publicystyka: Słowo na początek postu przed Narodzeniem Chrystusa

Słowo na początek postu przed Narodzeniem Chrystusa

tłum. Michał Diemianiuk, 28 listopada 2021

Prorok, przewidując kiedyś szczególne nawiedzenie Boże narodu izraelskiego i zauważając niezdolność tego narodu do godnego spotkania nadchodzącego Pana, uroczyście wzywał głośno wszystkich: “przygotuj się spotkać Boga twego, Izraelu” (Am 4, 12). Nie wiemy dokładnie, jakie nawiedzenie Boże miał przy tym na uwadze prorok judejski, ale w czym by się nie zawierało i jak by nie było wielkie i pożyteczne, nijak nie może równać się z tym bezprzykładnym nawiedzeniem, jakim nawiedził wszystkich nas Pan, Który zszedł na ziemię i przyjął na Siebie ciało nasze. Dlatego Święta Cerkiew, widząc zbliżanie się wielkiego święta ku pamięci tego niezwyczajnego nawiedzenia i nie widząc w nas, dzieciach swoich, duchowej czystości i piękna, niezbędnych dla spotkania wielkiego Nawiedzającego dusze i serca, podobnie do proroka zaczęła wołać do nas: Chrystus z niebios, spotykajcie! Wołanie godne wszelkiej naszej uwagi, bowiem jeśli przyjście króla ziemskiego zawsze poprzedzają przygotowania do spotkania go, to o ile bardziej przyjście Króla Niebieskiego! Królowie ziemscy, jak by nie byli potężni i mądrzy, nie mogą widzieć wszystkiego, nie mogą widzieć wiele - złego i wstrętnego. Król Niebieski ujrzy wszystko, przed Nim - “wszystko nagie i odsłonięte” (Hbr 4, 13), On bada największe głębiny serc. Dlatego przygotowując się do spotkania Go, należy nie tylko zakryć złe, nie tylko pobielić bezkształtne, ale wykorzenić i zniszczyć. Dla naszej słabości to dzieło niemałe, jeszcze większe - dla naszego przywiązania do świata, do samych nieczystości naszych. Dlatego i czasu na przygotowanie dane jest niemało: całe czterdzieści dni! Przez tyle czasu Mojżesz zdążył przyjąć na Synaju z ust Bożych całe prawo (Wj 24, 18); czy my nie zdążymy przyjąć potrzebnych każdemu z nas przykazań? Przez tyle czasu Eliasz mógł zmierzyć niejednokrotnie swoimi stopami całą ziemię izraelską - od Dan do Beer Szeby (1 Krl 19, 8 [3 Krl według układu w Septuagincie - przyp. tłum.]), czy my nie możemy przejść linii, oddzielającej nas od życia dobrego i chrześcijańskiego? Przez tyle czasu Zbawiciel zwyciężył wszystkie pokusy szatana na pustyni (Mt 4, 1-11), czy dla nas, przy pomocy Jego łaski, niemożliwe będzie pokonanie kilku wad albo przyzwyczajeń? Nie, bracia, Cerkiew ma nadzieję “że jesteśmy w lepszym stanie” (Hbr 6, 9). Jak wielkie nie są w innym czasie nasze rozproszenie i umiłowanie świata, ale teraz, ze zbliżaniem się wielkiego święta, Cerkiew ma nadzieję, że my, niczym rozproszeni żołnierze, zbierzemy się pod jej sztandarami, staniemy na straży zbawienia, nakierujemy myśli i działania na Betlejem i zaczniemy przygotowywać duszę i serce do godnego spotkania nadchodzącego z niebios Pana. Żeby ułatwić nam to święte dzieło, Cerkiew matczyną ręką sama zdjęła z nas połowę ciężaru, nakazawszy post. Ona wie, że brzuch jest naszym głównym wrogiem i dlatego zawczasu obrała na cel tego podstępnego, ale strasznego wroga. Jeśli, zacząwszy duchową podróż do Betlejem tak pomyślnie, nie zdążymy zjawić się z pasterzami przy żłobie; jeśli nawet pod przewodnictwem postu zejdziemy z drogi prawdziwej do Heroda i jego zauszników, to będzie to nie jej, ale nasza wina - to znak, że my sami jesteśmy w przymierzu z wrogiem naszego Zbawiciela, że jesteśmy “żywcem porwani od Niego, zdani na jego [wroga] wolę” (2 Tm 2, 26).

Tak więc “przygotuj się spotkać Boga twego, Izraelu!” Powstań, duszo wierząca i zbadaj, co w twoim życiu jest nieczystego i niegodnego, i zatroszcz się zawczasu wszystko to naprawić i zniszczyć. Jeśli jest w tobie jakakolwiek nieczystość cielesna - oczyść ją ze względu na czystość Świętego Świętych; jeśli jest jakiś rozłam, walka lub nienawiść - zgaś ją z miłości do nadchodzącego Zwierzchnika Świata; jeśli jest wywyższanie się lub pycha i pogarda - zdław i to ku czci pokornego Dzieciątka Betlejemskiego. Niech każdy przygotuje się i zbada, bowiem Pan idzie do wszystkich! Zbadaj wszystko - duszę i ciało, umysł i serce, bowiem Pan będzie wszędzie, ujrzy wszystko: czy nie ma w umyśle myśli nieprawych o wierze, jej przykazaniach i obietnicach; czy nie ma w woli złych skłonności, przywiązania do świata i jego marnych dóbr; czy nie ma w wyobraźni obrazów nieczystych i gorszących; w pamięci - uczynków wstydliwych i przykładów zgubnych; w sercu - żądz zepsutych. Nie wierz w tej relacji własnemu sądowi i rozumieniu; weź lampę słowa Bożego i przejdź z nią cały okręg twojego jestestwa. Trzeba, żebyś cały był czysty, bowiem niegdyś zostałeś cały obmyty łaską Ducha; trzeba, żebyś cały lśnił złotem miłości do Boga i bliźnich, bowiem zostałeś kupiony drogą ceną - Krwią Syna Bożego! Zresztą, Narodzony, zamiast twoich darów, ubogaci ciebie Swoimi; tylko nie przynoś ze sobą do Jego żłóbka świata i jego wad, a staw się z sercem skruszonym i duchem pokornym. Dokładnie, pomyśli ktoś, że należałoby wiele przygotowywać się do nadchodzącego święta, jeśliby w jego trakcie rzeczywiście Sam Zbawiciel nasz zechciał zejść do nas na ziemię i nawiedzić nas. Ale On, raz zszedłszy na ziemię, teraz jest zawsze na niebie. Nadchodzące święto składa się z samego wspominania będącego kiedyś Narodzenia Pana w ciele, czy wiele trzeba dla wspominania?

Czy wiele, czy mało, nie będziemy spierać się o to, umiłowany! Ale oczywiście nie na tyle, żeby całkiem nie myśleć o nadchodzącym święcie, czyli o tym, po co narodził się Zbawiciel nasz i co powinniśmy robić wskutek Jego Bożego Narodzenia; oczywiście nie na tyle, żeby ograniczyć całą działalność swoją przed świętem do zakupu wytrawnego jedzenia, przygotowania nowych ubrań i ozdób, nie na tyle mało, żeby z powodu święta zająć się wynajdywaniem samych rozrywek i zabaw, często w ogóle Bogu przeciwnych i zawsze marnych i niebezpiecznych dla duszy. Takie przygotowanie może posłużyć nie do wspominania Narodzenia Zbawiciela, a tylko do uwiecznienia pamięci o Herodowym dogadzaniu ciału.

Chcesz ograniczyć się w nadchodzącym święcie tylko do wspominania Narodzenia Chrystusa? Przygotuj się chociaż do wspominania, przeczytaj z uwagą albo wysłuchaj opowieści ewangelistów o Narodzeniu Zbawiciela twego i rozmyślaj o wszystkich okolicznościach tego chwalebnego wydarzenia. Przygotuj się! Jakwielu bowiem jest między nami takich, którzy nie są w stanie odświętować Narodzenia swego Zbawiciela nawet jednym: podstawowym wspominaniem! Którzy, gdyby Żyd albo muzułmanin zapytali ich, jak narodził się twój Zbawiciel, ku czci Którego świętujesz, nie są w stanie odpowiedzieć! Samo rozprzestrzenienie światła nauk między wszystkimi społecznościami nie ratuje wielu przed tą grubiańską i wstydliwą niewiedzą. Niestety, nierzadko wiemy nawet w szczegółach, gdzie i jak urodził się i wychował Arystoteles, Wergiliusz, Konfucjusz, a nie wiemy, jak było z naszym Zbawicielem!...

Poza tym, nawet samo wspominanie Narodzenia Zbawiciela, jeśli tylko będzie odbywać się w należyty sposób, doprowadzi zapewne do mnogiego, naprawdę zbawczego. Bowiem, rozważcie sami, czy można wspomnieć żłóbek i ubóstwo Zbawiciela i nie zawstydzić się swojego luksusu, swoich ubrań, na które zużywają się trudy i pot naszych podwładnych? Czy można wspominać pokorę Bożego Dzieciątka i nie wzdrygnąć się przez swoją pychę, nadęcie i próżną chwałę, które często nie mają w nas żadnych granic? Czy można wspominać ucieczkę do Egiptu przed okrucieństwem Heroda i nie poczuć nowego męstwa do znoszenia niesprawiedliwości świata? Synowie Izraela, siedząc nad rzekami Babilonu, kiedyś znajdowali wszystkie pobudki, aby żyć święcie między poganami, kiedy wspominali o swoim Syjonie (Ps 136, 1): czy chrześcijanin nie znajdzie pobudek do czystego i świętego życia, wspominając o swoim Zbawicielu?

Tak więc, zamierzając ograniczyć się w nadchodzącym święcie tylko do wspominania Narodzenia Chrystusa - ogranicz się, jeśli możesz, granicami pamięci (Dzieciątko Betlejemskie nie pierwszy raz będzie spoczywać na małej przestrzeni); ale ustąpiwszy Mu to małe miejsce, daj wszelką swobodę nad nim: niech pamięć twoja będzie zajęta przez Nie i Jego pokorę - i ujrzysz, jak ona sama nie mieści Go, przekazuje umysłowi, potem sercu, i jak cała twoja dusza zmieni się w dom betlejemski.

Ale, bracia, pozostawiłbym was i siebie w błędzie, gdybym dopuścił, że święta ku czci naszego Pana składają się tylko ze wspominania wydarzeń, związanych z Nim. Jakkolwiek potrzebne i owocne może być takie wspominanie, to jest tylko początkiem dzieła, tylko przygotowaniem do świętowania. Prawdziwe zaś świętowanie każdego święta Chrystusowego powinno składać się z rzeczywistego powtórzenia nad nami tego, co było z naszym Zbawicielem. Nie czas teraz objaśniać szczegółowo tę wielką prawdę i pokazywać, w jaki konkretnie sposób Zbawiciel nasz może i powinien w nas duchowo poczynać się, rodzić, chrzcić, przemieniać, umierać za nas i zmartwychwstawać w nas i dla nas. Jeśli Pan zechce, porozmawiamy o każdej z tych spraw w swoim czasie. Teraz zaś, zgodnie z naszym celem, trzeba wskazać w Piśmie Świętym na te miejsca, z których bezspornie widać, że Jezus Chrystus powinien narodzić się nie tylko w Betlejem, a w sercach naszych. To, po pierwsze, obiecuje On Sam, kiedy mówi: “miłujący Mnie umiłowany będzie przez Ojca Mego… i przyjdziemy do niego i mieszkanie w nim urządzimy” (J 14, 21; 23). O tejże prawdzie wielokrotnie i różnorodnie zaświadczyli Jego święci apostołowie. I tak, Paweł, życząc swoim efeskim uczniom stać się prawdziwymi chrześcijanami, prosi w tym celu Boga o to, żeby Jezus Chrystus zamieszkał wiarą w ich sercach (Ef 3, 17). W podobny sposób troszczył się i o galackich chrześcijan, “dopóki nie ukształtuje się w nich Chrystus” (Ga 4, 19). I o sobie samym, jako przykładzie i wzorcu, który należy naśladować, mówił, że żyje “już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). Po tym wątpić w rzeczywiste zamieszkanie Zbawiciela w sercach naszych, znaczyłoby wątpić w samą Ewangelię i wiarę.

Jeśli jest tak, to sądźcie sami, bracia, jakie przygotowanie potrzebne jest nam przed nadchodzącym świętem. I czy można uznać je za zbyt wczesne lub zbyt wielkie. Ach, Król Niebieski idzie do nas z tronu chwały, z łona Ojca, a my będziemy rachować, żeby nie zrobić o krok za dużo na spotkanie Go! On chce przyjść i zamieszkać w nas, kierować nami i przyswoić Sobie na wieki; a my będziemy ograniczać się tylko wspominaniem Go, albo tylko kłanianiem się Mu, jak robimy przy spotkaniu z jakimś wielkim znajomym? Nie, bracia, nie po to Pan i Zbawiciel nasz zszedł na ziemię, taki związek z Nim nie wprowadzi nas na niebo. Do tego trzeba zjednoczyć się z Nim całym jestestwem swoim, trzeba dać Mu zamieszkać w umyśle i sercu naszym, koniecznie zacząć żyć Jego najświętszym życiem. On przyjął ciało nasze, a my powinniśmy przyjąć i Najświętsze Ciało, i Najświętszego Ducha Jego, przyjąć i chronić na zawsze. Tylko takie zjednoczenie z naszym Panem dostarczy nam ten pokój i tę przychylność, to światło i to życie, które utraciliśmy w pierwszym Adamie, i powracające teraz w osobie Drugiego Adama.

Tak więc “przygotuj się spotkać Boga twego, duchowy Izraelu!” Upiększaj się, umysłowy Betlejemie! Otwórz się, sercowy Edenie! “Pan jest blisko” (Flp 4, 5), gwiazda nad głową, Dziewica i mędrcy w drodze! Nie ociągaj się i ty, duszo wierząca! Być może to ostatnie w odniesieniu do ciebie ukazanie się twego Zbawiciela na ziemi i ty już więcej nie ujrzysz go w żłobie. Amen

święty Innocenty, arcybiskup Chersoński i Taurydzki

za: azbyka.ru

fotografia: novinar /orthophoto.net/