publicystyka: A gdyby tak oderwać oczy od ekranu

A gdyby tak oderwać oczy od ekranu

tłum. Justyna Pikutin, 06 listopada 2020

Był słoneczny jesienny dzień. Przebijające się lazurowe niebo z pierzastymi obłokami przypominało kopułę. Liście szkarłatne i jasnopomarańczowe leniwie opadały na ziemię. Słońce świeciło delikatnie, dając ludziom ostatnie ciepłe dni.

Na miejskim skwerze w dzień wolny od pracy było dużo ludzi. Na ławeczkach przy alejkach siedzieli mężczyźni i kobiety w średnim wieku. Na wąziutkiej ławeczce przy fontannie siedziała grupka chichoczących dziewcząt. W głębi sadu spotkała się grupa nastolatków. Jeszcze nieco dalej były mamy z dziećmi w wózkach. Inni rodzice przemieszczali się z ławki na ławkę, nadzorując bawiące się dzieci.

Ludzie wyszli z dusznych mieszkań, by odetchnąć świeżym powietrzem. Najciekawsze było obserwowanie ich z odległości, gdyż większość z nich wpatrywała się w ekrany telefonów.

Myślę, że dzisiaj niewłaściwym byłoby nawoływanie ludzi, by przestali korzystać z gadżetów. Dla wielu są to narzędzia pracy. Człowiek mailowo wysyła listy do klientów lub szefostwa, w konwersacjach ustala szczegóły spotkań, przez internet zamawia dokumenty itd. Studenci w drodze na uczelnie kończą pisanie prac zaliczeniowych. To realia naszych czasów. Jednak trudno jest zrozumieć sytuację, kiedy człowiek po długim dniu pracy i przebywania przy telefonie, komputerze, laptopie, chce odpocząć i w tym celu.... siada przed tym samym komputerem, bierze do ręki znienawidzony w ciągu całego dnia telefon.

Najbardziej absurdalne sytuacje powstają, gdy ludzie wychodzą z domu: idą do parku, jadą w góry lub nad morze, a w efekcie i tak spędzają wolny czas przed ekranem telefonu. Na czym więc polega odpoczynek, jeśli w rezultacie odczuwamy przygnębienie i przewlekłe przemęczenie technologią?

Wielu rodziców lubi powtarzać frazę: “Najlepszy odpoczynek - to zmiana zajęć”. Jest w tych słowach logika! Mały spacer lepiej regeneruje siły, niż przeglądanie wideo na YouTube.

Jest jeszcze jeden niebezpieczny moment: człowiek skupia się na wirtualnej realności, a jego prawdziwe życie przelatuje mu przez palce. To wygląda prawie tak samo dziwnie, jak epizod z bohaterem romansu “Wojna i pokój”, Pierre Bezuchowem. Rozpoczęło się decydujące starcie 1812 roku - Bitwa pod Borodino, a Pierre przespał ten istotny moment. To samo dzieje się z człowiekiem, który cały swój czas poświęca gadżetom. Znajduje się on jakby we śnie, nie dostrzega wspaniałych chwil życia, piękna przyrody, a tym samym nie będzie miał czego wspominać i o czym porozmawiać z bliskimi.

Jak istotne jest, by czasami odrywać się od tego, co wydaje się w tej chwili ważne i zachwycać się pięknem otaczającego świata, mieć żywy kontakt z ludźmi, skupić się na duchowych realiach życia. Mam wątpliwości, czy za rok lub dwa ktoś będzie opowiadał fabułę filmiku oglądanego podczas odpoczynku w parku. Za to nawet po wielu latach może wspomnieć “ognistość czerwonej jarzębiny”, spacery z rodziną lub ciekawe sytuacje, które miały miejsce podczas wspólnych wypraw.

Kiedyś opowiedziano mi taką historię - pewien młody człowiek łączył pracę, dorabianie, studia i twórczość, która stopniowo przeradzała się profesjonalną działalność. Wszystkie sfery jego życia były związane z komputerem. Odpowiadała mu jego praca, jednak nie chciał też rzucać studiów. Pasji też nie chciał zostawić, jednak przy takim trybie życia miał coraz mniej siły.

Kiedy rodzice dostrzegli, jak bardzo wyczerpany jest ich syn, zaczęli namawiać go, by pojechał razem z nimi zwiedzić pewne stare miasto. Jaskrawa jesień, ciepłe dni - pogoda dopisywała. Chłopak odmówił mówiąc, że ma dużo pracy. Wtedy rodzice wymyślili, jak powiązać wycieczkę z jego artystycznym projektem. Przemyślał propozycję i zgodził się.

W efekcie rodzice zdziwili się, jak ich dorosły syn cieszył się z jesiennych liści. Póki nie było przechodniów, zachwycał się tym, jak szeleszczą one pod nogami. Podziwiał czyste, bezchmurne niebo, zatrzymywał się i wsłuchiwał w śpiew ptaków. Po powrocie do domu, chłopak jeszcze długo wspominał ten jesienny dzień, a pewnego razu przyznał: “Okazało się, że tak bardzo stęskniłem się za odpoczynkiem na łonie natury. Zdarza się, że biegnę do pracy, słońce przygrzewa tak przyjemnie, że chciałoby się zostać na podwórku, powygrzewać się na słoneczku, ale nie ma czasu - praca, obowiązki...” Wydawałoby się - jeden wyjazd, ale przyjaciele i koledzy zauważyli, że w jego głowie zrodziły się nowe pomysły, a w spojrzeniu pojawił się żywy blask.

O czym mówi ten przypadek? Człowiek oderwał oczy od ekranu, w końcu zobaczył otaczający świat i zrozumiał, jak dawno nie cieszył się nim.

Jesień. Ludzie wysyłają sobie wzajemnie zdjęcia szkarłatno-żółtych lasów i parków, wysyłają grafiki pobrane z Internetu. Jednak czy zdjęcia zamienią żywe obrazy przyrody i prawdziwe bukiety? Czy trzeba wysyłać zdjęcie, jeśli można spotkać się z bliskimi i pospacerować jesiennymi alejkami? Być może zamiast pisać do siebie wiadomości, lepiej będzie poświęcić sobie wzajemnie trochę czasu, spotkać się w miarę możliwości i porozmawiać? A zamiast dzielić się fotografiami, dzielić się własnymi jesiennymi znaleziskami?

Nie należy obwiniać człowieka za to, że korzysta z gadżetów. Technologia towarzyszy zawodowej, społecznej, edukacyjnej sferze życia wielu ludzi. Jednak to od nas zależy, czy korzystać z niej czy nie i kiedy można sobie bez niej poradzić. Czy każdego dnia pracować nad swoją silną wolą, czy tylko marzyć o tym.

W życiu duchowym bardzo ważne są działania, które zaczynają się od drobnych kroczków, tj. np. dostrzeganie piękna otaczającego nas świata i okazywanie wdzięczności Bogu Stwórcy. Z Jego łaski - jak zauważył św. Grzegorz z Nyssy - człowiek ma wiele darów, a “aby spłacić to, co otrzymaliśmy (...) - możliwością spłacenia naszego długu wobec Dobrodzieja są modlitwa i dziękczynienie”. Gdyby człowiek nauczył się choć tej małej cnoty i starałby się częściej zwracać się do Boga, to zrobiłby znaczny krok w swoim życiu duchowym.

Metropolita Kałuski i Borowski Klemens

za: pravoslavie.ru

fotografia: ursiy /orthphoto.net/