publicystyka: Doskonaląc nasze życie - cz. 1

Doskonaląc nasze życie - cz. 1

tłum. Gabriel Szymczak, 29 września 2020

Wciąż jeszcze jest wrzesień, początek nowego roku liturgicznego, miesiąc, w którym ‘resetujemy’ nasze cele duchowe – własne, ale i całej naszej rodziny; ważne jest, aby ta koncepcja nowego początku była naprawdę częścią naszego życia. Jeśli na naszym podwórku rośnie jabłoń, widzimy, że owoce dojrzewają i trzeba je zrywać; widzimy, że już zebrane zostały plony z pól, że dzieci wróciły do szkoły – powinniśmy więc wpaść na pomysł, że teraz jest najbardziej odpowiedni czas, aby skierować nasze serca i umysły na nowe cele, odzyskać wszystko, co powinniśmy, aby na nowo ustawić nasze serca i naszą nadzieję.

Często podczas spowiedzi mówimy o konieczności odzyskania nadziei na duchowy wzrost. Po jakimś czasie chodzenia do cerkwi, podejmowania zmagań, po pewnej liczbie porażek, mogła wkraść się do naszego serca prawdziwa rozpacz, trzymająca nas przez długi czas, szepcząca nam do ucha, że „trzeba poczekać, dotarliśmy do samego końca drogi, dalej nie ma już nic”. Nie zamierzamy się poddawać, ale nasza nadzieja na zmianę z czasem stopniowo maleje. Wielu z nas zna to doświadczenie, szczególnie ci dłużej będący w Kościele, ale także i ci nowi. Przybyliśmy z wielką gorliwością, przychodziliśmy regularnie, czytaliśmy o życiu świętych, studiowaliśmy teologię i historię Kościoła, jego życie liturgiczne. Byliśmy tak zapaleni i gotowi, aby zostać świętymi… właśnie, gotowi do świętości. Ale to nie działa w ten sposób.

Ta początkowa gorliwość jest bardzo ważna. W rzeczywistości jest to dar od Boga, ponieważ kiedy przychodzimy do cerkwi, kiedy zostajemy ochrzczeni jako dorośli, doznajemy intensywnych duchowych doświadczeń. To dar od Boga, abyśmy wiedzieli, jacy możemy być w środku. Poznajemy miłość do Boga, do której jesteśmy zdolni. Poznajemy zapał, jaki może nas ogarnąć. Jednak po pewnym czasie Bóg pozwala, aby ten dar zaniknął, abyśmy na nowo musieli odzyskać naszą osobistą gorliwość. I nie wolno nam utknąć po drodze.

Podobnie jest w małżeństwie - jesteśmy małżeństwem od pięciu, dziesięciu lat i naprawdę dobrze się już poznaliśmy, wydaje się, że nie ma już nic nowego do odkrycia na temat drugiej osoby. Możemy albo utkwić w tej przeciętnej relacji, polegającej na realnej współpracy, uzyskaniu obopólnej zgody co do tego, jak się mają sprawy – i trwać tak do końca życia z naszym współmałżonkiem, albo możemy powiedzieć: „Okej, wiem już wszystko. Nie ma nic, czego bym o tobie nie wiedział. Wiem o tobie wszystko - i dobre, i złe. Teraz możemy przygotować i zrealizować wspaniały plan złotego związku w przyszłości, w którym każde z nas przyznaje się do swoich słabości i współpracujemy ze sobą wykorzystując nasze mocne strony. Możemy iść dalej, bo nie ma już nieporozumień. Wiemy, kim jesteśmy i dzięki temu nasz związek może stać się błogosławionym i doskonałym związkiem”.

W naszej relacji z Bogiem musimy do pewnego stopnia doświadczyć tego samego. Ekscytujące jest poznanie Chrystusa, Kościoła i świętych. Wielu rzeczy nigdy wcześniej nie wiedzieliśmy, dopóki nie zaczęliśmy zagłębiać się w bogactwo prawosławia. Ale potem, po chwili, mając wystarczająco dużo czasu, już je jakoś poznaliśmy. Jesteśmy już ogólnie zaznajomieni z cudami i wielkimi świętami roku, z teologią ich dotyczącą. Jeśli więc nowości i ekscytacja są tym, co nas motywuje, wpadliśmy w kłopoty. Właściwie to mamy nawet duży problem.

Stąd biorą się impulsywne zakupy, nieprawda? Może jeśli kupię tę nową rzecz, której jeszcze nie mam, ten mały, malutki moment szczęścia, po tysiąckrotnym przejściu - jak to nazywają - wyrzutów sumienia kupującego, może tym razem szczęście będzie trwać. Ale to tak nie działa i wiemy o tym z wielu innych doświadczeń w naszym życiu. Jeśli poważnie podchodzimy do naszej pracy zawodowej, to ekscytujące jest znalezienie nowej pracy, w nowym obszarze zawodowym i bycie w tym naprawdę dobrym. Wszyscy mówią, jakim wspaniałym pracownikiem jesteśmy - jednak potem nadchodzi ten czas, w którym już wiemy, że trwamy w pracy wystarczająco długo i już nie jest ona ekscytująca. Nadszedł czas, aby udoskonalić to, co robimy, aby wyjść poza podekscytowanie i zacząć doskonalić doświadczenie.

I oto mamy nowy rok. Niedawno otrzymaliśmy dar Święta Narodzenia Bogurodzicy. Rozmawialiśmy o tym, jakie chwalebne były narodziny tej kobiety, która była taka jak my, a jednak głęboko się od nas różniła, ponieważ dobrowolnie wypełniała wolę Bożą - w każdy sposób, przez całe swoje życie. To osoba, na którą Bóg czekał, odkąd prorok powiedział, że dziewica pocznie i urodzi. To musiała być kobieta.

Jan Chrzciciel również przestrzegał prawa, wypełniał je, był doskonale posłuszny Bogu, ale nie mógł być dziewicą, która daje narodziny. Wraz z mężczyzną musi być też kobieta. I w jej życiu widzimy to, czemu musimy się poddać - rzeczywistość, w której nie tylko decydujemy, że jesteśmy chrześcijanami, nie tylko decydujemy, że będziemy podążać za Chrystusem, ale sposób, w jaki żyjemy, gdzie po prostu wstajemy rano każdego ranka i czynimy wszystko, co w naszej mocy, by wypełniać Bożą wolę.

Najważniejsza rzecz, którą powinniśmy robić zaraz po obudzeniu się, to zadanie sobie pytania: „Czego oczekuje ode mnie Bóg?” Ponieważ kiedy angażujemy nasze ego, kiedy budzimy się rano i myślimy: „Co ja chcę robić?” albo „Co ja muszę zrobić?”, idziemy do pracy narzekając. Tak naprawdę nie chcemy tam być. A kiedy mamy dzień wolny, to jesteśmy zdezorientowani, ponieważ mamy tak wiele rzeczy, które chcielibyśmy zrobić... Sam też tego doświadczam.

A jednak jest inne pytanie, które musimy zadawać sobie przez cały czas, każdego dnia – trudne, ciężkie do znalezienia odpowiedzi (jakby się mogło wydawać) lub nawet tak nudne - „Co Bóg chce, abym robił?”. Bogurodzica codziennie zadawała sobie pytanie: „Co powinnam zrobić?”, a nie: „Co ja chcę zrobić?” I to właśnie sprawia, że mogła być Bogurodzicą, wyznawczynią Boga, strażniczką Jego przykazań – nawet zanim została Theotokos. I musiała być właśnie taka, zanim mogła zostać Bogurodzicą.

o. Thaddeus Hardenbrook

za: St. Lawrence Othodox Christian Church

fotografia: bogdan /orthphoto.net/