publicystyka: Jak Bóg prowadzi Swój Kościół?

Jak Bóg prowadzi Swój Kościół?

tłum. Gabriel Szymczak, 19 maja 2021

Każdy, kto wierzy słowu Chrystusa, że bramy piekielne nigdy nie przemogą Jego Kościoła i że Duch poprowadzi Kościół do całej prawdy (Mt 16, 18; J 16, 13), musi również wierzyć, że Bóg czuwa nad swoim Kościołem i prowadzi go na przestrzeni wieków. To prowadzenie nie oznacza, że ani będący w nim u władzy nigdy nie pomyli się, ani że wszystko, co kiedykolwiek zrobi Kościół, będzie jednakowo wspaniałe. Jednak kiedy w końcu zostanie podjęta decyzja, Kościół nie będzie nauczać błędnie ani popadać w herezję w sprawach dotyczących zbawienia. W tym (ograniczonym) sensie Kościół jest nieomylny, ponieważ jego dzieci mogą polegać na nauczaniu prawdziwej wiary. Ale zakładając, że Bóg prowadzi Swój Kościół, jak to robi?

Sugeruję, aby od razu odrzucić dwie odpowiedzi jako niezgodne z podejściem pierwotnego Kościoła: podejście rzymskiego katolicyzmu i ewangelickiego protestantyzmu.

Katolicyzm rzymski naucza, że Bóg prowadzi Swój Kościół przez papiestwo, jako że papież jest ostatecznym arbitrem i gwarantem prawdziwej doktryny. Katolicyzm nie twierdzi, że wszystko, co mówi papież, jest nieomylne. Uczy natomiast, że ilekroć papież przemawia ex cathedra (tj. ze swojego papieskiego tronu) z zamiarem zdefiniowania wiary lub moralności, jest nieomylnie prowadzony przez Świętego Ducha jako następca św. Piotra, a więc jego nauczanie nie może zawierać błędu. Oczywiście współpracuje z pozostałymi biskupami, będąc głową Urzędu Nauczycielskiego (Magisterium), ale obietnica ostatecznej nieomylności została dana tylko jemu.

Wystarczy zauważyć, że nie był to pogląd ani podejście wczesnego kościoła. Gdyby tak było, nie byłoby potrzeby zwoływania żadnego z soborów powszechnych (takich jak sobór nicejski) - po co zwoływać setki biskupów na zebranie się, debatę i podjęcie decyzji, kiedy wszystko, czego potrzeba, to jedna opinia papieża? Zauważmy również, że wczesny Kościół nigdy nie uważał biskupa Rzymu za nieomylnego lub niezdolnego do popełnienia błędu w swoich wypowiedziach. W rzeczywistości papież Honoriusz (zm. 638 r.) popadł w herezję monoteletyzmu (twierdzącego, że Chrystus miał tylko jedną wolę) i został pośmiertnie potępiony, i imiennie wyklęty przez trzeci sobór - sobór, który Rzym uznaje za powszechny. Papież-heretyk nie był uważany za oksymoron ani za kościelną traumę, ponieważ nikt nie sądził, że miał dostęp do tego rodzaju nieomylności. Wiedziano, że nikt nie jest doskonały przemawiając ex cathedra, nawet biskup Rzymu.

Ewangelicki protestantyzm naucza, że sama Biblia jest wystarczającym przewodnikiem dla Kościoła w sprawach doktryny i praktyki, ponieważ jej nauczanie jest wystarczająco jasne, aby mogło być zrozumiane przez każdego chrześcijanina, kierowanego przez Świętego Ducha. Według słów nieżyjącego już J. I. Packera (w jego „'Fundamentalizmie' i Słowie Bożym"), Biblia „zawiera w sobie zasady własnej interpretacji. Ponadto Duch Święty… został dany Kościołowi… aby umożliwić mu właściwą interpretację i zrozumienie jej znaczenia ”.

W praktyce oznacza to, że poszczególni wierzący są w stanie właściwie interpretować Biblię, ponieważ „Biblia nie musi być uzupełniana i interpretowana przez tradycję”.

Historia i różnorodność protestantyzmu stanowią dowód na obalenie tego twierdzenia, ponieważ pobożni ludzie w obrębie protestantyzmu stworzyli niezwykle zróżnicowane interpretacje Biblii, w wyniku czego istnieją setki różnych wyznań protestanckich. To pokazuje, że Biblia nie „zawiera zasad własnej interpretacji”, ale że coś zewnętrznego jest potrzebne jako interpretacyjny klucz do jej znaczenia.

Prawosławna odpowiedź na pytanie, w jaki sposób Bóg prowadzi Kościół, jest zupełnie inna. Przyjmuje wspólnotowe podejście do Boskiego przewodnictwa (a nie indywidualistyczne podejście katolicyzmu czy protestantyzmu), koncentrując się na Kościele jako całości będącej miejscem Boskiego przewodnictwa. Bóg nie obiecał Swojego przewodnictwa żadnej pojedynczej osobie - ani poszczególnym wierzącym, ani papieżowi - ale Kościołowi jako całości. Po debacie, argumentach i rozeznaniu Kościół wierzy, że ostateczne wnioski, do których doszła większość, będą wiarygodne i prawdziwe. Ten ostateczny wynik oczywiście wymaga czasu, a droga do konsensusu jest zwykle trudna. Ale kiedy Kościół w końcu podejmie decyzję, prawosławie uważa, że jego wnioski będą rozsądne i nie będą podlegać rewizji.

Część procesu osiągania międzynarodowego konsensusu w sprawach wiary obejmuje pracę pasterzy Kościoła, tj. biskupów. Taka była praktyka Kościoła od czasów apostołów. Kiedy Kościół był rozdarty pierwszym prawdziwym sporem (o tym, czy przyjąć nieobrzezanych pogan do Kościoła jako pełnoprawnych członków), zebrał się na soborze w Jerozolimie, aby przedyskutować tę sprawę i osiągnąć konsensus (Dz 15). Ten konsensus apostołów i pasterzy Kościoła-matki (któremu przewodniczył Jakub, biskup Jerozolimy) był uważany za autorytatywny, wiarygodny i kierowany przez Boga, dlatego ich decyzja została okrzyknięta zarówno dziełem Świętego Ducha, jak również dziełem zebranych przywódców (Dz 15, 28).

Ten pierwszy sobór, który odbył się w Jerozolimie około 49 roku n.e., stał się wzorem dla kolejnych lat ziemskiego działania Kościoła. Od tego dnia, ilekroć pojawiał się spór wymagający rozwiązania, przywódcy Kościoła (biskupi) gromadzili się na soborze, aby debatować i podejmować decyzje. Konsensus, jaki osiągnęli, uznawany był za znak działania Świętego Ducha. Był on następnie przedstawiany Kościołom reprezentowanym przez biskupów i szerokiemu Kościołowi do rozważenia. Zgodę szerokiego Kościoła (nazywaną niekiedy „przyjęciem” konsensusu) uznawano za decydującą i autorytatywną.

Czasami przyjęcie prac soborów biskupich wymagało czasu: praca w Nicei zajęła dobre pokolenie, zanim Kościół w ogóle uznał ją za autorytatywną, a w tym czasie odbywały się inne sobory, które przyniosły odmienne wnioski. Te ostatnie wnioski zostały ostatecznie odrzucone przez Kościół na korzyść Nicei. Wtedy wszyscy zrozumieli, że Bóg prowadził Kościół przez dzieło Ojców Nicejskich.

Ten model spotkań biskupów na soborze w celu osiągnięcia konsensusu w kontrowersyjnych kwestiach (zwykle związanych z chrystologią) i późniejszego przyjęcia ich pracy przez szeroki Kościół  na zawsze stał się wzorem dla Kościoła w podejmowaniu decyzji. W ten sposób Chrystus prowadził Swój lud: poprzez soborową pracę pasterzy Kościoła i przyjmowanie ich pracy przez kolejne pokolenia wiernych. Ten model wymagał czasu, aby przynieść rezultaty i był bardzo nieuporządkowany. Miał jednak zaletę: rezultaty nie opierały się na mądrości osób obecnych na soborach, ale na zbiorowej mądrości Kościoła na całym świecie, a zatem były tym bardziej pewne.

Wypracowanie wszystkich szczegółów dotyczących natury Chrystusa i Ducha Świętego było dziełem stuleci. Sobory odbywały się w Nicei (325), Konstantynopolu (381), Efezie (431), Chalcedonie (451), Konstantynopolu (553 i 680) i ponownie w Nicei (787). Te sobory zdefiniowały naturę Chrystusa i Świętego Ducha w sposób ostateczny i zaczęto je uważać za powszechne, tj. zawierające prawdę, która została przyjęta w całym świecie rzymskim (oikumene). Dlatego czasami nazywa się je „siedmioma soborami ekumenicznymi”.

W ten sposób Bóg kieruje Swoim Kościołem - nie tylko poprzez decyzje soborów ekumenicznych (jak gdyby były one instytucjami ustanowionymi nad Kościołem jako władze zwierzchnie), ale poprzez akceptację przez wiernych na całym świecie takich soborów i konsensusu Ojców. Oznacza to, że Bóg prowadzi Swój Kościół przez powszechną akceptację przez świeckich. Biskupi mogą zdefiniować wiarę, ale to do świeckich jako całości należy jej przyjęcie i ochrona. Nie należy lekceważyć ani pomniejszać roli świeckich, jak gdyby byli tylko biernymi słuchaczami. Nie są to wielcy nieoświeceni, ale wielcy oświeceni, obmyci, ochrzczeni - plebs sancta Dei (święty lud Boży) - i ostatecznie Bóg prowadzi przez nich Swój Kościół.

o. Lawrence Farley

za: No Other Foundation

fotografia: alik /orthphoto.net/