Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Pouczenie w niedzielę o celniku i faryzeuszu. O modlitwie i pokajaniu
tłum. Michał Diemianiuk, 13 lutego 2022
W dzisiaj czytanej Ewangelii pokazana jest modlitwa celnika, która przyciągnęła do niego miłość Bożą. Modlitwa ta składała się z kilku słów: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika” (Łk 18, 13; Biblia Tysiąclecia). Godnym uwagi jest i to, że taka krótka modlitwa została usłyszana przez Boga, i to, że ona była wygłaszana w świątyni podczas wspólnego nabożeństwa, podczas czytania i śpiewania psalmów i innych modlitw. Modlitwa ta jest uznawana za dobrą przez Ewangelię, pokazywana jest jako wzór modlitwy: pobożne rozpatrzenie jej jest naszą świętą powinnością.
Dlaczego celnik nie wybrał do wylania swojego serca przed Bogiem jakiegokolwiek wzniosłego i wzruszającego psalmu, ale zwrócił się do tak krótkiej modlitwy, i powtarzał tylko ją podczas całego nabożeństwa? Odpowiadamy, zapożyczając odpowiedź od świętych Ojców. Kiedy zakiełkuje w duszy prawdziwe pokajanie, kiedy jawi się w niej pokora i skruszenie ducha z przyczyny objawionej jej oczom [tj. duszy] grzeszności: wtedy wielosłowie staje się dla niej niewłaściwe, niemożliwe. Skupiając się w sobie, ukierunkowawszy całą uwagę na swe biedne położenie, ona zaczyna wołać ku Bogu jakąkolwiek najkrótszą modlitwą.
Obszerna jest wizja grzeszności, kiedy jest ona dawana człowiekowi przez Boga: jest nie do wyrażenia przez wielomówstwo i krasomówstwo, dokładniej mówiąc, wyrażają ją westchnienia duszy, odziewając się w najkrótsze i najprostsze słowa. Ten, kto pragnie otworzyć w sobie głębokie uczucie pokajania, używa jako oręża ku osiągnięciu takiego stanu krótkiej modlitwy, wygłaszając ją z wszelkim możliwym skupieniem i pobożnością. Porzucenie wielości słów, chociażby i świętych, pomaga umysłowi w pełni oswobodzić się od rozkojarzenia, i z całej siły swojej ukierunkować się na samopoznanie. „W modlitwie twojej nie pozwalaj sobie na wielosłowie – powiedział święty Jan Klimak – żeby umysł twój nie skierował się na rozważanie słów. Jedno słowo celnika przebłagało Boga i jedno wyznanie wiary zbawiło łotra. Wielosłowie w modlitwie często doprowadza umysł do rozkojarzenia i marzycielstwa, a małosłowie zazwyczaj skupia go [tj. umysł]”.
Ze względu na największy pożytek, jaki przynosi krótka, uważna, skupiona modlitwa, święta Cerkiew przykazuje dzieciom swoim we właściwym czasie nauczyć się jakiejkolwiek krótkiej modlitwy. Ten, kto nauczy się takiej modlitwy, ma gotowy modlitewnik w każdym miejscu i w każdym czasie. I podróżując, i siedząc za stołem, i zajmując się rękodziełem, i znajdując się w towarzystwie ludzkim, może modlić się do Boga. Przy niemożliwości modlenia się ustami, można modlić się umysłem. W tej sytuacji wygoda krótkiej modlitwy jest oczywista: przy zajęciach bardzo lekko stracić sens i kolejność przedłużającej się modlitwy; ale krótka modlitwa zawsze zachowuje się w całości swojej. Pozostawiwszy ją na pewien czas, znowu można bez żadnego trudu powrócić do niej. Nawet przy nabożeństwach pożyteczne jest powtarzać krótką modlitwę w duchowym pokoiku: ona nie tylko nie przeszkadza uważaniu na czytane i śpiewane w cerkwi Bożej modlitwy, ale i sprzyja szczególnie dokładnemu uważaniu na nie, powstrzymując umysł od roztargnienia. Jeśli umysł nie będzie trzymany na skupieniu się na sobie poprzez krótką modlitwę, napełniającą duszę uczuciem pokajania, to on lekko wpadnie w roztargnienie; podczas nabożeństwa, pozostawiając bez uwagi cerkiewne czytania i śpiewy, skłoni się ku pustym rozmyślaniom i marzeniom. To stało się ze wspomnianym dzisiaj faryzeuszem, który powierzchownie uważał na nabożeństwo, a pochłonięty był myślami grzesznymi. Grzeszne myśli nie tylko pozbawiły wszelkiej godności modlitwę jego, i bez tego słabą, ale i zmieniły ją w powód do osądzenia modlącego się. Modlitwa faryzeusza była odrzucona przez Boga: faryzeusz wyszedł ze świątyni opieczętowany pieczęcią gniewu Bożego, nie pojmując i nie czując swojej duchowej biedy z tej przyczyny, że serce jego, będące martwe dla pokajania, było przepełnione samozadowoleniem i zaślepieniem. Kiedy modlenie się krótką modlitwą, przez częste i stałe wykorzystanie, przemieni się w nawyk, wtedy staje się ono jakby właściwym człowiekowi. Uważnie słuchając czegokolwiek szczególnie zajmującego nas, czynimy różne okrzyki, które nie tylko nie przeszkadzają uwadze, ale i pogłębiają ją: dokładnie tak, osiągnąwszy nawyk krótkiej modlitwy, wyrażamy nią nasze współczucie i uwagę wobec słyszanych przez nas modlitw i śpiewu psalmów.
Podczas całej świętej Czterdziesiątnicy, w czasie wszystkich nabożeństw często powtarzana jest ku słyszeniu wszystkich obecnych w cerkwi modlitwa: „Boże! Oczyść mnie grzesznego”. Po co jest to dosyć częste powtarzanie jednej i tej samej modlitwy? Po to, żebyśmy przyuczyli się do częstego powtarzania jej. W tymże celu powtarzana jest często i druga krótka modlitwa: „Panie, zmiłuj się”.
Zbawiciel świata, który zaakceptował modlitwę celnika, następnie pozwolił i darował nam modlić się najświętszym imieniem Jego. Modlitwa imieniem Pana Jezusa i według imienia Jego, jako ustanowiona przez Niego, nazywa się modlitwą Jezusową. Za panowania Starego Testamentu człowiek zwracał się do Boga, Którego jeszcze nie znał dokładnie; przy nastąpieniu innego panowania w Nowym Testamencie, człowiekowi we wszechobfite dopełnienie do poprzedniego zwracania się dane jest zwracać się do Bogoczłowieka, jako orędownika między Bogiem a ludźmi, jako do takiego orędownika, w którym zjednoczone jest Bóstwo i człowieczeństwo, jako do takiego orędownika, który Boga objaśnił ludziom z możliwą dla zrozumienia ludzkiego dokładnością i pełnią, Który pouczył o Bogu (J 1, 18). Ze starotestamentową modlitwą „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu” współbrzmi nowotestamentowa modlitwa „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym”. Starotestamentowi słudzy Boga wykorzystywali pierwszą modlitwę; nowotestamentowi, wykorzystując i pierwszą, najbardziej korzystają z drugiej, ponieważ Bogoczłowiek zechciał połączyć ze swoim ludzkim imieniem szczególną i cudotwórczą duchową siłę. Dla ciągłej modlitwy wykorzystuje się także modlitwę „Panie, zmiłuj się”. Ona jest skróconą modlitwą Jezusową i zamienia ją w tych przypadkach, kiedy wygłaszanie całej modlitwy Jezusowej jest utrudnione, np.: w czasie strachu, podczas nieoczekiwanej radości, podczas ciężkiej choroby, podczas duchowego widzenia. W ostatnim przypadku wezwanie „Panie, zmiłuj się” służy umysłowi echem do tych łaskawych myśli, które ukazują się jemu po jego oczyszczeniu, przewyższają jego możliwości i nie mogą być wyrażone słowem.
Jakie ma znaczenie w tych wszystkich modlitwach czasownik „zmiłuj się” albo „bądź miłościw”? To ludzka świadomość swej zagłady; to odczucie tej miłości, tego współczucia do siebie, które Pan przykazał nam odczuwać do siebie, i które odczuwają tylko nieliczni; to odrzucenie własnej godności; to prośba o miłosierdzie Boże, bez którego nie ma nadziei na zbawienie zaginionego. Miłosierdzie Boże jest niczym innym, jak łaską Najświętszego Ducha; my grzeszni powinniśmy nieustannie, bez przerwy prosić o to Boga. Zmiłuj się, Panie mój, nad nieszczęsnym stanem moim, w który wpadłem, utraciwszy łaskę Twoją, i znowu wprowadź we mnie łaskę twoją. „Duchem władczym” (Ps 50, 14), Duchem mocy Twojej umocnij mnie, żebym mógł przeciwstawić się pokusom, podsuwanym przez diabła i pokusom, wynikającym z upadłej natury mojej. Poślij mi Ducha cnotliwej mądrości, żebym wyszedł ze stanu nierozumności, w którym się znajduję i poprawił moralne stopy moje. Daruj mi Ducha bojaźni Twojej, żebym uląkł się Ciebie, jak powinno najnędzniejsze stworzenie lękać się wielkiego Boga, Stwórcy swego, żebym z przyczyny pobożności mojej wobec Ciebie święcie strzegł przykazań Twoich. Zasadź w sercu moim miłość do Ciebie, żebym więcej nie odłączał się od Ciebie, nie zachwycał się niepokonanym pociągiem do obrzydliwego grzechu. Daruj mi pokój Twój, żeby chronił w nieporuszonym spokoju duszę moją, nie pozwalał myślom moim błąkać się po świecie bez potrzeby, ku szkodzie mojej, dla zmieszania mego, żeby on [pokój] skupiał je w samowidzenie i z niego wznosił do tronu Twego. Daruj mi Ducha łagodności, żebym powstrzymywał się od gniewu i złości, żebym był stale przepełniony dobrocią wobec braci moich. Daruj mi Ducha pokornej mądrości, żebym nie wzniośle mędrkował, nie marzył o sobie, nie szukał pochwały i sławy ludzkiej, ale pamiętał, że ja – to ziemia i popiół, istota upadła, strącona na ziemię z powodu niegodności mojej, skazana na bycie wyprowadzoną z ciała i świata tego przez śmierć, skazana na bycie stawioną na straszny i nieobłudny sąd Twój. Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu! Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną! Panie, zmiłuj się!
Wielu wygłasza te krótkie modlitwy z największym pośpiechem, troszcząc się tylko o wypełnienie nakazanej ich ilości. Modląc się w ten sposób, nie pozwalają, aby modlitwa przeniknęła do serca i uczyniła właściwe sobie działanie, zawierające się w rozrzewnieniu. Sprawiedliwie zauważają święci Ojcowie, że modlący się tak modli się na wiatr, a nie do Boga. Dlaczego nudzimy się w świątyni Bożej? Przez to, że nie odczuliśmy działania modlitwy. Dlaczego śpieszymy się do suto zastawionego stołu? Przez to, że z doświadczenia znamy znaczenie obfitego posiłku. Dlaczego nie śpieszymy się do świątyni Bożej, ale staramy się przyjść do niej później, kiedy znacząca część nabożeństwa już minęła? Przez to, że nie znamy z doświadczenia znaczenia modlitwy, która jest pokarmem dla duszy, która daje duszy duchową siłę. Nie znamy doświadczalnie znaczenia modlitwy dlatego, że modlimy się w pośpiechu, powierzchownie, bez uwagi. Działanie na duszę długiej, ale nieuważnej modlitwy podobne jest do działania obfitego deszczu na żelazny dach, z którego spływa cała woda, w jakiej ilości by nie lała się, nie wywierając na dach żadnego działania. Przeciwnie do tego, uważną modlitwę można porównać do pożytecznego deszczu, zraszającego obsiane pole, dającego pokarm roślinom i przygotowującego bogate żniwa. Naprawiając poważny błąd, który odejmuje od trudzącego się modlitwą cały owoc wysiłku, wychowankowie świętej modlitwy, święci Ojcowie, nakazują wygłaszać słowa modlitw zarówno krótkich , jak i wszystkich w ogóle, ze szczególną niespiesznością, z zachowywaniem najdokładniejszej uwagi wobec słów modlitwy. Przy nieśpiesznym czytaniu modlitw możliwa jest taka uwaga, przy pośpiesznym czytaniu dla takiej uwagi nie ma miejsca. Wtedy bywa ona podobna do ciała, pozostawionego przez duszę: nie pachnie ładnie pokorą, nie wznosi się do Boga, porażona i uśmiercona roztargnieniem pełza w ziemskim zniszczeniu i smrodzie, towarzysząc modlącemu się niedbale i chłodno. Uważność umysłu przy modlitwie odznacza się w sercu błogosławioną troską o grzechy, która jest przykazanym przez Boga pokajaniem. Kiedy zaś serce napełnia się uczuciem pokajania, wtedy z kolei przyciąga umysł do głębokiej uwagi. W ślad za uwagą i rozrzewnieniem wszystkie dary Ducha Świętego wstępują w duszę, czynią ją świątynią Bożą.
Dodajmy do naszej modlitwy dwie cechy: uwagę i pokajanie. Nimi, jak dwoma skrzydłami, niech wzleci na niebo, niech stanie przed obliczem Bożym, niech wybłaga nam zmiłowanie. Te dwie cechy miała modlitwa błogosławionego celnika. Przeniknięty poczuciem swojej grzeszności, nie znajdował w uczynkach swoich żadnej nadziei na otrzymanie zbawienia, widział tę nadzieję tylko w miłosierdziu Boga, wzywającym wszystkich grzeszników do pokajania, i darującym zbawienie za samo pokajanie. Jako grzesznik, nie mający żadnego własnego dobra, celnik zajął w świątyni ostatnie miejsce, jako grzesznik niegodny nieba, nie śmiał wznosić oczu ku niebu. On skierował je na ziemię, i uderzając pokajaniem w serce, z głębi serca, z całej duszy wygłaszał modlitwę, zjednoczoną z wyznaniem: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”.
Modlitwa była tak czynna i mocna, że grzesznik wyszedł ze świątyni Boże usprawiedliwiony. Zaświadczył to znawca serc, Pan, Zbawiciel ludzi – i dokonała się nad kajającym się grzesznikiem zapowiedź Proroka: „Zbuduje Pan Syjon” – duszę ludzką, zniszczoną upadkiem, „i ukaże się w chwale Swojej. Wejrzy na modlitwę pokornych i nie odrzuci modlitwy ich. Niech zapisze się to dla pokolenia innego”, niech zapisze się to dla wiadomości całej ludzkości, niech zapisze się do dla wiadomości całego plemienia i potomstwa chrześcijańskiego! I „ludzie zbudowani” pokajaniem i uważną modlitwą, odczuwszy swoją odnowę Bożą łaską, „wychwalą Pana” (Ps 101, 17-19), Który zechciał przyjąć ludzkość, i zbawić ludzi dziwnym wejrzeniem Swoim i dziwną nauką Swoją. Amen.
Święty biskup Ignacy (Brianczaninow)
za: pravoslavie.ru
fotografia: novinar /orthphoto.net/
Dlaczego celnik nie wybrał do wylania swojego serca przed Bogiem jakiegokolwiek wzniosłego i wzruszającego psalmu, ale zwrócił się do tak krótkiej modlitwy, i powtarzał tylko ją podczas całego nabożeństwa? Odpowiadamy, zapożyczając odpowiedź od świętych Ojców. Kiedy zakiełkuje w duszy prawdziwe pokajanie, kiedy jawi się w niej pokora i skruszenie ducha z przyczyny objawionej jej oczom [tj. duszy] grzeszności: wtedy wielosłowie staje się dla niej niewłaściwe, niemożliwe. Skupiając się w sobie, ukierunkowawszy całą uwagę na swe biedne położenie, ona zaczyna wołać ku Bogu jakąkolwiek najkrótszą modlitwą.
Obszerna jest wizja grzeszności, kiedy jest ona dawana człowiekowi przez Boga: jest nie do wyrażenia przez wielomówstwo i krasomówstwo, dokładniej mówiąc, wyrażają ją westchnienia duszy, odziewając się w najkrótsze i najprostsze słowa. Ten, kto pragnie otworzyć w sobie głębokie uczucie pokajania, używa jako oręża ku osiągnięciu takiego stanu krótkiej modlitwy, wygłaszając ją z wszelkim możliwym skupieniem i pobożnością. Porzucenie wielości słów, chociażby i świętych, pomaga umysłowi w pełni oswobodzić się od rozkojarzenia, i z całej siły swojej ukierunkować się na samopoznanie. „W modlitwie twojej nie pozwalaj sobie na wielosłowie – powiedział święty Jan Klimak – żeby umysł twój nie skierował się na rozważanie słów. Jedno słowo celnika przebłagało Boga i jedno wyznanie wiary zbawiło łotra. Wielosłowie w modlitwie często doprowadza umysł do rozkojarzenia i marzycielstwa, a małosłowie zazwyczaj skupia go [tj. umysł]”.
Ze względu na największy pożytek, jaki przynosi krótka, uważna, skupiona modlitwa, święta Cerkiew przykazuje dzieciom swoim we właściwym czasie nauczyć się jakiejkolwiek krótkiej modlitwy. Ten, kto nauczy się takiej modlitwy, ma gotowy modlitewnik w każdym miejscu i w każdym czasie. I podróżując, i siedząc za stołem, i zajmując się rękodziełem, i znajdując się w towarzystwie ludzkim, może modlić się do Boga. Przy niemożliwości modlenia się ustami, można modlić się umysłem. W tej sytuacji wygoda krótkiej modlitwy jest oczywista: przy zajęciach bardzo lekko stracić sens i kolejność przedłużającej się modlitwy; ale krótka modlitwa zawsze zachowuje się w całości swojej. Pozostawiwszy ją na pewien czas, znowu można bez żadnego trudu powrócić do niej. Nawet przy nabożeństwach pożyteczne jest powtarzać krótką modlitwę w duchowym pokoiku: ona nie tylko nie przeszkadza uważaniu na czytane i śpiewane w cerkwi Bożej modlitwy, ale i sprzyja szczególnie dokładnemu uważaniu na nie, powstrzymując umysł od roztargnienia. Jeśli umysł nie będzie trzymany na skupieniu się na sobie poprzez krótką modlitwę, napełniającą duszę uczuciem pokajania, to on lekko wpadnie w roztargnienie; podczas nabożeństwa, pozostawiając bez uwagi cerkiewne czytania i śpiewy, skłoni się ku pustym rozmyślaniom i marzeniom. To stało się ze wspomnianym dzisiaj faryzeuszem, który powierzchownie uważał na nabożeństwo, a pochłonięty był myślami grzesznymi. Grzeszne myśli nie tylko pozbawiły wszelkiej godności modlitwę jego, i bez tego słabą, ale i zmieniły ją w powód do osądzenia modlącego się. Modlitwa faryzeusza była odrzucona przez Boga: faryzeusz wyszedł ze świątyni opieczętowany pieczęcią gniewu Bożego, nie pojmując i nie czując swojej duchowej biedy z tej przyczyny, że serce jego, będące martwe dla pokajania, było przepełnione samozadowoleniem i zaślepieniem. Kiedy modlenie się krótką modlitwą, przez częste i stałe wykorzystanie, przemieni się w nawyk, wtedy staje się ono jakby właściwym człowiekowi. Uważnie słuchając czegokolwiek szczególnie zajmującego nas, czynimy różne okrzyki, które nie tylko nie przeszkadzają uwadze, ale i pogłębiają ją: dokładnie tak, osiągnąwszy nawyk krótkiej modlitwy, wyrażamy nią nasze współczucie i uwagę wobec słyszanych przez nas modlitw i śpiewu psalmów.
Podczas całej świętej Czterdziesiątnicy, w czasie wszystkich nabożeństw często powtarzana jest ku słyszeniu wszystkich obecnych w cerkwi modlitwa: „Boże! Oczyść mnie grzesznego”. Po co jest to dosyć częste powtarzanie jednej i tej samej modlitwy? Po to, żebyśmy przyuczyli się do częstego powtarzania jej. W tymże celu powtarzana jest często i druga krótka modlitwa: „Panie, zmiłuj się”.
Zbawiciel świata, który zaakceptował modlitwę celnika, następnie pozwolił i darował nam modlić się najświętszym imieniem Jego. Modlitwa imieniem Pana Jezusa i według imienia Jego, jako ustanowiona przez Niego, nazywa się modlitwą Jezusową. Za panowania Starego Testamentu człowiek zwracał się do Boga, Którego jeszcze nie znał dokładnie; przy nastąpieniu innego panowania w Nowym Testamencie, człowiekowi we wszechobfite dopełnienie do poprzedniego zwracania się dane jest zwracać się do Bogoczłowieka, jako orędownika między Bogiem a ludźmi, jako do takiego orędownika, w którym zjednoczone jest Bóstwo i człowieczeństwo, jako do takiego orędownika, który Boga objaśnił ludziom z możliwą dla zrozumienia ludzkiego dokładnością i pełnią, Który pouczył o Bogu (J 1, 18). Ze starotestamentową modlitwą „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu” współbrzmi nowotestamentowa modlitwa „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym”. Starotestamentowi słudzy Boga wykorzystywali pierwszą modlitwę; nowotestamentowi, wykorzystując i pierwszą, najbardziej korzystają z drugiej, ponieważ Bogoczłowiek zechciał połączyć ze swoim ludzkim imieniem szczególną i cudotwórczą duchową siłę. Dla ciągłej modlitwy wykorzystuje się także modlitwę „Panie, zmiłuj się”. Ona jest skróconą modlitwą Jezusową i zamienia ją w tych przypadkach, kiedy wygłaszanie całej modlitwy Jezusowej jest utrudnione, np.: w czasie strachu, podczas nieoczekiwanej radości, podczas ciężkiej choroby, podczas duchowego widzenia. W ostatnim przypadku wezwanie „Panie, zmiłuj się” służy umysłowi echem do tych łaskawych myśli, które ukazują się jemu po jego oczyszczeniu, przewyższają jego możliwości i nie mogą być wyrażone słowem.
Jakie ma znaczenie w tych wszystkich modlitwach czasownik „zmiłuj się” albo „bądź miłościw”? To ludzka świadomość swej zagłady; to odczucie tej miłości, tego współczucia do siebie, które Pan przykazał nam odczuwać do siebie, i które odczuwają tylko nieliczni; to odrzucenie własnej godności; to prośba o miłosierdzie Boże, bez którego nie ma nadziei na zbawienie zaginionego. Miłosierdzie Boże jest niczym innym, jak łaską Najświętszego Ducha; my grzeszni powinniśmy nieustannie, bez przerwy prosić o to Boga. Zmiłuj się, Panie mój, nad nieszczęsnym stanem moim, w który wpadłem, utraciwszy łaskę Twoją, i znowu wprowadź we mnie łaskę twoją. „Duchem władczym” (Ps 50, 14), Duchem mocy Twojej umocnij mnie, żebym mógł przeciwstawić się pokusom, podsuwanym przez diabła i pokusom, wynikającym z upadłej natury mojej. Poślij mi Ducha cnotliwej mądrości, żebym wyszedł ze stanu nierozumności, w którym się znajduję i poprawił moralne stopy moje. Daruj mi Ducha bojaźni Twojej, żebym uląkł się Ciebie, jak powinno najnędzniejsze stworzenie lękać się wielkiego Boga, Stwórcy swego, żebym z przyczyny pobożności mojej wobec Ciebie święcie strzegł przykazań Twoich. Zasadź w sercu moim miłość do Ciebie, żebym więcej nie odłączał się od Ciebie, nie zachwycał się niepokonanym pociągiem do obrzydliwego grzechu. Daruj mi pokój Twój, żeby chronił w nieporuszonym spokoju duszę moją, nie pozwalał myślom moim błąkać się po świecie bez potrzeby, ku szkodzie mojej, dla zmieszania mego, żeby on [pokój] skupiał je w samowidzenie i z niego wznosił do tronu Twego. Daruj mi Ducha łagodności, żebym powstrzymywał się od gniewu i złości, żebym był stale przepełniony dobrocią wobec braci moich. Daruj mi Ducha pokornej mądrości, żebym nie wzniośle mędrkował, nie marzył o sobie, nie szukał pochwały i sławy ludzkiej, ale pamiętał, że ja – to ziemia i popiół, istota upadła, strącona na ziemię z powodu niegodności mojej, skazana na bycie wyprowadzoną z ciała i świata tego przez śmierć, skazana na bycie stawioną na straszny i nieobłudny sąd Twój. Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu! Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną! Panie, zmiłuj się!
Wielu wygłasza te krótkie modlitwy z największym pośpiechem, troszcząc się tylko o wypełnienie nakazanej ich ilości. Modląc się w ten sposób, nie pozwalają, aby modlitwa przeniknęła do serca i uczyniła właściwe sobie działanie, zawierające się w rozrzewnieniu. Sprawiedliwie zauważają święci Ojcowie, że modlący się tak modli się na wiatr, a nie do Boga. Dlaczego nudzimy się w świątyni Bożej? Przez to, że nie odczuliśmy działania modlitwy. Dlaczego śpieszymy się do suto zastawionego stołu? Przez to, że z doświadczenia znamy znaczenie obfitego posiłku. Dlaczego nie śpieszymy się do świątyni Bożej, ale staramy się przyjść do niej później, kiedy znacząca część nabożeństwa już minęła? Przez to, że nie znamy z doświadczenia znaczenia modlitwy, która jest pokarmem dla duszy, która daje duszy duchową siłę. Nie znamy doświadczalnie znaczenia modlitwy dlatego, że modlimy się w pośpiechu, powierzchownie, bez uwagi. Działanie na duszę długiej, ale nieuważnej modlitwy podobne jest do działania obfitego deszczu na żelazny dach, z którego spływa cała woda, w jakiej ilości by nie lała się, nie wywierając na dach żadnego działania. Przeciwnie do tego, uważną modlitwę można porównać do pożytecznego deszczu, zraszającego obsiane pole, dającego pokarm roślinom i przygotowującego bogate żniwa. Naprawiając poważny błąd, który odejmuje od trudzącego się modlitwą cały owoc wysiłku, wychowankowie świętej modlitwy, święci Ojcowie, nakazują wygłaszać słowa modlitw zarówno krótkich , jak i wszystkich w ogóle, ze szczególną niespiesznością, z zachowywaniem najdokładniejszej uwagi wobec słów modlitwy. Przy nieśpiesznym czytaniu modlitw możliwa jest taka uwaga, przy pośpiesznym czytaniu dla takiej uwagi nie ma miejsca. Wtedy bywa ona podobna do ciała, pozostawionego przez duszę: nie pachnie ładnie pokorą, nie wznosi się do Boga, porażona i uśmiercona roztargnieniem pełza w ziemskim zniszczeniu i smrodzie, towarzysząc modlącemu się niedbale i chłodno. Uważność umysłu przy modlitwie odznacza się w sercu błogosławioną troską o grzechy, która jest przykazanym przez Boga pokajaniem. Kiedy zaś serce napełnia się uczuciem pokajania, wtedy z kolei przyciąga umysł do głębokiej uwagi. W ślad za uwagą i rozrzewnieniem wszystkie dary Ducha Świętego wstępują w duszę, czynią ją świątynią Bożą.
Dodajmy do naszej modlitwy dwie cechy: uwagę i pokajanie. Nimi, jak dwoma skrzydłami, niech wzleci na niebo, niech stanie przed obliczem Bożym, niech wybłaga nam zmiłowanie. Te dwie cechy miała modlitwa błogosławionego celnika. Przeniknięty poczuciem swojej grzeszności, nie znajdował w uczynkach swoich żadnej nadziei na otrzymanie zbawienia, widział tę nadzieję tylko w miłosierdziu Boga, wzywającym wszystkich grzeszników do pokajania, i darującym zbawienie za samo pokajanie. Jako grzesznik, nie mający żadnego własnego dobra, celnik zajął w świątyni ostatnie miejsce, jako grzesznik niegodny nieba, nie śmiał wznosić oczu ku niebu. On skierował je na ziemię, i uderzając pokajaniem w serce, z głębi serca, z całej duszy wygłaszał modlitwę, zjednoczoną z wyznaniem: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”.
Modlitwa była tak czynna i mocna, że grzesznik wyszedł ze świątyni Boże usprawiedliwiony. Zaświadczył to znawca serc, Pan, Zbawiciel ludzi – i dokonała się nad kajającym się grzesznikiem zapowiedź Proroka: „Zbuduje Pan Syjon” – duszę ludzką, zniszczoną upadkiem, „i ukaże się w chwale Swojej. Wejrzy na modlitwę pokornych i nie odrzuci modlitwy ich. Niech zapisze się to dla pokolenia innego”, niech zapisze się to dla wiadomości całej ludzkości, niech zapisze się do dla wiadomości całego plemienia i potomstwa chrześcijańskiego! I „ludzie zbudowani” pokajaniem i uważną modlitwą, odczuwszy swoją odnowę Bożą łaską, „wychwalą Pana” (Ps 101, 17-19), Który zechciał przyjąć ludzkość, i zbawić ludzi dziwnym wejrzeniem Swoim i dziwną nauką Swoją. Amen.
Święty biskup Ignacy (Brianczaninow)
za: pravoslavie.ru
fotografia: novinar /orthphoto.net/