publicystyka: Duchowe pochodzenie, natura i znaczenie obecnej pandemii - cz. 4

Duchowe pochodzenie, natura i znaczenie obecnej pandemii - cz. 4

tłum. Gabriel Szymczak, 03 marca 2021

Wywiad z Jean-Claudem Larchetem, cz. 4

To, co właśnie powiedziałeś, rodzi kilka pytań. Po pierwsze, niektórzy mówią, że Bóg stworzył wszystkie zarazki, wszystkie wirusy i że sama śmierć jest częścią stworzenia od samego początku, a - jak mówi Księga Rodzaju - wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre.

Jest to rzeczywiście idea, którą spotyka się u niektórych współczesnych teologów katolickich (np. Teilharda de Chardin i jego ucznia Gustava Marteleta), a która została podjęta przez niektórych teologów prawosławnych (np. Jana Zizioulasa, metropolitę Pergamonu, ostatnio także archimandrytę Cyryla Hovoruna). Mają oni naturalistyczną koncepcję, która jest częściowo oparta na współczesnej nauce. Nasza wiara prawosławna jest inna: Ojcowie jednomyślnie potwierdzają, że Bóg nie stworzył śmierci i że śmierć jest konsekwencją grzechu, tak samo jak choroby i cierpienia, które nie należały do pierwotnego rajskiego stanu, a które będą zniesione w przyszłym rajskim stanie, w Królestwie Niebieskim.

Pytanie, czy choroba, cierpienie i śmierć są złem, wymaga dwojakiej odpowiedzi.

Na poziomie fizycznym są one przede wszystkim niewątpliwie złe, bo są, jak powiedziałem wcześniej, zaburzeniami, zaburzeniami wprowadzanymi w prawidłowe funkcjonowanie żywych organizmów stworzonych przez Boga. Nawet z naturalistycznego punktu widzenia zdrowie i życie odpowiadają normalnym stanom żywej istoty, podczas gdy choroba, kalectwo i śmierć stanowią stan nienormalny. Choroba, jak powiedziałem wcześniej, jest formą zepsucia; jest to proces degradacji, zniszczenia, unicestwienia; a cierpienie jest elementem, który towarzyszy temu procesowi i świadczy o tym, że coś w naszym ciele jest „nie tak”. Diaboliczny charakter chorób jest bardzo wyraźny w niektórych z nich: na przykład choroby autoimmunologiczne, w których organy wykorzystują zasoby organizmu, aby się zniszczyć (jest to rodzaj samobójstwa); rak, który w wyniku zmiany genetycznej wytwarza absurdalne guzy (nie odgrywające sensownej roli w organizmie) i nie ma innego celu niż własny wzrost ze szkodą dla innych narządów, niszczonych stopniowo, który wykorzystuje wszystkie zgromadzone przez organizm zasoby, aby zwalczyć zastosowane przeciwko sobie środki lecznicze; obecny wirus, który - podobnie jak inne z tej samej rodziny - infiltruje komórki płuc i wtórnie inne, ważne narządy, atakuje je (niczym wrogi najeźdźca), kolonizuje i uniemożliwia ich funkcjonowanie lub poważnie zakłóca ich pracę, powodując śmierć.

Na poziomie duchowym choroba, cierpienie i śmierć pozostają złem przez swoje pierwsze pochodzenie (grzech), ale można do nich podejść i doświadczyć duchowo w konstruktywny sposób, dzięki czemu mogą stać się dobrem - ale tylko duchowym. Przy okazji choroby i cierpienia, gdy człowiek, jak już powiedziałem, zbliża się do śmierci, może zwrócić się do Boga, zbliżyć się do Niego i rozwinąć różne cnoty (czyli stałe skłonności lub stany, które upodabniają go do Boga i łączą go z Nim). Św. Grzegorz z Nazjanzu mówi, że przez chorobę wielu ludzi stało się świętymi.

Jeśli Chrystus umarł za nas, to po to, aby zwyciężyć śmierć i pozwolić nam na koniec czasu zmartwychwstać, tak jak On sam. Ale Jego męka i agonia na krzyżu mają także inne znaczenie, którego nie podkreślamy wystarczająco: przez cierpienie i śmierć zniósł moc cierpienia i śmierci; dzięki Niemu - jeśli zjednoczymy się z Nim i otrzymamy w ten sposób łaskę, którą dla nas nabył – możemy już nie bać się cierpienia i doskonalić się przez nie duchowo; możemy już nie bać się śmierci, ale pokładać nadzieję w życiu wiecznym - abyśmy mogli powiedzieć za św. Pawłem z 15. rozdziału Pierwszego Listu do Koryntian: „Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?”

Twoje wcześniejsze uwagi nasuwają kolejne pytanie: dlaczego Bóg, skoro jest dobry i wszechmocny, nie usuwa chorób i cierpień na tym świecie i dlaczego one trwają, skoro Chrystus zwyciężył je dla całej ludzkości, przez Swoje wcielenie?

To budzi silny sprzeciw ateistów i często wątpliwości wśród wierzących.

Odpowiedź Ojców jest taka, że Bóg stworzył człowieka wolnym i szanuje wolną wolę człowieka - nawet w jej konsekwencjach. Ponieważ grzech jest nadal obecny w świecie, jego konsekwencje cały czas wpływają na ludzką naturę i na kosmos.

Chrystus usunął nieuchronność grzechu, położył kres tyranii diabła i uczynił śmierć nieszkodliwą, ale nie usunął grzechu jako takiego, działania demonów, śmierci fizycznej ani skutków grzechu w ogóle - aby nie zaprzeczyć wolnej woli, która je spowodowała. Na poziomie fizycznym upadły świat podlega własnej logice. Z tego też powodu choroba dotyka każdego człowieka inaczej, co jest szczególnie uderzające w przypadku epidemii: zgodnie z indywidualnymi warunkami fizycznymi jednych dotyka, a innych oszczędza; na niektórych wpływa nieznacznie, a na innych poważnie; powoduje śmierć niektórych, a innych pozostawia przy życiu; zabija nastolatków i oszczędza starców.

Dopiero przy końcu czasu nastąpi odbudowa wszystkiego i pojawi się „nowe niebo i nowa ziemia”, gdzie porządek i harmonia natury zniszczonej przez grzech zostaną przywrócone w naturze podniesionej do wyższego stanu istnienia, w którym dobra nabyte przez Chrystusa w Jego odkupieńczym i przebóstwiającym naszą naturę dziele zostaną w pełni przekazane wszystkim, którzy się z Nim złączyli.

Człowiek, który żyje w Chrystusie w Kościele, w którym znajduje się pełnia łaski, otrzymuje „zadatek Ducha”, zna duchowo pierwsze owoce dóbr, które mają nadejść. Na tym duchowym poziomie grzech, diabeł, śmierć i zepsucie nie mają już nad nim władzy, nie mogą na niego wpłynąć; jest od nich duchowo wolny. Ale niezniszczalność i nieśmiertelność, jeśli zostaną mu w ten sposób zapewnione, staną się rzeczywiste dla jego ciała dopiero po Zmartwychwstaniu i Strasznym Sądzie, tak jak przebóstwienie całej jego istoty znajdzie pełne spełnienie dopiero w tym ostatecznym momencie (por.1 Kor 15: 28).

Mając to na uwadze, chrześcijaństwo troszczy się o łagodzenie ludzkiego cierpienia i leczenie chorób, i zawsze zachęca do stosowania właściwych środków do tego…

Miłość bliźniego jest wraz z miłością do Boga główną cnotą głoszoną przez chrześcijaństwo. Miłość do bliźniego oznacza współczucie, chęć pomagania mu we wszystkim, pocieszania, wspierania, przynoszenia ulgi w cierpieniu, leczenia chorób, zachowania zdrowia. Przykładem są cuda dokonane przez Chrystusa i apostołów. Dlatego chrześcijaństwo od samego początku doceniało walory medycyny, nie wahało się integrować medycyny „świeckiej” praktykowanej w społeczeństwie, w którym się narodziło i rozwinęło, a nawet było jedną z założycielskich sił w przypadku tworzenia szpitali. Pielęgniarki przez wieki, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, do niedawna były zakonnicami, co w niektórych krajach ma swoje odbicie w nazwie zawodu (np. niemieckie Krankenschwestern). Podczas obecnej epidemii wszyscy naukowcy, lekarze, pielęgniarki, kierowcy karetek, ale także cały personel techniczny i pomocniczy, wykazali oddanie i ducha poświęcenia nawet do tego stopnia, że narażali własne zdrowie i życie, co jest pod każdym względem przestrzeganiem wartości chrześcijańskich. Wszystkie Kościoły ich błogosławią i musimy ich mocno wspierać naszą modlitwą.

Skoro powiedziałeś, że w jakiś sposób upadła natura kieruje się własną logiką, czy nasze modlitwy mogą wpłynąć na tę epidemię, spowolnić ją lub zatrzymać?

Naszym obowiązkiem jest modlić się do Boga, aby powstrzymał tę epidemię. Ale żeby tak się stało, wszyscy musieliby się do Niego zwrócić i poprosić Go o to. W przeciwnym razie, szanując nasz wolny wybór, nie narzuci Swojej wszechmocy tym, którzy nie chcą Go uznać i poprosić o pomoc. To jest powód, dla którego Boskie działanie nie zamanifestowało się w celu powstrzymania wielkich epidemii z przeszłości. Z drugiej strony, Bóg odpowiedział na prośbę małych, zjednoczonych grup i cudem powstrzymał lokalne epidemie. W ten sam sposób naruszenia logiki upadłego świata zawsze dokonywały się na korzyść poszczególnych osób przez interwencję Boga, Bogurodzicy lub świętych. Ale z definicji cuda są wyjątkami od powszechnego i zwyczajowego porządku. Sam Chrystus nie dokonywał uzdrowień zbiorowych, lecz zawsze uzdrawiał konkretną osobę i - trzeba to zawsze podkreślać - w związku z duchowym celem i towarzyszącym mu duchowym działaniem (odpuszczeniem grzechów), związanym z życiem i przeznaczeniem tego człowieka. Daje mi to możliwość przypomnienia, że tak jak chorobę można duchowo obrócić na naszą korzyść, tak zachowane lub odzyskane zdrowie jest bezużyteczne, jeśli nie robimy z niego dobrego użytku duchowego. Podobnie jedno z pytań, jakie stawia nam obecna epidemia, brzmi: co do tej pory zrobiliśmy z naszym zdrowiem i co z nim zrobimy, jeśli przeżyjemy?

Jeśli chodzi o cudowne uzdrowienia dokonane przez Chrystusa, widzimy, że były one czynione czasami na prośbę ludzi, których uzdrowił, a czasami na prośbę ich bliskich. To przypomina nam, że ważne jest, aby modlić się za siebie, aby uzyskać ochronę i uzdrowienie, ale także za naszych bliskich, a szerzej - za wszystkich ludzi, jak wszyscy święci, którzy modlą się za cały świat, ponieważ czują solidarność ze wszystkimi.

W ostatnich tygodniach na prawosławnych stronach internetowych wręcz rozkwitły różnego rodzaju modlitwy. Które modlitwy szczególnie polecasz?

Każda modlitwa jest dobra, ponieważ zbliża nas do Boga i bliźniego. Można zwrócić się do Chrystusa, Matki Bożej i do wszystkich świętych, bo jak powiedział mi św. Paisjusz Hagioryta na jednym ze spotkań z nim, każdy święty może wyleczyć jakiekolwiek choroby, a święci nie są o siebie zazdrośni.

Niemniej jednak, jestem nieco sceptyczny co do pewnych form pobożności, które graniczą z przesądami, ale które są nieuniknione w takich okolicznościach: z zapomnienia wyniesiono ostatnio np. świętą Koronę; bez wątpienia wkrótce dołączy do niej Święty Wirus (biskup Wiednia w IV wieku).

Ze swojej strony bardzo lubię i kilka razy dziennie korzystam z modlitwy przygotowanej przez patriarchę Rumunii Daniela, która jest krótka, prosta i jednocześnie kompletna. Bardzo nieznacznie zmodyfikowałem tekst:

„Panie, Boże nasz, który jesteś bogaty w miłosierdzie i który z wielką mądrością kierujesz naszym życiem, wysłuchaj naszej modlitwy, przyjmij naszą skruchę za nasze grzechy, zakończ tę epidemię.

Ty, który jesteś lekarzem naszych dusz i ciał, daj zdrowie tym, którzy są dotknięci chorobą, spraw, że szybko wstaną z łoża smutku, aby wychwalać Ciebie, miłosierny Zbawicielu.

Chroń tych, którzy są zdrowi, od wszelkich chorób.

Chroń nas, Twoje niegodne sługi, naszych rodziców i krewnych.

Pobłogosław, wzmocnij i strzeż, Panie, swoją łaską wszystkich tych, którzy z miłością do ludzi i duchem poświęcenia opiekują się chorymi w ich domach lub w szpitalach.

Uwolnij swój lud od wszelkich chorób i cierpienia, i naucz nas cenić życie i zdrowie jako dary, które pochodzą od Ciebie.

Obdarz nas, Panie, Twoim pokojem i napełnij nasze serca niezachwianą wiarą w Twoją ochronę, nadzieją na Twoją pomoc i miłością do Ciebie i do naszego bliźniego.

Albowiem to Ty, Boże, możesz się nad nami zmiłować i zbawić nas, a my Cię wielbimy: Ojca, Syna i Świętego Ducha, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen."

Wywiad przeprowadził o. Jivko Panev

za: orthodoxie.com

fotografia: alik /orthphoto.net/