publicystyka: Wewnętrzny człowiek. Największy trud.

Wewnętrzny człowiek. Największy trud.

tłum. Paulina Sacharczuk, 21 października 2021

To, czego najbardziej brakuje współczesnemu człowiekowi, to życie wewnętrzne - zdolność, a nawet pragnienie, by szukać w głębi własnej duszy czegoś, co nie zależy od próżności i zmienności świata zewnętrznego.

Tak długo wmawiano mu, że wszystko w świecie i w nim samym jest zależne od warunków zewnętrznych lub, jak to się teraz mówi, "struktur" ekonomicznych, politycznych i społecznych, że został tak ogłuszony przez informacje, nafaszerowany słowami i myślami innych ludzi i zmuszony do tak całkowitego uczestnictwa we wszystkim, co zewnętrzne, iż stał się właściwie głuchy i obojętny na ukryty w nim świat wewnętrzny. Nasz świat żyje pod znakiem prawdziwie demonicznego planu - zamienić ludzi w posłuszne roboty, istoty myślące tak samo, reagujące tak samo na wszystko, a wskutek tego możliwe do opanowania, tak samo kontrolowane.

I oczywiście twórcy tego społeczeństwa robotów dlatego walczą z religią, ponieważ jest ona ostatnią siłą na świecie, która przeciwstawia się coraz szybszej depersonalizacji człowieka, zmienianiu go w uspołecznionego robota. Bóg przemawia do każdej duszy i to zawsze w sposób szczególny. W Ewangelii triumfuje dziwna arytmetyka, jakże różna od naszej, według której jedna osoba jest cenniejsza od dziewięćdziesięciu dziewięciu, ponieważ każdy z nas tworzy w sobie niepowtarzalny świat i do każdego z nas skierowany jest promień Bożej miłości.

Religia nigdy nie jest adresowana do tłumu lub - jak to teraz się mówi - do "mas". Żadnych mas, żadnego tłumu nie zna Biblia, nie zna Ewangelia, a tylko człowieka, związanego z innymi ludźmi nie "wspólnymi interesami", a miłością, która zwraca jednego człowieka ku drugiemu, rodzi pragnienie spotkania go i poznania nie powierzchownie, a przenikając w jego wnętrze.

Znamy wspaniałe rosyjskie powiedzenie - "Oczy są zwierciadłem duszy". I rzeczywiście, jest coś tajemniczo-radosnego, kiedy ludzie spotykają się wzrokiem, kiedy - choć przez sekundę - jest nam dane dojrzeć w człowieku nie to, co na zewnątrz, a w jego wnętrzu. I jeśli kogoś naprawdę kochamy, to nie powiemy, że kochamy jego nos, uszy, ręce czy jeszcze coś innego, nie - my kochamy po prostu jego osobę. Kochamy samego człowieka, a im głębsza jest ta miłość, tym mniej potrafimy określić, za co konkretnie kochamy.

I jakże charakterystyczne jest to, że ideologia, którą się nam narzuca, nigdy nie mówi ani słowa o miłości, lecz zawsze tylko o nienawiści. Twierdzi, że ludzie są podzieleni na "klasy" i że każdy człowiek jest definiowany nie przez swoją unikalną wewnętrzną istotę, ale przez "przynależność klasową". Co za zło, co za straszne kłamstwo o człowieku! I właśnie dlatego, że żyjemy w tym kłamstwie, ono stopniowo zdobywa, zwycięża, usypia, pochłaniając świadomość milionów ludzi. Jeśli nie chcemy zginąć, musimy rozpocząć trud powrotu do naszego wewnętrznego świata, do naszej duszy.

"W twojej duszy jest cały świat!" - powiedział Tiutczew. I tylko poprzez odnalezienie tego wewnętrznego spokoju, poprzez odnalezienie własnej duszy, można zrozumieć świat zewnętrzny i nie stać się jego niewolnikiem. Dopiero w tym wewnętrznym świecie człowiek spotyka Boga, nie siebie samego, nie to, co "swoje", ale światło, które - zgodnie ze słowem modlitwy - "oświeca każdego przychodzącego na świat". Bóg nigdy nie przemawia do człowieka w huku i zgiełku zewnętrznym. On przemawia od wewnątrz, On świeci z duszy, z głębi sumienia, i dlatego, jak powiedział inny poeta: "Zamknij oczy, a zobaczysz, zamknij uszy, a usłyszysz, zatop się w błogiej i lekkiej ciszy, a znajdziesz prawdziwe słowa" i zrozumiesz, że nonsens, bzdury, w których żyjemy, są żałosną i obrzydliwą karykaturą ludzkiego życia.

O, gdyby tylko współczesny człowiek, gdyby tylko każdy z nas potrafił podjąć ten pierwszy i może najtrudniejszy wysiłek - skierować swoje oko, ucho do wewnątrz, postawić niewidzialną barierę między sobą a przytłaczającym nas światem zewnętrznym, żeby nie widzieć wszystkiego, nie słyszeć, nie wszystkiemu dawać dostęp do skarbów głębi duszy, żeby oczyścić ją z nieprawdy, która do niej przylgnęła i aby dusza zaczęła się odbudowywać, odnalazła własny ład i harmonię. Nie miłujcie świata, ani tych rzeczy, które są na świecie (1 J 2:15) - tak mówi Nowy Testament. Nie oznacza to wcale, że jesteśmy wezwani, by nie kochać Bożego świata, danego nam przez Boga; ale jesteśmy wezwani, by nie kochać jego podstępnej i strasznej karykatury, którą widzimy wokół nas. A kiedy zejdziemy do jasnej głębi naszej duszy, odnajdziemy na nowo to światło i tę radość, które już przestaliśmy dostrzegać w świecie.

Trud życia wewnętrznego tu i teraz jest najistotniejszy dla człowieka. Chrystus mówi o tym trudzie w Ewangelii, kiedy wzywa wszystkich do wejścia do wewnętrznej komory duszy i obiecuje, że Ojciec wasz, który widzi to, co ukryte, jawnie wam wynagrodzi (Mt 6, 18). To wewnętrzne wezwanie rozbrzmiewa nieustannie w Ewangelii. Tylko bowiem ten, kto odnajduje swoje wnętrze, odnosi zwycięstwo nad tym, co zewnętrzne.
Nasza cywilizacja jest skierowana przeciwko człowiekowi wewnętrznemu i nasze zwycięstwo nad tą cywilizacją musi być zwycięstwem człowieka wewnętrznego, tzn. duchowego, prawdziwie wolnego.
 
o. Aleksander Schmemann

Беседы на Радио «Свобода». Том 1

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/