publicystyka: Zapomniane piękno ofiary

Zapomniane piękno ofiary

tłum. Gabriel Szymczak, 22 października 2020

„Miłość nie jest sentymentalizmem, ale ofiarą”.
- archimandryta Vasileios

Bariera językowa

Jedną z największych trudności, z jakimi borykają się współcześni Amerykanie w spotkaniu ze Świętym Prawosławiem, jest język. Nie odnoszę się jednak do zewnętrznych przeszkód w używaniu języka cerkiewnosłowiańskiego, greckiego, arabskiego czy jakiegokolwiek innego języka prawosławnych imigrantów w tym kraju. Chodzi mi raczej o kolosalny problem użycia języka angielskiego.

Pomimo całego swojego nieodłącznego i oczywistego sekularyzmu, nasza kultura jest jednak głęboko przesiąknięta językiem chrześcijaństwa. Do tego stopnia, że mój profesor literatury amerykańskiej w college'u, który sam był Żydem, powiedział nam kiedyś, że próba zrozumienia jakiejkolwiek literatury napisanej ponad pięćdziesiąt lat temu, bez gruntownej i wszechstronnej znajomości chrześcijańskiej Biblii, jest absolutnie bezcelowa.

Jak dotąd dobrze, prawda? Ale problem jest następujący: niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie, chrześcijańskie słownictwo języka angielskiego zostało głęboko przesycone pięćsetletnią teologią i, szczerze mówiąc, teologia ta często może być bardzo daleka od prawosławia. Ujmując to inaczej: istnieją pewne założenia teologiczne, które nasz umysł automatycznie przyjmuje za każdym razem, gdy słyszymy chrześcijańskie słowo, a te założenia są uwarunkowane nie tylko naszymi własnymi, wyraźnie wyrażanymi przekonaniami, ale także wspólnym dziedzictwem kulturowym i historycznym rozwojem chrześcijaństwa na Zachodzie. Prawosławie musi mimo wszystko używać tego samego zestawu angielskich słów, pomimo faktu, że Kościół prawosławny ma czasem na myśli coś zupełnie innego niż to, co my, Amerykanie, faktycznie słyszymy, kiedy dane słowa są używane.

Może to dotyczyć nawet słów, które są całkowicie fundamentalne dla samego chrześcijaństwa: łaska, zbawienie, grzech, sąd, pokusa, miłosierdzie, pokuta… a nawet miłość. W rezultacie może być nam niezwykle trudno dojść do autentycznego zrozumienia tego, czym naprawdę jest chrześcijaństwo, czego naprawdę naucza Kościół na temat najważniejszych pytań w życiu: kim jest Bóg, kim jesteśmy my, jak powinniśmy żyć? A naszą trudność tym bardziej pogłębia fakt, że bardzo często nie mamy pojęcia, że w ogóle istnieje problem, nawet nie zdajemy sobie sprawy, że te słowa znaczą coś zupełnie innego niż to, co myślimy, że znaczą.

W języku angielskim jest wiele takich słów. Ale słowo, o którym chcę dzisiaj mówić, to „ofiara” (sacrifice).

Znaczenie ofiary

Kiedy słyszymy słowo „ofiara”, zwykle interpretujemy je na jednym z dwóch poziomów. Pierwszy jest dosłowny i zewnętrzny, i na tym poziomie zwykle kojarzymy to słowo z rzezią zwierzęcia (a czasem nawet człowieka) w celu przebłagania gniewu bóstwa. Naszym zdaniem jest to akt zemsty zastępczej: rozgniewaliśmy boga, więc bóg ukarałby nas, ale my jako społeczność targujemy się z nim, aby zamiast tego ukarać zwierzę (lub wybranego człowieka). Ci z nas, którzy dorastali w postchrześcijańskiej Ameryce, prawdopodobnie kojarzą tę ideę głównie z ofiarami ze zwierząt w judaizmie Starego Testamentu, chociaż możemy również przypuszczać, że różne inne cywilizacje (pogańskie) praktykowały podobne ofiary na mniej więcej takiej samej podstawie.

Ta koncepcja „ofiary” jest w rzeczywistości prawie całkowicie fałszywa. Oznacza to, że wcale nie oddaje znaczenia ofiary faktycznie składanej w judaizmie Starego Testamentu, czy też w większości kultur pogańskich.

Ofiara jako pokarm

O. Stephen De Young napisał doskonały i bardzo ważny artykuł, który w znacznym stopniu wyjaśnia nasze zrozumienie tej sprawy:

„Pierwszą rzeczywistością, o której należy pamiętać, jest to, że system ofiarny nie składa się ani całkowicie, ani nawet głównie, z ofiar za grzech. System ofiarny nakazany w Prawie obejmuje ofiary zbożowe, ofiary z napojów, pierwociny ze zbiorów i żywego inwentarza, ofiary za pierworodne dzieci płci męskiej i jeszcze bardziej okazjonalne ofiary. Ponadto sposób, w jaki na Zachodzie rozumiane są ofiary za grzech i coroczny Dzień Pojednania (Jom Kipur), nie jest zgodny z faktycznym świadectwem Pisma Świętego.

Typowy pogląd, że ofiara za grzech wiązała się z grzechami człowieka lub społeczności, które ‘nakładano’ na zwierzę, zabijane następnie w celu odpokutowania za te grzechy, nie występuje nigdzie w pismach. W całym systemie ofiarnym jest tylko jeden przypadek, w którym grzechy są składane na zwierzęciu – dotyczy on kozła ofiarnego w Dniu Pojednania, i to zwierzę wyraźnie nie jest ofiarowane, ponieważ niosąc grzechy ludzi jest nieczyste. Obraz kozła ofiarnego jest z pewnością stosowany do Chrystusa w Nowym Testamencie, zarówno w Liście do Hebrajczyków, jak i w Ewangeliach synoptycznych, a także we wczesnych pismach chrześcijańskich, takich jak List Barnaby. Ale ten obraz Chrystusa jako nosiciela grzechu nie jest, ściśle mówiąc, obrazem ofiarnym.

Ten ostatni punkt, dotyczący błędnego pojmowania ofiar za grzech, wskazuje na bardziej błędne przekonanie dotyczące ofiary, że jest ona skupiona wokół aktu zabijania. Patrząc na system ofiarny jako całość, staje się bardzo jasne, że wiele ofiar, takich jak ofiary ze zboża i napojów, czy też ofiary składające się z chleba lub ciasta, nie może zostać zabitych i nie ma krwi. Tym, co łączy wszystkie ofiary w całym systemie ofiarnym jest to, że są one pokarmem. Ofiary nie są zatem krwawymi aktami zabijania, ale raczej posiłkami składanymi Bogu, w których spożywaniu częściowo uczestniczą kapłani i wierni. Dlatego w całym Prawie wynik spalania tych ofiar jest opisany jako „woń miła Panu” (Rdz 8, 21; Kpł 1, 9; 2, 2; 23, 18). Ten sam język jest stosowany zarówno do ofiar ze zwierząt, jak i do ofiar zbożowych. W tym samym języku św. Paweł mówi o ofierze samego Chrystusa (Ef 5, 2). Aby zwierzę stało się częścią posiłku, musi zostać zabite i odpowiednio poćwiartowane zgodnie z przykazaniami, ale są one drugorzędne w stosunku do jego roli jako posiłku.”

Nawet prosta analiza etymologiczna potwierdza tezę o. Stephena: słowo „ofiara” w języku angielskim pochodzi od łacińskich korzeni sacer („sacred, holy” - święty) i faciō („do, make” - uczynić). Zatem ofiara wcale nie oznacza zabicia czegoś, ale raczej uczynienie czegoś świętym.

A kiedy zatrzymamy się choć na chwilę, by pomyśleć, dość zdumiewające będzie, że tak łatwo przeoczamy tak oczywisty fakt: ofiary są darami z pożywienia. Innymi słowy, są to posiłki dzielone z Bogiem. I nawet to proste i elementarne rozumienie pojęcia ofiary przedstawia znacznie inny obraz sposobu, w jaki człowiek odnosi się do Boga, niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni jako współcześni chrześcijanie w Ameryce.

Ofiara jako życie

Taki obraz prowadzi nas do rozumienia Boga, które jest znacznie mniej groźne. Fragmenty Pisma Świętego, które wcześniej wydawały się złowieszcze, zaczynają przybierać zupełnie inny charakter. Doskonałym przykładem jest werset z Listu do Hebrajczyków: „bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia” (Hbr 9, 22). Teologia przekazana nam przez naszą kulturę sprawia, że słyszymy coś w rodzaju: „przebaczenie wymaga, aby ktoś musiał ponieść karę”. Ale to wcale nie jest zasadnicze znaczenie tego wersetu; w Piśmie Świętym krew symbolizuje życie, a nie śmierć. Ten werset oznacza, że przebaczenie naszych grzechów może być dokonane tylko przez wylanie życia. W ten sposób starotestamentowa praktyka uświęcania przez pokropienie krwią zapowiadała odnowę zepsutej natury ludzkiej przez życiodajną śmierć naszego Pana Jezusa Chrystusa. Ostatecznie nie chodzi o karę. Chodzi o życie i śmierć, o uzdrowienie i zmartwychwstanie.

Ta interpretacja jest o wiele bardziej podobna do innych ofiar ze Starego Testamentu, ponieważ jak omówiono powyżej, prawie wszystkie te ofiary miały związek z pożywieniem. A pożywienie jest tym, co podtrzymuje i odżywia nasze życie. Ponieważ nawet jeśli ofiarowanie pożywienia czasami wymaga śmierci, ta śmierć nie jest karą, ale przemianą.

Ofiara jako wiara

Jednak przemienienie wymaga, aby było coś do przemiany. Ofiarowanie jedzenia może wydawać się nam, przekarmionym i zepsutym Amerykanom, mało znaczące. Ale poza współczesnymi krajami Pierwszego Świata, żywności zwykle raczej brakuje, a zatem ma znacznie większe znaczenie. Ofiarowanie Bogu cielców i kóz oraz pierwocin żniwa było aktem wiary, co trudno jest zrozumieć nam, którzy prawdopodobnie nigdy nie doświadczyliśmy w naszym życiu prawdziwego głodu.

Przykładem ofiary jako wiary par excellence jest niewątpliwie historia ofiary Abrahama i jego syna Izaaka. Izaak był nie tylko jego ukochanym synem, ale Pan jasno dał do zrozumienia, że przez Izaaka przyjdą wszystkie błogosławieństwa, które obiecał Abrahamowi. Dlatego proszenie o Izaaka w ofierze było naprawdę prośbą o wszystko. I za ten najwyższy wyczyn, bardziej niż za cokolwiek innego w całym jego cudownym i budującym życiu, Abraham jest nazywany Ojcem Wiary.

Jednak nawet ta niesamowita i przerażająca ofiara - być może największe ludzkie poświęcenie, jakie kiedykolwiek odnotowano w Starym Testamencie - była tylko zapowiedzią nadchodzącej ofiary, którą Bóg złoży bez prośby: Jego własnego umiłowanego Syna. W tej Ofierze ukazuje nam swoją miłość; On daje nam Siebie.

Ofiara jako Komunia

Cytowany powyżej artykuł o. Stephena De Younga jest omówieniem wypełnienia się starotestamentowego systemu ofiarnego w chrześcijańskiej Eucharystii. I rzeczywiście, kiedy zaczynamy odzyskiwać rozumienie ofiary jako posiłku dzielonego z Bogiem, koncepcja Eucharystii - Komunii Świętej - zaczyna nagle nabierać znacznie większego sensu.

Ale też zaczyna mieć znacznie mniej sensu. Głęboko radykalny charakter ofiary eucharystycznej zaczyna być coraz bardziej widoczny. Przez całe długie tysiąclecia swej historii ludzkość składała bogom ofiary. Ale teraz sam Bóg składa ofiarę za nas. I nie tylko to - ta ofiara jest niczym innym jak Jego własnym Czystym Ciałem i Jego własną Najdroższą Krwią. Co więcej, ta najwyższa Ofiara została złożona dosłownie w obliczu ostatecznej pogardy ludzkości, odrzucenia i kpiny z samego Baranka Bożego, który dobrowolnie ofiarował samego siebie za nas, złożył ofiarę, na którą nawet święci aniołowie spoglądają ze strachem i drżeniem.

Rozmyślanie nad tym powinno być pełne podziwu i pokory. Ale ma być również przepełnione miłością i tęsknotą, ponieważ ofiara Chrystusa na krzyżu jest czymś więcej niż tylko zadośćuczynieniem sprawiedliwości. Chodzi właśnie o Komunię Świętą. Chodzi o całkowite zjednoczenie Boga z ludzką naturą, w całej naszej słabości, całej naszej samotności i cierpieniu, aż do nieszczęsnej śmierci i zstąpienia do piekieł. Chodzi o ofiarowanie życia Boskiego, które zostało następnie obficie wylane na całą ludzkość. Chodzi o głębokie i mistyczne zjednoczenie wszystkich chrześcijan ze zmartwychwstałym i uwielbionym Panem, Jezusem Chrystusem - a więc także między sobą - w uczestnictwie w Jego złamanym Ciele i Jego przelanej Krwi, w najwyższej ofierze Eucharystii. To jest istota chrześcijaństwa.

Piękno ofiary

Znaczenie ofiary ma głębokie konsekwencje nie tylko dla kultu chrześcijańskiego, nie tylko dla teologii chrześcijańskiej, ale także dla całego naszego życia chrześcijańskiego.

Wspomniałem na początku tego artykułu, że istnieje drugi poziom, na którym interpretujemy słowo „ofiara”. I tym poziomem jest poziom osobisty: ofiary, o które Bóg prosi każdego z nas w naszym życiu.

Tak często myślimy o ofierze jako o stracie lub śmierci tego, co kochamy. Kiedy spostrzegamy, że Bóg wzywa nas do poświęcenia czegoś, myślimy, że jesteśmy poproszeni o zabicie tego. Ale tak naprawdę jesteśmy wezwani do „uczynienia tego świętym”. Otrzymujemy możliwość wzięcia czegoś ziemskiego i jego ofiarowania, aby Bóg mógł to przemienić tak, aby przekształciło się w pomost między ziemią a niebem. Otrzymujemy nic innego niż komunię - udział w samym Boskim życiu.

Czasami myślimy, że dzięki Chrystusowi ofiara została zniesiona, więc odrzucamy ideę, że są rzeczy, których Bóg może od nas wymagać. Ale słowa, które wypowiedział Chrystus, są prawdziwe: Prawo nie zostało zniesione, ale wypełnione. A to oznacza, że musimy poświęcić nie nic, ale wszystko.

I to również oznacza, że całe nasze życie może - i rzeczywiście musi - zostać całkowicie przesiąknięte Bogiem.

Pewien mężczyzna, którego znam, lubi mówić: „Ofiara jest jedynym językiem miłości”. Jest to echo jednych z najpiękniejszych słów, jakie nasz Pan kiedykolwiek wypowiedział na ziemi: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. To właśnie tą miłością On pierwszy nas pokochał. Jest to ta sama miłość, którą On nam ofiarowuje w każdej ofierze, którą Mu składamy.

Piękno tej miłości, zapomniane piękno poświęcenia, nie może nawet zacząć być porównywane z żadnym innym pięknem ani żadną inną miłością. Gdy twoje serce złapie choćby najmniejszy jej przebłysk, wszystko, co kiedyś wydawało się solidne i istotne, stanie się puste i płaskie. Liczy się tylko ta miłość i to piękno.

Kiedy składamy Chrystusowi w ofierze cokolwiek, kiedy poświęcamy cokolwiek dla naszych braci i sióstr - nawet nasze życie - nie tracimy niczego, co kiedykolwiek miało jakąkolwiek wartość. Wręcz przeciwnie: odnajdujemy teraz te rzeczy w ich prawdziwej formie i lśniące swoim prawdziwym pięknem. I wszystkie te rzeczy - i znacznie więcej - będą nasze, Chrystusa i nasze nawzajem, na całą wieczność.

I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa. (Flp 3, 8)

Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wieczne. (2 Kor 4, 17 – 18)

Czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. (1 Kor 2, 9)

hieromnich Gabriel

za: Remembering Sion

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/