publicystyka: Bez czego świat nie może istnieć?

Bez czego świat nie może istnieć?

tłum. Justyna Pikutin, 11 września 2021

Z Bożą pomocą, bracia i siostry, zaczniemy stopniowo zagłębiać się w tekst św. Liturgii. Dlaczego wybrałem właśnie Liturgię jako temat naszych rozważań? Ponieważ Cerkiew wzywa nas wszystkich do codziennego uczestnictwa w Wielkim Sakramencie, sprawowanym podczas św. Liturgii oraz zagłębiania w jej sens. Niewątpliwie powinniśmy dobrze rozumieć wszystko, co słyszymy i widzimy w czasie nabożeństwa, w którym uczestniczymy, a także powinniśmy wiedzieć, w jaki sposób sprawowana jest św. Liturgia.

Ojcowie Cerkwi mówią, że świat istnieje dopóki sprawowana jest św. Liturgia. I ponieważ sprawowanie Liturgii jest największym wydarzeniem w życiu całego świata, toteż nasze uczestnictwo w niej można nazwać największym wydarzeniem naszego życia. Jednak kiedy mówię o “uczestnictwie”, nie chodzi mi o to, że stoimy w świątyni, słuchamy, patrzymy, śledzimy to, co dzieje się na nabożeństwie. Nie. Mam na myśli nasze realne uczestnictwo w centralnym wydarzeniu Liturgii - Eucharystii św. Ciała i Krwi Chrystusowych.

Nie do pomyślenia jest, by za chrześcijanina uważać kogoś, kto nie przystępuje do św. Eucharystii. Jest nawet taka reguła: jeśli chrześcijanin nie przychodzi na niedzielną Liturgię przez trzy kolejne tygodnie, powinien zostać wykluczony z Cerkwi i tylko po wyrażeniu skruchy może zostać przyjęty z powrotem na jej łono. Dlaczego Cerkiew przyjęła taką regułę? Dlaczego tak ważne jest przystępowanie do św. Pryczastia? Przyjmując św. Ciało i Krew Chrystusa, stajemy się jednością z Chrystusem. Po naszych prarodzicach odziedziczyliśmy całą słabość upadłej natury ludzkiej. Zwróćcie uwagę: nie odziedziczyliśmy winy za grzech, popełniony tyle tysięcy lat temu przez Adama, odziedziczyliśmy wyłącznie słabość skażonej grzechem natury, która jest następstwem grzesznego upadku naszych prarodziców: podatność na namiętności, zgorszenie grzechem, zagubienie, utratę nieustannej pamięci o Bogu. Teraz powinniśmy stać się dziećmi Nowego Adama - Chrystusa. A można to osiągnąć za pomocą naszego chrztu i dalszego stałego uczestnictwa w Sakramencie św. Eucharystii. Jednak by uczestniczyć w Eucharystii, trzeba być w określony sposób przygotowanym. Nie możemy przystępować do św. Czaszy, jeśli są ku temu jakieś przeszkody tj.: niewyznane grzechy, czy też złośliwe i wrogie traktowanie bliźnich.

By przystąpić do św. Tajemnic, trzeba być na Liturgii (przynajmniej na Liturgii, nie mówiąc już o pozostałych nabożeństwach). I uczestniczyć w niej nie jako obserwator lub słuchacz, ale jak uczestnik wydarzenia objawienia Chrystusa. Stajemy się uczestnikami łaski, która w tym czasie wypełnia całą świątynię. Gdybyśmy mogli oczami duszy zobaczyć, jaką ilością łaski wypełniona jest świątynia podczas sprawowania św. Liturgii, to czym prędzej bieglibyśmy do cerkwi i nic nie stanęłoby na przeszkodzie naszemu uczestnictwu w tym nabożeństwie.

Tak więc, otwórzmy teraz tekst Liturgii Jana Złotoustego i zacznijmy czytać.

Święta Liturgia rozpoczyna się wezwaniem diakona: “Pobłogosław, władyko” (cs. Błahosłowi władyko). Diakon w imieniu wszystkich zgromadzonych wzywa kapłana do rozpoczęcia św. Liturgii.
Kapłan zaczyna nabożeństwo słowami: “Błogosławione królestwo Ojca i Syna, i Świętego Ducha, teraz i zawsze, i na wieki wieków.” (cs. Błahosłowienno Carstwo Otca i Syna i Swiataho Ducha, nynie i prisno i wo wieki wiekow.) Innymi słowy: niech będzie wychwalone królestwo Ojca i Syna, i Świętego Ducha, teraz i zawsze, i na nieskończone wieki.

Święta Liturgia sprawowana jest ponad czasem i przestrzenią, i wprowadza nas w inną rzeczywistość, prowadząc bezpośrednio do Boga Ojca. Dlatego też zaczynamy to nabożeństwo od tego, że błogosławimy i wychwalamy królestwo Ojca, i Syna, i Świętego Ducha - królestwo Świętej Trójcy.

Co człowiek może powiedzieć Bogu? Co może Mu przynieść? Nic. Pośród wszystkiego, co posiadamy, nie ma nic, co byłoby naszą własnością. Jednak Bóg też niczego od nas nie potrzebuje. Co możesz przynieść Bogu? Świecę? Łampadę? Prosforę? Ładan? Niczego spośród tego Bóg nie potrzebuje. Wszystko, co robimy, w rzeczywistości robimy nie dla Boga, a dla samego siebie. Kiedy budujemy świątynię, rozpisujemy ją freskami, piszemy ikony, sprawujemy Liturgię, robimy to nie dla Boga, a dla siebie. Ponieważ to nie Bóg, a my sami tego potrzebujemy, potrzebujemy świątyń do modlitwy, potrzebujemy całowania świętych ikon.

Jest tylko jedna rzecz, którą możemy przynieść Bogu, choć nie potrzebuje On nawet tego. Co to? To skłonność naszej duszy, by chwalić Boga, dziękować Mu, wychwalać Jego imię przez całą wieczność, jak pisał król Dawid: “... i będę błogosławić twe imię na wieki wieków” (Ps 144,1). Nie ma większego dzieła człowieka niż wychwalanie imienia Boga. Posiadając wolną wolę, człowiek niestety posiada tragiczną możliwość i może zarówno wychwalać imię Boga, ale również bluźnić. Wszystko zależy od ludzkiego przyzwolenia, od tego, co wybierze on dla siebie.

Bóg stworzył nas w Swej bezgranicznej miłości pragnąc, byśmy czerpali przyjemność z Jego miłości. A jak możemy cieszyć się Jego miłością? Wychwalając Jego święte imię. To ogromny przywilej, nadany nam przez Boga. Nie bez powodu św. Liturgia nazywana jest św. Eucharystią, co w tłumaczeniu z greckiego oznacza Dziękczynienie. Nasze relacje z Bogiem można nazwać poprawnymi wtedy, gdy modlimy się nie tylko prosząc o litość, widząc siebie przebywających w otchłani zła, ale także gdy wychwalamy i dziękujemy swemu Stwórcy. Bezustanne wychwalanie imienia Boga - oto co rzeczywiście wyswobadza nas spod władania grzechu, stopniowo doprowadza do ideału i służy jako dowód naszej duchowej dojrzałości.

Wychwalanie Boga jest szczególnie ważne dla ludzi w dzisiejszych czasach, kiedy ludzkość cierpi z powodu przygnębienia i neuropatii. Wszyscy jesteśmy bardzo zdenerwowani i od razu krzyczymy: "Nie dotykaj mnie!", "Zostaw mnie w spokoju!”. Chcę wam powiedzieć, że obecnie nawet naukowcy udowodnili następującą duchową prawdę. Jeśli człowiek zacznie w swoim życiu bezustannie powtarzać: “Chwała Tobie, Boże! Chwała Tobie, Boże!”, to jego życie zmieni się diametralnie, nawet jeśli ma on tysiące najróżniejszych problemów i nieszczęść. Fraza: “Chwała Tobie, Boże” działa na duszę jak kojący balsam, który zmienia gorycz i ocet wypełniające naszą duszę w nieopisaną słodycz. Ocet zmienia się w słodkie wino. I przeciwnie: narzekanie, niezadowolenie, przygnębienie i chandra, kiedy zaczniemy mówić: “Ach, nic mi się nie układa. Nie mogę tak dłużej. Nie mam już na to siły. Lepiej umrzeć niż tak żyć...”, prowadzi do tego, że nawet jeśli w naszej duszy znajdzie się odrobina słodkiego wina, bardzo szybko zamieni się ono w ocet. Dlatego też tak ogromne znaczenie dla człowieka ma skłonność jego duszy do wychwalania Boga.

Reguła cerkiewna zaleca sprawowanie św. Liturgii stojąc - w czasie Liturgii zarówno duchowny, jak i wszyscy modlący się stoją prosto. Nie padamy na ziemię, jak to bywa w innych religiach, a stoimy prosto, i jak dzieci patrzymy na naszego Ojca twarzą w twarz. Bóg pragnie, byśmy byli Jego dziećmi, a nie sługami, dlatego modlimy się na Liturgii stojąc, klękając wyłącznie w pojedynczych konkretnych momentach nabożeństwa. Wychwalamy Boga, a On odpowiada na naszą doksologię Swoją łaską.

Powtarzam, my, chrześcijanie mamy ogromny przywilej wychwalania imienia Boga, Królestwa Ojca i Syna, i Świętego Ducha. Takie wychwalanie wyprowadza nas z rzeczywistości tego świata do innej rzeczywistości - do rzeczywistości Boga.

Metropolita Limassol Atanazy

za: pravoslavie.ru

fotografia: szolucha.w /orthphoto.net/