publicystyka: Dzieci na Liturgii - cz. 1

Dzieci na Liturgii - cz. 1

tłum. Justyna Pikutin, 28 listopada 2020

Jak często mamy przed pójściem do cerkwi ze swoimi dziećmi zadają sobie pytanie: czy powinnam brać je ze sobą? Co, jeśli znów będą hałasowały i przeszkadzały innym? Pytania te nie są bezpodstawne, a często wręcz podparte doświadczeniem, w którym ktoś z obecnych na nabożeństwie z oburzeniem i pretensją zwrócił im uwagę, by zapanowały nad swoim dzieckiem. Jednak jest też druga strona problemu - jak nauczyć dzieci chodzić do cerkwi, jak rozpalić w nich miłość do Boga i Domu Bożego nie przyprowadzając ich do tego niezwykłego miejsca? Zapraszamy do zapoznania się z cyklem tekstów o tym, jak ważną rolę w wychowaniu dzieci odgrywa uczestnictwo w nabożeństwach.


Nabożeństwa w cerkwiach sprawowane są każdego dnia, a w niektórych - nawet kilka razy w ciągu dnia. Są na świecie ludzie takiego poziomu i stylu życia, którzy do świątyni przychodzą codziennie. Jednak większość naszych współobywateli bywa na nabożeństwie dużo rzadziej. Jaka jest “norma” i czy można w ogóle w takiej sytuacji mówić o normie? Pismo Święte, Tradycja Święta, a nawet postanowienia Soborów Powszechnych ustanawiają taką normę na co najmniej raz w tygodniu.
Uczynić jeden z dni tygodnia “dniem Bożym” i uświęcić każdy tydzień roku - to przykazanie, dane nam od Boga:
Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie swoje prace; Ale siódmy dzień jest szabatem PANA, twego Boga” (Wj 20, 9-10).

Od czasów apostolskich chrześcijanie rozpoczynali dzień Boży, dzień Zmartwychwstania Zbawiciela, od św. Liturgii. Konieczność uczestniczenia w niedzielnych nabożeństwach została określona w 80. kanonie VI Soboru Powszechnego - “Jeśli ktoś, czy to biskup, czy kapłan, czy diakon, czy ktokolwiek z kleru lub ludzi świeckich, nie mając żadnej poważnej potrzeby lub przeszkody, przez które byłby na długo oddalony od swojej cerkwi, ale przebywając w mieście, w trzy niedziele, w przeciągu siedmiu tygodni, nie przyjdzie na cerkiewne zgromadzenie: to duchowny niech będzie wydalony z kleru, a osoba świecka niech będzie wykluczona ze społeczności” (80 kanon VI Soboru Powszechnego).

Jeśli zadajemy sobie pytanie, po co w każdą niedzielę przyprowadzać dzieci do cerkwi, to takie stanowisko samo w sobie może być odpowiedzią. Jak nie spojrzeć, pytania pozostają i są to nieproste pytania. Przykładowo: być może, to wszystko jest historią o dorosłych, a nie o dzieciach? Przecież dzieci - to mali ludzie, niezdolni do poprawnego postępowania, za to zdolni szybko się męczyć i męczyć innych. A nastolatkowie? Wyglądają wystarczająco dorośle, ale odczuwają zmęczenie często nie mniej niż małe dzieci, i nie zawsze cechuje ich przykładne zachowanie. Przecież chcielibyśmy nie tylko obecności dzieci na nabożeństwach, ale także by stopniowo nauczyły się one rozumieć i świadomie uczestniczyć w tym, co dzieje się w świątyni. Jak pomóc dzieciom pokochać dom Boży...?

Nie myślę, że mogę zaproponować gotowe i uniwersalne odpowiedzi. Jednak w kilku rozdziałach spróbuję przeanalizować te problemy, spojrzeć na niektóre możliwe rozwiązania tych niełatwych, choć ważnych dylematów życiowych. Zacznijmy od teorii i historii.

Dzieci uczestniczyły w nabożeństwach od czasów starożytnych

Czasami można spotkać się z przekonaniem: nabożeństwa zupełnie nie zakładają obecności dzieci, przynajmniej najmłodszych: “Ciąganie dzieci na nabożeństwa” - to zjawisko nowomodne i “niewłaściwe”.

Jednak bez względu na to, jak bardzo trudny jest to problem, to można stwierdzić: od najdawniejszych czasów dzieci były przyprowadzane do Chrystusa i uczestniczyły w nabożeństwach cerkiewnych. O wielu świętych wiemy, że będąc dziećmi kochali nabożeństwa. Na przykład, starzec Paisjusz z Góry Athos mówił o sobie, że on “od dziecka przychodził co cerkwi wcześniej od cerkiewnego stróża”.

W najstarszym pomniku chrześcijańskiego piśmiennictwa, “Postanowieniach apostolskich” (podpisanych przez św. Klemensa Rzymskiego, spisanych nie później IV wieku), opisywane są modlitewne prośby o katechumenach, które tłumaczone są następująco:
Na każde z tych wezwań diakona lud, jak już wcześniej powiedzieliśmy, niech odpowiada: Panie, zmiłuj się - a przede wszystkim dzieci”.

Tak jak dziecięcy post - to wstawiennictwo niewinnych dzieci za winnych dorosłych, tak też dziecięca modlitwa za pokutujących dorosłych okazuje się szczególnie ważną dla całej Cerkwi. Św. Jan Złotousty mówi o tym, opisując nabożeństwa cerkiewne:
“... w pierwszej modlitwie, którą wznosimy za opętanych, błagamy o łaskawość; następnie w kolejnej - za pokutujących - błagamy o ogromną łaskawość; w końcu, również w trzeciej - za nas samych, a w niej spośród całego narodu wskazujemy na niewinne dzieci - błagamy Boga o łaskawość. Ponieważ mamy świadomość swoich grzechów, to za tych, którzy wiele grzeszyli i godni są osądzenia modlimy się sami, zaś za nas samych modlącymi się czynimy dzieci, naśladujące prostotę, na które oczekuje Królestwo Niebios”.

W Postanowieniach apostolskich opisana została niezwykle uporządkowana organizacja nabożeństw cerkiewnych, rozpisano - kto, kiedy i co powinien robić, by podczas nabożeństwa zachowany był modlitewny nastrój. I oto jaki porządek obowiązuje w czasie Kanonu Eucharystycznego:
Przede wszystkim dzieci niech staną przy ambonie, i przy nich niech stoi inny diakon, by nie przeszkadzały. Inni diakoni niech chodzą i obserwują mężczyzn i kobiety, by nie było żadnego szumu oraz by nikt nie kiwał głową, nie szeptał i nie drzemał. Diakoni także niech stoją przy drzwiach mężczyzn, a subdiakoni przy drzwiach kobiet, by nikt nie wychodził i by podczas wzniesienia drzwi nie były otwierane, nawet gdyby przyszedł ktoś z wiernych”.

Apostoł Jakub początek tego kulminacyjnego momentu nabożeństwa opisywał tak:
Niech nie pozostanie? nikt z katechumenów, nikt ze słuchających, nikt z niewierzących i nikt z innowierców! Modlący się pierwszą modlitwą, wyjdźcie. Matki, weźcie do siebie dzieci”.

Niestety, nie do końca jasne jest, o dzieciach w jakim wieku mowa, przecież granice dzieciństwa w różnych czasach, w różnych sytuacjach były inne. Dzieci, stojące przy ambonie mogą mieć zarówno 7, jak i 12 lat (raczej nie więcej niż 12, ponieważ, na przykład, w IV wieku w Imperium Rzymskim 12 lat dla dziewczynki to wiek zaręczyn, to już początek wieku młodzieńczego) Mimo wszystko wezwanie kobiet, by wzięły dzieci na ręce pokazuje, że chodzi o dzieci dostatecznie małe. Nie zagłębiając się w labirynty historii pedagogiki oraz historii Cerkwi, zapominając o tym, że był czas, gdy Chrzest niemowląt był zakazany, pozostańmy przy tym: cerkiewne nabożeństwo, nawet bardzo “aktywne”, od dawnych czasów zakładało obecność dość małych dzieci..

Anna Saprykina

za: pravoslavie.ru

fotografia: alik /orthphoto.net/