kraju”, zapoczątkowaną jeszcze na początku XVII wieku, ale pozostawało tam wciąż wielu zwolenników wygnania obcokrajowców. Miesiąc przed przybyciem o. Mikołaja do Japonii, w maju 1861 roku banda roninów (wędrownych samurajów) napadła na świątynię Todzen-tera w Edo (dawna nazwa Tokio), należącą do angielskiego poselstwa i zraniła dwóch dyplomatów. Na Rosjan w Hakotade patrzono z podejrzliwością za przyczyną konfliktów o Ezo (dawna nazwa Hokkaido). W ciągu trzech lat istnienia rosyjskiego konsulatu i świątyni posługę niosło tu dwóch duchownych.

Przystępując do wypełnienia obowiązków proboszcza cerkwi przy konsulacie, Mikołaj powziął gorliwe postanowienie przebudzenia “śpiącej narzeczonej”: zaczął studiować język japoński, historię i kulturę narodu japońskiego.

“Po przyjeździe do Japonii, na ile wystarczyło mi sił, zacząłem uczyć się tutejszej mowy. Wiele czasu i energii spożytkowałem na to, by przyjrzeć się temu barbarzyńskiemu językowi, jednemu z najtrudniejszych na świecie, ponieważ składa się z dwóch: naturalnego japońskiego i chińskiego, zmieszanych ze sobą, lecz wcale nie zespolonych w jeden… (...) Najwyraźniej długo jeszcze uczący się japońskiego będą to robić instynktownie, poprzez czytanie książek i mechaniczną naukę zwrotów języka codziennego oraz języka pisanego. Instynktownie i ja się nauczyłem jakoś mówić i zacząłem władać tym prostym i lekkim sposobem pisania, którego używa się w oryginalnych utworach i tłumaczeniach. Z takim zasobem wiedzy natychmiast przystąpiłem do tłumaczenia Nowego Testamentu na japoński”.

Przyswojenie języka zabrało 8 lat. Mikołaj nauczył się również angielskiego, uważanego w Japonii za lingua franca dla obcokrajowców. W miarę nauki kaligrafii japońskiej zaczął czytać prace o literaturze i sztuce, buddyjskie i konfucjańskie utwory religijno-moralne, stanowiące zbiory konsulatu rosyjskiego. Przyszłego świętego interesowało wszystko, co wiązało się z Japonią: wydarzenia bieżące, pogoda, gospodarka, historia, demografia. Mikołaj pisze artykuły dla gazety “Wostocznoje Pomorie”, wychodzącej w Nikołajewsku na Amurze. Oto niektóre z jego korespondencji: “Pożar w konsulacie w Hakotade”, “Huragan w Japonii”, “Nieurodzaj w Japonii”, “Liczba mieszkańców Japonii”. Mikołaja czasem nawiedzała myśl o tym, by poświęcić się orientalistyce, ale zdecydował, że “nauka i beze mnie znajdzie sobie wielu adeptów, moje siły całkowicie poświęcam nadziejom misjonarskim”.

Proboszcz obserwował życie Japończyków, starał się z nimi wchodzić w dialog, chodził po mieście, odwiedzał pogańskie świątynie i słuchając buddyjskich nauczycieli rozmawiał z bonzami. Początkowo uznawano go za europejskiego szpiega i szczuto psami, a samurajowie grozili klingami.

“Jeden Bóg wie, ile przeżyłem męczarni w tych pierwszych latach. Trzej główni wrogowie zbawienia - świat, ciało i diabeł - z całą mocą powstali przeciwko mnie i deptali mi po piętach, by w pierwszym ciemnym i wąskim miejscu obrócić mnie w perzynę”.

“Po pierwsze z całą dokładnością starałem się poznać japońską historię, religię i ducha narodu, by zrozumieć, jakie są szanse na oświecenie kraju dobrą nowiną… Im bardziej poznawałem kraj, tym bardziej rosło we mnie przekonanie, że coraz bliżej jest czas, gdy słowo Ewangelii głośno wybrzmi tam i szybko przetoczy się z jednego na drugi koniec imperium”.

W czwartym roku pobytu w Japonii Mikołaj zyskał w końcu swego pierwszego towarzysza Japończyka, był to kapłan świątyni shintoistycznej Takuma Sawabe, który po zażartych sporach z Mikołajem uwierzył w Chrystusa. Po roku dołączył do nich lekarz Sakai, a po kolejnym roku kolejny współbrat w wierze. Takuma Sawabe na chrzcie otrzymał apostolskie imię Paweł i po 10 latach został pierwszym prawosławnym duchownym Japończykiem. Doświadczył wiele. Za odejście od własnej wiary władze lokalne prześladowały Pawła Sawabe, został on wtrącony do więzienia, spalono mu dom… Ojciec Mikołaj mówił o nim: “Ludzie za swoje pożyteczne działania otrzymują stanowiska, krzyże, pieniądze, szacunek. Biedny Sawabe trudzi się dla Chrystusa jak niewielu na tym świecie. Cały ofiarował się swojej pracy i o tym, że jego ofiarność nie jest na próżno, świadczą dziesiątki osób, które przyszły do Chrystusa”.

Nadzieja Mikołaja krzepnie: “... wydaje się, że można zaryzykować stwierdzenie, że w Japonii chociażby w najbliższej przyszłości będzie: plon obfity… Katolicyzm i protestantyzm zajęły cały świat… W tym kraju, jednym z ostatnich nowo odkrytych, moglibyśmy zająć miejsce na równi z innymi. Da Bóg i ja nie zostanę porzucony sam jeden na bezpłodny i samotny trud. Z taką nadzieją jechałem tutaj, żyję nią siedem lat; o spełnienie moich nadziei modlę się gorliwie i wierzę w to na tyle, że ostatnio poprosiłem o urlop, po otrzymaniu zgody jadę do Petersburga, by poprosić Święty Synod o zgodę na utworzenie tutaj misji”.

Misja

Rosyjska cerkiew przy konsulacie w Hakodate znajdowała się w jurysdykcji biskupa Kamczackiego, Kurylskiego i Aleuckiego, dowódcy eskadry Oceanu Spokojnego i Rosyjskiego Imperatorskiego Konsulatu. Nawet wynagrodzenie duchowny przy konsulacie otrzymywał z dwóch instytucji: pierwsze trzy lata z Ministerstwa Morskiego, później z Azjatyckiego Departamentu Ministerstwa Spraw Zagranicznych - 2000 rubli w srebrze rocznie. Jeśli tę sumę podzielić na 12 miesięcy, to wychodziło nieco ponad 160 rubli. Materialna sytuacja była taka, że hieromnich liczył każdy grosz. Same tylko świeczki, które przywożono z Nikołajewska na Amurze kosztowały 100 rubli. Wystarczyło ich na dwa-trzy miesiące. Mikołaj zwracał się o pomoc do konsula Goszkiewicza. Dobrze, że konsul miał dodatkowe fundusze na ”ekstraordynaryjne wydatki”. I mimo że dyplomata pomagał Mikołajowi, to duchownemu ciążyła taka sytuacja. W 1869 roku biskup Innocenty poradził ojcu Mikołajowi, by pojechał do Sankt Petersburga i wystarał się o zgodę na otwarcie misji. To da mu administracyjną i ekonomiczną niezależność.

Mikołaj jedzie do Rosji i stara się na wszystkie sposoby uzyskać zgodę na otwarcie Misji w Japonii. Ostatecznie po dwóch latach wraca jako archimandryta i zwierzchnik Rosyjskiej Duchownej Misji.

W 1868 roku w Japonii miała miejsce rewolucja Meiji (obalono szogunat, przywrócono rządy cesarzy - przyp. tłum.) i rozpoczęły się wielostronne przemiany, lecz zakaz chrześcijaństwa wciąż pozostawał, a nawróceni chrześcijanie - Japończycy byli narażeni na prześladowania. W 1872 roku do pomocy ojcu Mikołajowi skierowano absolwenta Kijowskiej Duchownej Akademii hieromnicha Anatolija (Tichaja). Na ten moment w Hakodate chrzest przyjęło 50 Japończyków. Mikołaj zostawił swoje stado pod opieką ojca Anatolija i Pawła Sawabe i przeprowadził się do Tokio, by tam tworzyć zręby Misji; w stolicy w tym czasie otwierano Rosyjski Imperatorski Konsulat. Trzeba było zaczynać wszystko na nowo, ale i tutaj szybko okazało się, że bonzowie stali się jego pierwszymi przyjaciółmi. W 1872 roku archimandryta Mikołaj za przykładem europejskich misjonarzy otworzył u siebie w domu prywatną szkołę i zaczął uczyć Japończyków języka rosyjskiego. Ostatecznie w 1873 roku władze państwowe przyjęły uchwałę o tolerancji religijnej i w Tokio otworzono misję, a prywatna szkoła ojca Mikołaja została przeorganizowana w seminarium duchowne.

W 1879 roku przy misji w Tokio rozpoczęło działalność kilka szkół: katechizacyjna, seminarium, żeńska, szkoła dla młodszego cerkiewnego kleru oraz szkoła języków obcych. Seminarium było ulubionym dzieckiem Mikołaja. Do sześcioletniego cyklu nauczania, oprócz przedmiotów teologicznych, języka rosyjskiego i chińskiego, należały dyscypliny ogólnokształcące: algebra, geometria, kaligrafia, psychologia, historia filozofii, a także śpiew i gimnastyka. Na zdrowie swych podopiecznych Mikołaj zwracał szczególną uwagę i wysyłał ich na odpoczynek nad morze lub do daczy, specjalnie do tych celów zbudowanej w uzdrowiskowym miejscu; przy seminarium istniał jeszcze klub judo. Pod koniec życia ojca Mikołaja seminarium otrzymało status szkoły średniej w Japonii, a najlepsi seminarzyści byli wysyłani do Rosji do akademii duchownych.

Mikołaj bardzo cenił rolę kobiet w krzewieniu wiedzy chrześcijańskiej i szczególnie dbał o ich duchowe wychowanie; szkoła żeńska przy misji gwarantowała wszechstronne wykształcenie swym słuchaczkom, a sama misja wydawała żeński magazyn chrześcijański.

Cerkiew rosła w siłę, ilość wiernych liczona była w setkach. Na początku XX wieku prawosławne organizacje powstały w Kioto, Nagasaki, Kobe i Jokohamie. W 1878 roku było już 6 duchownych Japończyków, budowano cerkiew przy konsulacie za ofiary kupca Piotra Aleksiejewa, dawnego marynarza żaglowca “Dżygit”. Lecz głównym marzeniem ojca Mikołaja było wzniesienie soboru katedralnego w reprezentacyjnym miejscu Tokio.

Anastasia Wierina

za: pravoslavie.ru

Autorka korzystała z następujących źródeł:
1. Дневники Святого Николая Японского, изд-во Хоккайдского университета, предисловие проф. Кэнносукэ Накамура
2. Виталий Гузанов, «Святитель Николай Японский», журнал «Япония сегодня», июль 1999 г.
3. Архимандрит Георгий (Тертышников), Святой Равноапостольный Николай, Архиепископ Японский, Фессалоники: 1995 г.
4. Синтаро Накамура, «Японцы и русские», М:1983 г.
5. Э. Саблина «Пути-дороги паломницы из России», журнал «Знакомьтесь – Япония» № 26/1999, 27/2000
6. Ё. Уэно, «Весточка из далекого прошлого», журнал «Знакомьтесь – Япония», № 28/2000