publicystyka: Pouczenie na Święto Wniebowstąpienia - cz. 1

Pouczenie na Święto Wniebowstąpienia - cz. 1

tłum. Michał Diemianiuk, 10 czerwca 2021

Umiłowani moi słuchacze!

Nie wiem, jak nazwać dzisiejsze święto Wniebowstąpienia Pańskiego: czy radosnym świętem, czy wzbudzającym płacz? Nazwałbym je radosnym świętem, ale oto widzę świętych apostołów płaczących i narzekających, o czym świadczy i Cerkiew, śpiewając w stichirach na “Hospodi, wozzwach” następujące: “Panie, apostołowie widząc Ciebie na obłokach podnoszonego, łkali we łzach, Dawco Życia, Chryste, smutkiem napełnieni, i płacząc wołali: Władco, nie zostawiaj nas sierotami, których z miłosierdzia ukochałeś, sługi Twoje, jako wielce łaskawy”. Nazwałbym je świętem smutnym, ale widzę tych samych apostołów cieszących się, o czym świadczy dzisiejszy troparion, mówiący: “Wzniosłeś się w chwale, Chryste Boże nasz, radość uczyniwszy uczniom obietnicą Świętego Ducha”. Nazwałbym je radosnym świętem, ale widzę Przeczystą i Błogosławioną Dziewicę Bogurodzicę, wylewającą z oczu swoich liczne i najcieplejsze łzy z powodu swego rozłączenia z umiłowanym Synem i mówiącą: “Nie pozostawiaj mnie, Synu mój!” Nazwałbym je smutnym świętem, ale widzę tę samą Przeczystą Bogurodzicę Dziewicę o wiele bardziej radującą się z takiego Bożego wysławienia swego Syna i Boga, o czym świadczy sławnik cerkiewny, głoszący: “Uczniów i Bogurodzicę, która Ciebie zrodziła, radością niezmierną napełniłeś w Twoim wniebowstąpieniu”. Nazwałbym to święto radosnym, ale jaka może być dla dzieci radość z tego, że ojciec je pozostawia; jaka pociecha dla owiec, kiedy odchodzi od nich pasterz; w czym może być wesele i Oblubienicy - Cerkwi, kiedy jej Oblubieniec, Chrystus, odłącza się od niej, chociaż i nie na zawsze, mówi bowiem: “Ja jestem z wami przez wszystkie dni do skończenia wieków” (Mt 28, 20), ale mimo wszystko po tym będzie już niewidzialny: cielesne oczy już nie ujrzą Go, a tylko oczy umysłowe? Nazwałbym je smutnym świętem, ale oto widzę Pana mego światłego, radosnego, idącego z radością do Ojca, widzę i wszystkie niebiańskie moce niewypowiedzianie radujące się. Słyszę jeszcze i Cerkiew, wzywającą do wesela wszystkich żyjących na ziemi i mówiącą: “Wszystkie narody, zaklaszczcie w dłonie, albowiem wstąpił Chrystus, tam gdzie był wcześniej”.

Zaiste to radość doskonała, to pełnia radości dla górnych mocy; dla nas zaś, ziemskich, to radość z płaczem, wesele ze łzami, pociecha z narzekaniem. Wy, święci dwaj aniołowie, pocieszający nas, którzy stanęliście przy apostołach na Górze Oliwnej w światłych szatach, pocieszcie narzekających, rozradujcie płaczących, powiedzcie coś radosnego. I oto mówią oni: “Mężowie galilejscy, czemu stoicie, patrząc na niebo? Ten Jezus, Który od was wzniósł się na niebo, tak samo przyjdzie, w jaki sposób widzicie Go idącego na niebo” (Dz 1, 11). Pokłon dla was za pocieszenie, ale dla nas, grzeszników, to nie pociecha, a wielki smutek, bowiem przypominacie nam drugie, straszne przyjście Chrystusa, w którym On będzie sądzić i karać grzeszników. Czy nie wystarczy nam narzekać na to, że odszedł od nas Pan? A wy jeszcze grozicie nam Sądem Ostatecznym i do poprzedniego smutku dołączacie nowy smutek.

Poszukajmy sami, umiłowani moi słuchacze, jakiegoś pocieszenia w Piśmie Świętym, i znajdziemy je, jeśli rozpatrzymy pewne radosne powody, dla których Pan nasz wzniósł się od nas na niebo.

Pan nasz wzniósł się od nas na niebo nie po to, żeby Swoim odejściem zasmucić nas, ale po to, żeby urządzić nam coś lepszego. Przecież całe Jego życie, wszystkie Jego działania były skierowane ku naszemu pożytkowi; a to znaczy, że i Jego wniebowstąpienie stało się dla naszego dobra. Tak jak kochając nas zstąpił z nieba, żył wśród ludzi, i duszę Swoją złożył na krzyżu: “Tak bowiem umiłował Bóg świat”, tak i kochając nas, i czyniąc nam dobrze, On i wzniósł się na niebo, bowiem powiedział uczniom Swoim: “Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was” (J 16, 7). On przez to powiedział jakby następujące: “Uważajcie rozumnie, o umiłowani Moi uczniowie! Na każdego z was czeka osobna droga do tego, żebyście wyszli na głoszenie Słowa Bożego całemu światu, “wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić” (J 16, 20); w tym smutku, w tych płaczach i zawodzeniach będziecie potrzebować, żeby ktoś was pocieszył, umocnił i podtrzymał was; i oto Ja idę do Ojca i poślę wam Pocieszyciela, Ducha Świętego, Który od Ojca pochodzi, żeby On pocieszył was we wszystkich waszych smutkach i troskach. Dlatego dla was i lepiej, żebym odszedł. “Poprowadzą ciebie, Piotrze, tam gdzie nie chcesz”, wsadzą ciebie do więzienia, i czterem czwórkom żołnierzy przykażą strzec ciebie, a w Rzymie już i drzewo dla twego krzyża jest gotowe. I ty, Jakubie, pierwszy ujrzysz na szyi twojej miecz za imię Moje. Ciebie, Janie, ześlą na wygnanie, w daleką krainę, na wyspę Patmos. Ciebie, Andrzeju, czeka krzyż w Achai, a ciebie, Filipie, w Hierapolis; tobie zaś, Bartłomieju, sądzone być ukrzyżowanym w Armenii, gdzie i skórę zedrą z ciebie. Tomaszowi sądzone być przebitym włóczniami w Indiach. Na Mateusza czeka z mękami Etiopia, a innych - inne kraje: dla każdego jest gotowy własny kielich cierpień. W tych wszystkich cierpieniach i żalach będziecie potrzebować pewnego wsparcia, słodyczy i pociechy. Więc pójdę do Ojca i poślę wam Pocieszyciela, Ducha Świętego, Który, będąc przy was obecny, uczyni was nieulękłymi i radośnie cierpiącymi wszelkie męki, a nawet śmierć. Dlatego “pożyteczne jest dla was Moje odejście”.

Po was wielu innych, podobnie jak wy, będzie musiało przecierpieć liczne i różnorodne męki i śmierć za imię Moje: będą kamienowani, przecinani mieczem, paleni ogniem, rzucani na pożarcie zwierzętom, i ćwiartowani. Inni zaś nie bez mąk staną się dobrowolnymi męczennikami za imię Moje z miłości do Mnie, gardząc światem i wszystkimi jego słodyczami, wyrzekając się siebie i umartwiając ciało swoje z namiętnościami i wadami: jedni pójdą na pustynię, inni w zamknięcia monasterskie - dla cierpień i duchowych wysiłków; oni wszyscy też będą potrzebować Bożej pomocy i pocieszenia. Tak więc pójdę do Ojca i poślę im Pocieszyciela, bowiem bez tego On nie przyjdzie, i dlatego “lepiej jest, żebym odszedł”. “Wielu wierzących” we Mnie i “chcących żyć pobożnie będzie prześladowanych” (2 Tm 3, 12); wielu niewinnych ludzi będzie cierpieć; wielu sprawiedliwych będzie niewinnie znosić ataki i zniewagi; wiele sług moich będzie poddanych strasznym nieszczęściom: głodowi, pragnieniu, nagości, kajdanom, więzieniu, ranom i śmierci; ich wszystkich trzeba będzie pocieszyć w ich prześladowaniach, cierpieniach, zniewagach i nieszczęściach. Tak więc Ja pójdę do Ojca i poślę im Pocieszyciela od Ojca. “Jeśli bowiem nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie, dlatego lepiej jest, jeśli odejdę”.

O, jak jest błogosławiona przyczyna wzniesienia Pana od nas na niebo: przyczyna budząca radość, dodająca otuchy radosną nadzieją, mówiąca o przyjściu do nas Pocieszyciela. Idź, Panie, idź i poślij nam Pocieszyciela!

Pan nasz wzniósł się od nas na niebo po to, żeby patrzeć na nas z wysoka, jak ojciec na dzieci, jak pasterz na owce, jak orzeł na pisklęta, jak dowódca na swoich żołnierzy - żeby widzieć każdego, żeby znać potrzebę i żądania każdego, i żeby każdemu okazać pomoc. Jak jakiś król, zebrawszy mnóstwo swoich żołnierzy na bój i pragnąc widzieć wszystkie pułki swoje, wchodzi na wysokie miejsce, na górę albo jakiś budynek, żeby z wysokości wszystko zobaczyć i urządzić; tak i Pan nasz, Król Królów, zbiera wojującą na ziemi Cerkiew, w której ile rodzajów służby, tyle i pułków, i wznosi się na górne niebiosa, żeby z wysokości widzieć duchowe zmagania każdego. Dla dobrze trudzących się on splata wieńce, do słabnących wyciąga rękę Swojej pomocy, upadających podnosi i czyni ich silniejszymi dla walki z nieprzyjacielem, a prześladującym nas tworzy przeszkody. Trudzi się, na przykład, w męczeństwie święty pierwszy męczennik Stefan, kamienowany przez Żydów, a Pan nasz z wysokości chwały Swojej, otworzywszy niebo, patrzy na niego, tak że cierpiętnik woła: “Widzę niebiosa otwarte, Jezusa stojącego po prawicy mocy” (Dz 7, 56).

Oto i Szaweł, dysząc grozą i zabójstwem, śpieszy do Damaszku, żeby prześladować Cerkiew Bożą, a Pan, widząc to z wysokości nieba, kładzie mu przeszkodę, oświeciwszy go światłem niebieskim, oślepiwszy jego cielesne oczy i przestraszywszy głosem: “Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” (Dz 9, 4).

Już niejeden z cierpiętników w swoich strasznych cierpieniach to zaniemógł, to całkiem padał, będąc pokonany przez nie, jak na przykład Jakub Pers; Pan zaś, ujrzawszy osłabionych, umocnił ich, podniósł tych, którzy upadli, tak że spełniło się Pismo, które mówi: “Nawet jeśli upadnie, nie rozbije się, bowiem Pan podtrzymuje jego rękę” (Ps 36, 24). Podobnie do tego, patrząc z wysokości niebios, On pomaga i nam, Swoim sługom.

Wzniósł się od nas Pan nasz na niebo po to, żeby niczym słońce świecić na nas wszystkich Swoją łaską z wysokości niebieskiej. Kiedy słońce po zachodzie swoim gdzieś ociąga się, to wszystko pod niebem pokrywa się mrokiem; kiedy zaś wzejdzie i zacznie wznosić się do góry, wówczas mrok nocy ucieka precz spod całego sklepienia niebieskiego, a promienie słoneczne oświecają cały świat. Póki i nasze umysłowe słońce, Chrystus, przebywał, jak na zachodzie, na ziemi w ukryciu Siebie przed ludźmi i zaciemniony był dobrowolną męką, do tej pory na całej ziemi był mrok nieznania Boga. Kiedy zaś On, powstawszy z zachodu grobowego, wszedł na niebo, wówczas “Jego błyskawica oświeciła wszechświat”, wówczas “od wschodu słońca do zachodu chwalebne stało się imię Jego” (Ps 112, 3; 76, 19), i “wszechświat oświecił się poznaniem Boga” (Ha 2, 14).

“Słońce z nieba świeci na dobrych i złych” (Mt 5, 45). Podobnie do tego Pan nasz wszedł na niebiosa, żeby z wysokości niebieskiej patrzeć na sprawiedliwych i grzeszników: “Który sprawiedliwych kochasz i grzeszników miłujesz”. Słońce z niebios swoimi promieniami roztapia zimę i lód, ogrzewa ziemię i czyni ją urodzajną; podobnie do tego i Pan nasz wszedł na niebo, żeby stamtąd promieniami łaski Swojej roztopić lód zamarzniętych dusz naszych, ogrzać serca nasze i uczynić je urodzajnymi, niczym ziemia, żebyśmy stali się przez Niego nie bezowocni, a wyhodowali w sobie duchowe owoce.

Wzniósł się Pan od nas na niebo po to, żeby urządzić nam drogę na niebo i być naszym przewodnikiem w górnych krainach. Do wniebowstąpienia Pańskiego nikt z ludzi nie miał drogi do nieba: “Nikt nie wstąpił na niebo - mówi apostoł - tylko Ten, który zszedł z nieba”, “Ten, Który zstąpił, jest i Tym, Który wszedł wyżej niż wszystkie niebiosa” (J 3, 13; Ef 4, 10). Wcześniej nikt nie mógł wejść na niebo, choćby był i sprawiedliwym, i świętym. Miły Bogu był Noe, sprawiedliwi byli Abraham, Izaak, Jakub, o których się mówi, że byli sprawiedliwi przed Bogiem, jak mówi Bogu król Manasses: “Nie dałeś pokajania sprawiedliwym Twoim Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, którzy nie zgrzeszyli przed Tobą (2 Krn 36); nieskalany i cnotliwy był Piękny Józef i Mojżesz, który przeprowadził Izraela przez Morze Czerwone, święty był i Jozue syn Nuna, który powstrzymał ruch słońca; nie nieświęci byli i inni mili Bogu w Starym Testamencie, jak na przykład Daniel, mąż duchowych pragnień, który zamknął paszcze lwów, trzej młodzieńcy, którzy ugasili modlitwą piec babiloński, i inni wielcy prorocy; jednakże nikt z nich do Chrystusa nie mógł wejść na niebo i nikt nawet nie słyszał, czy jest albo czy będzie dla ludzi droga do nieba. Kiedy zaś Pan nasz, przyoblekłszy się w ludzką naturę, wszedł na niebo, wówczas ukazał całemu rodzajowi ludzkiemu drogę do niebios. Po niej poszły w ślad za Chrystusem wyprowadzone z otchłani dusze świętych praojców i proroków; po niej weszli apostołowie, święci biskupi, męczennicy i wyznawcy; po niej i teraz wchodzą godni i sprawiedliwi ludzie, podążający po stopach Chrystusowych; wszystkim teraz znana jest droga na niebiosa, o której wcześniej nie słyszano, tylko, o ludzie, nie leńcie się wchodzić po niej.
 
św. biskup Dymitr Rostowski (1651 - 1709)

za: azbyka. ru

fotografia: Mitrut Popoiu /orthphoto.net/