publicystyka: Chrystus - prawdziwy Uzdrowiciel

Chrystus - prawdziwy Uzdrowiciel

tłum. Gabriel Szymczak, 26 kwietnia 2021

Czytanie ze Świętej Ewangelii według św. Marka (2, 1-12)

Kiedy ostatnio czytałem ten fragment, uderzyło mnie coś interesującego. Byłem zdumiony sposobem, w jaki nasz Pan Jezus Chrystus postąpił z paralitykiem, który został położony przed Nim na noszach. Zdumiało mnie to, że Pan nie zawahał się. Dał paralitykowi dokładnie to, czego ten potrzebował, zaraz po zobaczeniu go. Ale sposób, w jaki Pan to uczynił, przeczy wszelkiej ludzkiej logice i rozumowaniu. Gdyby ktoś z nas spojrzał na mężczyznę na noszach i został poproszony o zdiagnozowanie jego największego problemu, nie ma wątpliwości, że wszyscy znaleźlibyśmy tę samą odpowiedź: „nie może chodzić, jest sparaliżowany”. I to byłoby poprawne, biorąc pod uwagę nasze oczy i jego zwykły stan fizyczny. Jednak nasz Pan Jezus Chrystus ma oczy, które widzą dużo głębiej. On jest prawdziwym lekarzem, który zagląda do głębi naszej istoty. Jego zdaniem nie była to najważniejsza kwestia wymagająca uzdrowienia. Było coś znacznie ważniejszego.

Często zwracamy się do Boga z listą przyjętych z góry poglądów na temat tego, czego potrzebujemy. Chcemy, aby Bóg naprawił rażące problemy w naszym życiu, zrobił coś z niesfornymi dziećmi, nieuważnymi lub kontrolującymi współmałżonkami, niemożliwymi do wytrzymania przełożonymi i współpracownikami. Mamy też z góry ustaloną listę naszych własnych problemów, które chcemy, aby Bóg pomógł nam rozwiązać. Zazwyczaj ta lista zaczyna się od dolegliwości i potrzeb fizycznych. Czasami są na niej potrzeby finansowe. Borykamy się też z problemami emocjonalnymi. Często jesteśmy apatyczni lub niespokojni, niecierpliwi, źli, przygnębieni, a nawet w rozpaczy. Przychodzimy nawet do cerkwi z oczekiwaniem, że Pan naprawi wszystkie te rzeczy, które znajdują się na szczycie naszej listy. Czterej mężczyźni, którzy przynieśli swojego przyjaciela do Jezusa Chrystusa, również mieli z góry ustalone wyobrażenie o tym, co było potrzebne. Wiedzieli, jak Jezus może pomóc ich przyjacielowi. Słyszeli i prawdopodobnie widzieli inne Jego cuda, ale nie wiedzieli, że Pan zaplanował dla tego paralityka o wiele więcej niż tylko zwykłe chodzenie.

Moi bracia i siostry, Pan zaplanował dla każdego z nas znacznie więcej, niż tylko uzdrowienie naszych fizycznych problemów. Patrzy na każdego z nas i widzi nasze najgłębsze potrzeby. Widzi nasze życie i wszystko, co kiedykolwiek zrobiliśmy, zarówno to dobre, jak i złe. Rzeczy, z których jesteśmy dumni, jak i te, które przynoszą nam wstyd. Patrzy na każdego z nas i widzi nasze najgłębsze potrzeby, nawet potrzebę przebaczenia grzechów i usłyszenia tych słów: „Synu (lub córko), twoje grzechy są odpuszczone”. Nasz Bóg jest Bogiem miłosierdzia, który nie chce, abyśmy zostali pogrzebani żywcem w naszych grzechach. Nie pragnie śmierci grzesznika, ale raczej tego, żeby do Niego powrócił i miał życie w obfitości. Pan Jezus Chrystus widzi naszą upadłą naturę i sposób, w jaki grzech sparaliżował każdego z nas, ale ma dla nas współczucie. Kocha nas bardziej, niż możemy sobie wyobrazić. „Synu, twoje grzechy są odpuszczone”. To jeden z moich ulubionych wersetów we wszystkich Ewangeliach. Są to słowa radości i obietnicy dane nie tylko temu przykutemu do łóżka człowiekowi, ale każdemu z nas, który został przyprowadzony do Jezusa Chrystusa przez chrzest.

Na początku przyprowadzają nas inni - ktoś głosił nam słowo lub dosłownie przynieśli nas rodzice i chrzestni, to oni przyprowadzili nas do Chrystusa na naszym chrzcie. Ale czy ten proces kończy się wraz z naszym chrztem? Nie! Jesteśmy wezwani do dalszego podążania ku Chrystusowi wszelkimi możliwymi drogami przez całe życie. Dla prawosławnych chrześcijan to nie tylko miło brzmiące słowa. To nasza rzeczywistość poprzez życie Kościoła i jego sakramenty.

Jak podążać do Chrystusa i pozostawać w Jego obecności? Oto kilka praktycznych kroków:

Studiowanie Ewangelii i posłuszeństwo Jego naukom to pierwszy krok. Wielu świętych mówi nam, że nie możemy poznać Boga, jeśli najpierw nie spróbujemy żyć zgodnie z Jego naukami. Czy regularnie słyszymy słowo Pana: „Synu, odpuszczone są twoje grzechy”? A słyszymy je, kiedy przychodzimy do spowiedzi i kapłan modli się o rozgrzeszenie, prosząc samego Pana o przebaczenie wszystkich wyznanych grzechów. I takie jest nauczanie samego Pana, jakie znajdujemy w Ewangelii św. Jana. Po zmartwychwstaniu Pan tchnie na swoich uczniów i mówi do nich: „Przyjmijcie Ducha Świętego. Jeśli komuś odpuścicie grzechy, są odpuszczone, jeśli komuś zatrzymacie, są zatrzymane”.

W jaki inny sposób możemy regularnie otrzymywać duchowe (i często fizyczne) uzdrowienie od Chrystusa? Poprzez regularne i częste przyjmowanie w Komunii Jego świętego, życiodajnego Ciała i drogocennej Krwi. To jest jedna z fundamentalnych nauk Kościoła.

Posłuchajcie słów św. Cyryla z Aleksandrii, który pisze:
„Jeśli trucizna pychy jest w tobie, zwróć się do Eucharystii; a ten Chleb, którym jest twój Bóg, uniżający się i ukrywający się w nim, nauczy cię pokory. Jeśli szaleje w tobie gorączka samolubnej chciwości, nasyć się tym Chlebem, a nauczysz się szczodrości. Jeśli niszczy cię zimny wiatr pożądania, pospiesz się do Chleba Aniołów, a miłość zakwitnie w twoim sercu. Jeśli czujesz pociąg ku nieumiarkowaniu, odżywiaj się Ciałem i Krwią Chrystusa, który w swoim ziemskim życiu praktykował heroiczną samokontrolę i staniesz się umiarkowany. Jeśli jesteś leniwy i ospały w sprawach duchowych, wzmocnij się tym niebiańskim Pokarmem, a staniesz się żarliwy. Na koniec, jeśli czujesz się przypalony gorączką nieczystości, idź na ucztę Aniołów, a nieskazitelne Ciało Chrystusa uczyni cię czystym i nieskalanym”.

Uczymy się więc, że nie wolno nam powstrzymywać się od chleba i wina, które przemieniają się w mistyczne Ciało i Krew Pana Jezusa Chrystusa. Prawosławny chrześcijanin otrzymuje Ciało i Krew Chrystusa tak często, jak to możliwe, bez obawy przed chorobami, zarazą czy czymkolwiek innym. Nie są to zwykłe symbole, jak wierzą niektóre wyznania i grupy. Gdyby były tylko symbolami, nie miałyby mocy, aby pomóc nam w naszej duchowej walce. Jednak widzimy, że najwcześniejsze pisma ojców Kościoła konsekwentnie głoszą prawdę o mocy sakramentów. Szczególnie Eucharystii. Przyjęcie Komunii świętej oznacza otrzymanie życia. Zaniedbywanie jej przez długi czas oznacza oddzielenie się od Chrystusa i duchowe zaręczyny ze śmiercią. Jesteśmy jednak wezwani do czegoś więcej jako święci Chrystusa. Jesteśmy wezwani nie tylko do odzyskania życia, ale także do przyjęcia prawdziwego życia w Chrystusie i Jego nieśmiertelności. Jak mówi św. Piotr, jesteśmy wezwani, by stać się „uczestnikami Boskiej natury”.

A kim są ci czterej przyjaciele, o których mówi Ewangelia? To ci, którzy popychają nas i motywują do przyjścia do cerkwi i poważnego traktowania naszej relacji z Panem. Ci, którzy głoszą nam Ewangelię i zachęcają nas. Ci, którzy modlą się za nas i przynoszą nasze imiona Chrystusowi, kiedy być może nie mamy mocy lub motywacji, by się modlić samodzielnie. Wreszcie możemy również rozumieć tych przyjaciół jako symbol duchowieństwa - biskupów, kapłanów i diakonów Kościoła, którzy udzielają sakramentów i dosłownie prowadzą ludzi do Chrystusa, a także przynoszą Chrystusa ludziom.

Weźmy udział w tych wspaniałych błogosławieństwach, które są nam ofiarowane, i biegnijmy do Chrystusa, aby uzyskać całkowite i głębokie uzdrowienie zarówno naszych ciał, jak i naszych dusz. AMEN.

o. James Guirguis

za: Out of Egypt

fotografia: bogdan /orthphoto.net/