Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Przebaczenie - czy wiemy, co czynimy?
tłum. Gabriel Szymczak, 21 marca 2021
Pierwszym nabożeństwem Wielkiego Postu w Kościele prawosławnym jest wieczernia przebaczenia, służona w wigilię pierwszego tygodnia. W samej służbie nie ma nic niezwykłego - poza dołączonym do niej „obrzędem przebaczenia”, w którym kapłan i wierni proszą się wzajemnie o przebaczenie. Często robi się to z wzajemnymi pokłonami. Jeden prosi o przebaczenie drugiego. Rytuał może zająć trochę czasu, w zależności od liczby obecnych. Po jego zakończeniu mogą się rozpocząć długie wysiłki Wielkiego Postu. Post bez przebaczenia byłby pustym zajęciem. Oto rozważania, którymi podzieliłem się z moimi parafianami w tygodniu poprzedzającym Niedzielę Przebaczenia:
Być może najbardziej hojnymi słowami wypowiedzianymi przez Chrystusa są te, które słyszymy z Krzyża: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”. Słowa te nie mają większego sensu. Z pewnością ci, którzy ukrzyżowali Chrystusa, wiedzieli, że zabijają człowieka. Z pewnością zdawali sobie nawet sprawę, że Jego egzekucja była w dużej mierze polityczna i niesprawiedliwa. Mówi się, że setnik odpowiedzialny za ukrzyżowanie powiedział: „Zaprawdę, ten był Synem Bożym”. Jak więc Chrystus mógł powiedzieć: „Nie wiedzą, co czynią”?
Wierzę, że to sedno naszego życia i działań. Prawie nigdy nie wiemy, co robimy. Szerszy kontekst, znaczenie czegokolwiek - są przed nami ukryte. Mamy dzieci, pracujemy i żyjemy mając nadzieję, że to wartościowe działania. Wiemy, że tak dużo, a może nawet większość tego, co zrobiliśmy, była skażona złymi intencjami i innymi niegodnymi motywacjami. Ale tak naprawdę nigdy nie pojmujemy pełnego zakresu naszych działań. Nawet te dobre rzeczy, które robimy, mają ukryty aspekt. Czy to miłe słowo, wypowiedziane wcześniej, coś dało? Czy ten akt miłosierdzia rzeczywiście coś zmienił?
Ten ukryty aspekt naszego życia jest nieodłączną częścią kondycji ludzkiej. Po prostu nie wiemy, co robimy. To sprawia, że bardzo trudno jest nam ocenić nasze działania lub rozważyć ich wartość.
Słowa Chrystusa skierowane są do Ojca w imieniu całej ludzkości. Bo to nie tylko niewielka liczba ludzi w Jerozolimie zgadzała się na Jego śmierć. Jego śmierć była „w imieniu wszystkich i za wszystkich”.
I to prowadzi nas do Niedzieli Przebaczenia. „Dlaczego muszę prosić innych o przebaczenie, jeśli nie zrobiłem im nic złego?”
Prosta odpowiedź brzmi: nie wiesz, co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś. W prawosławiu powszechnie rozumie się, że „każdy człowiek jest odpowiedzialny za grzechy całego świata”. Nasze życie jest głęboko połączone - nigdy nie jesteśmy niezaangażowani w życie innych. To, co zrobiłem i czego nie zrobiłem, ma wpływ na życie całego świata. Dziecko umiera na drugim końcu świata. Mogłem nie mieć bezpośredniego wpływu na śmierć, a jednak nie mogę się usprawiedliwić, jakbym nie miał udziału w tym, co dzieje się gdziekolwiek. Świat jest taki, jakim go tworzymy.
Słyszałem kiedyś mnicha mówiącego: „Człowiek modlitwy nie musi wychodzić poza własne serce, aby znaleźć źródło wszelkiej przemocy na świecie”.
Ale nic z tego nie ma na celu wezwania nas do poczucia chorobliwej winy. To wezwanie do Chrystusa i do słuchania Jego słów. W Niedzielę Przebaczenia każdy z nas prosi o przebaczenie innych wokół siebie. Jest to zarówno sprawa osobista, jak i zbiorowa. Zawiodłem i potrzebuję przebaczenia. Zawiedliśmy i potrzebujemy przebaczenia. I być może jeszcze większe wezwanie przychodzi do nas, aby połączyć się z Chrystusem, który mówi: „Ojcze, odpuść im!”
„Wybacz mi” - mówimy. Odpowiedź brzmi: „Bóg nam wszystkim przebacza”. Czasami wydaje się to niezręczne, a nawet żenujące. Niektórzy ludzie zaczynają płakać. Inni zaczynają chichotać. Obie reakcje są częścią ludzkiej kondycji w naszym wstydzie.
Jednak obrzęd Niedzieli Przebaczenia jednoczy nas z działaniami Chrystusa. Poddając się ukrzyżowaniu, Chrystus postawił siebie na miejscu grzesznika, który potrzebuje przebaczenia. Został pokazany nagi, przybity na wysokości, aby cały świat mógł Go zobaczyć („ich nieprawości On sam dźwigać będzie”, prorokował Izajasz).
W łagodnym zakłopotaniu społecznym, gdy mówimy „Przebacz mi” do drugiego człowieka, jednoczymy się z głębokim uzdrawiającym wstydem Chrystusa. I z bezczelną śmiałością wyznajemy: „Bóg nam wszystkim przebacza!” jednocząc się z kapłańskim wołaniem samego Chrystusa: „Ojcze, przebacz im!”
Ale nawet po przeczytaniu tego i zrobiwszy wszystko, co należało, nadal nie będziemy wiedzieć, co czynimy. Jednak to, że wiemy, co czynimy, nas nie zbawia. Zbawia nas to, co czynimy tak, jak On.
o. Stephen Freeman
za: Glory to God for All Things
fotografia: AdrianKazimiruk /orthphoto.net/
Być może najbardziej hojnymi słowami wypowiedzianymi przez Chrystusa są te, które słyszymy z Krzyża: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”. Słowa te nie mają większego sensu. Z pewnością ci, którzy ukrzyżowali Chrystusa, wiedzieli, że zabijają człowieka. Z pewnością zdawali sobie nawet sprawę, że Jego egzekucja była w dużej mierze polityczna i niesprawiedliwa. Mówi się, że setnik odpowiedzialny za ukrzyżowanie powiedział: „Zaprawdę, ten był Synem Bożym”. Jak więc Chrystus mógł powiedzieć: „Nie wiedzą, co czynią”?
Wierzę, że to sedno naszego życia i działań. Prawie nigdy nie wiemy, co robimy. Szerszy kontekst, znaczenie czegokolwiek - są przed nami ukryte. Mamy dzieci, pracujemy i żyjemy mając nadzieję, że to wartościowe działania. Wiemy, że tak dużo, a może nawet większość tego, co zrobiliśmy, była skażona złymi intencjami i innymi niegodnymi motywacjami. Ale tak naprawdę nigdy nie pojmujemy pełnego zakresu naszych działań. Nawet te dobre rzeczy, które robimy, mają ukryty aspekt. Czy to miłe słowo, wypowiedziane wcześniej, coś dało? Czy ten akt miłosierdzia rzeczywiście coś zmienił?
Ten ukryty aspekt naszego życia jest nieodłączną częścią kondycji ludzkiej. Po prostu nie wiemy, co robimy. To sprawia, że bardzo trudno jest nam ocenić nasze działania lub rozważyć ich wartość.
Słowa Chrystusa skierowane są do Ojca w imieniu całej ludzkości. Bo to nie tylko niewielka liczba ludzi w Jerozolimie zgadzała się na Jego śmierć. Jego śmierć była „w imieniu wszystkich i za wszystkich”.
I to prowadzi nas do Niedzieli Przebaczenia. „Dlaczego muszę prosić innych o przebaczenie, jeśli nie zrobiłem im nic złego?”
Prosta odpowiedź brzmi: nie wiesz, co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś. W prawosławiu powszechnie rozumie się, że „każdy człowiek jest odpowiedzialny za grzechy całego świata”. Nasze życie jest głęboko połączone - nigdy nie jesteśmy niezaangażowani w życie innych. To, co zrobiłem i czego nie zrobiłem, ma wpływ na życie całego świata. Dziecko umiera na drugim końcu świata. Mogłem nie mieć bezpośredniego wpływu na śmierć, a jednak nie mogę się usprawiedliwić, jakbym nie miał udziału w tym, co dzieje się gdziekolwiek. Świat jest taki, jakim go tworzymy.
Słyszałem kiedyś mnicha mówiącego: „Człowiek modlitwy nie musi wychodzić poza własne serce, aby znaleźć źródło wszelkiej przemocy na świecie”.
Ale nic z tego nie ma na celu wezwania nas do poczucia chorobliwej winy. To wezwanie do Chrystusa i do słuchania Jego słów. W Niedzielę Przebaczenia każdy z nas prosi o przebaczenie innych wokół siebie. Jest to zarówno sprawa osobista, jak i zbiorowa. Zawiodłem i potrzebuję przebaczenia. Zawiedliśmy i potrzebujemy przebaczenia. I być może jeszcze większe wezwanie przychodzi do nas, aby połączyć się z Chrystusem, który mówi: „Ojcze, odpuść im!”
„Wybacz mi” - mówimy. Odpowiedź brzmi: „Bóg nam wszystkim przebacza”. Czasami wydaje się to niezręczne, a nawet żenujące. Niektórzy ludzie zaczynają płakać. Inni zaczynają chichotać. Obie reakcje są częścią ludzkiej kondycji w naszym wstydzie.
Jednak obrzęd Niedzieli Przebaczenia jednoczy nas z działaniami Chrystusa. Poddając się ukrzyżowaniu, Chrystus postawił siebie na miejscu grzesznika, który potrzebuje przebaczenia. Został pokazany nagi, przybity na wysokości, aby cały świat mógł Go zobaczyć („ich nieprawości On sam dźwigać będzie”, prorokował Izajasz).
W łagodnym zakłopotaniu społecznym, gdy mówimy „Przebacz mi” do drugiego człowieka, jednoczymy się z głębokim uzdrawiającym wstydem Chrystusa. I z bezczelną śmiałością wyznajemy: „Bóg nam wszystkim przebacza!” jednocząc się z kapłańskim wołaniem samego Chrystusa: „Ojcze, przebacz im!”
Ale nawet po przeczytaniu tego i zrobiwszy wszystko, co należało, nadal nie będziemy wiedzieć, co czynimy. Jednak to, że wiemy, co czynimy, nas nie zbawia. Zbawia nas to, co czynimy tak, jak On.
o. Stephen Freeman
za: Glory to God for All Things
fotografia: AdrianKazimiruk /orthphoto.net/