Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Pokuta jest sprawą osobistą
tłum. Gabriel Szymczak, 17 marca 2021
Pokuta, pokajanie to sprawa osobista. Albowiem znam moją nieprawość i mój grzech jest zawsze przede mną (Ps 50).
Dlatego Wielki Kanon wzywa Boga stosując pierwszą osobę: „Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się”. Jednak my - nie ma wątpliwości, że w tym przypadku to MY - mamy pewien rodzaj ogólnej grzeszności, ogólnej słabości i powszechnej nieprawości. Dlatego mówimy też: „Panie, oczyść grzechy nasze. Władco, przebacz nieprawości nasze. Święty, nawiedź nas i ulecz niemoce nasz, dla Imienia Twego".
Natura Adama została śmiertelnie zraniona. Cały dramat ludzkiego życia można uznać za chorobę i cierpienie samego Adama, które stały się udziałem i wręcz zostały pomnożone wśród jego dzieci. I do tego chorego Adama przychodzi sam Chrystus. Przychodzi jako lekarz, aby wypełnić słowa: I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni.
Nas, pokutników, jest wielu. Każdy z nas idzie do Jedynego Chrystusa sam. Ale za każdym razem, gdy poszczególne osoby ludzkie zbliżają się do Chrystusa, zbliża się do Niego zraniona natura Adama i chora ludzkość. Możemy powiedzieć, że grzesząc na swój indywidualny sposób, nadal grzeszymy razem i w ten sam sposób.
+++
Pojedynczy impuls pokutny jest jednym z przejawów powszechności. Nie poszczę wtedy, kiedy sam tego chcę i z powodów, które sam sobie wymyślam. Poszczę z całym Kościołem ze względu na zbliżające się święto paschalne. Mój własny stosunek do postu jest miarą mojej przynależności do Ciała Chrystusa. Nie tylko poprzez modlitwę czy cnotę, ale także w poście można doświadczyć radości z tego, że nie jest się w pojedynkę.
+++
Ciekawe, czy nasz umysł cieszy się, że wraz z nami miliony innych chrześcijan na całym świecie również rozpoczynają post? Jeśli naprawdę się radujemy, możemy zastosować do postu słowa Epifaniusza dotyczące „Trójcy” Rublowa. Została namalowana, powiedział Epifaniusz, aby wizja Świętej i Niepodzielonej Trójcy „przezwyciężyła nienawistną niezgodę tego świata”.
Nasz post - wspólny, długi, trudny, a jednocześnie radosny – także jest sposobem przezwyciężenia nienawistnej niezgody tego świata. Nie chcę rozważać tylko swoich grzechów i słabości. Chcę też, przynajmniej od czasu do czasu, pomyśleć o ułomnościach i słabościach innych.
+++
Jeśli chodzi o codzienne potrzeby, przeszkadzają nam problemy, które wyrastają z jednego i tego samego źródła. Nie mylimy się zakładając, że niektórzy ludzie nie mają pracy, a inni mają długi. Jedna matka płacze nad swoim synem, który pije, inna kobieta nad mężem, który ją opuścił, a ona sama stara się wychować ich dzieci. Są problemy z mieszkaniami, problemy z rodzinami, problemy z pieniędzmi…
Nie trzeba być szczególnie inteligentnym, aby dojść do wniosku, że większość problemów świata jest zrozumiała dla mojego serca. To samo dotyczy także wewnętrznych problemów związanych z grzechem, a zatem z pokutą.
+++
Źródłem najbardziej bolesnych udręk ludzkości są żyjące w nas namiętności. Człowiek pokonał dzikie zwierzęta, surową przyrodę i rozległe przestworza. Ale dzika zazdrość i głupia uraza, rażące kłamstwa i tchórzliwa zdrada, zimna zemsta i demoniczna wrogość nie pozostawiają mu miejsca na szczęście.
We wszystkich strefach czasowych i na wszystkich kontynentach namiętności dręczą ludzkie serca, a ludzie dręczeni namiętnościami torturują się nawzajem. Ludzi dręczy rozpusta - ograbiająca młodzież z radości; starość - ograbiająca umysł, niszcząca rodziny i psująca ciało. Ludzi kusi władza, zamieniając w dzikich wrogów tych, którzy jeszcze wczoraj jedli z jednej miski. A gdy ludzie wzrastają w wiedzy, jednocześnie wzrastają w smutku; demony stają się zbędne, ponieważ my sami stajemy się porównywalni z demonami w stopniu naszego wyrafinowania w złu.
Czy zatem nie leży w naszej mocy, aby odczuwać to powszechne, uniwersalne utrapienie jako własne i modlić się: „Panie, oczyść grzechy nasze. Władco, przebacz nieprawości nasze. Święty, nawiedź nas i ulecz niemoce nasz, dla Imienia Twego”?!
+++
Modlitwa za siebie - modlitwa „Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się” - może tak rozgrzać serce, że ono samo odczuwać będzie potrzebę modlitwy za innych. „Wzmocnij zrozpaczonych, Panie” - tak może wtedy powiedzieć modlący się. „Pamiętaj o tych, którzy padli pod krzyżem codzienności. Zachęcaj zdesperowanych. Otrzyj łzy tych, którzy gorzko płaczą. Pomóż w bitwie tym, którzy zdecydowali się oprzeć swojej namiętności i pożądliwości”.
O, ileż może być takich modlitw!
Będąc zobowiązanym kochać moich bliźnich, powinienem radować się z ich poprawy i smucić się z powodu ich grzechów. Kto nie wie, jak źle bywa ludziom, nie ma serca. Kto nigdy nie modlił się za ludzi, wiedząc, w jak złej są sytuacji, nie ma ani wiary, ani łaski.
Tak, sam mam nadzieję, że moja modlitwa i życie kiedyś staną się tym, czym powinny. Szczerze mówiąc, nie wierzę, że mogę się poprawić własnymi wysiłkami. Więc dlaczego nie rozpaczam? Lub, nawet jeśli czasami rozpaczam, mimo to wyczołguję się z tych strasznych otchłani? To dlatego, że żyję i jestem zbawiony dzięki modlitwie, litości i miłosierdziu innych - których najczęściej nawet nie znam.
Inni modlą się za mnie; czasem ci, których nigdy nie widziałem na własne oczy. Kiedy balansowałem na krawędzi szaleństwa, ktoś z pewnością poprosił Chrystusa: „Niech nie zginą ci, którzy są na krawędzi”. Chrystus przyjął tę modlitwę, a ja i tacy jak ja znaleźliśmy się wśród ocalonych. Jak często zdarzało się to wszystko w życiu - mam nadzieję, dowiemy się później.
Ale teraz, w tych cennych dniach skruchy serca i długiej modlitwy, nie myślmy o sobie. Pomyślmy o tym, że Kościół nieustannie modli się do Matki Bożej, Archaniołów, św. Jana Poprzednika i Apostołów. Pomyślmy o tym, że świat jeszcze nie zginął tylko dlatego, że przebaczenie, miłosierdzie i troska nie ustały. A jeśli Pan odnowi we mnie właściwego ducha, dusza moja z pewnością będzie chciała modlić się za innych, jak za samą siebie - czując jednocześnie, że ktoś też modli się za mnie, jak za siebie.
o. Andrzej Tkaczew
za: pravmir.com
fotografia: haramu /orthphoto.net/
Dlatego Wielki Kanon wzywa Boga stosując pierwszą osobę: „Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się”. Jednak my - nie ma wątpliwości, że w tym przypadku to MY - mamy pewien rodzaj ogólnej grzeszności, ogólnej słabości i powszechnej nieprawości. Dlatego mówimy też: „Panie, oczyść grzechy nasze. Władco, przebacz nieprawości nasze. Święty, nawiedź nas i ulecz niemoce nasz, dla Imienia Twego".
Natura Adama została śmiertelnie zraniona. Cały dramat ludzkiego życia można uznać za chorobę i cierpienie samego Adama, które stały się udziałem i wręcz zostały pomnożone wśród jego dzieci. I do tego chorego Adama przychodzi sam Chrystus. Przychodzi jako lekarz, aby wypełnić słowa: I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni.
Nas, pokutników, jest wielu. Każdy z nas idzie do Jedynego Chrystusa sam. Ale za każdym razem, gdy poszczególne osoby ludzkie zbliżają się do Chrystusa, zbliża się do Niego zraniona natura Adama i chora ludzkość. Możemy powiedzieć, że grzesząc na swój indywidualny sposób, nadal grzeszymy razem i w ten sam sposób.
+++
Pojedynczy impuls pokutny jest jednym z przejawów powszechności. Nie poszczę wtedy, kiedy sam tego chcę i z powodów, które sam sobie wymyślam. Poszczę z całym Kościołem ze względu na zbliżające się święto paschalne. Mój własny stosunek do postu jest miarą mojej przynależności do Ciała Chrystusa. Nie tylko poprzez modlitwę czy cnotę, ale także w poście można doświadczyć radości z tego, że nie jest się w pojedynkę.
+++
Ciekawe, czy nasz umysł cieszy się, że wraz z nami miliony innych chrześcijan na całym świecie również rozpoczynają post? Jeśli naprawdę się radujemy, możemy zastosować do postu słowa Epifaniusza dotyczące „Trójcy” Rublowa. Została namalowana, powiedział Epifaniusz, aby wizja Świętej i Niepodzielonej Trójcy „przezwyciężyła nienawistną niezgodę tego świata”.
Nasz post - wspólny, długi, trudny, a jednocześnie radosny – także jest sposobem przezwyciężenia nienawistnej niezgody tego świata. Nie chcę rozważać tylko swoich grzechów i słabości. Chcę też, przynajmniej od czasu do czasu, pomyśleć o ułomnościach i słabościach innych.
+++
Jeśli chodzi o codzienne potrzeby, przeszkadzają nam problemy, które wyrastają z jednego i tego samego źródła. Nie mylimy się zakładając, że niektórzy ludzie nie mają pracy, a inni mają długi. Jedna matka płacze nad swoim synem, który pije, inna kobieta nad mężem, który ją opuścił, a ona sama stara się wychować ich dzieci. Są problemy z mieszkaniami, problemy z rodzinami, problemy z pieniędzmi…
Nie trzeba być szczególnie inteligentnym, aby dojść do wniosku, że większość problemów świata jest zrozumiała dla mojego serca. To samo dotyczy także wewnętrznych problemów związanych z grzechem, a zatem z pokutą.
+++
Źródłem najbardziej bolesnych udręk ludzkości są żyjące w nas namiętności. Człowiek pokonał dzikie zwierzęta, surową przyrodę i rozległe przestworza. Ale dzika zazdrość i głupia uraza, rażące kłamstwa i tchórzliwa zdrada, zimna zemsta i demoniczna wrogość nie pozostawiają mu miejsca na szczęście.
We wszystkich strefach czasowych i na wszystkich kontynentach namiętności dręczą ludzkie serca, a ludzie dręczeni namiętnościami torturują się nawzajem. Ludzi dręczy rozpusta - ograbiająca młodzież z radości; starość - ograbiająca umysł, niszcząca rodziny i psująca ciało. Ludzi kusi władza, zamieniając w dzikich wrogów tych, którzy jeszcze wczoraj jedli z jednej miski. A gdy ludzie wzrastają w wiedzy, jednocześnie wzrastają w smutku; demony stają się zbędne, ponieważ my sami stajemy się porównywalni z demonami w stopniu naszego wyrafinowania w złu.
Czy zatem nie leży w naszej mocy, aby odczuwać to powszechne, uniwersalne utrapienie jako własne i modlić się: „Panie, oczyść grzechy nasze. Władco, przebacz nieprawości nasze. Święty, nawiedź nas i ulecz niemoce nasz, dla Imienia Twego”?!
+++
Modlitwa za siebie - modlitwa „Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się” - może tak rozgrzać serce, że ono samo odczuwać będzie potrzebę modlitwy za innych. „Wzmocnij zrozpaczonych, Panie” - tak może wtedy powiedzieć modlący się. „Pamiętaj o tych, którzy padli pod krzyżem codzienności. Zachęcaj zdesperowanych. Otrzyj łzy tych, którzy gorzko płaczą. Pomóż w bitwie tym, którzy zdecydowali się oprzeć swojej namiętności i pożądliwości”.
O, ileż może być takich modlitw!
Będąc zobowiązanym kochać moich bliźnich, powinienem radować się z ich poprawy i smucić się z powodu ich grzechów. Kto nie wie, jak źle bywa ludziom, nie ma serca. Kto nigdy nie modlił się za ludzi, wiedząc, w jak złej są sytuacji, nie ma ani wiary, ani łaski.
Tak, sam mam nadzieję, że moja modlitwa i życie kiedyś staną się tym, czym powinny. Szczerze mówiąc, nie wierzę, że mogę się poprawić własnymi wysiłkami. Więc dlaczego nie rozpaczam? Lub, nawet jeśli czasami rozpaczam, mimo to wyczołguję się z tych strasznych otchłani? To dlatego, że żyję i jestem zbawiony dzięki modlitwie, litości i miłosierdziu innych - których najczęściej nawet nie znam.
Inni modlą się za mnie; czasem ci, których nigdy nie widziałem na własne oczy. Kiedy balansowałem na krawędzi szaleństwa, ktoś z pewnością poprosił Chrystusa: „Niech nie zginą ci, którzy są na krawędzi”. Chrystus przyjął tę modlitwę, a ja i tacy jak ja znaleźliśmy się wśród ocalonych. Jak często zdarzało się to wszystko w życiu - mam nadzieję, dowiemy się później.
Ale teraz, w tych cennych dniach skruchy serca i długiej modlitwy, nie myślmy o sobie. Pomyślmy o tym, że Kościół nieustannie modli się do Matki Bożej, Archaniołów, św. Jana Poprzednika i Apostołów. Pomyślmy o tym, że świat jeszcze nie zginął tylko dlatego, że przebaczenie, miłosierdzie i troska nie ustały. A jeśli Pan odnowi we mnie właściwego ducha, dusza moja z pewnością będzie chciała modlić się za innych, jak za samą siebie - czując jednocześnie, że ktoś też modli się za mnie, jak za siebie.
o. Andrzej Tkaczew
za: pravmir.com
fotografia: haramu /orthphoto.net/