publicystyka: Pocieszyć płaczącego Pana

Pocieszyć płaczącego Pana

tłum. Gabriel Szymczak, 25 kwietnia 2021

Święta Ewangelia, moi umiłowani bracia, mówi to w swoim opisie wjazdu Pana do Jerozolimy: A gdy zbliżał się, widząc miasto, zapłakał nad nim (Łk 19, 41).

Serca ludzi są takie same. Jeśli ktoś płacze, co robimy? Podchodzimy do niego, pytamy o powód płaczu i próbujemy go w jakiś sposób pocieszyć. Czasami jest nam tak żal osoby w nieszczęściu, że czujemy się gotowi uczynić wszystko, by tylko jej smutek został zmniejszony. Podejdźmy teraz również do Pana i zapytajmy: „Panie, nad czym płaczesz?”

Nad czym właściwie płakał Pan w wielki dzień Swego wejścia do Jerozolimy? Pan jest wszędzie. Nie tylko ludzkie serce, ale nawet nasze ukryte myśli nie mogą się schować przed Jego wszechwiedzącymi oczami. I patrząc na ludzi Swoimi oczami - o których Pismo mówi, że są sto razy jaśniejsze niż słońce, z góry wiedząc o wszystkim, co się wydarzy we wszechświecie - przewidział koniec Jerozolimy. Wiedział, co czeka to czcigodne i starożytne miasto. Znał niestałość ludzi i tłumów, które z radością Go witały, ale wkrótce miały zażądać Jego ukrzyżowania. Widział Swoimi oczami wiele krzyży wokół Jerozolimy, na których mieli zostać ukrzyżowani ci, którzy ukrzyżowali Jego. Widział okropności czekające na miasto podczas inwazji cesarza Tytusa w 70 r. Dlatego płakał nad Jerozolimą spoglądając na nią, przewidując okropności i zniszczenie miasta.

Ale Ewangelia mówi nam, że Pan również dzisiaj płacze. Dlaczego więc Pan teraz płacze? Nie jest już na ziemi, ale w Niebiańskim Jeruzalem. Zamiast na ośle - siedzi na płomiennych cherubinach; zamiast w ziemskim Jeruzalem - przebywa w niewysłowionej chwale po prawicy Boga; a zamiast skromną świtą Apostołów - otoczony jest niezliczoną rzeszą bezcielesnych duchów i niebiańskich istot. Więc nad czym Pan teraz płacze?

Płacze nad tym, jak Go zasmucamy; nad tym, jak często wyrzekamy się Go naszymi strasznymi czynami; nad tym, jak tysiące niewiernych ludzi teraz haniebnie się Go wypiera i szydzi z Niego. Płacze także z powodu zatwardziałości naszych serc, tego, jak tracimy prawdę i okrutnie obrażamy Tego, który Swoją Boską Krwią odkupił cały rodzaj ludzki.

Kiedy Pan wkroczył do Jerozolimy, tłum rozpostarł swoje szaty i ścinał gałęzie z drzew, machając nimi, gdy dzieci wołały: Hosanna, Synowi Dawida (Mt 21, 8-9). Co możemy teraz zrobić dla Pana, gdy jest w niebie, aby Go pocieszyć? Teraz my także możemy rozłożyć nasze szaty pod stopami Chrystusa. Po dotarciu do domu otwórzmy nasze zasoby i ofiarujmy potrzebującemu przynajmniej trochę dodatkowego wsparcia. Pomoc ta będzie naszą szatą rzuconą przed Pana, po której będzie stąpać, gdy przyjdzie w chwale - bo według Jego słów to, co czynimy jednemu z braci najmniejszych, czynimy Jemu.

Możemy też wziąć w ręce gałązki palmowe, machając nimi na powitanie Pana. Wszyscy widzimy, że męczennicy są przedstawieni na ikonach z gałązkami palmowymi. To symbol zwycięstwa nad namiętnościami i ciałem, symbol, którym Pan ich ukoronował. Spróbujmy pokonać w sobie coś brzydkiego. Nasz wiek to wiek urazy i skrajnej miłości własnej. Dlatego jeśli teraz czujemy się urażeni przez kogoś, wybaczmy mu. Powstrzymajmy się, zmuszając pasję miłości własnej do ustąpienia.

Obecnie świat zalała szeroka fala cielesnych namiętności, wielu ludzi znajduje się pod władzą szatana i zostało pochwyconych przez grzech rozpusty. Musimy pokonać te pasje; musimy się od nich powstrzymać; bezduszność, która im towarzyszy, musimy przezwyciężyć przynajmniej małymi dobrymi uczynkami. A jeśli pokonamy te złe przyzwyczajenia, zastępując je dobrymi uczynkami, wzniesiemy gałązkę palmową dla Chrystusa. Ewangelia mówi, że tłum wołał: „Hosanna!” I my także możemy wołać do Pana „Hosanna!” - jednak nie ustami, ale sercem i całym naszym życiem. Co oznacza „Hosanna”? To jest uwielbienie Boga, jak mówi apostoł Paweł: I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko /czyńcie/ w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego (Kol 3, 17). Zróbmy to samo, wołając „Hosanna!” całym naszym życiem.

Aby to zrobić, musimy mieć dwóch czujnych strażników: pamięć o śmierci i nieustanne wspominanie Boga, gdyż jest napisane w Piśmie: Szukajcie Mnie, a żyć będziecie; We wszystkich sprawach pamiętaj o swym kresie, a nigdy nie zgrzeszysz (Am 5, 4; Syr 7, 36).

Ofiarujmy więc naszą daninę jako szatę dla Pana, a nasze zwycięstwo nad namiętnościami - jak gałązki palmowe, zachowując pamięć o śmierci i pamięć o Bogu, i wołając do Niego całym naszym życiem: „Hosanna!”. A wtedy pocieszymy Pana i nasze dusze będą żyć na wieki wieków. Amen.

biskup saratowski i bałaszowski Beniamin (Miłow)

za: pravmir.com

fotografia:  Sheep1389 /orthphoto.net/