publicystyka: Dlaczego krzyż?

Dlaczego krzyż?

tłum. Gabriel Szymczak, 04 grudnia 2020

Dlaczego krzyż?

Baranek zabity jest godzien wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo!” (Obj 5, 12)

Nasz Bóg przyszedł do nas w pokorze - wiedząc, że zostanie zabity za nasze grzechy. Przyszedł, wiedząc, że Go ukrzyżujemy. Niemniej jednak nie odmówił śmierci za nas, ponieważ nas kocha. „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię” (Flp 2, 9).

Bóg, który jest pełen chwały, został sprowadzony do śmierci, śmierci na krzyżu, który to krzyż stał się tronem Jego chwały. Bóg nie potrzebuje nas, aby Go wychwalać: On jest uwielbiony sam w Sobie. Nie potrzebuje, abyśmy Go kochali, ponieważ jest miłością przeżywaną w jedności Trójcy.

Nic nie dodaje i niczego nie zabiera to, czy istniejemy, czy też nie. On nie potrzebuje nas do niczego, ale my Go potrzebujemy, aby istnieć; to z miłości do nas On stał się „żebrakiem”:

Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Obj 3, 20). Pan puka do drzwi naszego serca. Jeśli Mu je otworzymy, On wejdzie, a jeśli nie otworzymy - nadal będzie stał i pukał. To jest nieskończona miłość i najwyższa pokora, Bóg nas szuka w swojej szalonej miłości, a co my dajemy w zamian? To krzyż w sercu Boga, baranek zabity od założenia świata.

„Ludu mój, co ci uczyniłem…” W ten sposób Kościół wyraża ból Pana, który ofiarował się za swoich, którzy Go nie poznali (por. J 1, 10-11). Miłość została ukrzyżowana na tym świecie, ponieważ ludzkość nie umie kochać. Miłość według niej to posiadanie, dominacja, konsumpcja. Nie tak kocha nas Bóg. On wychodzi nam naprzeciw, a my Mu odmawiamy. Poświęca się za nas, a my uciekamy od Niego. On daje nam Siebie, a my się od Niego odwracamy… Kim jest człowiek, który w ten sposób poddał się swoim namiętnościom, zniewolony przez urojone przyjemności?

Miłość Boża przyjęła wszystko, aby zbawić człowieka. Dlatego krzyż Chrystusa stał się zwycięstwem Bożej miłości nad nienawiścią, wrogością i zazdrością diabła, i tych, którzy za nim podążają. Krzyż złamał cierń śmierci przez grzech i zniewolenie przez namiętności. Ten, kto pragnie żyć w miłości - to znaczy podążać za Chrystusem - musi nieść krzyż.

To nie jest kwestia masochizmu, ale raczej kroczenia ścieżką czystej miłości - to znaczy miłości, która nie ma żadnych ukrytych interesów związanych z drugim człowiekiem, ale raczej realizuje się w dążeniu do życia, które generuje radość w duszy ze względu na budowanie rzeczywistej więzi i relacji z bliźnim, kochanym dla niego samego; człowiek jest istotą stworzoną do urzeczywistniania jedności w różności z Bogiem i z każdym człowiekiem.

To właśnie urzeczywistnił w sobie Chrystus Bóg i dał nam, ludziom, uczestnictwo w naszym zjednoczeniu z Nim, a raczej przez Jego zjednoczenie z nami. Chrystus na krzyżu zjednoczył w sobie ziemię z niebem i ludzkość z samym Sobą.

Ten, kto idzie za Nim z miłości na krzyż, jest godny chwały.

***

Wielbisz Boga czy samego siebie?

Ludzie uciekają przed krzyżem w swoim życiu, myśląc, że jest to brutalny ból. Nie każdy ból jest krzyżem. Ludzie mylą się, myśląc w ten sposób. Nie ma krzyża poza relacją z Chrystusem, ponieważ to On mówi: „Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się wyprze samego siebie, niech bierze krzyż swój i niech pójdzie w ślad za Mną” (Łk 9:23).

Krzyż pochodzi z zaparcia się siebie, z wysiłku, którym jest powrót do wielbienia Boga zamiast oddawania czci samemu sobie. Wyrzeczenie się miłości do siebie jest największym bólem. Wszystkie inne bóle są nikłe w porównaniu z tym.

Pytanie praktyczne brzmi: w jaki sposób można siebie czcić?

Być może większość ludzi nie widzi tego w sobie. Ale pytanie jest proste, ponieważ każde działanie, przez które człowiek usiłuje afirmować samego siebie poza Bogiem, jest oddawaniem czci sobie. To właśnie prowadzi do konfliktów pomiędzy ludźmi, ponieważ nie mogą się nawzajem zaakceptować. Rzeczywiście, każdy chce zdominować tego drugiego w myślach, słowach lub czynach.

Dopóki druga osoba stanowi zagrożenie dla mojej egzystencji, podążam za pasją mojego ego. Kiedy drugi staje się moim życiem i radością, ja staję się niewolnikiem Boga, ponieważ zostałem wyzwolony z mojego ego. Czy możesz kochać drugiego? Zaakceptować go? Tolerować go? Nie oceniać go? Wybaczać jego błędy? Radować się ofiarą ze względu na niego? Dać się złamać, aby go zdobyć? Mieć udział w jego cierpieniach? Widzieć swoje wady, które go ranią i dla jego dobra próbować się zmienić dzięki łasce Bożej…?

Przejrzyste odpowiedzi na wszystkie te pytania i nie tylko na nie, to twoje lustro, które szczerze mówi ci, czy czcisz siebie, czy Boga. I tak prawdziwy krzyż jest drogą skruchy, a prawdziwe zmartwychwstanie przychodzi do nas przez ten krzyż i w nim, ponieważ jeśli naprawdę wybierzemy swój krzyż, stanie się on drogą naszego zbawienia.

Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!.

metropolita Zahle i Baalbek Antonios (El Soury)

za: Notes on Arab Orthodoxy 

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/