publicystyka: Dzieci na Liturgii II - cz. 6

Dzieci na Liturgii II - cz. 6

tłum. Justyna Pikutin, 06 lutego 2021

Brzmi dziwnie, ale niektórzy wierzący rodzice budzą dzieci do cerkwi z krzykiem i obwinieniami. Grożą dzieciom: jak nie pójdziesz do cerkwi to: odłączę Wi-fi / nie pozwolę ci iść na noc do koleżanki / nie dostaniesz pieniędzy itp. W ogóle pozwalają sobie mówić o wierze, o Cerkwi, w złości, napięciu i oburzeniu. Zaiste, jest to podstawowa anty-recepta religijnego wychowania. I to wspaniale działająca anty-recepta.

Oprócz tej absurdalnej próby wychowania w dzieciach chrześcijan z naruszeniem przykazań, jest też inny problem. Nad czym tak naprawdę pracujemy? Nad najbliższą perspektywą - dzisiaj przyprowadzić Jasia do świątyni na Proskomidię; czy jednak nad długofalową perspektywą - relacjami z Jasiem na najbliższe 10-20 lat; stworzeniem warunków, które obudzą w dziecku pragnienie “złożenia obietnicy na wierność Zbawicielowi” lub chociaż przyjęcia kultury chrześcijańskiej jako wartości?

By nasze dzieci chciały przychodzić do świątyni (znów mówimy nie o wierze, a zwyczajnie o chodzeniu do cerkwi) wydaje mi się, że ważne jest wprowadzenie “radosnych” skojarzeń. Nie należy mylić tego z “nagrodą za chodzenie do cerkwi”: jak pójdziesz do cerkwi, to kupię ci telefon / pojedziesz na wymarzony obóz / dam ci 10 złotych. Takie “marchewki” nie są szczególnie lepsze od “batów”, przecież w ten sposób rodzice pokazują swoim dzieciom: Cerkiew jest potrzebna mi, a nie tobie; pójść do cerkwi - to zrobić przysługę mamie lub tacie; uczestnictwo w nabożeństwie - to sposób na to, by dostać od rodziców choćby zwykłą pochwałę. Radosne skojarzenia - to coś innego. To uczynić z pójścia do cerkwi wyjątkowe wydarzenie - święto.

Przykładowo, kiedy dzieci są małe, możemy ubierać je do cerkwi w coś szczególnie eleganckiego; kupować ubrania, buty specjalnie “do cerkwi”; brać ze sobą coś pysznego na przekąskę po nabożeństwie. Jeśli mieszkamy na obrzeżach miasta - jeździć do cerkwi w centrum, po nabożeństwie iść na spacer, do kawiarni lub w gości. Lub też jeździć na nabożeństwa w ciekawe i ważne dla dzieci miejsca - do monasterów, do pięknej katedry. Przychodzić do cerkwi, do której przychodzą nasi przyjaciele, znajomi, a szczególnie - nasi znajomi z dziećmi, w wieku naszych dzieci. Jeśli jest aktywne i zdrowe życie parafialne - rozmowy po zakończeniu nabożeństwa - z czasem nasze dzieci mogą znaleźć kolegów wśród parafian. W ten sposób uformuje się bliski i rodzinny krąg znajomych naszych dorosłych dzieci. To taka radość, gdy masz 17 lat i w cerkwi razem z tobą modlą się twoi przyjaciele, a wokół - znajomi i bliscy!... Tak czy inaczej, dobrze by było, gdyby w niedziele i święta było coś szczególnego, coś niezwykłego, niecodziennego, co cieszy nasze dzieci, właśnie nasze. Wtedy i dla maluchów, i dla dorosłych dzieci podróż do cerkwi będzie czymś pozytywnym, oczekiwanym i świątecznym.

***

Do cerkwi jak na okręt

W tym cyklu starałam się powiedzieć nieco o tym, jak można “zwyczajnie przyprowadzić dzieci do świątyni” i nie poruszałam problemu świadomego uczestnictwa dzieci w nabożeństwie. Przecież, bez względu na to jak ważna jest świadomość, to potrzebne jest też to zwyczajne - fizyczne przyjście do Domu Bożego. Nawet jeśli dzieci “nie rozumieją” nabożeństwa, jeśli przychodzą do świątyni “po prostu z rodzicami”, jeśli “tylko stoją” - one już ... znajdują się na okręcie, który podąża do Boga. O tym mówił św. Paisjusz Hagioryta:

Wchodząc do świątyni, wyobraź sobie, że weszłaś na pokład statku, oddaj się w ręce Boga, niech wiezie cię, gdzie zechce... Kiedy ziewasz i kiedy podpierasz się nosem, statek mimo wszystko płynie. Na statku jeden rozgląda się na wszystkie strony, drugi - ziewa, trzeci - śpi, a statek mimo wszystko płynie w obranym kierunku. A ty staraj się nie spać.

Tak więc, jeśli nasze dzieci uczestniczą w nabożeństwach “ziewając” lub “rozglądając się na wszystkie strony” - to nie jest to bezsensowne i bezużyteczne.

Jednak, zdecydowanie o wiele lepiej jest kiedy dzieci aktywnie i świadomie uczestniczą w nabożeństwach, kiedy pod każdym względem czuwają: uczą się modlitw, uświadamiają sobie. co właściwie dzieje się w świątyni, a nie tylko “nikomu nie przeszkadzają”.

O tym, jak opowiedzieć dzieciom o nabożeństwie, jak nauczyć je rozumieć, co się dzieje - porozmawiamy w kolejnych artykułach.

Anna Saprykina

za: pravoslavie.ru

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/