publicystyka: Winnica św. Andrzeja z Krety

Winnica św. Andrzeja z Krety

tłum. Justyna Pikutin, 16 marca 2021

Przez pierwsze cztery dni Pierwszego Tygodnia Wielkiego Postu wsłuchujemy się w urzekającą pieśń napisaną przez wybrańca Bożego, Andrzeja z Krety. Od poniedziałku do czwartku, wszyscy, którzy przyjdą do świątyni, będą mieli możliwość cieszyć się słowną koronką i wzniosłością słów Wielkiego Kanonu Pokutnego.

“Od czego zacząć mam opłakiwanie czynów nieszczęsnego życia mego? Jakiż początek skardze żałosnej teraz poczynię, Chryste? O Miłosierny, udziel win moich odpuszczenia!” (Otkudu nacznu płakati strastnaho mi żytija dieł; koje li naczało położu Chrystie nynieszniaho rydanija; no jako miłosierd dażd’ mi slezy umilenija)

Po tych słowach drgają płomienie świec, trzepoczą niczym ćmy drżące dusze grzeszników, a po naszych policzkach płyną łzy wzruszenia. Cichy i monotonny głos duchownego w bogatej oprawie chóralnego śpiewu “Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się” (Pomiłuj mia, Boże, pomiłuj mia) wprowadza minorowy nastrój.

Każdy wers przebija poranioną duszę, przenikając w samo serce, gdzie wciąż leżą góry nieświeżego, grzesznego żużlu pozostałego po grzechach dawno temu wyjawionych Bogu, ale mimo wszystko trwających w pamięci.

“Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się.”

Pokutna pieśń duszy - tak jeszcze można nazwać ten kanon. Zamykasz oczy i wypuszczasz swój duchowy statek w podróż po wodach pokuty i już od pierwszych wersów przenosi cię on do cudownej winnicy.

Wzdłuż wykopanego przez św. Andrzeja rowu, bez żagli i wioseł, napędzany jedynie słowem statek chowa się pod cieniem giętkich winorośli, usianych kiściami winogron. Przez cztery dni dusza ogląda te dziwne owoce. Od nich kosztuje życiodajnego słowa, od nich uczy się mądrości i mocy nawrócenia.

“Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się.”

Dojrzałe i soczyste winogrona - to święci ojcowie, prorocy i święci, a wiszące pojedynczo stwardniałe i zepsute owoce - to grzesznicy, którzy nie zdążyli wyrazić skruchy. Można dostrzec ich twarze, przeczytać ich imiona i uczynki, zapisane na każdym winogronie.

Oto Adam stojący przed zamkniętymi wrotami raju, który poznał czym jest wstyd i gorycz utraty. Obok niego - jego żona i pramatka nasza Ewa, ściskająca w dłoni zakazany, nadgryziony owoc. Synowie ich Kain i Abel, i krew przy stole ofiarnym, i grzech pierwszego od stworzenia świata - morderstwa.

“Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się.”

Oto Noe z rodziną w skrzypiącej na falach arce i grzesznicy pośród buszujących, poczerniałych od złości fal; gałązka oliwna w dziobie gołębicy i chichot Chama, naśladującego morderców swych rodziców, który nie przykrył nagości ojca.

Przepływają twarze, migocą miasta, przemijają wieki: Abraham przy dębie, rozmawiający z aniołem; śmierdzące ruiny Sodomy i Gomory, i ocalały Soar - schronienie Lota; bracia, którzy sprzedali Józefa, i Mojżesz wydobywający wodę ze skały.

“Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się.”

Kolejna pieśń niczym dopływ kanału i nowe grona pokazują nam uczynki cudowne i pouczające. Odkrywając tajemnice serc i gasząc płomień słabości, ci wybrańcy odnaleźli drogę zbawienia, dając nam wskazówki, jak ją zbudować.

Pomazaniec Boży, przez strzałę nierządu przebity, przez pokutę odpuszczony; Jeremiasz na dachu zrujnowanego Syjonu; gorzko płaczący prorok Boży, który za samowolę poznał cuchnący oddech wieloryba; i Daniel, zamykający paszcze zwierząt, a tam, przy drodze, siedzący na gnojowisku cierpliwy i wierny Hiob. Pojawiają się oni i znikają za zakrętem historii, pozostawiając w nas pamięć o swojej cnocie.

“Wspomnij nas, Panie, gdy przyjdziesz w królestwie Twoim.”

Woda, po której płynie nasz statek, jest dziwna, czyniąca cuda, ochładzająca ogień grzechów, uspokajająca drżące dusze. Schyl się, dotknij jej ustami - i nie będziesz pragnął na wieki. Otworzą się niebiosa i ujrzysz drabinę i Aniołów zstępujących i wstępujących, i Syna Bożego, nadchodzącego w chwale wraz z wojskiem Niebios.

Pośród gałęzi mignęła i zniknęła lubiąca pustynię synogarlica, i słyszalny stał się głos wzywający do pokuty. Skończyły się rzędy starych, nie dających już owoców drzew, zaczęły się nowe, młode gałązki i szelest z Niebios: “Ten jest Synem Moim umiłowanym, w Nim znalazłem upodobanie.” (Mt 3, 17)

“Przenajświętsza Trójco, Boże nasz, chwała Tobie”

Pieśń kanonu unosi łódź w głąb winnicy, wiatr szeleści w liściach, pokazując światu dojrzałe owoce, a na nich ciągle nowe imiona: Jan Chrzciciel, apostoł Piotr, Marta i Maria i brat ich Łazarz; jest tu i łotr wiszący na krzyżu, i najważniejszy spośród celników i faryzeusz i nierządnica. Wszyscy, którzy chodzili z Chrystusem i za Chrystusem.

“W Królestwie Twoim wspomnij nas, Panie”

A gdzie jesteśmy my, stojący z wiarą i nadzieją przed zamkniętymi Carskimi wrotami, prowadzącymi do Królestwa Niebios? Oto one - małe zielone ziarenka, niewidzialne z ziemi, ale dobrze widzialne z Nieba - niedojrzałe, kwaśne i gorzkie w smaku. Ale jesteśmy tu w winnicy, wisimy i dojrzewamy wśród starotestamentowych tytanów i nowotestamentowych świętych.

“Święci apostołowie, módlcie się za nami do Boga”.

Te bezimienne owoce, podpisane wyłącznie istotą naszych dusz: dusza-złodziejka, dusza-nierządnica, dusza-senny leniwiec. Czyż nie dla nich św. Andrzej zaintonował: “Duszo moja, duszo moja, obudź się, dlaczego śpisz? Koniec się zbliża”.

Słabe, bezsilne, powoli dojrzewające, być może z robactwem, ale zawsze troskliwie ukryte od chłodu i głodu szerokimi rzędami liści, przypominającymi omoforion Przenajświętszej Bogurodzicy.

“Przenajświętsza Bogurodzico, zbaw nas”.

Wszyscy jesteśmy owocami jednego drzewa - Żywej Winnicy Boga naszego Jezusa Chrystusa. On jest Pniem i Początkiem życia, Głową i Stwórcą wszystkiego. “Przez Niego wszystko się stało i bez Niego nic się nie stało z tego, co powstało. W Nim było życie i życie było światłością ludzi. I światłość w ciemności świeci, lecz ciemność jej nie pochłonęła” (J 1, 3-5).

Człowiek rodzi się, by przyjść do Boga. Nie wszyscy jednak docierają, ale i nie wszystkie owoce dojrzewają. Pieśń za pieśnią płynie kanon, dusza podróżuje po winnicy, oglądając młode, zielone pędy i uschnięte gałązki. Na brzegu leży stos chrustu - pokarm dla ognia, a oto owoce, które spadły i zgniły - pokarm dla robaków. I patrząc na to wszystko, rozumiesz, że bez pokuty nie ma przebaczenia.

“Czcigodna Matko Mario, módl się za nami do Boga”

Oto i zakończyło się czytanie Wielkiego Pokutnego Kanonu Andrzeja z Krety. Cztery dni przeleciały jak jeden. Zakończyła się podróż po dziwnym sadzie, łódź dobiła do portu, ale zupełnie nie chce się wychodzić.

W głowie wciąż dźwięczą i dźwięczą słowa:
“Duszo moja, duszo moja, powstań, czemu śpisz? Koniec przybliża się i ty smucisz się. Przebudź się, aby oszczędził cię Chrystus Bóg, wszędzie będący i wszystko wypełniający.” (Dusze moja, dusze moja, wostani czto spiszy, koniec prybliżajetsa i imaszy smutitisia: wosprani ubo, da poszczadit tia Chrystos Boh, wiezdie syj i wsia ispołniajaj).

Wokół niewysłowiony zapach kwitnącej winnicy, a w niej na gałęziach małe, zielone jagody, które w ciągu czterech dni zażółciły się z jednej strony.

Czcigodny Ojcze Andrzeju, módl się za nami do Boga!

Władimir Szemieniow

za: pravoslavie.ru

fotografia: Anima_Mea /orthphoto.net/