publicystyka: Uprawiając swoją duszę

Uprawiając swoją duszę

tłum. Gabriel Szymczak, 04 czerwca 2021

Słowo Boże (…) zdolne jest osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12)

„Są dobre myśli i dobre zamiary; są złe myśli i złe serce” (św. Izaak Syryjczyk, Homilia 6).

Jednym z tematów homilii św. Izaaka jest zmienność naszego doświadczenia. Nawet najwięksi i najświętsi mnisi i mniszki doświadczali zmian przeciwnych ich woli. Żyjemy w umierającym ciele, które ciągle się zmienia, wpływa na nasz nastrój, nasze myśli i uczucia. I chociaż do pewnego stopnia możemy zdyscyplinować ciało i wytrenować je, aby było naszym sługą, to jednak nie możemy całkowicie dostosować naszych ciał do naszej woli. Na przykład nie można nie chcieć zachorować; a gdy jesteś chory, nie możesz chcieć mieć energię, by robić to, co chcesz zrobić, jeśli twoje ciało nie jest w stanie tego dokonać. Podobnie nie możesz modlić się do Boga mając migrenowy ból głowy, gdyż ból wypełnia całą twoją świadomość i nie możesz nawet pomyśleć, żeby cokolwiek chcieć zrobić.

Ta zmienność wykracza poza kwestię choroby, rozciąga się na sprawy związane z naszym cielesnym składem chemicznym i hormonalnym. Depresja jest często wywoływana przez brak równowagi biochemicznej. Za mało snu, za dużo lub za mało pewnych potraw, wydarzenia polityczne lub tragiczne, o których słyszymy, wszystkie te rzeczy zmieniają nasze ciała i wpływają na nasze umysły w sposób, który nas zmienia i utrudnia nam życie, działanie i odnoszenie się do Boga zgodnie z naszą wolą. Myśli często przychodzą do nas inspirowane czynnikami środowiskowymi (tym, co słyszymy, widzimy, czujemy węchem itp.) - wyzwalaczami, nad którymi nie mamy bezpośredniej kontroli. Wspomnienia dawnych grzechów - popełnionych przez nas lub przeciwko nam - pojawiają się w naszych umysłach bez ostrzeżenia. Te wspomnienia napływają do nas nagle i ze wszystkimi obrazami, argumentami i emocjami, o których myśleliśmy, że mieliśmy z nimi do czynienia dawno temu. W samym momencie modlitwy, kiedy poczujesz, że w końcu modlisz się lub działasz w jakiś sposób w swojej relacji z Bogiem lub innymi ludźmi - zgodnie ze swoimi dobrymi intencjami, zgodnie z tym, jak chcesz wyrazić swoją miłość i wierność Bogu - w tym w momencie pozornego sukcesu nagle przytłaczają Cię myśli i towarzyszące im emocje. Wydaje się wtedy, że wszystko jest stracone. Nie możesz odeprzeć myśli - lub twoje próby odepchnięcia myśli całkowicie odwracają twoją uwagę od modlitwy lub jakiegokolwiek innego dobra, którym się zajmowałeś.

Są też konkretne okoliczności naszego życia: to, z kim żyjemy, jakim majątkiem lub innymi zasobami dysponujemy, nasza pozycja społeczna (w pracy, w Kościele, w społeczeństwie) - wszystko to odgrywa pewną rolę, ograniczając i wpływając na to, w jakim stopniu możemy (a w jakim nie możemy) działać zgodnie z dobrą wolą naszego serca i realizować ją. Praca, która wymaga długich godzin i jest fizycznie wyczerpująca, ogranicza czas, jaki można spędzić na ukrytej modlitwie i medytacji nad Pismem Świętym. Bez względu na to, jak bardzo serce pragnie, aby człowiek wstał wcześnie na modlitwę, ten ktoś może nie być w stanie tego zrobić, jeśli dzień i noc opiekuje się małymi dziećmi. Życie jest zmienne. Jest to wzburzone morze, po którym musimy wiosłować, wiedząc, że czasami wiatr lub fale będą przeciwko nam, a innym razem morze będzie spokojne, a czasami okoliczności będą działać nawet na naszą korzyść. Ważne jest, abyśmy wiosłowali, aby nasza intencja pozostała niezachwiana w pokucie, naśladowaniu Chrystusa, w dążeniu do zniewolenia każdej myśli w posłuszeństwie Chrystusowi - nawet wtedy, gdy wieje wiatr, a morze szaleje i wydaje się, że nie możemy złapać żadnej myśli, i że raczej to my jesteśmy całkowicie pochwyceni przez niechciane i niesforne myśli.

Dobrze jest wiedzieć, że nawet wielcy święci, jak św. Izaak, doświadczyli zmienności w swoim dążeniu do Boga. Święty Izaak pisze homilie dla mnichów-pustelników, mężczyzn i kobiet, którzy całkowicie poświęcili swoje życie Bogu na modlitwie na pustyni - tak daleko od rozpraszania się, jak to tylko możliwe. A jednak św. Izaak mówi tym pustelnikom: „Dusza nie odpoczywa od ruchu zmieniających się myśli”. Dopiero gdy pozbędziemy się tego ciała śmierci i zostaniemy przyodziani tylko w Chrystusa, będziemy w stanie całkowicie poddać nasze myśli pod kontrolę naszych serc. I chociaż pustelnik może znaleźć pewną ulgę w „spokojnym powietrzu wolności, które opanowuje umysł na długi czas, pozwalając zapomnieć o wszystkich ziemskich rzeczach”, ci z nas, którzy „dopiero co wyszli z zawiłych więzów namiętności dzięki pokucie”, są jak młode ptaki, których pióra jeszcze się nie uformowały, które nie mogą jeszcze latać i które „skaczą po powierzchni ziemi, po której ślizga się wąż”.

Większości moich czytelników nie mówię nic nowego. Jeśli z jakimkolwiek zapałem i przez dłuższy czas próbowałeś naśladować Chrystusa całym sercem, to wiesz: starasz się, jak możesz, ale twoje myśli i uczucia, nastroje i emocje po prostu nie podążają za twoim sercem tak dobrze, jak chcesz, jak byłoby to zgodne z twoją wolą. Więc dlaczego ci to mówię? Dlaczego św. Izaak mówi to pustelnikom?

Wydaje mi się, że św. Izaak mówi nam to, ponieważ zapominamy. W okresach, kiedy wszystko idzie dobrze, zapominamy. Kiedy stosunkowo łatwo jest czynić dobro, do którego prowadzi nas dobra intencja naszych serc, wtedy możemy rozwinąć w sobie nawet pewien rodzaj dumy. Możemy myśleć, że czynienie dobra jest jedynie kwestią naszej chęci czynienia dobra. Test na to, czy jest to rodzaj dumy, pojawia się, gdy życie znów staje się trudne. Kiedy podczas modlitwy nie mogę utrzymać otwartych oczu, kiedy zauważam, że krzyczę w gniewie, a chciałem tylko mówić uprzejmie, kiedy nie mogę dać Bogu tego, co chcę Mu dać, co jest Mu należne.
Czy w tej chwili czuję, że w jakiś sposób straciłem łaskę Boga? Czy myślę, że Bóg kocha mnie mniej? Czy boję się, że Bóg mnie odrzucił? Takie myśli często wynikają z urażonej dumy.

Św. Izaak mówi, że „proporcjonalnie do zakresu [naszej dobrej intencji lub woli] - a nie zgodnie z ruchem myśli - jest wypłacana zapłata za dobro i zło”. Bóg zna nasze okoliczności. Bóg zna słabość naszych ciał i szaleństwo świata, w którym żyjemy, i sieć relacji, którą jesteśmy związani. Bóg wie. Bóg zna nasze myśli i zna również nasze intencje, naszą wolę. I Bóg nagradza nas według tego, zgodnie z tym, do czego dążymy, a nie według bałaganu, jakim często okazujemy się być. Zadanie rolnika nie polega na tym, że ma pracować na polu przy ładnej pogodzie, ale na tym, że pracuje przy każdej pogodzie. Podobnie w naszym życiu w Chrystusie - musimy pracować, aby Go poznać, kochać Go i kochać tych, których Bóg wniósł do naszego życia, nawet wtedy – a zwłaszcza - gdy jest to trudne. Wyniki są w rękach Boga. Rolnik nie może sprawić, by słońce świeciło, padał deszcz lub rosły plony. Rolnik może tylko pracować nad przygotowaniem gleby, wyrywaniem chwastów i sianiem nasion, przygotowując wszystko na czas, gdy Bóg będzie gotowy.

Bóg widzi nasze serca. Zna nasze intencje. Miłość Boga do nas nigdy się nie zmienia. Kiedy wydaje się, że odnosimy sukcesy w naszym życiu duchowym, Bóg nas kocha. Kiedy wydaje się, że nam się nie udaje, Bóg także nas kocha. „Wie On, z czego jesteśmy utworzeni, pamięta, że jesteśmy prochem” - mówi psalmista. Możemy być bałaganem, ale jesteśmy bałaganem Boga. I On nas kocha.

o. Michael Gillis

za: Holy Nativity Orthodox Church

fotografia:  alik /orthphoto.net/