publicystyka: Co się kryje za słowem amen

Co się kryje za słowem amen

Dominika Kovačević, 02 grudnia 2021

Po arabsku wyrażenia wiara (imān) i bezpieczeństwo (amān) wywodzą się z tego samego rdzenia: ’-m-n. Rdzeń ten oznacza wiarę, bezpieczeństwo, wiarygodność, zawierzenie, zaufanie. Ten sam rdzeń występuje w pozostałych językach semickich, w tym tak ważnych dla Pisma Świętego: hebrajskim i aramejskim. To z tego rdzenia bierze się też amen/amin, którym, jako chrześcijanie, kończymy każdą modlitwę. Dlatego przy każdorazowym amen/amin warto pamiętać, z jakiego rdzenia pochodzi to słowo i co ono tak naprawdę oznacza.

Na ile wiara wiąże się z bezpieczeństwem? Bezpieczeństwo to przede wszystkim brak zagrożenia życia, i całościowego, jak i pewnych jego aspektów – przecież mamy tu polskie słowo „ubezpieczenie”, arabskie ta’mīn, oczywiście z rdzenia ’-m-n. A przecież ludzi wierzących dotykają choroby, zarazy, bieda, niepowodzenia i przeróżne inne nieszczęścia. Oczywiście, gdy spojrzymy z perspektywy duchowej, to człowiek wierzący jest bardziej „bezpieczny” w kontekście życia wiecznego z Bogiem. Ale to przecież nie jest zabezpieczone, zagwarantowane. W przeciwnym razie człowiek wierzący po arabsku to byłby mu’amman, gdzie „a” sugeruje bierność, tzn. że jest on „zabezpieczony”.

A jednak człowiek „wierzący” czy też „wierny” to mu’min, gdzie „i” wskazuje na aktywność – potrzebna jest tu owszem, Boża łaska, ale i ludzki czyn. Zatem  wierzący musi praktykować to, w co wierzy. Musi też zawierzyć – tj. zaufać Bogu. Nie bez przyczyny „wierzyć” i „zawierzyć” nie tylko w językach semickich, ale, jak widać, także po polsku, mają to samo pochodzenie.

I to jest chyba najtrudniejsze: zawierzyć Bogu, mimo że nie ma się gwarancji bezpieczeństwa, że nie spotkają nas jakieś złe rzeczy w tym ziemskim życiu, które naruszają nasz spokój, komfort, czasem wręcz wolę życia. To codzienna walka wierzącego człowieka: by faktycznie był tym, który zawierza Bogu wszystko, całego siebie i całe swoje życie – tak jak jesteśmy o to proszeni na końcu ektenii na nabożeństwach. Jeśli tego nie spełniamy, my sami nie jesteśmy wiarygodni – ani przed Bogiem, ani przed ludźmi w tej naszej prawosławnej wierze. Mamy tutaj pomocne wzorce w postaci rzeszy świętych. Najwspanialszym przykładem jest sam Jezus Chrystus – Który przecież w Swej ludzkiej woli do końca zmagał się z tym, by zawierzyć Swemu Ojcu w pełni, co widać w Jego modlitwie w Ogrójcu. Dalszy ciąg znamy: poddał się Woli Bożej, był Jej wierny nieustannie i po strasznych cierpieniach i śmierci otrzymał największe zwycięstwo w historii i chwałę tak wielką, aby na Jego Imię zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych (zob. Flp 2,10).

W wierze naszym największym bezpieczeństwem jest Bóg i Jego Wola w miłości do nas. To strasznie trudne, przyjąć zło, które nas dotyka i przy tym nie stracić wiary, zawierzenia i zaufania wobec Boga. Bóg jednak nas nigdy nie opuszcza, nawet gdy uczynią to wszyscy wokół; my natomiast możemy Go opuścić. Dlatego człowiek wierzący ma być prawdziwie wiernym Bogu – to znaczy lojalnym i wytrwałym, niezależnie od okoliczności.

I choć modlimy się w różnych intencjach, to zawsze przewija się fraza „bądź Wola Twoja” z modlitwy Ojcze nasz, obecnej na dosłownie każdym prawosławnym nabożeństwie. To do nas należy wiarygodne, pełne ufności w Bożą Opatrzność i Miłość wypowiedzenie na koniec każdej modlitwy amen/amin, które ma być wyrazem naszej wiary w to, że Bóg JEST, że On nas usłyszy i pokieruje nami najlepiej; to ma być potwierdzenia naszego zawierzenia i naszej wierności Jemu.
 
Dominika Kovačević

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/