Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Żywot świętego Antoniego
tłum. hieromnich Pantelejmon, 16 lutego 2021
Żywot świętego Antoniego (przekład z najstarszego oryginału)
Ogniem miłości Chrystusowej rozpalony, o Antoni,
Ogniem zmysłowym spalenia nie uląkłeś się,
niebiańską ochłodę przyjąłeś, o Antoni,
czwartego dnia (miesiąca lutego)
Z pochodzenia był Rusinem, chrześcijańskich rodziców dzieckiem i już w młodym wieku przyjął łaskę chrztu świętego i niezbędne Bożych Pism nauki. Młodość mijała mu nieroztropnie i nierozsądnie. Dopuścił się był nawet grzechu zabójstwa. W żalu porzuca majątek wszelki i świat radości i przybiega ku Bogu ze skruszeniem żarliwym.
Do Pafnucego, męża świętego przypada, ihumena Monasteru na rzece Supraśl w cześć Najświętszej Władczyni naszej Bogurodzicy i przezeń w brać policzon zostaje. Przebywa tu i żywą ofiarę posłuszeństwa swego Bogu przynosi, łzami zaś i modlitwą Boga miłościwego wybłaguje. Duchem zaś coraz bardziej płonie, opłakując grzechy ongiś uczynione. Pragnienie męczeństwa w jego sercu się rozpala, do ihumena tedy przychodzi i prosi, by mógł się udać w kraje chrześcijańskie krwawemu jarzmu osmańskiemu oddane. – Niemożliwe – mówi – abym z grzechu się oczyścił, któregom dokonał – jeśli nie będę głosił Chrystusa Boga prawdziwego i nie oddam swego życia w imię Jego.
Z początku ów Pafnucy przełożony wzbrania się i poucza, by cierpliwym był i niezwyciężoną łaskę Bożą ze spokojem przyjmował, aby więcej pragnąc, nie utracił tego, co już posiada. Dostrzega on jednak, że uczeń ma pragnienie niezmierne i coraz bardziej płonie duchem. Prosi tedy on ihumena, by móc na Świętą Górę się udać, aby pouczenia duchowe od ojców tamtejszych otrzymać. Ihumen najpobożniejszych z mnichów na radę starszeństwa wzywa i Onufrego Antonim czyni, schimę anielską nań nakładając. Z błogosławieństwem odpuszcza go na Górę Atos, która na krańcu Europy leży i Morzem Egejskim jest oblana. Świętą nazwana została, jest bowiem wybranym przez Bogurodzicę miejscem i wielu do skruchy przywiodła.
Antoni na Górę Świętą przybywa i przed ojcami tamtejszymi odkrywa myśli swe. Oni to przed porywem pragnienia męczeństwa go powstrzymują, by nie wpadł w nic gorszego. I uczą ojcowie Antoniego, że nie ma grzechu, który przezwyciężony Boża Łaską by nie został, bo pokora, łzy i oczyszczenie miłosierdzie dobrego Boga zaskarbiają. W wieży świętego Sawy Serbskiego Antoniemu żyć polecają. Radzą też, by reguły przezeń wyznaczonej i zbawczych modlitw twardo się trzymał. On to łagodnemu jarzmu poddawszy się, na duchowej niwie łez siać pszenicę zaczyna. A uzbroiwszy się w oręż od złota i niezwyciężonych hełmów silniejszy – pokorę i miłość – z niewidzialnym tyranem do walki staje.
Naonczas chwała o wyczynie bohaterskiego Jana (Jerzego) dociera i wszystkich zachwyca. Młodzieniec ów od szlachetnych rodziców pochodził, z serbskiego miasta w Macedonii. Przez Osmanów pojmany został i był do wyrzeczenia się Chrystusa zmuszany. Nieznośnym mękom przez jedenaście miesięcy go poddawano, po czym z dobrym wyznaniem wiary bieg swego życia zakończył.
Po tej wieści nic już powstrzymać Antoniego nie było w stanie i w duszy jego płomień rozpala się wielki, by męczennika naśladować. Czcigodne Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa przyjąwszy, podąża do miasta Saloniki. Wchodzi do świątyni Bogurodzicy przez Osmanów zbezczeszczonej i zagarniętej. Widząc zebrany tłum osmański niemiłe Bogu modły odprawiający, kładzie na siebie znak krzyża, na kolana pada i modli się żarliwie. Osmanie na to chwytają go, szarpiąc i bijąc niemiłosiernie. Potem związawszy, oddają go w ręce eparcha miasta. Był ów mąż okrutnością ogarnięty niemiłosiernie. Najpierw bije męczennika i w więzieniu go zamyka. Tam [Antoni] dziesięć dni bez strawy spędza, na wieść o czym eparch w opętaniu dziwi się i na sąd go wzywa. Przemową podstępną odwieść męczennika próbuje, bluźni wielce na wiarę prawdziwą i wiarę w opatrzność Pana naszego Jezusa Chrystusa obraża. Ten zaś wprost przeciwnie, Chrystusa Boga prawdziwego wyznaje, przed wiekami od Ojca zrodzonego, Sędziego żywych i umarłych oraz że tego, kto wiary tej głoszonej wyrzeknie się, ogień oczekuje niegasnący. Eparch zaś przechwalać się poczyna, że sam on jest święty i Bogu się podobający. Niegdyś bowiem – powiada – z trzema tysiącami wojowników zwyciężyłem czternaście tysięcy zbrojnych. Męczennik jednak głową kiwa i z głupoty eparcha śmieje się, nazywając go nie „podobającym się Bogu”, lecz „walczącym z Bogiem”.
– Nie sposób bowiem – mówi eparchowi – Bogu przypodobać się przez ludzi zabijanie i krwi przelewanie, ale przez miłosierdzie i prawą wiarę. Jeden jest bowiem Bóg i jedna wiara w Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie świętym jesteś, lecz bardziej psem cuchnącym i dziedzicem ognia wiecznego.
Gniew eparcha odtąd ogarnia i rycząc niczym zwierzę nieposkromione do sędziego Antoniego ów wysyła, by na spalenie go skazał. Sędzia jednak wybadawszy, za winnego go nie uznaje i na śmierć nie skazuje, ponownie do eparcha odsyłając. On zaś gniewem z powodu obelgi rozpalony, zmusza męczennika, by Chrystusa się wyrzekł i osmańską wiarę przyjął. Nieugiętym go wszelako widząc, oddaje go na spalenie. Niektórzy z dostojników osmańskich Antoniego złudnie do wiary porzucenia zachęcają. On jednak na słowa ich nie zważa, lecz ku ogniu podąża. Napełniwszy zaś usta śliną pluje w twarz trzymającego go kata. On to maczugą żelazną w głowę go uderza, sprawiając że w środek stosu męczennik wpada. Dotąd ciało jego w ogniu palą, by popiół móc w powietrzu rozsypać, aby nie wzięli chrześcijanie pozostałości ciała jego świętego.
Przekład z tekstu żywota św. Antoniego spisanego w latach 1540-1541.
za: monaster-suprasl.pl
Ogniem miłości Chrystusowej rozpalony, o Antoni,
Ogniem zmysłowym spalenia nie uląkłeś się,
niebiańską ochłodę przyjąłeś, o Antoni,
czwartego dnia (miesiąca lutego)
Z pochodzenia był Rusinem, chrześcijańskich rodziców dzieckiem i już w młodym wieku przyjął łaskę chrztu świętego i niezbędne Bożych Pism nauki. Młodość mijała mu nieroztropnie i nierozsądnie. Dopuścił się był nawet grzechu zabójstwa. W żalu porzuca majątek wszelki i świat radości i przybiega ku Bogu ze skruszeniem żarliwym.
Do Pafnucego, męża świętego przypada, ihumena Monasteru na rzece Supraśl w cześć Najświętszej Władczyni naszej Bogurodzicy i przezeń w brać policzon zostaje. Przebywa tu i żywą ofiarę posłuszeństwa swego Bogu przynosi, łzami zaś i modlitwą Boga miłościwego wybłaguje. Duchem zaś coraz bardziej płonie, opłakując grzechy ongiś uczynione. Pragnienie męczeństwa w jego sercu się rozpala, do ihumena tedy przychodzi i prosi, by mógł się udać w kraje chrześcijańskie krwawemu jarzmu osmańskiemu oddane. – Niemożliwe – mówi – abym z grzechu się oczyścił, któregom dokonał – jeśli nie będę głosił Chrystusa Boga prawdziwego i nie oddam swego życia w imię Jego.
Z początku ów Pafnucy przełożony wzbrania się i poucza, by cierpliwym był i niezwyciężoną łaskę Bożą ze spokojem przyjmował, aby więcej pragnąc, nie utracił tego, co już posiada. Dostrzega on jednak, że uczeń ma pragnienie niezmierne i coraz bardziej płonie duchem. Prosi tedy on ihumena, by móc na Świętą Górę się udać, aby pouczenia duchowe od ojców tamtejszych otrzymać. Ihumen najpobożniejszych z mnichów na radę starszeństwa wzywa i Onufrego Antonim czyni, schimę anielską nań nakładając. Z błogosławieństwem odpuszcza go na Górę Atos, która na krańcu Europy leży i Morzem Egejskim jest oblana. Świętą nazwana została, jest bowiem wybranym przez Bogurodzicę miejscem i wielu do skruchy przywiodła.
Antoni na Górę Świętą przybywa i przed ojcami tamtejszymi odkrywa myśli swe. Oni to przed porywem pragnienia męczeństwa go powstrzymują, by nie wpadł w nic gorszego. I uczą ojcowie Antoniego, że nie ma grzechu, który przezwyciężony Boża Łaską by nie został, bo pokora, łzy i oczyszczenie miłosierdzie dobrego Boga zaskarbiają. W wieży świętego Sawy Serbskiego Antoniemu żyć polecają. Radzą też, by reguły przezeń wyznaczonej i zbawczych modlitw twardo się trzymał. On to łagodnemu jarzmu poddawszy się, na duchowej niwie łez siać pszenicę zaczyna. A uzbroiwszy się w oręż od złota i niezwyciężonych hełmów silniejszy – pokorę i miłość – z niewidzialnym tyranem do walki staje.
Naonczas chwała o wyczynie bohaterskiego Jana (Jerzego) dociera i wszystkich zachwyca. Młodzieniec ów od szlachetnych rodziców pochodził, z serbskiego miasta w Macedonii. Przez Osmanów pojmany został i był do wyrzeczenia się Chrystusa zmuszany. Nieznośnym mękom przez jedenaście miesięcy go poddawano, po czym z dobrym wyznaniem wiary bieg swego życia zakończył.
Po tej wieści nic już powstrzymać Antoniego nie było w stanie i w duszy jego płomień rozpala się wielki, by męczennika naśladować. Czcigodne Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa przyjąwszy, podąża do miasta Saloniki. Wchodzi do świątyni Bogurodzicy przez Osmanów zbezczeszczonej i zagarniętej. Widząc zebrany tłum osmański niemiłe Bogu modły odprawiający, kładzie na siebie znak krzyża, na kolana pada i modli się żarliwie. Osmanie na to chwytają go, szarpiąc i bijąc niemiłosiernie. Potem związawszy, oddają go w ręce eparcha miasta. Był ów mąż okrutnością ogarnięty niemiłosiernie. Najpierw bije męczennika i w więzieniu go zamyka. Tam [Antoni] dziesięć dni bez strawy spędza, na wieść o czym eparch w opętaniu dziwi się i na sąd go wzywa. Przemową podstępną odwieść męczennika próbuje, bluźni wielce na wiarę prawdziwą i wiarę w opatrzność Pana naszego Jezusa Chrystusa obraża. Ten zaś wprost przeciwnie, Chrystusa Boga prawdziwego wyznaje, przed wiekami od Ojca zrodzonego, Sędziego żywych i umarłych oraz że tego, kto wiary tej głoszonej wyrzeknie się, ogień oczekuje niegasnący. Eparch zaś przechwalać się poczyna, że sam on jest święty i Bogu się podobający. Niegdyś bowiem – powiada – z trzema tysiącami wojowników zwyciężyłem czternaście tysięcy zbrojnych. Męczennik jednak głową kiwa i z głupoty eparcha śmieje się, nazywając go nie „podobającym się Bogu”, lecz „walczącym z Bogiem”.
– Nie sposób bowiem – mówi eparchowi – Bogu przypodobać się przez ludzi zabijanie i krwi przelewanie, ale przez miłosierdzie i prawą wiarę. Jeden jest bowiem Bóg i jedna wiara w Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie świętym jesteś, lecz bardziej psem cuchnącym i dziedzicem ognia wiecznego.
Gniew eparcha odtąd ogarnia i rycząc niczym zwierzę nieposkromione do sędziego Antoniego ów wysyła, by na spalenie go skazał. Sędzia jednak wybadawszy, za winnego go nie uznaje i na śmierć nie skazuje, ponownie do eparcha odsyłając. On zaś gniewem z powodu obelgi rozpalony, zmusza męczennika, by Chrystusa się wyrzekł i osmańską wiarę przyjął. Nieugiętym go wszelako widząc, oddaje go na spalenie. Niektórzy z dostojników osmańskich Antoniego złudnie do wiary porzucenia zachęcają. On jednak na słowa ich nie zważa, lecz ku ogniu podąża. Napełniwszy zaś usta śliną pluje w twarz trzymającego go kata. On to maczugą żelazną w głowę go uderza, sprawiając że w środek stosu męczennik wpada. Dotąd ciało jego w ogniu palą, by popiół móc w powietrzu rozsypać, aby nie wzięli chrześcijanie pozostałości ciała jego świętego.
Przekład z tekstu żywota św. Antoniego spisanego w latach 1540-1541.
za: monaster-suprasl.pl