publicystyka: Życie godne Chrystusa

Życie godne Chrystusa

tłum. Gabriel Szymczak, 17 stycznia 2021

Czym jest życie „godne naszego powołania” naśladowców Jezusa Chrystusa? W czytaniu z Listu św. Pawła do Efezjan (4, 1-7) św. Paweł błaga chrześcijan w Efezie: „A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani”.

Pomyśl o tym. Wielki Apostoł apeluje do tych chrześcijan, aby „postępowali w sposób godny powołania, jakim zostali wezwani” - a co to właściwie oznacza? Czy ktokolwiek z nas może kiedykolwiek stwierdzić, że prowadzimy takie „godne” życie w Chrystusie? Czy ktokolwiek z nas wyzna, że nasza wiara jest wystarczająco silna i że naprawdę działamy jako dobrzy i wierni naśladowcy Jezusa Chrystusa, „godni powołania, jakim zostaliśmy wezwani”?

Jest to interesujące pytanie, którym dziś możemy rzucić sobie wyzwanie, ponieważ musimy dokładnie przemyśleć, jak odpowiedzieć. Jeśli mówimy „TAK, postępujemy godnie”, czy pozwalamy tym samym, aby nasza duma i ego nas oszukiwały? Czy zbyt wysoko oceniamy naszą własną wierność w naśladowaniu Chrystusa? Kto może powiedzieć przed Bogiem, że naprawdę prowadzi godne życie?

Jeśli jednak mówimy „NIE, nie postępujemy godnie”, to czy nie okazujemy w ten sposób braku zaufania do łaski Bożej, która działa w nas i przemienia nasze życie? Czy nie wierzymy, że można żyć życiem godnym Boga, czy też jesteśmy po prostu zbyt leniwi i niezdyscyplinowani w naszym życiu duchowym? I czy powiedzenie „nie, nie postępujemy godnie”, nie prowadzi nas czasem do lenistwa lub rozpaczy?

Święty Paweł stara się zachęcić chrześcijan w Efezie, napominając ich: ‘zachęcam was, prowadźcie życie zgodne z powołaniem’.

Musimy zdać sobie sprawę, że życie w Chrystusie oznacza życie w napięciu między naszym duchowym potencjałem, a naszym rzeczywistym, obecnym życiem; między łaską Bożą, a naszymi niedociągnięciami; między Bożą wiernością, a naszym brakiem wiary. Jako chrześcijanie zaczynamy smakować i doświadczać królestwa Bożego jako obecnej rzeczywistości, ale rozumiemy również, że wypełnienie się tego królestwa nie zostanie całkowicie zrealizowane aż do drugiego przyjścia Chrystusa. Tak więc żyjemy w duchowym napięciu.

Może lepiej to zrozumiemy patrząc na przykład z opowieści ewangelicznej, kiedy Jezus spotyka wierzącego, bogatego młodzieńca. Ten bogacz mówi naszemu Panu, że przez całe życie wiernie przestrzegał przykazań Bożych. Robił wszystko, co zgodnie z prawem należy czynić, ale Jezus chce mu pomóc zrozumieć, że nigdy nie można myśleć o sobie jako o dobrym. Musimy uważać, aby nigdy nie myśleć, że zrobiliśmy wystarczająco dużo. Następnie Chrystus szokuje tego człowieka, rzucając mu wyzwanie, aby sprzedał wszystko, co ma, dał to biednym, a potem podążał za Nim. Ten człowiek spuszcza głowę ze wstydem i odwraca się od Jezusa. Nie jest skłonny do tak głębokiego poświęcenia i dlatego odchodzi.

Uczniowie nie mogą uwierzyć w to, czego właśnie byli świadkami, a jeszcze bardziej są zakłopotani, słysząc, jak Jezus mówi: „Bogaty z trudem wejdzie do Królestwa Niebios. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego”. Stoją całkowicie zdezorientowani i potulnie pytają: „Któż zatem może być zbawiony?” Na co Jezus zapewnia: „U ludzi jest to niemożliwe, u Boga zaś wszystko jest możliwe”.

Ta historia ujawnia napięcie w naszych duchowych podróżach. Bóg oczekuje, że będziemy przestrzegać przykazań i żyć życiem w Chrystusie, ale nawet jeśli robimy wszystko, co w naszej mocy i staramy się żyć zgodnie z drogami Bożymi, nadal nie możemy pokładać ufności w sobie. Musimy zdawać sobie sprawę, że jedyną naszą nadzieją jest miłosierdzie i łaska Boża. To jest duchowe napięcie, które musimy przyjąć.

Jest piękna historia z życia Abby Sisoesa, jednego z wielkich ojców pustyni. Legł on już na łożu śmierci, a wokół niego zgromadzili się wszyscy jego uczniowie. Śmierć była często wydarzeniem publicznym wśród ojców pustyni i wielu uczniów zgromadziło się wokół Sisoesa, aby oglądać ostatnie chwile jego świętego życia. Kiedy patrzyli i czekali, usłyszeli abbę Sisoesa rozmawiającego z kimś; zapytali więc: „Z kim rozmawiasz?” Na co święty mnich odpowiedział: „Mówię do aniołów. Proszę, aby dali mi więcej czasu ”.
„Dlaczego”, zapytali go?
„Proszę ich, aby dali mi więcej czasu na pokutę”.
Uczniowie wyglądali na zmieszanych. „Wiemy, że jesteś święty, ojcze. Nie musisz pokutować”.
Na co on odpowiedział: „Nawet nie wiem, czy już zacząłem pokutować”. Wtedy jego twarz się rozjaśniła i powiedział: „Pan przyszedł”. I umarł, a z jego twarzy promieniało światło.

Niezwykła pokora abby Sisoesa, połączona z jego pragnieniem poświęcenia więcej czasu na pokutę, ujawnia jego świętość. Jest przykładem tego duchowego napięcia, którym mamy żyć przez całe życie.

Bóg wzywa nas do życia w świętości, ale ta świętość uczy nas ciągłej potrzeby pokuty. Bóg wzywa nas, abyśmy przestrzegali wszystkich Jego przykazań, ale jednocześnie zdawali sobie sprawę, że wciąż możemy zrobić więcej, aż do oddania wszystkiego, co mamy, ubogim i naśladowania Chrystusa. Bóg wzywa nas do zrozumienia, że bez względu na to, ile osiągniemy w naszych duchowych podróżach, nie możemy wejść do Królestwa Bożego bez ufności w łaskę i miłosierdzie Boga.

Pamiętasz płacz ojca syna cierpiącego na epilepsję? Kiedy przyszedł do Jezusa po pomoc, nasz Pan zapytał go, czy wierzy, że On może to zrobić, na co ojciec odpowiedział: „Wierzę, Panie, wspomóż mnie w mojej niewierze”.

Musimy uczynić tę modlitwę naszą. „Ufam Ci, Panie. Pomóż mi tam, gdzie jestem słaby ”. Albo, jak uświadomił sobie św. Paweł: „Wystarczy mi Twoja łaska. Twoja siła jest doskonała w mojej słabości”.

Ten paradoks postaw odzwierciedla duchowe napięcie, które mamy utrzymywać w naszym życiu. To napięcie odzwierciedla postawę ufaności wyłącznie w miłosierdzie Boże, a nie w nasze własne działania. A jednak wciąż musimy „zabiegać o własne zbawienie”, jak mówi nam wielki Apostoł (Flp 2, 12). Zmagamy się, by podążać za Panem, ale nieustannie ufamy łasce Bożej. Święty Paweł wyjaśnia, że życie godne naszego powołania oznacza życie „z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości, zachowując jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój”.

Obyśmy „prowadzili życie godne naszego powołania” - życie w Chrystusie. Oznacza to ufność w Jego miłosierdzie i łaskę, a jednocześnie staranie o nasze zbawienie przez życie w pokorze i łagodności, z cierpliwością i miłością do siebie nawzajem i do samych siebie, zawsze okazując Boży pokój wszystkim tym, których spotykamy na naszej drodze.

o. Luke A. Veronis

za: Anchor

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/