publicystyka: Nauczyć się nigdy nie oczekiwać odpowiedzi

Nauczyć się nigdy nie oczekiwać odpowiedzi

tłum. Gabriel Szymczak, 03 lipca 2021

Ewangelia o kobiecie kananejskiej daje nam niesamowity wgląd w to, jak mamy zbliżać się do Pana z modlitwą, szczególnie gdy mamy specjalną prośbę.

Po tym, jak nasz Pan został odrzucony przez wielu faryzeuszy, odszedł do regionu Kanaan. Mieszkańcy tych miast nie byli Żydami, lecz poganami, znanymi z czczenia wielu fałszywych bogów i demonów. Mówiąc wprost, był to region całkowicie zdominowany przez Szatana i jego sługi.

Poznajemy zdesperowaną matkę, której córkę całkowicie ogarnęła ciemność. Każdy, kto kiedykolwiek miał dzieci, doskonale zna uczucia i emocje, przez które przechodziła ta matka. Kiedy jeden z naszych ukochanych maluchów cierpi, czujemy, jakby świat się zatrzymał, bardziej niż czegokolwiek pragniemy, abyśmy mogli zdjąć ciężar z jego ramion. To chyba jedno z najgorszych uczuć na świecie… a ta kobieta w nim tonęła.

Pośród swojej rozpaczy słyszy ona o uzdrowicielu, który przechodzi niedaleko. Co miała do stracenia? Pobiegła za naszym Panem i zawołała: „Zmiłuj się nade mną, Panie, Synu Dawida!

Odpowiedzi naszego Pana na wołanie tej kananejskiej kobiety wydają się nieco dziwne. W innych częściach Ewangelii, kiedy nasz Pan spotyka się z tymi samymi słowami i prośbami („Zmiłuj się nade mną…”), często dopuszcza do cudu. Widzimy to na przykład w historii o niewidomym Bartymeuszu. Wołał za naszym Panem, a odpowiedź brzmiała: „Przejrzyj”. Ale tej zrozpaczonej matce Jezus nie odpowiedział. Jego odpowiedzią było milczenie; pozornie zignorował jej prośbę.

Matka kananejska, której uzdrowiciel właśnie odmówił, mogła po prostu poddać się i wrócić do domu. Jezus nie tylko ją zignorował, ale także została odpędzona przez uczniów!

Pomimo wszystkich wyzwań, wciąż jednak trwała w błaganiu: „Panie… pomóż mi!”

Właśnie wtedy, przynajmniej w naszych współczesnych, świeckich uszach słyszymy coś, co wydaje się „niecharakterystyczne” dla Jezusa, który pozornie obraża jej lud: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom (ten chleb, który był przeznaczony dla narodu wybranego) i rzucić psom”.

Wow! Podsumujmy…! Jezus ignoruje płacz zdesperowanej matki. Jego uczniowie chcą ją przepędzić. Ona znowu błaga, a potem nasz Pan porównuje jej lud do psów! Jaka byłaby nasza reakcja? Ta kobieta nie tylko miała wszelkie powody, by odejść i całkowicie zrezygnować z proszenia, ale prawdopodobnie według jej współczesnych norm społecznych, miała prawo odpowiedzieć na zniewagi! „Jak on śmie nazywać mnie psem. Jestem w agonii!”

Kobieta kananejska jednak nie zrobiła żadnej z tych rzeczy. Jej odpowiedź była doskonała i dokładnie to nasz Pan chciał z niej wydobyć. Bez wątpienia ze łzami w oczach odpowiedziała: „Tak, Panie, ale i psy jedzą okruchy spadające ze stołów ich panów”.
O, kobieto, jak wielka jest twoja wiara! Niech ci się stanie, jak chcesz.” I Jezus uzdrowił córkę matki w tej właśnie godzinie.

To pokazuje nam coś niezwykle ważnego o tym, jak podchodzić do modlitwy do Boga. Za każdym razem, gdy modlimy się do Niego, zwłaszcza gdy o coś prosimy, nie powinniśmy oczekiwać niczego… ale mieć nadzieję na wszystko.

Co oznaczają te słowa? Kiedy oczekujemy czegoś w życiu, robimy to z pozycji władzy i dumy. Widzimy to w sposobie, w jaki żyjemy tutaj, w Stanach Zjednoczonych. Oczekujemy, że jak tylko wrócimy do domu, będziemy mieli bieżącą wodę, dostęp do prądu, dach nad głową i łóżko do spania. Żyjąc w potężnym i bogatym kraju, takim jak nasz, mówimy sobie: „Oczekuję, że będę mieć przynajmniej te ‘podstawowe rzeczy’ do życia”.

To samo można powiedzieć o naszych kontaktach z innymi ludźmi, zwłaszcza tymi, nad którymi mamy pewną władzę. Jeśli jesteśmy menedżerem w firmie, oczekujemy od naszych pracowników pewnych czynności. Kiedy jesteśmy w domu i rozmawiamy z naszymi dziećmi, oczekujemy, że posprzątają swoje pokoje, zjedzą kolację i pójdą spać.

Są chwile, kiedy próbujemy zbliżać się do Boga z tymi samymi oczekiwaniami, mimo że nie mamy nad Nim żadnej władzy! Wobec Boga jesteśmy niczym! A jednak nadal mamy skłonność do oczekiwań w naszych modlitwach do Wszechmocnego!

„Panie, mój ojciec cierpi na raka… uzdrów go”.
„Panie, właśnie straciłam pracę… proszę, znajdź mi inną”
„Panie, moje dziecko cierpi na depresję… proszę, oszczędź mu tego bólu.”

Chociaż wszystko to są doskonałe modlitwy, musimy być bardzo ostrożni w sposobie, w jaki je wygłaszamy. Co się dzieje, gdy prosimy z oczekiwaniem, a nasze modlitwy nie są od razu realizowane? Albo czujemy, że Bóg nas zignorował (jak kobieta kananejska), albo zwracamy się do Niego z gniewem za to, że nie spełnił naszych oczekiwań.

„Jakie to straszne, że ‘wszystko miłujący Bóg’ pozwala mojemu ojcu cierpieć."
„Czy jesteś aż tak wielkim Bogiem, że pozwalasz mojej rodzinie stresować się finansami, nie znajdując mi pracy?”
„Jaki potworny Bóg pozwoliłby dziecku tarzać się w ciemności depresji?”

To jest to, co pojawia się, gdy modlimy się z oczekiwaniem… i jest to pułapka, w którą absolutnie nie możemy wpaść.

Nie oczekuj niczego… ale miej nadzieję na wszystko. Oczekiwanie pochodzi z pozycji dumy i władzy…, a nadzieja rodzi się z pokory. Za każdym razem, gdy stajemy przed Bogiem, zwłaszcza gdy modlimy się i prosimy o coś w naszym życiu, musimy podchodzić do Niego z taką samą postawą, jak matka kananejska: „Bez Ciebie o Panie… jestem niczym. Zmiłuj się nade mną!"

Jeśli zbliżamy się do Boga z doskonałą pokorą, żadna modlitwa nie może pozostać bez odpowiedzi, nawet jeśli sytuacja życiowa nie idzie zgodnie z naszymi oczekiwaniami.

„Mój ojciec w końcu znalazł ukojenie po walce z rakiem w Twoich ramionach, Panie… niech będzie według Twojej woli.”
„Panie, jeszcze nie znalazłam pracy… nadal pozwalaj, aby moje stresy pomogły mi wzrastać w Miłości i docenianiu rodziny i Ciebie… bo wiem, że nigdy mnie nie opuścisz. Niech się stanie zgodnie z Twoją wolą”.
„Panie, nie wiem, dlaczego moje dziecko cierpi na depresję, ale pokornie ufam Ci we wszystkim. Niech się stanie zgodnie z Twoją wolą”.

Nie oczekuj niczego… Miej nadzieję na wszystko. Idź przez życie, pamiętając o tych ostatnich słowach modlitwy, której nauczył nas nasz Pan - nigdy nie powinno być to oczekiwanie, że „niech się stanie wola moja”… ale raczej nadzieja, że „stanie się wola Jego”. To jest klucz do szczęścia, to jest klucz do Królestwa i jest to klucz do Chwały Boga, który odpowiada wszystkim, którzy z nadzieją Go wzywają.

 o. Gabriel Bilas

za: St. Mary Magdalene Orthodox Church

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/