publicystyka: Czy Bóg nakazał ludobójstwo?

Czy Bóg nakazał ludobójstwo?

tłum. Gabriel Szymczak, 11 sierpnia 2021

Co jakiś czas jakiś krytyk wiary chrześcijańskiej twierdzi, że chrześcijaństwo jest etycznym bankrutem, ponieważ chrześcijanie czczą bóstwo, które nakazało ludobójstwo wszystkich mieszkańców Kanaanu, kiedy Izraelici weszli do kraju pod przywództwem Jozuego. Z pewnością może on zacytować wystarczająco dużo tekstów, aby uzasadnić swoje podejście. Księga Powtórzonego Prawa (20, 16-17) mówi: „W miastach należących do narodów, które ci daje Pan, twój Bóg, jako dziedzictwo, niczego nie zostawisz przy życiu” [dosł. „obłożysz klątwą”]. Podobnie Jozuego 10, 30: Jozue „natarł na Libnę [Debir]. I wydał ją Pan w ręce Izraela wraz z jej królem; zdobyli ją ostrzem miecza i zabili wszystkich żyjących [dosłownie „obłożył klątwą”], tak że nikt nie ocalał.” Można by cytować więcej takich tekstów - i nasi krytycy chętnie je cytują. Co my mamy na to wszystko powiedzieć?

Niektórzy ludzie (duchowi potomkowie Marcjona) po prostu rzucają na przeprosiny ręcznik; przyznają, że doszło do takiego ludobójstwa, ale mówią, że Bóg nie nakazał czegoś takiego. Starożytni Izraelici byli po prostu krwiożerczymi nikczemnikami i przerzucali swoją żądzę krwi na swego Boga, sugerując, że ludobójstwo przez nich czynione miało boską sankcję – choć jej nie miało. Najlepiej więc odrzucić te teksty i skoncentrować się na Kazaniu na Górze. Tym, którzy poważnie traktują autorytet Pisma Świętego, to nie wystarczy. Kościół dawno temu wyrzucił Marcjona i jego dzieci.

Inni twierdzą, że Bóg nakazał takie ludobójstwo, ale było ono usprawiedliwione, ponieważ ci Kananejczycy byli z natury źli, a zabicie ich było zarówno sprawiedliwe, jak i stosunkowo miłosierne. Pogląd ten umieszcza ludobójstwo w kontekście kosmicznej bitwy między dobrem a złem i twierdził, że Kanaan był domem dla klanów gigantów, które powstały, ponieważ ludzie byli w związku z demonami i angażowali się w demoniczne rytuały cudzołóstwa w celu stworzenia demonicznych istot ludzkich o nadprzyrodzonych zdolnościach. W tej sytuacji nakazane ludobójstwo było po prostu częścią toczącej się kosmicznej walki ze złem i demonicznymi istotami ludzkimi. Sugeruje się nawet, że tacy demoniczni ludzie mogli stać się prawdziwymi demonami po śmierci.

To też nie wystarczy. Ludzie nie stają się demonami po śmierci, nawet jeśli byli źli za życia (Jan Chryzostom wyraźnie sprzeciwia się takiemu podejściu), a seks między dwojgiem ludzi, nawet bardzo złych i pokręconych, nie rodzi demonicznych dzieci. Nie tak działa zło. Człowiek staje się zły przez swój własny wybór — chociaż bycie dzieckiem socjopatycznych rodziców z pewnością bardzo wcześnie może sprowadzić je na złą ścieżkę. Zło pozostaje czymś, co wybierasz dobrowolnie i nie jest wynikiem dziwnych sytuacji, w które wpadli twoi rodzice zanim się urodziłeś. Wszystkie istoty ludzkie są ontologicznie takie same; sugerowanie czegoś innego jest formą gnostycyzmu.

Co więc mamy sądzić o biblijnych nakazach, aby poddać nakazowi zniszczenia wszystko, co oddycha w miastach kananejskich? Musimy zacząć od umieszczenia Starego Testamentu w jego kontekście kulturowym. Tutaj późniejsza literatura, taka jak Księga Henocha i inna literatura żydowska Drugiej Świątyni, nie będzie już pomocna. Jest już zbyt późna, aby pomóc nam umiejscowić inwazję Kanaanu w kulturze tamtych czasów.

Zaczynamy od nieco bardziej szczegółowego czytania tekstów z Księgi Powtórzonego Prawa, Jozuego i Sędziów. Językiem, który dominuje w tych tekstach, jest język wypędzenia, a nie unicestwienia. Wiele tekstów mówi o tym, że Izrael wypędził Kananejczyków z ziemi, zamiast ich zabijać - w stosunku około trzy do jednego (patrz: „Czy Bóg naprawdę nakazał ludobójstwo”, Copan i Flannagan). W tych tekstach znajdujemy Boga, który nakazuje Izraelowi nie zabijać Kananejczyków, ale wypędzić ich z ich terytorium. Tak więc w Księdze Liczb (33, 51-55) czytamy o przykazaniu: „Gdy przejdziecie przez Jordan do ziemi Kanaan, macie wypędzić wszystkich mieszkańców kraju przed sobą. Weźmiecie następnie kraj w posiadanie i będziecie w nim mieszkali. Jeśli jednak mieszkańców kraju nie wypędzicie przed sobą, będą ci, którzy pozostaną, jakby cierniami dla waszych oczu”.

Uwaga: „wypędź” - a nie „zniszcz”. Wygląda na to, że Mojżesz nakazał Izraelowi stopniowo wywłaszczać mieszkańców ziemi świętej w drodze wojny. W nadchodzącym najeździe Kananejczycy mieli zostać całkowicie wyrugowani z kraju, ale poprzez wypędzenie, a nie unicestwienie. A to wyrugowanie następowało stopniowo.

Na przykład w Księdze Powtórzonego Prawa (7, 22) powiedziano, że Bóg „z wolna i po trosze wypędzi te narody sprzed twoich oczu; nie będziesz mógł ich prędko wytępić”. Zakłada to, że Kananejczycy nie zostaną nagle unicestwieni pod rządami Jozuego, ale stopniowo zredukowani – obraz potwierdzony w Księdze Sędziów (porównaj Sędziów 2, 21-23). Wojna prowadzona przez Jozuego zakończyła się zwycięstwami nad Kananejczykami i ich ostateczną porażką, a nie natychmiastową i całkowitą rzezią.

Wyjaśniałoby to skądinąd sprzeczną relację w samych narracjach Jozuego. Na przykład w Jozuego 10, 39 czytamy, że Jozue „natarł na niego [Debir] i zdobył go wraz z jego królem […], pobili go ostrzem miecza i obłożyli klątwą wszystko, co w nim żyło, nie oszczędzając nikogo.” Jednak później czytamy w Jozuego 11, 21, że Jozue „zwyciężył Anakitów z gór, z Hebronu, z Debiru”. Ponownie zauważamy sprzeczność między tekstami, jeśli czyta się je dosłownie: jeśli Jozue zabił wszystkich w Debirze, jakim cudem Anakici nadal tam mieszkali? Oczywiście rzeź Debiru nie mogła być całkowita, niezależnie od tego, co mówi Jozue 10, 39.

To samo widzimy w Hebronie. Jozue „zwyciężył Anakitów z Hebronu. Anakici nie pozostali już w kraju Izraelitów” (Jozuego 11, 21-22). Jednak później dowiadujemy się, że Kaleb wypędził z Hebronu trzech synów Anaka (Jozuego 15, 13-14). Jak to możliwe, skoro żaden z Anakita nie pozostał przy życiu?

Sugeruję, że termin „całkowicie zniszczony” jest przykładem orientalnej hiperboli, jaką często spotykamy w kulturze tamtych czasów. Termin oznacza „całkowicie pokonany na polu bitwy”, a nie „wybity wraz z resztą populacji”.

Jest to zgodne z retoryką królów na starożytnym Bliskim Wschodzie. I tak na przykład, gdy król Moabu odniósł zwycięstwo nad armią izraelską, umieścił to wydarzenie na swoim pomniku, mówiąc: „Izrael zginął na zawsze”, sugerując całkowitą i ostateczną zagładę, podczas gdy oczywiście Izrael przeżył, a jego armia po prostu poniosła klęskę.

Podobnie, gdy egipski faraon upamiętniał swoje zwycięstwo nad „liczną armią Mitanni”, powiedział, że została ona „całkowicie unicestwiona, jak te nieistniejące”, podczas gdy oni w rzeczywistości przeżyli, aby znowu podjąć walkę. Ta hiperbola była częścią ówczesnego królewskiego twierdzenia o suwerenności (dziś nazywanego gadaniem bzdur). Jeśli chodzi o narrację biblijną, oznaczało to, że pokonane armie kananejskie zostały całkowicie pokonane, bez nadziei na powrót. Ta hiperbola wyjaśniałaby skądinąd dziwną sprzeczność między twierdzeniem o unicestwieniu przez Jozuego całej populacji kananejskiej w Jozuego 10, 40 a zapisem, że znaczna część populacji kananejskiej pozostała do podbicia i wypędzenia w Jozuego 23, 5 i Sędziów 1, 1 . Mojżesz ani Jozue nigdy nie wyobrażali sobie całkowitego ludobójstwa; natomiast całkowite podporządkowanie - tak. Rozumiano, że klęska na polu bitwy spowoduje, że ludność ucieknie przed Izraelem i pozostawi swe miasta bezbronne i puste.

Kananejczycy mieli zostać wypędzeni nie dlatego, że byli częścią kosmicznej wojny światła z ciemnością, czy też dlatego, że byli owocem demonicznej rozpusty. Tekst biblijny jest całkiem jasny: mieli zostać wypędzeni, ponieważ byli bałwochwalcami, a gdyby pozostali na ziemi, Izrael z pewnością zostałby zasymilowany i nauczyłby się bałwochwalstwa (Księga Powtórzonego Prawa 7, 1-6). Niebezpieczeństwo nie było kosmiczne ani demoniczne, ale lokalne i kulturowe. Małżeństwa mieszane nieuchronnie skutkowałyby synkretyzmem. Mieszkańcy Kanaanu nie byli podludźmi czy demonami, tylko bałwochwalcami i dlatego stanowili zagrożenie dla Izraela, świeżo uwolnionego od bałwochwalstwa Egiptu.

Program Boży dla Izraela, kiedy wyszedł on z Egiptu i wszedł do Kanaanu, obejmował ekskluzywizm kulturowy i religijny, ale nie ludobójstwo. Kazano Izraelczykom wypędzić pierwotnych mieszkańców tej ziemi, aby nie poznali ich grzesznego i bałwochwalczego sposobu życia. Wojna przeciwko Kanaanowi wiązała się z bezlitosnym zwycięstwem na polu bitwy, ale ostatecznym celem nie była masowa rzeź ludności, ale wysiedlenie. Ostatecznym celem było to, co dziś nazywa się „czystką etniczną”. To wysiedlenie ludności było jedynym sposobem, aby Izrael mógł pozostać czysty i bezpieczny. Może to nie pasować do współczesnej wrażliwości, ale nie było to ludobójstwo.

Była to też jedyna rozsądna polityka w tamtym czasie. Koegzystencja kulturowa z pewnością zaowocowałaby asymilacją i synkretyzmem religijnym (jak wyraźnie i tragicznie pokazały późniejsze wydarzenia), a jeśli Izrael miał pozostać czysto monoteistyczny i oddany wyłącznie Jahwe, takie pokojowe współistnienie z sąsiadami nie wchodziło w grę. Można się również zastanawiać, jak powitano by Izraelitów, skoro przybyli uważając, że Bóg obiecał im ziemię, która była już zajęta.

Wszystko zależy od tego, czy Bóg naprawdę dał Izraelowi ziemię Kanaan. Jeśli nie dał im tej ziemi, to wypędzanie mieszkańców Kanaanu było błędem. Ale jeśli Bóg rzeczywiście dał im tę krainę, taka polityka była surową koniecznością, jeśli Izrael miał przetrwać i żyć jako Lud Bożego przymierza. Nasza własna współczesna polityka i sentyment do czystek etnicznych opierają się na przekonaniu, że jedna grupa wypędzająca inną grupę ze swojej ziemi jest zawsze w błędzie, ponieważ wierzymy (i słusznie), że żadna grupa nie ma obecnie tytułu własności danego w taki sposób, w jaki kiedyś otrzymał go Izrael i że mieszanie kulturowe i synkretyzm religijny nigdy nie są złe.

Ale nie możemy pozwolić, by te nowoczesne założenia kierowały naszym rozumieniem tekstu. Biblia zakłada, że ziemia Kanaan nie należała do Kananejczyków, ale do Boga, a Bóg mógł eksmitować obecnych lokatorów kiedykolwiek tego chciał i osiedlić tam nowych lokatorów, jeśli taka była Jego wola - w taki sam sposób jak właściciel może eksmitować popełniających przestępstwo i awanturujących się lokatorów ze swojego mieszkania, i wynająć je komuś innemu. I jest ważne, że Bóg nie wygnał Kananejczyków, dopóki rzeczywiście nie stali się zbrodniczymi i awanturniczymi: Bóg powiedział Abrahamowi, że posiadanie Kanaanu będzie musiało poczekać do chwili, aż nieprawość Amorytów [tj. mieszkańców Kanaanu] stanie się kompletna (Rodzaju 15:16). Nawet podczas inwazji na Kanaan Bóg odmówił działania niesprawiedliwego lub arbitralnego.

Krótko mówiąc, Bóg nie nakazał ludobójstwa wszystkich mieszkańców Kanaanu. A inwazja na Kanaan, aby była właściwie zrozumiana, musi być odczytywana zgodnie z kulturowymi i literackimi konwencjami tamtych czasów.

o. Lawrence Farley

za: No Other Foundation

fotografia: uscin /orthphoto.net/