Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Chwiejna Cerkiew
tłum. Dominika Kovačević, 15 grudnia 2021
Słowo „cerkiew” [arab. kanīsa] językowo wskazuje na grupę zgromadzoną w jednym miejscu i sprawującą w nim Boską Liturgię, jak też wskazuje na to, że jest ona Ciałem Chrystusa. „Lud Boga” jest powołany Boskim Głosem; to koncepcja wspomniana w Starym Testamencie, odnosząca się do ludu, do którego Bóg przemawiał poprzez Mojżesza i przed którym kroczył do Ziemi Obiecanej. Ten obraz zachowuje Ewangelia i chce, by przez niego wierni, poprzez Chrystusa, podążali do Królestwa [Bożego]. Zatem lud w obydwu Testamentach jest nie tylko zjednoczeniem ludzkim, jakby to określiła nauka społeczna. Lud Boga to ten, który Bóg stanowi [/formuje] poprzez Słowo.
Jednak Nowy Testament rozjaśnia to wyrażenie – wskazuje, iż oznacza ono zgromadzonych w pierwszy dzień tygodnia, tj. niedzielę [po arabsku aḥad czyli „pierwszy”], by karmili się Słowem i Darami [tj. Eucharystią]. Aczkolwiek wyrażenie „Lud Boga” rzadko jest przytaczane w Nowym Testamencie, znajdujemy w nim za to termin „Święta Wspólnota”. Zwrot „cerkiew” stosowany był zamiast słowa „lud” i oznaczał, jak powiedzieliśmy, tych, co formują Ciało Chrystusa czy też jednostkę Chrystusową w jednym mieście, jak np. Koryncie, Jerozolimie i pozostałych.
Nie znajdujemy za wiele koncepcji Cerkwi Rozproszonej po całym świecie, tak jak nie znajdujemy koncepcji tego, że gromadzący się w jednym miejscu są częścią masy globalnej. W definicji łączącej się z Liturgią, poprzez którą formuje się Cerkiew, nie odnajdujemy za wiele odczytania socjologicznego dla terminu „Cerkiew”. Cerkiew z definicji nie jest Matką Wiernych, jako że oni odwracają się od Oblicza Chrystusa. Dlatego określenie Cerkwi jako tej, która jest grupą wiernych, w znaczeniu zjednoczenia społecznego, jest błędne. Stąd też denominacja w znaczeniu libańskim (1) nie ma miejsca w perspektywie teologicznej.
To nie znaczy, że jest coś takiego, jak Cerkiew bez ludzi, lecz to, że Ona nie jest ludźmi. Ona jest Chrystusem w ludziach, albowiem On jest ważniejszy od społeczności oraz jej instytucji, jej polityki i jej etnocentryzmu. I to dlatego Cerkiew nie doskonali się, jeśli nie osiąga Chrystusa doskonale, jeśli nie doszła do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary postawy pełni Chrystusa (Ef 4,13).
To prowadzi nas do poznania ostatecznego, a tym jest Ciało Chrystusa. To Ciało wyłania się z Głowy Chrystusa Stojącego po prawicy Boga. Obraz, który pozostawił nam apostoł jest taki, że my jesteśmy „Domem Boga” i Chrystus Jezus, On Sam jest kamieniem węgielnym, na którym jest układana każda budowla, i w Panu rozwija świątynię świętą, i w Nim wy także budujecie razem w Duchu mieszkanie Boga (Ef 2,20-22).
Ten obraz przywołuje obraz tradycyjnego libańskiego domu, gdzie nie ma wapna czy cementu, które zbierają razem kamienie, lecz te są ułożone jeden na drugim siłą kamienia zamykającego, który jest w suficie. Kamienie kształtują jeden szkielet konstrukcyjny (2), albowiem kamień zamykający jest zarządzającym resztą (3) i te stają się w nim i poprzez niego mieszkaniem Boga.
O tym zapewnia list do Kolosan, gdzie wszystko opiera się na Chrystusie, a On jest Głową Ciała: Bowiem On jest Zasadą, Pierworodnym spośród umarłych, aby On Sam był pierwszym we wszystkim, jako że on jest Pełnią wszystkiego i Jego Wolą, by mieszkać w Nim (Kol 1,18-19). My podążamy w Bogu, aby dosięgnąć ostatecznie Chrystusa – Głowy. Myśmy ciałem Jego w stanie procesu.
Wracając do listu do Efezjan – Chrystus jest głową Cerkwi, Zbawicielem Ciała. A to nie osiąga ostatecznie zbawienia Jego, jeśli Cerkiew nie stała się Cerkwią uwielbioną, w Której nie ma ani plamy, ani bruzdy, ani czegokolwiek, co by coś takiego przypominało – lecz jest Ona świętą i nie ma w Niej żadnej hańby. I wówczas zostaje ona Oblubienicą [Panną Młodą]. Teraz jest Ona zaręczoną, spełniającą się w Swej Głowie, a nie spełniającą się w Swym życiu historycznym. Są w Niej teraz i plamy, i bruzdy, z powodu Jej pyłu. Cerkiew Absolutna urzeczywistnia się w Dniu Ostatecznym, gdy już nic nie rozdziela Oblubienicy od Oblubieńca.
To ścisła dialektyka, bowiem we wspólnocie są dwa królestwa, ponieważ to położenie ostateczne – czy też eschatologiczne, jak to mówimy po grecku – ukazuje się nam w momentach uczucia, w powstałej więzi pomiędzy każdą duszą i Władcą, Którego dusza przyjęła w Świętych Ofiarach [tj. Ciele i Krwi Chrystusa]. Jednakże wszystko to jest kruche i popękane, dopóki nie zniknie nasz pył w Blasku Ostatecznym.
Cerkiew ma pewne braki, jeśli [spoglądamy] w historię ludzką; jest słaba z powodu Jej bytu rzuconego w czas, mimo obecności w tym bycie Władcy Błogosławionego. I tak jak Władca miał udział w Swym człowieczeństwie w zniszczonym człowieku (z wyjątkiem grzechu), to Cerkiew jest w tym zniszczeniu we wszystkich członkach Swych. Nie jest jeszcze uwielbiona w całej Swej okazałości.
Żyjemy w nadziei chwały. I jako że jest niemożliwym rozdział pomiędzy Jej bytem tj. Ciałem Pana i ciałami Jej członków, to nie możemy powiedzieć, że jest Ona grzeszną [/mylącą się]. To skłania nas do rozróżniania pomiędzy Boskością Cerkwi i człowieczeństwem Cerkwi. To jest ten błąd, w który wpadł dwa razy Luter, gdy rozróżnił pomiędzy Cerkwią [Kościołem] Widzialną i Cerkwią [Kościołem] Niewidzialną. To ułatwia braciom ewangelikom mówienie o Kościele Grzesznym. Tymczasem my, [prawosławni] z powodu powiązania pomiędzy widzialnym i niewidzialnym, nie możemy mówić o Cerkwi grzesznej na Ziemi i Cerkwi świętej w Niebie. Cerkiew w czasie ludzi jest chwiejna, lecz nie jest Ona upadła.
Cerkiew przypomina mi starców niespiesznych na swych przechadzkach. Boją się upadku, by nie połamać sobie kości. Idą, kołysząc się, by nie stracić równowagi. I Boże zbawienie ich strzeże. Cerkiew Ziemi ma stany starcze, jednakże jest Ona podatna na czuwanie i młodzieńczość. To jest ruch prorokowania w Niej. A prorocy są świadomi braku początku Słowa Bożego i Jego mocy, by prowadzić nas do młodzieńczości duchowej, do braku klęski wobec czasu oraz tego, co w nim – to jest niebezpieczeństwa rozpadnięcia się. Prorocy są w stanie powiedzieć zarówno sobie samym „nie”, jak i grupie i poszczególnym rangom hierarchii poprzez otwarcie widzenia. To oni są tymi, którzy nie poddają się potknięciom w nie-Boskiej chwili, gdy jest się posłusznym i pochwyconym przez mądrość tego świata. Ludzie w Cerkwi z powodu utracenia nadziei lub zapomnienia swej pierwszej miłości [wobec Boga i bliźniego] porządkują Cerkiew zgodnie z linią przenikliwych w tym świecie, a nie w przenikliwości Chrystusa.
Tak oto przychodzi Cerkiew, z Którą sobie musimy radzić i Która jest zadowolona z historii, którą podąża i jednocześnie historia podąża z Nią. I ta Cerkiew przychodzi jako część upadku tej historii, powodując upadek samej historii tam, gdzie zapanowała. A ludzie określają swoje stanowisko wobec Chrystusa uwzględniając to, kto się wywyższył w Cerkwi, a kto upadł. Wielu jest zasłoną nieprzenikającą światła serc ludzkich. Rzeczywistość historyczna to czyn – lecz nie czyn samych tylko świętych, lecz czyn przywództwa, które wychodzi ze swego skarbca dobra i zła – a to dlatego, że serca są tym polem, na którym są zasiane pszenica i chwasty, i rozwijają się one razem aż do ostatniego tchnienia. Możesz dostrzec to zjawisko i otworzyć na nie swe czucie, ponieważ grzech zagnieżdża się w tej czy innej z decyzyjnych osób. Zwykły człowiek popełnia jakieś przewinienie, to przynosi wielkie zepsucie poza nim i jego najbliższym otoczeniem. Natomiast, jeśli biskup lub sobór biskupów popełnił błąd [tzn. w kontekście grzechu], to jest to bardzo niszczycielskie, ponieważ powoduje przechył i osłabia zaufanie, wstrząsa obecnością i powoduje wyjście [z Cerkwi]. I jeśli nie dostajemy od duszpasterza oczekiwanej części życia (4), to zawładnie nami oschłość duchowa i jesteśmy podatni na rozpacz.
Wspaniałością Cerkwi, a zarazem Jej słabością jest to, że w Niej odpowiedzialności i obowiązki są związane z ludźmi. I chrześcijaństwo nie dotrze do ciebie jako wielkie, jeśli byliby tu pewni nieuważni ludzie. Zaiste, drogi Boże nie są jak nasze drogi i On czyni słowo Swe w ojcu twym czy matce twej wiarygodnym. Jednakże naszymi filarami w podstawie są biskupi i księża, i nie ma innych w zamian, dlatego nominowanie każdego z nich jest zawsze obarczone pewnym ryzykiem. Starożytna Cerkiew nie była nieuważna, nawet jeśli popełniano w Niej wiele grzechów. Wiedziała, kto zboczył i tego karała. I w każdym z przypadków przewidywała przez tekst [tj. kanony] wyrzucenie z Ciała Cerkwi największych naruszycieli oraz dyscyplinowanie innych. Albowiem wierzyła, że musi Ona pozostawać czystą i wierzyła, że powinna być w swoistym wielkim impulsie dla Swej formy – warsztatu, w którym nikt nie śpi. Widzieć słabość i zasmuci się, widzieć upadek i zapłakać – to sprawa do osiągania dzień po dniu. Najbardziej bolesnym jest to, że zauważasz, iż dążący do przemiany są bardzo nieliczni. Ale to nie w tym jest cały ból. Albowiem ból jest w tym, że widzisz słabość czucia upadku. Tak w zupełnej ostateczności, grzech jest brakiem czucia.
Odrzucający upadek są tymi, którzy nauczyli, że Cerkiew tylko wydaje się być Ciałem Chrystusa. Jeśli jest Takową w Sobie Samej czy też w głębi Swej, to nie może być od nas – albowiem to jest tylko od Jej Pana. Lecz aby Ona była Takową prawdziwie oraz by jawiła się tobie Oblubienicą promienności dzisiaj, a nie jutra, to musi być dążenie tych, których wybrał ich Pan do tego, by Cerkiew nie pozostawała miejscem płaczu. Każdy z nas smakuje grzech w sobie, lecz grzech rani nas raną drastycznie, jeśli miał miejsce we wspólnocie. Ważnym jest to, by Chrystus się nami nie zawstydzał.
metropolita Góry Liban Jerzy (Khodr)
Przypisy:
(1) W Libanie każda denominacja – nie tylko religia i wyznanie, ale nawet obrządek – ma własnych przedstawicieli politycznych, a stanowiska w strukturach państwowych są rozdzielane według klucza religijnego.
(2) Po arabsku świątynia i szkielet konstrukcyjny to ten sam wyraz: haykal.
(3) Patrząc na wcześniejszy akapit, być może gra słów, gdyż „zarządzający”, „kontrolujący” to ḍābiṭ, a Pantokrator, czyli Chrystus Wszechmogący, to po arabsku Ḍābiṭ al-Kull, czyli „Zarządzający/Kontrolujący wszystko”; nawiązanie do tego, że Chrystus jest Kamieniem, na którym zbudowana jest Cerkiew.
(4) Zob. J 10, 11: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce.
za: georgeskhodr.org
fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/
Jednak Nowy Testament rozjaśnia to wyrażenie – wskazuje, iż oznacza ono zgromadzonych w pierwszy dzień tygodnia, tj. niedzielę [po arabsku aḥad czyli „pierwszy”], by karmili się Słowem i Darami [tj. Eucharystią]. Aczkolwiek wyrażenie „Lud Boga” rzadko jest przytaczane w Nowym Testamencie, znajdujemy w nim za to termin „Święta Wspólnota”. Zwrot „cerkiew” stosowany był zamiast słowa „lud” i oznaczał, jak powiedzieliśmy, tych, co formują Ciało Chrystusa czy też jednostkę Chrystusową w jednym mieście, jak np. Koryncie, Jerozolimie i pozostałych.
Nie znajdujemy za wiele koncepcji Cerkwi Rozproszonej po całym świecie, tak jak nie znajdujemy koncepcji tego, że gromadzący się w jednym miejscu są częścią masy globalnej. W definicji łączącej się z Liturgią, poprzez którą formuje się Cerkiew, nie odnajdujemy za wiele odczytania socjologicznego dla terminu „Cerkiew”. Cerkiew z definicji nie jest Matką Wiernych, jako że oni odwracają się od Oblicza Chrystusa. Dlatego określenie Cerkwi jako tej, która jest grupą wiernych, w znaczeniu zjednoczenia społecznego, jest błędne. Stąd też denominacja w znaczeniu libańskim (1) nie ma miejsca w perspektywie teologicznej.
To nie znaczy, że jest coś takiego, jak Cerkiew bez ludzi, lecz to, że Ona nie jest ludźmi. Ona jest Chrystusem w ludziach, albowiem On jest ważniejszy od społeczności oraz jej instytucji, jej polityki i jej etnocentryzmu. I to dlatego Cerkiew nie doskonali się, jeśli nie osiąga Chrystusa doskonale, jeśli nie doszła do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary postawy pełni Chrystusa (Ef 4,13).
To prowadzi nas do poznania ostatecznego, a tym jest Ciało Chrystusa. To Ciało wyłania się z Głowy Chrystusa Stojącego po prawicy Boga. Obraz, który pozostawił nam apostoł jest taki, że my jesteśmy „Domem Boga” i Chrystus Jezus, On Sam jest kamieniem węgielnym, na którym jest układana każda budowla, i w Panu rozwija świątynię świętą, i w Nim wy także budujecie razem w Duchu mieszkanie Boga (Ef 2,20-22).
Ten obraz przywołuje obraz tradycyjnego libańskiego domu, gdzie nie ma wapna czy cementu, które zbierają razem kamienie, lecz te są ułożone jeden na drugim siłą kamienia zamykającego, który jest w suficie. Kamienie kształtują jeden szkielet konstrukcyjny (2), albowiem kamień zamykający jest zarządzającym resztą (3) i te stają się w nim i poprzez niego mieszkaniem Boga.
O tym zapewnia list do Kolosan, gdzie wszystko opiera się na Chrystusie, a On jest Głową Ciała: Bowiem On jest Zasadą, Pierworodnym spośród umarłych, aby On Sam był pierwszym we wszystkim, jako że on jest Pełnią wszystkiego i Jego Wolą, by mieszkać w Nim (Kol 1,18-19). My podążamy w Bogu, aby dosięgnąć ostatecznie Chrystusa – Głowy. Myśmy ciałem Jego w stanie procesu.
Wracając do listu do Efezjan – Chrystus jest głową Cerkwi, Zbawicielem Ciała. A to nie osiąga ostatecznie zbawienia Jego, jeśli Cerkiew nie stała się Cerkwią uwielbioną, w Której nie ma ani plamy, ani bruzdy, ani czegokolwiek, co by coś takiego przypominało – lecz jest Ona świętą i nie ma w Niej żadnej hańby. I wówczas zostaje ona Oblubienicą [Panną Młodą]. Teraz jest Ona zaręczoną, spełniającą się w Swej Głowie, a nie spełniającą się w Swym życiu historycznym. Są w Niej teraz i plamy, i bruzdy, z powodu Jej pyłu. Cerkiew Absolutna urzeczywistnia się w Dniu Ostatecznym, gdy już nic nie rozdziela Oblubienicy od Oblubieńca.
To ścisła dialektyka, bowiem we wspólnocie są dwa królestwa, ponieważ to położenie ostateczne – czy też eschatologiczne, jak to mówimy po grecku – ukazuje się nam w momentach uczucia, w powstałej więzi pomiędzy każdą duszą i Władcą, Którego dusza przyjęła w Świętych Ofiarach [tj. Ciele i Krwi Chrystusa]. Jednakże wszystko to jest kruche i popękane, dopóki nie zniknie nasz pył w Blasku Ostatecznym.
Cerkiew ma pewne braki, jeśli [spoglądamy] w historię ludzką; jest słaba z powodu Jej bytu rzuconego w czas, mimo obecności w tym bycie Władcy Błogosławionego. I tak jak Władca miał udział w Swym człowieczeństwie w zniszczonym człowieku (z wyjątkiem grzechu), to Cerkiew jest w tym zniszczeniu we wszystkich członkach Swych. Nie jest jeszcze uwielbiona w całej Swej okazałości.
Żyjemy w nadziei chwały. I jako że jest niemożliwym rozdział pomiędzy Jej bytem tj. Ciałem Pana i ciałami Jej członków, to nie możemy powiedzieć, że jest Ona grzeszną [/mylącą się]. To skłania nas do rozróżniania pomiędzy Boskością Cerkwi i człowieczeństwem Cerkwi. To jest ten błąd, w który wpadł dwa razy Luter, gdy rozróżnił pomiędzy Cerkwią [Kościołem] Widzialną i Cerkwią [Kościołem] Niewidzialną. To ułatwia braciom ewangelikom mówienie o Kościele Grzesznym. Tymczasem my, [prawosławni] z powodu powiązania pomiędzy widzialnym i niewidzialnym, nie możemy mówić o Cerkwi grzesznej na Ziemi i Cerkwi świętej w Niebie. Cerkiew w czasie ludzi jest chwiejna, lecz nie jest Ona upadła.
Cerkiew przypomina mi starców niespiesznych na swych przechadzkach. Boją się upadku, by nie połamać sobie kości. Idą, kołysząc się, by nie stracić równowagi. I Boże zbawienie ich strzeże. Cerkiew Ziemi ma stany starcze, jednakże jest Ona podatna na czuwanie i młodzieńczość. To jest ruch prorokowania w Niej. A prorocy są świadomi braku początku Słowa Bożego i Jego mocy, by prowadzić nas do młodzieńczości duchowej, do braku klęski wobec czasu oraz tego, co w nim – to jest niebezpieczeństwa rozpadnięcia się. Prorocy są w stanie powiedzieć zarówno sobie samym „nie”, jak i grupie i poszczególnym rangom hierarchii poprzez otwarcie widzenia. To oni są tymi, którzy nie poddają się potknięciom w nie-Boskiej chwili, gdy jest się posłusznym i pochwyconym przez mądrość tego świata. Ludzie w Cerkwi z powodu utracenia nadziei lub zapomnienia swej pierwszej miłości [wobec Boga i bliźniego] porządkują Cerkiew zgodnie z linią przenikliwych w tym świecie, a nie w przenikliwości Chrystusa.
Tak oto przychodzi Cerkiew, z Którą sobie musimy radzić i Która jest zadowolona z historii, którą podąża i jednocześnie historia podąża z Nią. I ta Cerkiew przychodzi jako część upadku tej historii, powodując upadek samej historii tam, gdzie zapanowała. A ludzie określają swoje stanowisko wobec Chrystusa uwzględniając to, kto się wywyższył w Cerkwi, a kto upadł. Wielu jest zasłoną nieprzenikającą światła serc ludzkich. Rzeczywistość historyczna to czyn – lecz nie czyn samych tylko świętych, lecz czyn przywództwa, które wychodzi ze swego skarbca dobra i zła – a to dlatego, że serca są tym polem, na którym są zasiane pszenica i chwasty, i rozwijają się one razem aż do ostatniego tchnienia. Możesz dostrzec to zjawisko i otworzyć na nie swe czucie, ponieważ grzech zagnieżdża się w tej czy innej z decyzyjnych osób. Zwykły człowiek popełnia jakieś przewinienie, to przynosi wielkie zepsucie poza nim i jego najbliższym otoczeniem. Natomiast, jeśli biskup lub sobór biskupów popełnił błąd [tzn. w kontekście grzechu], to jest to bardzo niszczycielskie, ponieważ powoduje przechył i osłabia zaufanie, wstrząsa obecnością i powoduje wyjście [z Cerkwi]. I jeśli nie dostajemy od duszpasterza oczekiwanej części życia (4), to zawładnie nami oschłość duchowa i jesteśmy podatni na rozpacz.
Wspaniałością Cerkwi, a zarazem Jej słabością jest to, że w Niej odpowiedzialności i obowiązki są związane z ludźmi. I chrześcijaństwo nie dotrze do ciebie jako wielkie, jeśli byliby tu pewni nieuważni ludzie. Zaiste, drogi Boże nie są jak nasze drogi i On czyni słowo Swe w ojcu twym czy matce twej wiarygodnym. Jednakże naszymi filarami w podstawie są biskupi i księża, i nie ma innych w zamian, dlatego nominowanie każdego z nich jest zawsze obarczone pewnym ryzykiem. Starożytna Cerkiew nie była nieuważna, nawet jeśli popełniano w Niej wiele grzechów. Wiedziała, kto zboczył i tego karała. I w każdym z przypadków przewidywała przez tekst [tj. kanony] wyrzucenie z Ciała Cerkwi największych naruszycieli oraz dyscyplinowanie innych. Albowiem wierzyła, że musi Ona pozostawać czystą i wierzyła, że powinna być w swoistym wielkim impulsie dla Swej formy – warsztatu, w którym nikt nie śpi. Widzieć słabość i zasmuci się, widzieć upadek i zapłakać – to sprawa do osiągania dzień po dniu. Najbardziej bolesnym jest to, że zauważasz, iż dążący do przemiany są bardzo nieliczni. Ale to nie w tym jest cały ból. Albowiem ból jest w tym, że widzisz słabość czucia upadku. Tak w zupełnej ostateczności, grzech jest brakiem czucia.
Odrzucający upadek są tymi, którzy nauczyli, że Cerkiew tylko wydaje się być Ciałem Chrystusa. Jeśli jest Takową w Sobie Samej czy też w głębi Swej, to nie może być od nas – albowiem to jest tylko od Jej Pana. Lecz aby Ona była Takową prawdziwie oraz by jawiła się tobie Oblubienicą promienności dzisiaj, a nie jutra, to musi być dążenie tych, których wybrał ich Pan do tego, by Cerkiew nie pozostawała miejscem płaczu. Każdy z nas smakuje grzech w sobie, lecz grzech rani nas raną drastycznie, jeśli miał miejsce we wspólnocie. Ważnym jest to, by Chrystus się nami nie zawstydzał.
metropolita Góry Liban Jerzy (Khodr)
Przypisy:
(1) W Libanie każda denominacja – nie tylko religia i wyznanie, ale nawet obrządek – ma własnych przedstawicieli politycznych, a stanowiska w strukturach państwowych są rozdzielane według klucza religijnego.
(2) Po arabsku świątynia i szkielet konstrukcyjny to ten sam wyraz: haykal.
(3) Patrząc na wcześniejszy akapit, być może gra słów, gdyż „zarządzający”, „kontrolujący” to ḍābiṭ, a Pantokrator, czyli Chrystus Wszechmogący, to po arabsku Ḍābiṭ al-Kull, czyli „Zarządzający/Kontrolujący wszystko”; nawiązanie do tego, że Chrystus jest Kamieniem, na którym zbudowana jest Cerkiew.
(4) Zob. J 10, 11: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce.
za: georgeskhodr.org
fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/