publicystyka: Obojętność wobec innych

Obojętność wobec innych

tłum. Gabriel Szymczak, 01 grudnia 2020

Kto jest moim bliźnim? Wydaje się, że wszystko jest jasne: bliźni to krewny, ukochana osoba, przyjaciel, znajomy, kolega, osoba z twojego wewnętrznego kręgu. To ich powinieneś kochać tak, jak kochasz siebie. A inni wokół… Jednak Chrystus miał inne zdanie w tej sprawie.

Przypowieść o dobrym Samarytaninie i Żydzie, który wpadł w kłopoty, zawsze będzie brzmiała aktualnie. Niedoskonałość społeczeństwa ludzkiego była i jest przyczyną konfliktów społecznych, politycznych i etniczno-wyznaniowych o różnym nasileniu. Czasami mogą one być „zimne” i trwać przez wieki, objawiając się tylko prozaicznie ponurą nienawiścią do siebie nawzajem. Być może przykłady nie są potrzebne: widziałeś ich dość w swoim życiu. Po prostu się rozejrzyj. Może żyjesz w ogromnej metropolii, po której ulicach maszerują tysiące, miliony przechodniów. W ich spojrzeniu brak zainteresowania innymi ludźmi. Każdego dnia na portalach społecznościowych pojawiają się łzawe wołania o pomoc w zebraniu pieniędzy na operację dziecka… A my przewijamy tekst dalej w dół... 
Blok mieszkalny pod względem liczby mieszkańców można porównać z małą wioską. Jeśli jednak wiejski styl życia pozwala ludziom prowadzić mniej lub bardziej przyjazne życie, to w mieście możesz nawet nie znać nazwiska sąsiada z mieszkania po drugiej stronie korytarza.

Skoro zostaliśmy stworzeni przez Boga, to wszyscy ludzie są krewnymi. Jednak relacje bliskich w naszych czasach mogą być gorzkim potwierdzeniem ducha wilczej alienacji tego świata. I wydaje się, że tylko nieszczęście pomaga nam pamiętać, że jesteśmy ludźmi, a sąsiedzi są tacy sami jak my - to też ludzie z krwi i kości. Można się tylko cieszyć, że czyjś ból często budzi dziesiątki, setki i tysiące ludzi do reagowania i pomocy pomimo miliona barier, które ludzie sztucznie budowali od wieków, atomizując i oddzielając się od siebie nawzajem, wznosząc wysokie mury wyobcowania i niedostępności.

Pogański Samarytanin, pół-Żyd, w swej drodze do Jerycha podniósł pobitego i umierającego mężczyznę, poświęcił mu czas, pokonał wstręt i strach (wszyscy tego doświadczyliśmy, pomagając ludziom w podobnych sytuacjach), zapłacił za zajazd i opiekę nad biednym człowiekiem, i po cichu poszedł swoją drogą. Czy ranny był bliźnim Samarytanina? Nie byli przecież krewnymi. Chrystus celowo wybrał ten przykład, aby pokazać przepaść między dwojgiem ludzi według ludzkich standardów. Zbawiciel pokazuje również, jak przepaść między zupełnie różnymi ludźmi zostaje pokonana, gdy w grę wchodzą prawa Boże. Prawa miłości.

W obrazie pobitego Żyda jest esencja całej ludzkości, która zastępuje Boże zasady swoimi wynalazkami i wartościami, a w obrazie Samarytanina widzimy Chrystusa, który jest trudny do zrozumienia przez sobie współczesnych, a więc obcy, ale mimo to nieskończenie kochający i litościwy. Zstąpił na ziemię, aby pomóc ludziom uwolnić się od tych bardzo fałszywych przekonań i stać się ludźmi w najwyższym znaczeniu tego słowa. Współcześni ludzie narzekają na depresję i utratę sensu istnienia.
Rzeczywiście, skąd może pochodzić energia i wewnętrzne światło, jeśli skupiasz się tylko na sobie, na przyjemnościach i rozrywkach, na zadowalaniu siebie i dążeniu tylko do osobistych celów? Sens przejawia się w służbie, dzieleniu się z bliźnim radością i bólem. Osoba objawia się tylko w ofierze dla innej osoby, jej życie rozjaśnia wtedy sens, a światło - duszę. W rzeczywistości, kiedy reagujesz na ból bliźniego, możesz czuć się żywy. Osoba, którą teraz spotkałeś, bez względu na to, jaka jest, nosi w sobie obraz Boga. Miłość do ludzi wokół ciebie to klucz do doskonałości i kolejny mały sekret znalezienia wielkiego szczęścia.

Włodzimierz Basenkow

za: Orthodox Life

fotografia: alik /orthphoto.net/