publicystyka: Odpływając

Odpływając

tłum. Gabriel Szymczak, 31 października 2021

Trzeba nam nieustannie przypominać, w co wierzymy. Żadne wierzenie nie utrzyma się samo w naszym umyśle przez dłuższy czas. Trzeba je karmić. Gdyby tak przyjrzeć się stu osobom, które straciły chrześcijańską wiarę, ciekawe ile z nich odwiódł jakiś rzetelny argument? Czyż większość ludzi po prostu nie odchodzi stopniowo, krok po kroku?
CS Lewis, „Chrześcijaństwo po prostu”
(tłum. Piotr Szymczak, wyd. Media Rodzina) 


Wielu ludzi w naszym społeczeństwie odwróciło się od wiary - od wspólnot wyznaniowych i od wiary, w której zostali wychowani. Czy jednak tak wielu “odwróciło się” od wiary, czy też tak wielu nieświadomie “odpłynęło”?

Wszyscy jesteśmy pod głębokim wpływem tego, co dzieje wokół nas w społeczeństwie. Z pewnością jest wiele sceptycyzmu, wątpliwości i niepewności co do wiary, nieustannie o nich słyszymy, także w naszych codziennych rozmowach, i widzimy je w Internecie. Ta niepewność może doprowadzić nas do zakwestionowania przekonań, które kiedyś były w nas silne. To oczywiste, że niektórzy z nas odrywają się od spraw kościelnych i wiary, gdy spotykają się ze skandalem lub dostrzegają obłudę tzw. wierzących.

Najważniejszym czynnikiem odciągającym nas od wiary jest prawdopodobnie wygodne, łatwe życie, które prowadzimy i które po prostu usypia nas przed duchową walką, w którą musimy się zaangażować, jeśli chcemy naprawdę podążać duchowym życiem. Połącz tę pokusę wygody i łatwizny z nieustannym „kłamstwem”, które słyszymy każdego dnia, które szepcze nam do ucha, „aby szukać wszelkich natychmiastowych przyjemności i rozrywki”… Powoli wierzymy w oszustwo, że nasze najgłębsze szczęście i sens życia pochodzi z pogoni za takimi przyjemnościami.

Możemy znaleźć wiele powodów, aby wyjaśnić, dlaczego ludzie odwracają się lub odpadają od wiary. Zbyt często jednak to odwrócenie nie tyle jest świadome, co nieświadome. Po prostu nie poświęcamy czasu i nie wkładamy wiele wysiłku w nasze duchowe dążenia. Nie „szukamy najpierw królestwa Bożego”, jak radził nasz Pan Jezus Chrystus.

CS Lewis zauważył, że „większość ludzi po prostu odpływa”, ponieważ nie żywi się duchowym pokarmem. Nie zwracamy uwagi na życie duchowe. Ignorujemy nasz duchowy apetyt i po prostu go zagładzamy.

Jeśli nie poświęcamy wiele uwagi naszemu życiu duchowemu, jeśli nie karmimy go codziennym pokarmem – modlitwą, duchową lekturą, świadomym wysiłkiem, aby żyć życiem pełnym miłości, miłosierdzia i współczucia, poprzez regularne wypełnianie się Bożą Obecnością i Łaską z sakramentów Eucharystii i spowiedzi – jeśli nie pielęgnujemy naszego życia duchowego, to ono powoli usycha.

To osłabienie naszych duchowych dyscyplin zmniejszy nasze pragnienie rzeczy duchowych, co doprowadzi do upadku i zaniku naszego życia duchowego. Zanim zdamy sobie z tego sprawę, oddalimy się od naszej szczerej miłości do Jezusa Chrystusa i naszej wiary w Jego Kościół oraz Dobrej Nowiny, którą głosi.

Jeśli zajmujemy się troskami i rozrywkami tego świata – wypełnianiem czasu sportem, celebrytami, wiadomościami politycznymi, tyloma doczesnymi i nie tak ważnymi sprawami – możemy nie znaleźć czasu na rozmyślanie o tym, co wieczne i trwałe. Beztrosko oddajemy cały nasz czas temu, co jest przed nami i co nas teraz zabawi - zamiast temu, co ponadczasowe.

W całym Starym Testamencie słyszymy proroków i sprawiedliwych Bożych mówiących Izraelitom „Pamiętaj!” Pamiętaj, co Bóg dla ciebie zrobił. Pamiętaj, jak Bóg działał w twoim życiu. Pamiętaj o zwodniczości tego świata i wszystkich jego pokus, i strzeż się, by nie odciągnęły cię od Jedynego Prawdziwego Boga. Pamiętaj!

Św. Paweł ostrzegał pierwszych chrześcijan: „Czuwajmy i bądźmy trzeźwi. Teraz jest czas zbawienia! Teraz jest czas, aby działać!"

W Apokalipsie św. Jan otrzymuje ostrzeżenie do przekazania Kościołowi w Efezie, że „odstąpił od swej pierwotnej miłości”, a następnie gani Kościół w Laodycei, że stał się „letni”.

To niebezpieczeństwo nieświadomego odpłynięcia zawsze, w każdym pokoleniu, było pokusą dla ludzi wiary. Dlatego musimy uczyć się z przeszłości i być czujnym, trzeźwym i uważnym!

Powinniśmy też zrozumieć, jak aktualne wydarzenia jeszcze bardziej nas kuszą. Ostatnie półtora roku pandemii doprowadziło wielu z nas do lenistwa w dyscyplinie chodzenia do cerkwi co tydzień. Przyzwyczailiśmy się do tego, że nie stawiamy na pierwszym miejscu uwielbienia i nie czynimy zwieńczeniem naszego tygodnia udziału w Eucharystii i jednoczenia się z Jezusem Chrystusem poprzez przyjmowanie Jego najcenniejszego Ciała i Krwi.

Kiedy przestajemy poświęcać Bogu niedzielę, kiedy stajemy się leniwi w codziennej modlitwie do Boga, kiedy nie znajdujemy czasu na czytanie materiałów duchowych, by odżywić nasze dusze i umysły, kiedy stawiamy wszystko inne ponad naszym własnym duchowym dobrem, wtedy z pewnością zaczniemy oddalać się od naszej wiary.

To może nie być świadome odrzucenie wiary. Nadal możemy nazywać siebie chrześcijanami i wierzyć, że wiara jest dla nas ważne. Jeśli jednak nie wyznaczymy sobie czasu dla Boga i świadomie nie będziemy starać się Go szukać poprzez Kościół i naszą prawosławną wiarę, to nieświadomie odpłyniemy.

Bądź ostrożny! Bądź uważny! Miej się na baczności!

Karm swego ducha i karm swoje serce życiodajnym Chlebem naszego Pana.

Z miłością i nadzieją w Chrystusie naszym Panu,

o. Luke A. Veronis

za: The Light

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/