publicystyka: Teofania, w której żyjemy

Teofania, w której żyjemy

tłum. Gabriel Szymczak, 18 stycznia 2021

Życie liturgiczne Kościoła w bardzo wyraźny sposób łączy narodziny Chrystusa, Teofanię podczas Jego chrztu i Paschę. Elementy Paschy przewijają się w tekstach związanych z nabożeństwami wszystkich trzech świąt, i nawet ikony stanowią swoje wzajemne odbicie. Uznaje się, że w dniu Narodzenia Chrystus wkracza w „Zimową Paschę”, stając się człowiekiem, przyjmując nawet słabość niemowlęcia - przyjmuje tę samą słabość, którą okaże na krzyżu. Ikona przedstawia Go owiniętego w pieluszki, ale wyraźnie odbijają one echem Jego całun grobowy. Jest zawsze pokazywany jako urodzony w grocie, a nie w stajni, a grota bardzo przypomina jaskinię Hadesu, którą widzimy na ikonie Jego zmartwychwstania.

W Jego narodzinach jest także skrytość. Mędrcy o Nim wiedzą, chociaż muszą iść za gwiazdą, aby Go znaleźć. Hymn na święto zwraca uwagę na ironię - Bóg sprowadził mędrców, oddających cześć gwiazdom, aby podążając za gwiazdą zobaczyli Chrystusa. Zły król Herod przypadkiem dowiedział się o narodzinach Mesjasza podczas wizyty mędrców. Pasterze usłyszeli wieści od aniołów. Inaczej wydarzenie odbywałoby się praktycznie po cichu. Przede wszystkim wydaje się, że było to wydarzenie ukryte przed przeciwnikiem. Nie ma demonicznych ataków, związanych z narodzinami Chrystusa - tylko krwawe, polityczne morderstwo niewinnych dzieci w Betlejem. Mimo to rodzina, ostrzeżona we śnie, szuka schronienia w Egipcie, a po powrocie do Izraela udaje się do Galilei i osiedla w mrocznym Nazarecie.

Podczas chrztu Chrystusa dzieje się coś innego. Nie tylko poddaje się On chrztowi, jakby był grzesznikiem („Oto Baranek Boży, który bierze grzechy świata”), ale zaraz po tej chwalebnej Teofanii (nazwanej tak, ponieważ jest objawieniem Boga: Syna podczas Jego chrztu, Ojca - poprzez Jego głos i Ducha Świętego w postaci gołębicy), powiedziano nam, że Duch „wyprowadził Go na pustynię”. I tam był kuszony przez szatana. Chociaż zwycięża każdą pokusę, cała Jego służba będzie konfrontacją ze złymi mocami. Jest oczywiste, że Jego chrzest, Jego wejście do wód, nie tylko zapowiada Jego wejście do Hadesu i triumf, ale także zwraca uwagę na piekło, na rozpoczęcie bitwy. Następnie, gdy zbliża się do miasta, nie jest niczym niezwykłym, że zostaje skonfrontowany z demonem, który już wie, kim Chrystus jest. Istoty ludzkie mogły się kłócić i dyskutować tę sprawę - ale piekło już wiedziało.

A jednak w końcowej Teofanii - w Jego Passze - choć piekło wiedziało, kim jest, nie zdawało sobie sprawy z konsekwencji Jego śmierci. To, co wydawało się zwycięstwem, w rzeczywistości było zabraniem do głębin piekła Tego, który jest nie do pokonania. Piekło nie mogło Go powstrzymać ani przeszkodzić Mu w rozwaleniu piekielnych bram i utorowaniu wszystkim drogi do zmartwychwstania. A po tym wydarzeniu wiedzą już wszyscy - lub wszyscy mogą wiedzieć. To, co zostało wyszeptane w kącie, można teraz wykrzyczeć z dachu.

Wydaje mi się, że my żyjemy gdzieś pomiędzy Teofanią a Paschą. Nadeszła Pascha i nic nie może tego zmienić. Mogę uczestniczyć w Boskiej Liturgii i została mi dana pełna obietnica Paschy. Jestem w niebie i jem chleb aniołów. Ale na co dzień jestem dopiero co ochrzczonym. Wprowadzony przez Ducha do świata, zmagam się z pokusami. Czasami upadam, a jednak dzięki łasce udaje mi się znowu wstać. To jest walka, która jest codzienna i nieubłagana. I nie ma żadnej obietnicy, że życie potoczy się inaczej. „Jeśli ktoś chce iść za Mną […], niech bierze krzyż swój i niech pójdzie w ślad za Mną”.

Wrzucenie krzyża do rzeki jest wielką radością. Także wykrzyczenie tak, aby cały świat usłyszał: „Wielki jesteś, Panie, i przedziwne są Twoje czyny i żadne słowo nie podoła, by móc wysławiać Twoje cuda!” Usłyszenie plusku krzyża i myślenie o katastrofie, która wydarzyła się w piekle, gdy Ukrzyżowany wkroczył w ciemność tej krainy. „Zjawiłeś się, aby oświecić siedzących w ciemności”. Oświecić olepiającym światłem.

Ale odejście od rzeki jest także przypomnieniem, że wracam na pustynię, gdzie toczy się bitwa. Dzisiaj wezmę swój krzyż, wyrzekając się szatana i wszystkich jego aniołów oraz całej jego służby i całej jego pychy. Wezmę oddech i splunę na niego. I znowu wezmę krzyż i pójdę jeszcze dalej, aż pustynia się skończy i całe stworzenie zostanie pochłonięte przez zwycięstwo Paschy - ostatniej wielkiej Teofanii. Chwała Bogu!

o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/