publicystyka: Droga do Boga

Droga do Boga

tłum. Justyna Pikutin, 16 lipca 2021

Piotr Mamonow - rosyjski muzyk rockowy, poeta, prezenter radiowy, aktor szczególnie znany z filmu “Ostrow”. W swoim życiu był coraz bardziej podobny do ojca Anatola, którego zagrał w tym filmie. Mieszkał z dala od zgiełku i pośpiechu w głuchej wsi Jefanowo. Modlił się i rozmawiał z Bogiem częściej niż z pozostałym światem. I tylko czasami koncertował, grając swój ulubiony rock-and-roll. Przedstawiamy waszej uwadze kilka przemyśleń tego niezwykłego człowieka.


Jak to się stało, że uwierzyłem w Boga? Skąd mam wiedzieć? Konałem, umierałem, stałem nad przepaścią, ale chciałem żyć. Zmądrzałem. Postanowiłem się ratować. Najpierw ciało, a potem zacząłem rozmyślać o duszy.
Czasami było trudno, ponieważ trzeba było przezwyciężać samego siebie, a namiętności wrzały i kipiały - strasznie! W takich chwilach modliłem się słowami: “Boże, zmiłuj się nade mną!” I to pomagało.
Nie pamiętam nic ze swej przeszłości z wyjątkiem tego, że był to kompletny absurd. Nie pamiętam, co było wczoraj i nie chcę pamiętać. Podążam naprzód. A przede mną - wieczność. Minął dzień - i zbliżyłem się do Boga. Rozmawiam z Nim częściej niż z synami. Każdy człowiek - to obraz Boga, ikona. Na przestrzeni swojego życia nabywamy to, co dobre i co złe. Ale wszyscy jesteśmy Bożym stworzeniem i własnym życiem kształtujemy swój wizerunek. Na mojej twarzy wypisane są wszystkie moje wady, smutki i radości. Nasze twarze i nasze ciała - wszystko odzwierciedla całe nasze życie. Duch tworzy swoje własne formy. I nie ma czegoś takiego jak "gdyby". Ponieważ wszystkie włosy na naszej głowie są policzone. Jednak każdy ma wybór. I należy go dokonywać każdego dnia - najpierw głową, a potem sercem. Wybrać drogę życia i przejść po niej do samego końca. Taki jest schemat! Alkoholik cierpi na marskość wątroby - czy to znaczy, że Bóg go ukarał? On sam tak wybrał! Gdybym pił do oporu - już bym zdechł. Chwała Bogu - zrozumiałem, że trzeba z tym skończyć. Przez alkoholowe libacje straciłem 10-20 lat życia. Ale najważniejsze jest to, że zrozumiałem!

Czy czuję strach? Tak, ale jednocześnie czuję ciekawość.

Wszyscy ludzie podążają jedną drogą - wszyscy odejdziemy z tego świata. Wczoraj ja, 20-letni młodzieniec, biegałem po ulicy Gorkiego - a już jutro umrę. Bez alegorii. Czy czuje strach? Tak. Przecież to niezwykłe. Ale czuję też ogromną ciekawość. Przecież tam jest Bóg, Wieczność. Nie jestem gotów. Bardzo dużo we mnie wszelkich paskudności. Ale za co się obwiniam - nie musicie wiedzieć. To moja sprawa. Wybaczcie...
Puszkin odpowiedział nam: “Z obrzydzeniem przeglądam swoje życie, ale nie wycieram haniebnych wersów”. Moja odpowiedź brzmi tak samo. Kiedyś siedząc z Iwanem Ochłobystinym na planie filmu “Car” rozmawiamy o tym, kto co czytał i słyszał o życiu wiecznym. Słuchający naszej rozmowy wizażysta powiedział: “Ojej, jacy jesteście zabawni!” A ja mu na to “A kiedy staniemy przed Stwórcą będzie jeszcze zabawniej”. Przecież z naszym sumieniem - takim czy innym, z naszym życiem - takim czy innym, trzeba będzie spojrzeć w oczy Bogu, który za nas oddał Swe życie na Krzyżu.

Nie dajcie się zwieść myślom, że po naszej śmierci pozostanie tylko proch. Wszyscy wielcy naukowcy - wierzą. Wszyscy lekarze, których znam, którzy zajmują się życiem i śmiercią, są wierzący.

O śmierci klinicznej pozostało tyle świadectw, udowadniających, że nie ma końca. Einstein nie wątpił w istnienie Boga, tak jak Puszkin, Łomonosow i Mendelejew. A jakaś 17-letnia Lenka oświadcza: “Wątpię, że wasz Bóg istnieje...” A ty najpierw poczytaj, zbadaj temat, a wtedy powiesz. Ale ona tego nie robi, po prostu miele językiem. To tak jakbyś wszedł do metra, zobaczył schemat - jakiś okrąg, kolorowe kropki - machnął ręką i stwierdził: “Bzdura, jadę sam”. I będziesz po Linii Kolcewoj (linia metra w Moskwie okrążająca centrum - przyp. tłum.) jeździć całe życie.

Przychodzi do mnie alkoholik mówiąc: “Daj!”. Odpowiadam mu “Tolik, nie dam, zdechniesz...” Na co on mówi: “Wszyscy umrzemy”. Postanowiłem nie tłumaczyć mu, że ważne jest to, jak umrzemy! Co innego - za prawdę i zupełnie co innego - od wódki. Rozumiecie, jakie to ciekawe?
Dla Boga nie są ważne nasze czyny, ważna jest motywacja: dlaczego postępujemy w ten sposób, po co żyjemy, po co przyjechaliśmy, w jakim celu z wami rozmawiam. Żeby zrobić sobie reklamę? Nie, nie o to chodzi. Może ktoś usłyszy, może zada sobie pytanie: a co będzie jutro? “Zła jest śmierć grzeszników” (Ps 33, 22).
Sposób, w jaki odejdziesz, sposób, w jaki umrzesz, to sposób, w jaki będziesz żył w życiu wiecznym. Samobójcy wyskakują przez okno. W tym strasznym stanie, w którym umierasz, zostaniesz zamrożony w wieczności, mój przyjacielu. Taki właśnie będziesz. Nie ma tam żadnej możliwości zmiany, ponieważ nie ma woli, nie ma ciała. Ciało jest naszą wolą zmiany.

W czasie nagrywania filmu “Ostrow” musiałem położyć się w trumnie. Trzy raz z niej wyskakiwałem - nie mogłem wytrzymać. Trumna - to surowa rzecz, leżysz w niej, ściany wąziutkie - i nic więcej. Nawet Ewangelii do poczytania. Co zebrałeś w duszy, z tym leżysz. Przestępcy mają rację, mówiąc: w trumnie nie ma kieszeni. Do wieczności weźmiemy tylko to, czego nie można dotknąć - to, na co się zgodziliśmy, co wybaczyliśmy, co oddaliśmy. Ale bardziej błogosławione jest dawać niż brać. Spójrz na siebie: kiedy dajesz - jakie szczęście wypełnia twą duszę! A kiedy dostajesz prezent, cieszysz się przez pięć minut w kuchni, kładziesz go na stołku i... cała radość zniknęła.

Piotr Mamonow

za: petrmamonov.ru