publicystyka: Wniebowstąpienie - początek, nie koniec

Wniebowstąpienie - początek, nie koniec

tłum. Gabriel Szymczak, 15 czerwca 2021

Gdyby czytać cztery Ewangelie tak, jakby były czterema oddzielnymi biografiami Jezusa, należałoby wybaczyć myślenie, że Wniebowstąpienie było końcem historii. Czytaliśmy opowieści o narodzinach Chrystusa, Jego chrzcie, kuszeniu na pustyni, Jego posłudze, ukrzyżowaniu, Zmartwychwstaniu, a teraz dochodzimy do Jego Wniebowstąpienia, zamykającego historię Jego życia niebiańskim, szczęśliwym zakończeniem. Każdy kocha szczęśliwe zakończenie, a to dopełnia historię Jezusa, mówiąc w efekcie: „I żył długo i szczęśliwie po prawicy Boga”. W takim toku myślenia, historia nie może się zakończyć bez Wniebowstąpienia.

Dlatego może być zaskakujące, że trzy z czterech kanonicznych Ewangelii nie kończą się na Wniebowstąpieniu, a nawet w ogóle o nim nie opowiadają. Ewangelia Mateusza kończy się nie odejściem Chrystusa od nas, ale Jego pozostawaniem z nami, poprzez wypowiedziane słowa: Oto jestem z wami zawsze, aż do końca świata (Mt 28, 20).
Autentyczne zakończenie Ewangelii Marka to odkrycie pustego grobu (ostatnia część publicznej posługi Chrystusa, tak jak pierwszą był Jego chrzest) oraz słowa, że kobiety wyszedłszy z grobowca, rzuciły się do ucieczki. Ogarnął je lęk i zdumienie tak, że nikomu nic nie powiedziały, bo się bały (Mk 16, 8).
Ewangelia Jana kończy się trzecim ukazaniem się zmartwychwstałego Chrystusa uczniom nad Morzem Tyberiadzkim (toczy się spór uczonych o to, czy pierwotnie kończyła się wcześniejszym ukazaniem się Tomaszowi) oraz spostrzeżeniem Jana, że gdyby wszystko, co uczynił Jezus, zostałoby zapisane, świat nie mógłby pomieścić tych ksiąg. Jan wyraźnie wiedział o Wniebowstąpieniu, ponieważ zapisuje słowa Chrystusa skierowane do Marii Magdaleny: Nie dotykaj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca Mego (J 20, 17), ale nie opowiada o tym.
Tylko Łukasz opowiada o Wniebowstąpieniu, dodając jakby po namyśle, że i stało się, gdy im błogosławił, że oddalił się od nich i wznosił się do niebios (Łk 24, 51); samo wydarzenie Wniebowstąpienia wyrażone jest zaledwie pięcioma słowami (w grece). Łukasz opowiada o tym nieco obszerniej w swoim drugim dziele – w Dziejach Apostolskich, mówiąc w podobnej ekonomii słów: uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu (Dz 1, 9). Wydarzenie wyrażone jest w dziewięciu greckich słowach. Co to wszystko znaczy?

Po pierwsze oznacza to, że Ewangelie nie są biografiami, tak jak my rozumiemy ten termin. Ale co ważniejsze - pokazuje, że Wniebowstąpienie nie było końcem historii, ale początkiem - było nie tyle zakończeniem życia Chrystusa, co początkiem życia Kościoła. Nie jest przypadkiem, że ewangelista, który opowiadał o Wniebowstąpieniu, opowiadał też bardzo obszernie i wielokrotnie o przyjściu Świętego Ducha w dniu Pięćdziesiątnicy - Łukasz jest zarówno Ewangelistą Ducha Świętego, jak i Ewangelistą Wniebowstąpienia. Te dwa wydarzenia są ze sobą powiązane, ponieważ jedno jest przyczyną drugiego. Chrystus przepowiedział to podczas ostatniej nocy spędzonej z uczniami przed aresztowaniem: Lepiej dla was, że Ja odejdę. Jeśli bowiem nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. Jeżeli zaś pójdę, poślę Go do was (J 16, 7). Łukasz opowiedział o spełnieniu się tego słowami Piotra z kazania zielonoświątkowego: Wyniesiony na prawicę Boga, otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go, jak to sami widzicie i słyszycie (Dz 2, 33).

Pokusą jest traktowanie Wniebowstąpienia tak, jakby to była Święta Nieobecność, jakby Chrystus odszedł i teraz mamy mniej Jego obecności, niż gdy chodził po ziemi. To nie jest tak. Kiedy chodził po ziemi, apostołowie mogli być z Nim, ale ta bliskość była uwarunkowana czasem i przestrzenią, i dlatego niekiedy z Nim nie byli. Gdy na przykład nie był fizycznie w Judei, Maria i Marta nie mogły być z Nim. Teraz, gdy został wywyższony po prawicy Ojca i zesłał Swojego Ducha, możemy być zawsze blisko Niego, ponieważ Jego obecność nie jest już uwarunkowana czasem i przestrzenią. Każdy może teraz być blisko Jezusa i dzięki mocy Ducha może być z Nim w każdej godzinie jawy, a nawet w każdej godzinie snu. Wniebowstąpienie i zesłanie Ducha oznacza, że teraz mamy więcej Jezusa, a nie mniej. Dlatego Pan powiedział na końcu Ewangelii wg. Św. Mateusza, że będzie z nami do skończenia wieku. Te słowa nie były zaprzeczeniem przyszłego Wniebowstąpienia, ale jego obietnicą. Wyzwaniem dla nas teraz jest życie jako dzieci Wniebowstąpienia i dzieci Ducha. Obecność i moc naszego Pana są dla nas zawsze dostępne.
Pytanie brzmi: jak często z nich korzystamy?

o. Lawrence Farley

za: No Other Foundation

fotografia: FotoPelerin /orthphoto.net/