publicystyka: Dlaczego w Wielkim Poście czytamy Księgę Rodzaju

Dlaczego w Wielkim Poście czytamy Księgę Rodzaju

o. Jakub Dmitruk, 12 kwietnia 2021

Wielki Post to czas wyciszenia i oczyszczenia. Każdego roku rozpoczynamy podróż do własnego sumienia i powrotu do Boga. “Wiosna duchowa”, bo tak jest często określany ten post, jest złożonym, spójnym systemem praktyk duchowych, którego główną różnicą od reszty jest jego duchowość. Trudno jest dziś człowiekowi - i jest to całkiem słuszne stwierdzenie - zrozumieć konieczność i wartość postu w sposób kompleksowy. Nie czytamy Pisma Świętego ani nie czytamy Ojców Kościoła, a jeśli już - często nie do końca i nie od początku. Tymczasem wszystkie odpowiedzi na odwieczne pytania człowieka zaczynają się u korzeni ludzkiej historii. Cerkiew, która ceni i pielęgnuje tradycję, od samego początku postu stawia akcent na antropologiczne pochodzenie grzechu. W dni powszednie, podczas nabożeństw wieczerni lub Liturgii Uprzednio Poświęconych Darów, czytane są trzy Księgi Starego Testamentu: Rodzaju, Izajasza i Przysłów. Księga Rodzaju jest pierwszą księgą w Biblii. Dlaczego Cerkiew zwraca na nią uwagę, skoro punktem kulminacyjnym Wielkiego Postu jest Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, wydarzenie z Nowego Testamentu?

Księga Rodzaju odpowiada na pytania o powody ustanowienia postu. Poznajemy Boga z pierwszych stron Biblii. Miły i kochający Stwórca, starannie tworzy wszechświat, roślinność, żywe istoty i koronuje stworzenie człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo samego siebie. Pierwsi ludzie otrzymują wielki dar - wolną wolę, nie są niewolnikami Pana. Pierwszy rozdział smutnej historii jest o tym, jak człowiek, który otrzymał Boży dar miłości, niewdzięcznie go depcze, jakby było to konieczne. “Usłyszeliście […] jak Bóg uczynił człowieka królem i zarządcą dzikich zwierząt i jak tej władzy królewskiej pozbawił, a raczej nie Bóg, lecz on sam [człowiek] pozbawił się godności z powodu nieposłuszeństwa.” (Homilia IV: Rdz 3,16 Św. Jan Chryzostom). Szczęśliwy początek ludzkości w raju, u boku Stwórcy, kończy się w jednej chwili. A potem ludzie sami konsekwentnie poruszają się po zboczu, oddalając się od samego wierzchołka góry.

Jest Kain, który zabija Abla. Są miasta, wspaniałe cywilizacje, których ślady pozostają do dziś. Cywilizacje te wydają się mieć wiedzę, która jest dla nas dzisiaj niedostępna. Ale wiedza nie jest synonimem świętości. Wieczność jest tworzona przez przynależność do Boga, poprzez miłość do Niego. Jest oczywiste, że ludzie, którzy poczynili postępy, nie tylko zaniedbywali Stwórcę, ale stali się tak niebezpieczni dla siebie i dla stworzonego świata, że zostali po prostu zmyci przez powódź...

Wydawałoby się, że sytuacja musiała zostać poprawiona: zdeprawowana cywilizacja zostaje zniszczona, ziemia powinna odziedziczyć potomków Noego, ale tak się nie staje. W nowym ładzie pojawiają się osoby dotknięte grzechem pierworodnym - nieposłuszeństwa z Ogrodu Eden, ludzie nadal pozostają tacy sami, wybierają złą drogę. W rodzinach pierwszych patriarchów, przodków, sprawiedliwych, rozmawiających bezpośrednio z Bogiem, jednocześnie dochodzi do zdrady. Ludzie, którzy odziedziczyli ziemię oczyszczoną przez powódź, umiejętnie prowadzą ludzkość do destrukcji, tworząc całe miasta, które Bóg również zmuszony jest wymazać z powierzchni ziemi, starając się w jakiś sposób chronić swoich wybranych pośród grzeszników. Usuwając zgorzel ze zdrowego ciała.

Od czasu do czasu ludzie wyzywają Boga. Przykładem może być budowa Wieży Babel, ale wydaje się, że coś podobnego było już przed powodzią. Ludzie nie chcą próbować budować relacji z Bogiem. Są bardzo zadowoleni z idealnego królestwa na ziemi, próbują coś stworzyć, ale stale kończy się to porażką. Wszystko to na tle przemocy, wojen, nienawiści, chciwości, zdrady, zawiści... Listę grzechów można kontynuować przez bardzo długi czas, ale Pismo Święte stwierdza jedynie, że człowiek nie zmienił się przez tysiąclecia. A raczej jego zniszczona natura się nie zmienia, co jest głównym skutkiem i następstwem pierwszego grzechu. Ta rzeczywistość dzieje się w świecie, w którym my także żyjemy - dzisiaj. I to nie ten świat ma znaczenie, ale to miejsce, do którego chcemy powrócić i z którego pochodzimy.

Piękny, jasny świat Boga był dla nas błogosławieństwem i naturalnym siedliskiem. Wszystko zaczęło się bardzo dobrze, ale niestety nie jest kontynuowane. Dlaczego tak się stało? Ponieważ człowiek zdecydował, że podobieństwo Boga pozwala mu tworzyć własne prawa w oderwaniu od praw, na których świat już działał. Niektórzy oskarżają Prawodawcę i mówią, że prawo jest przyczyną przestępstwa. Trzeba się temu przeciwstawić, ponieważ Bóg, kiedy nadawał pierwsze prawo, nie kierował się nienawiścią do człowieka, ale kierował się miłością i troską. I jak mówi Izajasz: “Prawo dał ku pomocy” (Iż 8,20). Poeptanie prostego prawa - aby nie jeść owoców z drzewa - przerodziło się w katastrofę dla całej ludzkości, sprawiło, że jej życie nie stało się rajem - na pierwszy rzut oka – lecz tak naprawdę zaraziła się nieuleczalną chorobą śmierci. I o tym mówi nam Księga Rodzaju.

Czy jest jakaś nadzieja? Oczywiście. Bóg nie porzucił ludzkości, nie wyrzekł się jej. Kontynuuje swoją relację. Rozmawia z Jakubem, posyła swe wyroki i zarządzenia Izraelowi. Nie czyni tego wszystkim narodom, ale tylko temu wybranemu. Rzeczywiście, zdając sobie sprawę z tego, co straciliśmy i jak nasze życie zostało zniekształcone w pośpiechu, bez przemyślenia i bez wiary w plan Boży, zaczynamy ciężko oddychać i próbujemy znaleźć wyjście. Wyjście jest tylko jedno, za drzwiami którego stoi Bóg. Post jest tą drogą, w czasie której stajemy się znowu dziećmi Bożymi, powoli przywracając naszą utraconą więź z Nim. Nie było raju na ziemi, nie ma i nie będzie żadnego. Jedyne, co możemy zrobić, to nie pozwolić, aby stało się piekło.

Dlatego jeżeli wsłuchamy się w te wszystkie czytania starotestamentowe, wygłaszane na nabożeństwach wielkopostnych, powinniśmy zatęsknić za znalezieniem drogi powrotnej do Ojca i Jego domu. Jest to pierwszy i podstawowy kierunek, który wskazuje nam Wielki Post. Na końcu tej drogi także odnajdujemy miłość Stwórcy, który swojego Jednorodzonego Syna oddaje na dobrowolną śmierć za nas wszystkich i za nasze przewinienia. Chce On w ten sposób nas wszystkich zaprosić do swojego królestwa, którego wejście zostało otwarte także z miłości do nas.

o. Jakub Dmitruk

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/