publicystyka: Cierpliwość - klucz do wzrostu w Chrystusie

Cierpliwość - klucz do wzrostu w Chrystusie

tłum. Gabriel Szymczak, 22 kwietnia 2021

Mała, ale zawsze pełna wytrwałości dyscyplina to wielka siła; miękka kropla, wytrwale spadająca, drąży twardą skałę….

Kiedy cierpliwość wzrasta w naszej duszy, jest to znak, że potajemnie otrzymaliśmy łaskę pocieszenia. Siła cierpliwości jest większa niż radosne myśli, które przychodzą do serca.

(Św. Izaak Syryjczyk, Homilia 48)

Kiedy Jezus powiedział Swoim naśladowcom, że muszą jeść Jego Ciało i pić Jego Krew, wg św. Jana wielu się zgorszyło, nazwało Jego słowa „okrutnymi”. Tekst mówi nam, że od tego momentu wielu uczniów przestało z Nim chodzić (J 6). Zostało tylko dwunastu uczniów. Ale zostali nie dlatego, że Go rozumieli lub dlatego, że im te słowa wydawały się mniej trudne do przyjęcia. Zostali, ponieważ nie mieli dokąd pójść, nigdzie indziej nie usłyszeliby słów życia. Jezus miał słowa życia i nawet jeśli zgorszył ich, mówiąc coś tak absurdalnego i wyraźnie obraźliwego, jak „musisz mnie zjeść, aby być zbawionym”, nigdzie nie odeszli.

Jestem pewien, że o wiele łatwiej było podążać za Jezusem dzień lub dwa wcześniej, kiedy Jezus w świątyni i w szabat uzdrowił mężczyznę, który był sparaliżowany przez 38 lat. O wiele łatwiej jest podążać za Jezusem, kiedy widzimy Jego moc, kiedy słyszymy słowa, które nas pocieszają, kiedy nasze doświadczenie spełnia nasze oczekiwania. Myślę, że jest to radość, o której św. Izaak wspomina powyżej, „radosne myśli, które przychodzą do serca”. Kiedy wydaje się, że nasze modlitwy są wysłuchane, kiedy unikamy tragedii, kiedy Bóg wydaje się być tak blisko nas, ponieważ wszystko idzie tak, jak myślimy, że powinno - są to chwile, kiedy pewna radość i zaufanie zstępuje do naszych serc i czujemy, że moglibyśmy podążać za Chrystusem dokądkolwiek. Czasami tak jest, kiedy zastanawiamy się, jak ktoś mógł nie naśladować Chrystusa. W tych chwilach radości i zaufania czujemy się zachęceni i pocieszeni, czujemy się tak, jakby nic nie mogło nas wytrącić z naszego zaufania do Chrystusa.

Jednak takie chwile lub okresy ufności, radości spływającej do naszych serc, wszystkiego, co wydaje się dziać zgodnie z naszymi teologicznymi ideałami - odpowiedzi na modlitwy, zaspokojenie potrzeb, oddalenie wszelkiego smutku - te czasy radosnej ufności w Bogu nigdy nie trwają długo. Są wspaniałe, kiedy się zdarzają. W rzeczywistości niezbędne jest dla nas, abyśmy takie chwile lub okresy tego rodzaju pocieszenia (pociechy radosnej ufności) przeżywali czasami w swoim życiu, zwłaszcza gdy jesteśmy młodzi. Z takich doświadczeń pochodzi pewna energia lub moc, która pomaga nam oddać się Chrystusowi, pomaga nam powiedzieć sobie z ufnością: „Tak, pójdę za Chrystusem!” Jest to siła, która pozwala nam podejmować duże ryzyko i dokonywać wielkich zmian i radykalnych aktów pokuty w naszym życiu.

Ale decyzja o podążaniu za Chrystusem lub odpokutowanie za gnębiący nas grzech to tylko pierwszy krok na bardzo długiej drodze. Święty Izaak porównuje ten spacer z Chrystusem do miękkiej kropli, która rozbija twardą skałę. To nie gwałtowny gejzer wody, spowodowany nagłym obłokiem entuzjazmu, tak naprawdę nas zmienia (choć często wyznacza kierunek). To nie dramatyczny ruch, który kształtuje nas na obraz naszego Mistrza. Jest to raczej „mała, ale zawsze pełna wytrwałości dyscyplina”, która drąży twardy kamień naszych grzesznych namiętności i wygładza nasze ostre krawędzie oraz podważa podstawę naszych złudzeń dotyczących nas samych, świata i Boga. Właśnie dlatego św. Izaak mówi nam, że w rzeczywistości cierpliwość jest dowodem pociechy Boga, którą otrzymaliśmy potajemnie lub w ukryciu w naszych duszach.

Kiedy możemy cierpliwie i wytrwale znosić małą dyscyplinę, wtedy wiemy, że Bóg potajemnie dał nam Łaskę wzrastania w Chrystusie, wzrastania odrobinę bardziej, odpuszczania kolejnej części świata, do którego tak uparcie lgniemy. Łaska chrześcijańskiego wzrostu to właśnie cierpliwość.

Myślę, że zarówno słowa „mały”, jak i „wytrwały” są kluczem do okazania łaski cierpliwości. Powszechnym błędem w życiu chrześcijańskim, szczególnie na jego początku, błędem, który ciągle popełniam, jest szukanie cierpliwości w wielkich sprawach, oczekiwanie wytrwałości podczas jakiejś wielkiej zmiany w życiu i uważanie jakiejś małej rzeczy za zbyt łatwą lub niegodną podjęcia - a nawet myślenie, że jest ona poniżej mojego poziomu (czasami głupio myślę sobie: „Jestem za dobry na to”). Jednak wkrótce wszyscy odkrywamy, że Łaska, której oczekiwaliśmy, aby pomogła nam przezwyciężyć wielkie sprawy, po prostu nie objawia się, kiedy myślimy, że jej potrzebujemy, a nasze wielkie zaangażowanie prowadzi nas tylko do wielkiej porażki.

Może dzieje się tak z powodu naszej dumy. A może dzieje się tak tylko dlatego, że taka jest natura życia duchowego: ziarno rośnie powoli. Cierpliwość i wytrwałość rosną stopniowo, a nie skokowo.

Jeśli chcemy pielęgnować udzieloną w tajemnicy pociechę cierpliwości, proponuję zacząć od czegoś małego. W rzeczywistości znacznie lepiej dla naszego wzrostu w Chrystusie jest odmawianie na przykład Modlitwy Pańskiej (powoli i z uwagą) każdego ranka i każdego wieczoru przez kilka lat, niż wypróbowanie trzydziestominutowej reguły modlitewnej, której trzymamy się przez kilka tygodni, potem już trochę kiepsko trzymamy się jeszcze przez kilka kolejnych tygodni, a potem całkowicie poddajemy się z frustracji. Pewien brat powiedział mi kiedyś, że post zaczął naprawdę coś dla niego znaczyć, kiedy zaczął rezygnować ze śmietanki do swojej kawy. Taka drobna sprawa, ale konsekwentnie przez niego realizowana, przyniosła niesamowite rezultaty. Wydawało się, że każda filiżanka kawy w ciągu dnia stała się chwilą ofiary, modlitwą, ponownym oddaniem życia Chrystusowi. Jak mówi św. Izaak, jest to mała i wytrwałą kropla wody, która drąży twardą skałę.

Z pewnością są też chwile, kiedy Łaska Boża powoduje, że możemy, że wręcz musimy podejmować śmiałe posunięcia, dokonywać radykalnych zmian w naszym życiu. Rabuś musi przestać kraść - nawet jeśli do końca życia zmaga się z pokusą za każdym razem, gdy mija bank. Podobnie osoby żyjące w niewłaściwych związkach seksualnych muszą to powstrzymać. Są to odważne akty pokuty, które wyznaczają - a w wielu przypadkach zmieniają kierunek naszego życia. Jednak to właśnie w codziennym, cierpliwym wytrwaniu w czynieniu dobra (Rz 2, 7) dokonuje się prawdziwy postęp w życiu duchowym.

W tym zepsutym świecie nigdy nie jest łatwo wzrastać w Chrystusie. Jednak nie jest to tak trudne, jak sobie wyobrażamy. Rzadko wymaga się wielkich gestów lub wielkiej ofiary: czyż Psalm 50 nie mówi nam, że ofiara nie jest tym, czego szuka Bóg? Czego szuka Bóg? Bóg szuka skruszonego i pokornego serca. Czasami to właśnie nasze niepowodzenia, nasza niezdolność do złożenia Bogu wielkiej ofiary, której - jak sądzimy - On chce, powoduje w nas pokorne serce, którego Bóg w rzeczywistości szuka. Pokorne serce nie boi się drobiazgów. Pokorne serce może przyjąć niewielką karność i wiernie się jej trzymać. Pokorne serce, dzięki cierpliwej wytrwałości, drąży najtwardszą skałę i zmiękcza najtwardsze serce.

o. Michael Gillis

za: Praying in the rain

fotografia: Christos Mokos /orthphoto.net/