publicystyka: Cicha pieśń, którą musimy usłyszeć

Cicha pieśń, którą musimy usłyszeć

tłum. Gabriel Szymczak, 24 grudnia 2020

Muzyka ma swoją własną „muzykę”. Są nuty zapisane na stronie i nuty grane przez instrument. Szczególną cechą instrumentów jest jednak to, że nie tylko grają określoną nutę, ale ta „nuta” sama gra inne „nuty”. Ogólnie te inne nuty nazywane są „podtekstami, wydźwiękami”. Kiedy „środkowe C” jest grane na fortepianie, każde inne „C” na klawiaturze będzie delikatnie wibrować w harmonicznej sympatii. Inne, powiązane nuty również zabrzmią, ale słabiej. Dlatego „środkowe C” rzadko jest wyłącznie sobą. To kaskada, mieszanka dźwięków. Ta mieszanka będzie jedyną, jeśli słyszy się fortepian. Inne instrumenty mają natomiast własną logikę harmoniczną. Cała orkiestra to jeszcze coś innego.

Od dzieciństwa słuchałem muzyki klasycznej. Dzięki małym utworom fortepianowym uczyłem się fragmentów Bacha i Mozarta (granych na naszym starożytnym, nienastrojonym instrumencie). Symfonie pojawiły się w mojej świadomości, gdy byłem nastolatkiem; słuchałem albumów, które moja mama kupowała w sklepie spożywczym (tak, kiedyś sprzedawali je w sklepie spożywczym, razem z tanimi, „udawanymi” encyklopediami). Byłem już blisko dwudziestki, kiedy usłyszałem na żywo pełną orkiestrę, ze smyczkami. To było tak, jakbym dotąd słyszał tylko sztuczną muzykę. „Prawdziwa” wibrowała i dźwięczała jak nic innego. Nie wiedziałem, że orkiestra w swojej fizycznej obecności daje doświadczenie dźwięku, którego po prostu nie da się odtworzyć.

Jest coś podobnego do tego samego zjawiska we właściwym nauczaniu i przedstawianiu Ewangelii. Myślę, że większość ludzi, w najlepszym przypadku, słyszała kiedyś tylko małe, liche nagranie Ewangelii, zapisane na porysowanej płycie, odtwarzane na najsłabszych głośnikach. Jest to tylko najbardziej stłumione brzmienie „muzyki” Ewangelii. Można argumentować, że „nuty” są obecne, ale jest to możliwie najmniejszy wykorzystanie ich pełni. Jeszcze smutniejsze jest to, że wiele z tego, co uchodzi za „cytowanie Ojców”, przypomina nie-muzyków siedzących wokół izolowanego fragmentu muzyki zapisanego na kartce i spierających się o jego znaczenie. Nie śpiewają tego. Nie śpiewają tego w chórze. „Czytają” to. Wynik jest niewystarczający.

Często Ojców nigdy nie czyta się w całości, a tym bardziej w kontekście. Pełnia tego kontekstu jest nieodłączną częścią tego, co prawosławie ma na myśli, kiedy mówi o „tradycji”. Chrystus nie przekazał swoim apostołom kilku notatek. Przekazał całą Pieśń i nauczył ich śpiewać. Pod wieloma względami widzimy, że tak właśnie jest, gdy patrzymy na całą opowieść o życiu apostołów. „Pieśń” została zagrana na instrumencie człowieczeństwa, ukazana jako symfonia, jaką jest żywy Kościół.

Św. Ignacy, pisząc na początku II wieku, powiedział: „Kto naprawdę posiada słowo Jezusa, słyszy nawet Jego milczenie” (Do Efezjan, XV, 2). Włodzimierz Łosski nazwał „milczenie” Tradycją samą w sobie.

Zdolność słyszenia milczenia Jezusa, przypisana przez św. Ignacego tym, którzy naprawdę posiadają Jego słowo, przypomina powtarzane przez Chrystusa wezwanie, skierowane do Jego słuchaczy: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”. Słowa objawienia mają więc margines ciszy, której nie mogą odebrać uszy tych, którzy są na zewnątrz. Św. Bazyli idzie w tym samym kierunku, gdy mówi o tradycjach: „Istnieje również forma milczenia, a mianowicie niejasność, której używa Pismo, aby utrudnić zrozumienie nauk, dla korzyści czytelnika”. Tego milczenia Pisma Świętego nie można od niego oddzielić: jest ono przekazywane przez Kościół wraz ze słowami Objawienia, jako warunek ich przyjęcia. Gdyby można było przeciwstawić je słowom (zawsze w płaszczyźnie poziomej, na której wyrażają objawioną Prawdę), to milczenie, które towarzyszy słowom, nie oznaczałoby żadnego rodzaju niedostateczności lub braku pełni objawienia, ani konieczności dodawania do niego czegokolwiek innego. Oznacza to, że aby objawiona tajemnica została prawdziwie przyjęta jako pełnia, wymaga zwrócenia się ku płaszczyźnie pionowej, aby można było „pojąć ze wszystkimi świętymi” nie tylko ‘szerokość i długość’ Objawienia , ale także jego ‘głębokość i wysokość' (Ef 3,18).
W. Łosski, „Tradycja i Tradycje”

Ten szeroki kontekst, żywa pełnia „dźwięku” Ewangelii, jest tylko jednym z elementów Tradycji. Drugim elementem, prawdopodobnie równie ważnym, jest zdolność słuchacza do „usłyszenia” tej pełni. Św. Ignacy podsumował to jako „posiadanie w prawdzie słowa Jezusa”. Niewątpliwie kluczowe wyrażenie brzmi „w prawdzie”.

Chrystus powiedział (co jest wspaniałym przykładem wersetu, którego pierwsza połowa prawie nigdy nie jest cytowana):
Jeślibyście wytrwali w słowie Moim, prawdziwie uczniami Moimi będziecie. I poznacie prawdę, i prawda wyzwoli was”.

Prawda jest żywym doświadczeniem, w którym trwamy. Ujawnia to w istocie naturę Kościoła. Kościół jest wspólnotą stale trwającą w nauczaniu Chrystusa. Jego prawda objawia się tylko w tym nieustannym trwaniu. W dużej mierze ciągłe trwanie Kościoła przejawia się w jego życiu liturgicznym i praktykach, które uosabiają to życie.

Warto na przykład zauważyć, że Credo nicejskie jest sygnalizowane podczas Boskiej Liturgii przez napomnienie diakona: „Umiłujmy się wzajemnie, abyśmy jednomyślnie wyznali”. Rzeczywiście, nie można „wyznać” Credo, jeśli się wzajemnie nie kochamy. Nie ma innego wyrazu wspólnoty, który mógłby zastąpić ten wymóg miłości. Święty Jan mówi:
My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci” (1 J 3, 14).

Ta „miłość braci” jest sposobem istnienia, właściwym wyrazem zmartwychwstania Chrystusa. Każda herezja, każda schizma, każda fałszywa nauka jest poprzedzona niepowodzeniem miłości. Jest to zawsze pierwszy i największy kryzys Kościoła. To głęboko smutne, że sytuacje, które ujawniają rozmaite podziały, są często traktowane jako kwestia odosobniona, omawiana poza trwającym kryzysem upadającej miłości.

Z tego samego powodu nasz własny wzrost w wierze, wyprawa do poznania Boga, może być podjęta jedynie jako podróż do samej miłości. Św. Jan przypomina nam, że „kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością” (1 J 4, 8). To jest pełnia Tradycji i najtrudniejsza rzecz do zdobycia.

Dość często spieszymy się, aby zdobyć te rzeczy, które są najłatwiejsze. Czytanie książek, surfowanie po sieci, łączenie cytatów itp. - to dziecinnie proste. Nie ma tu żadnej prawdziwej pracy. Wielu wyobraża sobie, że mając Biblię z angielsko-greckim tekstem, nauczą się języka greckiego… Mamy wiele podobnych sztuczek, które pozwalają nam myśleć, że wiemy to, czego nie wiemy. Często te działania są wsparte niekończącymi się argumentami nowoczesności.

Liczy się tylko wiedza o Bogu. Poznanie Boga nie jest możliwe bez miłości. Wszystko w sercu, co sprzeciwia się Jego miłości, jest murem, który tworzy ignorancję. „Milczenie” miłości wypełnia każde słowo Jezusa i jest ich życiem. Jest to pieśń całego stworzenia, pieśń Mądrości, która je stworzyła.

Słuchaj

o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/